sobota, 26 października 2013

Rozdział 20

Wyruszyłam ze swoim magicznym pudełeczkiem w kierunku pokoju Angie...
-Angie mogę wejść?
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
-Dlaczego Angie? Co się stało?
-Nic takiego.
-To wpuść mnie.
***Angie***
Violetta mnie prosiła, żebym mnie wpuściła, nie miałam serca jej nie wpuszczać. Otworzyłam drzwi.
-Angie co się z tobą dzieje?
-Nic Violu, po prostu... -nie dokończyłam
-Co ty Angie masz z dłonią?
-Nic.
-Przecież widzę, że jest coś z nią nie tak.
Violetta wzięła moją dłoń. To co zobaczyła ją przeraziło.
-Angie co ci się z nią stało?
-Więc tak rozbiłam talerz i zaczęłam zbierać to na dłoń. Zapomniałam, że mam w niej szkło. Poszłam gdzieś i zaczęło mnie boleć. I tak do tego doszło.
-Wierzę ci. Ale nie trzeba z tym jechać do lekarza?
-Nie Violu. Jakie masz plany na weekend? Może byśmy coś porobiły razem? Co ty na to?
-Wiesz Angie, ale ja mam już weekend zaplanowany. Przepraszam.
-Nic się dzieję. Jak będziesz wypoczywać?
-No wiesz jadę z Francescą i Camila na wieś.
-German się na to zgodził?
-Tak, a czemu niby nie? Może spędź weekend z moim tatą?
-No wiesz, twój tata wątpię, żeby cię puścił, ale cuda się najwidoczniej zdarzają. Germana na pewno ma dużo spraw na głowie.
-Wiesz Angie ja już muszę iść, bo z rana jedziemy. Dobranoc.
-Dobranoc. -odpowiedziałam siostrzenicy
***Violetta***
Wyszłam z pokoju. Teraz jestem ciekawe czy Angie się skapnęła, że włożyłam pod jej łóżko pudełko. Pójdę jeszcze do taty
-Hej, tato. Misja wykonana, musisz tylko wymienić klucz do pokoju Angie.
-Co zrobiłaś? Akuratnie kupiłem klamkę do jej pokoju.
-No wiesz musiałam wybrać trochę drastyczny sposób.
-Ale jaki?
-Dowiesz się za kilka godzin. Ja już idę spać dobranoc.
-Karaluchy pod poduchy.
-Oj, żebyś nie wykrakał.
Wyszłam z gabinetu i poszłam do siebie tam zasnęłam.
***Angie***
Byłam zmęczona szybko zasnęłam.
Było około godziny trzeciej w nocy. Zaczęło mnie wszystko swędzieć. Wyszłam więc z pokoju. Nie chciałam nikogo budzić. Położyłam się na kanapie. Zasnęłam z powrotem.
***German***
Kiedy wyszedłem z sypialni i zeszedłem na dół zobaczyłem jak Angie leży na kanapie i się trzęsie od razu przykryłem ją kocem. Poszedłem do jej pokoju zobaczyłem, że skaczą w nim małe pchełki. Wymieniłem szybko zamek i zszedłem na śniadanie. To dziwne Angie nie obudziło wołanie Olgi. Chciałem, żeby pospała w ciszy i spokoju więc postanowiłem, że zaniosę ją do pokoju Violetty. Poszło mi gładko.
-Violetto, ciekawy plan, ale teraz przez kilka dni będziesz mieszkała z Angie w jednym pokoju.
-Mi to w ogóle nie przeszkadza.
-Teraz chodź na śniadanie. I nie budź Angie. Jakby co ja jeszcze pójdę po jej najpotrzebniejsze rzeczy i zejdę na śniadanie.
-Dobrze. Weź wszystko co mogło by jej przydać się do Studio. Telefon i do niego akcesoria, torebka. Wiesz i ubrania?
-To ja wyniosę połowę pokoju.
-Nie lepiej nie bierz stamtąd ubrań, bo stanie się to zbyt podejrzane.
-Dobrze. To ja te rzeczy przyniosę tu do ciebie.
Poszedłem do pokoju Angie wziąłem jakieś pudło i zbierałem do niego rzeczy, które będą jej potrzebne. Było dosyć spore i trochę ciężkie. Zaniosłem je do pokoju Violetty. Zobaczyłem, że na biurku Violi leży pamiętnik Angie. Włożyłem go do pudła.  Zadzwoniłem po ludzi, którzy usunął te pchły.
Zszedłem na śniadanie.
***Angie***
Obudziłam się. Nie znajdowałam się w swoim pokoju, ani na kanapie. Zastawiałam się co ja robię w pokoju Violetty. Zobaczyłam, że na podłodze leży karton z moimi rzeczami. Nie przypominam sobie, że go tu przynosiłam.
-Angie już się obudziłaś. -powiedziała siostrzenica
-No tak. Co tu robią moje rzeczy?
-Więc tak okazało się, że w twoim pokoju są pchły. Tata przysłał ludzi od usuwania tych pcheł. Zrobili co powinni i powiedzieli, że do środy wieczorem nie można tam wchodzić. Dlatego teraz będziesz przez te dni mieszkała ze mną?
-Wszystko jest w porządku, ale ja nie mam ciuchów, a nie mogę tam wejść.
-Poczekaj chwilę. -powiedziała i wyszła z pokoju Violetta
***Violetta***
-Tato. Angie nie ma ubrań.
-To chodźmy do jej starego pokoju coś wybierzesz dla niej. Dasz jej pieniądze, żeby sobie coś kupiła.
-To chodźmy.
Poszłam razem z tatą do jej pokoju. Wzięłam dla niej bordową bluzę, czarne legginsy, biała i czarną bluzkę, jakiś sweterek, spodnie krótkie i długie, baleriny, koturny i buty sportowe. To wszystko uniosłam. Ucałowałam tatę w policzek i poszłam do swojego pokoju.
-Angie proszę.
-Skąd to masz?
-Poszłam do twojego pokoju i wzięłam tyle ile mogłam i to co wydawało mi się najpotrzebniejsze.
-Ale tam nie można w chodzić.
-Poprosiłam tatę i z nim tam poszłam.
-Dziękuję ci.
-Zapomniałabym, tu masz pieniądze, żeby sobie kupiła jak chcesz ciuchy, ale proszę cię nie sukienkę, bo chciałabym z tobą pójść z tobą jakoś wybrać.
-Dobrze.
-Ja już muszę lecieć pa.
Wyszłam z domu i szłam w kierunku Studia...

--------------------------------------
Co mnie w tym tygodniu rozwaliło na atomy w serialu:
Po pierwsze jak Diego wparował do domu i myślał, że
Angie to mama Violi,
Ramallo wujek, Olga babcia
sama Viola jego przyszła dziewczyną.
Drugie jak najpierw Olga, a potem German
ukręcali majonez. hahahaha
A co wam się podobało?
Rozdział jeszcze dziś o 20.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz