Obudziły mnie błyski i grzmoty. Pogoda za oknem po części oddawała mój nastrój. Mam słuchać serca. Postanowiłam w ciągu tego wolnego tygodnia wybrać, dowiedzieć się czy upewnić kogo tak naprawdę kocham. Ubrałam się ciepło, zeszłam na śniadanie. Przy stole siedzieli już wszyscy, brakowało tylko mnie. Usiadłam po cichu. Atmosfera była luźna. Wszyscy śmiali się z Jade, oprócz mnie, bo nie miałam ochoty na śmiechy. Odeszłam od stołu jako pierwsza, wymamrotałam jeszcze ciche dziękuję i poszłam do swojego pokoju. Na dworze zaczął padać deszcz, a grzmoty i błyskawice nie opuszczały nieba. Nieoczekiwanie zgasło światło. Wzięłam latarkę. Nie miałam bladego pojęcia skąd on się tu wzięła. Nieważne. Otworzyłam ostrożnie drzwi. Wyszłam do dużego pokoju, gdzie byli już wszyscy.
-Co się stało? -zapytała Violetta
-Po pierwsze jest burza, więc to jest jeden z powodów, drugi jest taki, że nie zapłaciliśmy rachunku za prąd.- odparł German
-Jak tylko burza ucichnie zadzwonimy tam gdzie powinniśmy i będzie jak dawniej.-dodał Ramallo
-To ja wam tylko gratuluję. -powiedziałam. -Jak coś znajdziecie mnie w moim pokoju. -dodałam jeszcze.
-Angie poczekaj na mnie. -krzyknęła Violetta
-Dobrze. -stanęłam do schodach
Violetta nie miała latarki na dwa schodki przed moim potknęła się poleciała prosto na mnie. Upadłam uderzyłam głową o schody. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Co ja gadam, ciemno już było teraz tylko czułam ból. Był silny.
-Angie, przepraszam.

-Mogę iść z tobą do twojego pokoju?
-Tak, oczywiście.
Ból się wzmagał, ale ja tego nie okazywałam. Byłyśmy już przed moim pokojem kiedy. Zrobiło mi się słabo, ból wygrał.
***Violetta***
-Tatooo. -krzyczałam co sił w płucach
-Tak.
-Przybiegnij tu. Angie zemdlała, ja trzymam ją ledwo szybko.
Pięć sekund później tata był już u góry, "przejął" Angie w swe ręce i wniósł ją do środka.
-Violu, ty nie wiesz dla czego Angie zemdlała?-zapytał mnie tata
-Mogę się tylko domyślać. Słyszałeś, taki huk , kiedy ja wchodziłam po schodach?
-Tak. Dlaczego pytasz?
-Poczekaj tato. Potknęłam się, ja tak jakby nie spadłam, bo Angie mnie złapała. Przewróciłam i upadłam na nią.
-No pięknie. Może jej coś się stało? Jak myślisz jechać z nią do szpitala?
-Mogło jej się coś stać, ale nie jedź z nią do szpitala, tylko zadzwoń, że lekarz przyjechał do niej.
-Dobrze.
20 minut później u Angie był już lekarz. Na szczęście nic jej się nie stało. Zemdlała na wskutek silnego bólu głowy. Chociaż po części czuję się winna za to co się stało. Kiedy wyszedł lekarz. Zdecydowaliśmy razem z tatą, że zostaniemy u niej. Nie wiem, która była godzina, bo cały czas grzmiało i błyskało. Burza nie chciała ustać, a deszczu to nawet nie wspomnę. Znalazłam jakieś urządzenie elektroniczne, które pokazywało godzinę. Była już 23, a dopiero co było śniadanie.
-Violu zostajesz tu na noc z Angie i że mną?- zapytał się już śpiący tata
-Ja wiadomo, że zostanę, lecz nie jestem zbytnio przekonana, że ty możesz.
-No, tak. Zapomniałem o Jade.
-Powiadomię cię jak się Angie obudzi.
-Dobrze, to ja już pójdę. Dobranoc.
-Dobranoc. -opowiedział i położyłam się znowu koło Angie. Kiedy moja głowa dotknęła ledwo poduszki usnęłam.
***German***

-Kochanie. Dlaczego ty jeszcze nie śpisz? Wiesz o tym, że im mniej snu tym szybciej się starzejesz.
-Już Jade idę spać.
Tylko ją okłamałem. Wpatrywałem się w okno w których było co chwilę widać jak błyskaj się błyskawice. Wpatrywanie się w nie uśpiło mnie...
Super rozdział jak zawsze ( obrazki też spoko )
OdpowiedzUsuńfajnie ze dalas obrazki
OdpowiedzUsuń