sobota, 12 października 2013

Rozdział 10

Obudziłam się dosyć późno, bo około 14. Wiem, że przegapiłam obiad, który zapewne był o 13. Ktoś wszedł do pokoju:
-Angie obudziłaś się w końcu. Dość długo spałaś.
-Wiem Violu. Mam prośbę czy przyniosłabyś mi coś do jedzenia, bo jestem strasznie głodna, bo nie jadłam śniadania i obiadu.
-Jasne oczywiście.
Violetta popędziła mi po coś do jedzenia. Ja w tym czasie ubrałam i wiadomo mój lekki makijaż. Chwilę potem Vilu przyniosła mi tace z jedzeniem tak jak wczoraj. Najadłam. Teraz tylko było czekać na kolację.
-Co to za kawałki leżą na podłodze?- zapytała Viola
-To czekaj zaraz zobaczę.
Dopiero teraz zauważyłam, że cały pokój mam w puzzlach.
-Violu, ty naprawdę nie wiesz co to jest?
-Niestety nie.
-Masz 17 lat i nie wiesz co tą są puzzle?
-Niee...
-Brawo. Porozmawiam później o tym z twoim tatą.
Potem jeszcze chwilę rozmawiałyśmy. Potem udałam się na spacer robiło się ciemno ja jeszcze nie wracałam do domu. Spotkałam Pabla:
-Hej Angie jak się czujesz?
-Bardzo dobrze. A co u ciebie słychać?
-U mnie również wszystko w najlepszym porządku. Mam nadzieję, że pamiętasz iż w poniedziałek wracasz do pracuje?
-Zapomniałam. Dziękuję, że przypomniałeś.
-Jest już późno odprowadzić cię do domu?
-Jakbyś mógł.
Przez całą drogę rozmawialiśmy.
-Dziękuję, że mnie odprowadziłeś. -powiedziałam i musnęłam policzek przyjaciela.
-Nie ma za co. -powiedział i znikł za rogiem ulicy
Kiedy weszłam usłyszałam kolacja. Poszłam od razu do stołu. Atmosfera była luźna, choć psuła ją trochę Jade, bo cały czas najeżdżała na mnie. Ja jednak już się do tego przyzwyczaiłam i nie wzruszało mnie to. Po kolacji poszłam do swojego pokoju. Około 21 usłyszałam pukanie do drzwi wiedziałam, że to German, bo on tak charakterystycznie puka. Proszę tylko wypowiedziałam a on wszedł do środka.
-Angie...
-Nie tym razem ja mówię pierwsza.- byłam szybszą
- W porządku.
-Dlaczego przez 17 lat nie powiedzieś Violettcie co tą są puzzle?
-Jak to przecież ja na pewno jej mówiłem.
-Jednak nie, bo bardzo uważnie słuchała mnie co to są puzzle.
-Ale jestem pewien, że jej mówiłem. Teraz mogę...
-Nie jeszcze nie. Kto posprząta te 1000 kawałeczków puzzli, które są w każdym zakamarku tego pokoju?
-Ja to zrobię i nawet policzę, żeby się nie okazało, że jakiś zgubiłem.
-Trzymam cię za słowo. Jednak to już nie dzisiaj. Bo jestem bardzo śpiaca.
Obudziłam się wypoczęta i uśmiechnięta, bo wiedziałam, że po dłuższej przerwie wrócę od Studia. Ubrałam się w tunikę, kolorowe spodnie i baleriny. Włosy związałam w luźnego koka. Zeszłam na śniadanie. Viola przypomniała, że zadałam im piosenkę do zaliczenia w duetach. Wyszły dwa duety z "najtrudniejszymi" przeciwnikami (Violetta-Ludmiła, Leon-Tomas), a reszta duetów wyszła bardziej po przyjacielsku (Camila-Franceska, Nati-Maxi). Dzień minął w spokoju i ciszy.
Po południu słyszałam pukanie do drzwi. Po chwili stanął w nich German:
-Mogę dzisiaj pozbierać te puzzle.
-Tak, tylko że ja chcę to widzieć więc zostaję w tym pokoju.
-Dobrze zgadzam się.
German zaczął zbierać puzzle, które leżały na podłodze. Po godzinie zaczął liczyć ile ich ma. Okazało się, że ma dopiero niecałe 500. Ja zaczęłam nucić pod nosem "Podemos" i podeszłam do szafy. Stałam i czegoś szukałam. Nagle ktoś podniosł mnie za nogi do góry. W pierwszym momencie przestraszyłam się. Postawił mnie na chwilę na podłodze. Jednak po chwili złapał mnie w biodrach i dalej podniósł do góry i kręcił się, a ja czułam się jakbym była ptakiem, których chce odlecieć. Po chwili rzucił mnie na łóżko. Położył się koło mnie. Topiłam się w jego czekoladowych oczach. Kilka minut potem oczy mi się same zamknęły. Zasnęłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz