czwartek, 31 października 2013

Rozdział 25

Chciałem jeszcze dzisiaj wykończyć pokój więc zadzwoniłem jeszcze, do pani która tym się zajmowała malowaniem napisów na ścianach.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Ja w sprawie ogłoszenia o malowaniu napisów na ścianach. Czy są szansę, żeby pani jeszcze dzisiaj przyjechała i to zrobiła?
-Nie wiem. Musiałabym to z kimś uzgodnić. Czy mógłby pan mi podać adres?
-Oczywiście, ulica Karminowa 19. Jak pani będzie mogła jeszcze dzisiaj to może pani od razu przyjechać nie powiadamiając mnie.
-No dobrze. Do widzenia.
-Do widzenia.
***Pablo***
Poszedłem po Violette.
-Jackie muszę zwolnić Violette.
-Dobrze Pablo. Jeszcze jedno mam pilną sprawę do załatwienia. Czy mogłaby już Angie zabrać dzieciaki? -No dobrze, leć już.
-Więc tak przebierzcie się i przejdziecie do sali ze sceną- powiedziała jeszcze Jackie.
Ciekawy jestem dlaczego wszystkie się dzisiaj tak zwalniają. Wziąłem Violette i poszedłem do swojego gabinetu gdzie czekała na nas Angie. 
-Zaprowadź ją wszędzie byle nie do domu, bo jak twój tata usłyszy tą kłótnie, może być po mnie i tobie. Oraz po całym Studiu -powiedziałem przed wejściem do gabinetu
-Spokojnie wiem. Tata nic by nie zrobił, bo on przygotowuje dom. Nawet gdyby to nawet usłyszał to bym mu wszystko wyjaśniła -Violetta trzymała za rękę.
Czy ona coś do mnie poczuła? Może ja do niej też coś poczułem? Wygoniłem te myśli bardzo szybko. Weszliśmy w końcu do środka.      
***Angie***
-O w końcu przyszli. Violetto idziemy?
-Ale gdzie idziemy?
-Idziemy d...
-Ale... -przerwała mi Violetta.
-Co ale? Idziemy do mojego mieszkania.
Wyszłmy ze Studio wkońcu. Udałyśmy się w stronę mojego mieszkania.
***German***
Usłyszałem dzwonek do drzwi. Pobiegłem do drzwi.
-Dzień dobry ja w sprawie tego malowania.
-Proszę, bardzo.
-Nazywam się Jacqueline, ale proszę mówi mi Jackie.
-Nazywam się German. Do mojego imienia nie ma skrótu. Zaprowadzę panią do tego pokoju.
-Dobrze.
-To jest pokój Angie, a tak naprawdę Angeles
-Ja mam kuzynkę Angie i nawet z nią pracuję.
-Można wiedzieć gdzie pani pracuję?
-Pracuję w Studiu 21.
-Angie też tam pracuję.
-Więc pan to zapewne ojciec Violetty.
-Tak dokładnie.
-Mam rozumieć, że to jest prezent dla Angie z okazji jej urodzin.
-Tak. Tak pomożesz mi? -zapytałem Jackie
-Z miłą chcecią.
Jackie namalowała napisy, ale też miałem kupione małe drewniane litery i próbowaliśmy razem je gdzieś dopasować.
***Pablo***
-Dzieciaki, więc tak Angie musiała z Violettą gdzieś pójść, a Jackie miała jakąś pilną sprawę do załatwienia więc będziemy teraz śpiewać, bo w tańcu nie jestem aż taki dobry.
-Wiemy Pablo. -wszyscy powiedzieli chórem i zaczęli się śmiać.
Gdy się uspokoili zaczęliśmy śpiewać. Wkładali w to całe swoje serce, bardzo mnie to cieszyło. Była 19 puściłem dzieciaki do domu.
 ***Angie***
-Angie daleko jeszcze?
-Nie już prawie jesteśmy na miejscu. Weszłyśmy do środka.
-Angie, ładnie tu masz.
-Dziękuję. No wiesz... Nie, nie, nie. Nie odwracaj kota ogonem.  Powiedz co cię łączy z Pablem?
-Nic nas nie łączy. Tylko tele, że jest moim nauczycielem.
-Wiesz nie jestem tego pewna.
-Spokojnie Angie, wszystkiego się dowiesz w swoim czasie.
-Kiedy się dowiem?
-W swoim czasie.
-Może mam czekać 9 miesięcy jak ty zostaniesz matką, a Pablo będzie ojcem twojego dziecka.
-No, bez przesady Angie. Dowiesz się o wszystkim szybciej niż do końca tego tygodnia.  Obiecuję ci to.
-Przepraszam, że naskoczyłam tak na ciebie. -zaczęłam płakać.
-Nic się nie stało Angie. Rozumiem, że się o mnie troszczysz. Wiesz jest już późno wracajmy do domu.
-Jak chcesz to zadzwonię po Germana, żeby po ciebie przyjechał, bo ja tu zostaje i tak już za długo u ciebie przesiaduję.
-Mogę zostać tu z tobą na noc? Wiesz dobrze, że to mi nie przeszkadza.
-Oczywiście, że tak. Tylko poinformuje Germana.
-Nie dzwoń niech się trochę o nas pomartwi.
***German***
-Jackie dziękuję ci za pomoc.
-Nie ma za co.
-Do zobaczenia
-Do środy.
Byłem szczęśliwy. Nie wiedziałem, że Angie ma w pobliżu tylu bliskich.
Było późno, a dziewczyn nie było.
-Pablo? Wiesz gdzie jest Angie i Violetta?
-Tak wiem gdzie one są. Poszły do mieszkania Angie. Jeszcze nie wróciły?
-Nie. Muszę kończyć. Cześć.
-Cześć.
Spokojna rozmowa z Pablo ciekawe. Nie martwię się o nie, bo wiem, że są bezpieczne. Było późno. Poszedłem więc spać.
***Pablo***
Wracają do domu zadzwonił do mnie German. Wypytywał się o Angie i Violette. Boję się trochę, że coś się im mogło stać. Angie była lub przynajmniej tak to wyglądało jakby była zazdrosna, ale nie chciałem martwić Germana tym faktem. Ja też mam farta zakochiwać się w dziewczynach, które są z jednej rodziny.( Chodzi mi tu włącznie o Angie i Jackie.) Byłem zmęczony. Poszedłem położyć się do łóżka.
***Angie***
-Niech ci będzie Violetto.
-Jest tylko mały problem. Ja nie mam piżamy.
-Nie martw się coś znajdziemy.
Podeszłam do swojej szafy. Znalazłam coś dla niej.
-Trzymaj Violu. Trochę stara,bo nosiłam tą piżamę jak byłam młoda.
-Angie ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że jesteś stara.
-No wiesz...
-Jesteś przecież młoda. Starość jeszcze na ciebie poczeka. Przecież ty masz...
-Nie kończ.
-Właściwie ile ty masz lat?
-Czy to jest takie ważne?
-No nie. Jestem śpiąca. Gdzie mogę się położyć?
-Za tymi drzwiami jest sypialnia.
-Ty gdzie będziesz spała?
-Jest takie cudne,które nazywa się kanapa.
-Wiesz, że to ja powinnam na niej spać.
-Nie, ponieważ jesteś moim gościem. Ty masz jakiś występ w środę.
-Dobrze powiedziane jakiś taki nieważny występ. Dobra, kładę się spać. Dobranoc.
-Dobranoc.
Pościeliłam sobie na kanapie i zasnęłam...


__________________________
Wiem, że rozdział taki dialogowy. Może, ale to naprawdę może około 20 nowy rozdział.

środa, 30 października 2013

Rozdział 24

***Violetta***
Jak ja mam zatrzymać Angie do 19?
Już wiem...
-Antonio, Pablo. -wolałam
-Tak Violetto co się stało?
-Tata mnie prosił, żebym zatrzymała Angie do 19 w Studio. Czy jest to do zrealizowania?
-Jest bardzo możliwe- powiedział Antonio.
Byłam zachwycona, bo wiedziałam, że wszyscy w domu jak i w Studio chcieli, żeby Angie urodziny, były dopięty guzik.
***Angie***
Poszłam na przerwie do pokoju nauczycielskiego.
-Angie. -usłyszałam zza pleców głos Antonia
-Tak Antonio?
-Mamy zamiar przedstawić małe przedstawianie i chcielibyśmy, żebyś została dzisiaj po godzinach pracy w Studiu.  Jackie najpierw przecwiczy uczniów w tańcu, więc ty wypełnisz zaległe dokumentację od godziny 17 będzie twoja kolej.
-Dobrze.
Znając siebie samą jakby mówił to Pablo wykłócałabym się dlaczego Jackie jest pierwsza. W duchu cieszyłam się, że mówił to Antonio. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek na lekcje.
***German***
Była już godzina 15, a ja już poskładałem meble. Byłem z siebie dumny. Teraz muszę jeszcze je jakoś umiejscowić. Stare meble poskładałem i schowałem do piwnicy. Tak ten dom ma piwnice, ale wie o niej tylko ja i Ramallo.
***Violetta***
Skończyłam normalne lekcje. Poszłam do Pabla.
-Pablo. Co wymyśleliście?
-Więc tak idziecie teraz na lekcje tańca do Jackie na dwie godziny. W tym czasie Angie będzie zajęta papierami. O 17 idziecie na lekcję śpiewu do Angie.
-Pablo nawet nie wiesz jak się cieszę. Pod wpływem emocji przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać. Niestety w tym momencie do gabinety dyrektora musiał/a wejść
***Angie***
Weszłam do gabinetu Pablo i zobaczyłam jak Violetta przytula Pabla i płacze. Niewiedziałam co się dzieję. Czy ja przypadkiem byłam zazdrosna o moją siostrznicę? No tego chyba jeszcze w kinie nie grali.
-Hallo. Co tutaj się dzieje?!
-Przepraszam Angie ja już muszę iść na lekcje z Jackie.
-Dobrze idź. Nawet będę ci za to wdzięczna.
Kiedy wyszła Violetta atmosfera stała się bardzo napięta.
-Co to miało znaczyć?!
-Czy ty przypadkiem nie jesteś zazdrosna o swoją siostrznicę?!
-Słucham?
-Ty jesteś zazdrosna o swoją siostrznicę i o mnie.
-Jak ja miałam to odebrać? Przytulałeś się z moją siostrznicą. Skąd mam pewność, że niedoszło do czegoś więcej?!
-Błagam cię Angie uspokój się...
-Teraz ty mnie wysłuchaj! Pójdziesz po Violettę zwolnisz ją z lekcji Jackie. Tą lekcję od 17 co ja miałam poprowadzić weźmiesz ty. Chcę porozmawiać z Violettą i to poważnie.
-Dobrze. Tylko teraz ty nic nie zrób głupiego.
-Czy ty myślisz, że ja mam zamiar coś zrobić Violettcie?
Zostawił mnie bez odpowiedzi i poszedł po Violettę.
***German***
Po półgodzinie meble były już na swoich miejscach. Wyszedłem na chwilę z pokoju.
-Jade.
-Tak mój kochanienki.
-Mam pomysł dla ciebie.
-Jaki?
-Mam taki prezent dla ciebie. Proszę to oferta, żebyś pojechała do czwartku wieczorem do SPA.
-Dziękuję kochanienki. Od kiedy jest ten pobyt?
-Od dzisiaj wieczorem. Więc pakuj się i jedź.
-Do zobaczenia. Do czwartku wieczorem.
Jade mam z głowy do czwartku. Chciałem jeszcze dzisiaj wykończyć pokój więc zadzwoniłem jeszcze do pani która zajmowała się malowaniem napisów na ścianach...

wtorek, 29 października 2013

Rozdział 23

Muszę wynająć jakiegoś jedenastoosobowego busa. Zabrałem się za szukanie...
Dopiero po godzinie znalazłem więc miałem jeszcze jedną godzinę na odbiór Violetty.
***Violetty***
Zaśpiewaliśmy teraz solówki, wyszło całkiem nieźle nam szło jednak Jackie nam nie odpuściła i znowu nas wzięła na zajęcia taneczne. Jak zaczęliśmy tak skończyliśmy zajęcia taneczne. Mieliśmy półgodziny i tata nas miał po rozwozić.
-Słuchajcie. Załatwiłam, że wszystkich na mój tata porozwozi po domach. Zgadzacie się?
-Tak. -krzyknęli wszyscy razem.
O dziwo nawet Ludmiła się nie sprzeciwiała. Wyszliśmy całą dziesiątka przed budynek.
-Hej tato już jesteśmy.
-Wsiadajcie.
Rozwiezlismy wszystkich.
Na szczęście wszystkich pierwsza była Ludmiła. Potem w kolejności Natalia, Maxi, Broadway, Camila i Francesca, Marco, Federico, Leon.
-Teraz gdzie? - zapytał mój tata
-Do domu Germana Castillo.
-Czyli już wszyscy?
-Tak. Wracajmy do domu jestem zmęczona.
Gdy dojechaliśmy do domu. Byłam mega zmęczona. Poszłam od razu do pokoju i położyłam się koło Angie na łóżku. Zasnęłam...
***Angie***
Było około godziny 21. Obudziłam się. W pokoju nie byłam sama, bo obok mnie leżała Violetta. Nie budziłam jej. Byłam głodna. Zeszłam na dół coś zjeść. Wróciłam i dalej położyłam się spać. Zasnęłam...
***
Rano obudziłam się równo z Violettą.
-Gotowa po wypoczynkowym weekendzie na wsi iść teraz do Studia?
-Jasne.
-Dlaczego się zastanawiałaś?
-To nieważne. Chodźmy na śniadanie. -powiedziała moja siostrzenica
Przebrałam się i poszłam na śniadanie.
-Violetto musimy już iść.
-Dobrze tylko wezmę jeszcze łyka kawy.
Wyszłyśmy z domu.
***German***
Wyszły z domu ja jadę teraz do sklepu meblowego. Postanowiłem, że kupię jej w meble w kolorze beżu bo ma ściany brązowe.
***Angie***
Przez całą drogę było cicho. Nic nie rozmawiałyśmy. Ja ani Viola nie chciałyśmy rozmowy. Może i słusznie. Doszłyśmy do Studia. Ja poszłam do pokoju nauczycielskiego, Violetta do swoich przyjaciół. Zrobiłam sobie kawę. Zaczęłam rozmowe z jednym nauczycielem Studia.
-Pablo. Dlaczego nie odbierałeś moich telefonów na weekend?
-Miałem napięty grafik na weekend.
-Przecież na weekend się wypoczywa, a nie.
-Kiedyś się dowiesz o co chodzi.
Pablo powiedział i wyszedł. Nie wiem co się dzieje. Pablo ma  napięty grafik, Violetty nie było na weekend w domu, German się zmył.
Zadzwonił dzwonek na lekcję.
***German***
Szukałem przez ponad dwie godziny mebli. Kiedy je znalazłem byłem szczęśliwy. Meble były proste, bez zbędnych dodatków. Wróciłem i zadzwoniłem do Violetty.
***Angie***
Wzięłam potrzebne rzeczy o wyszłam z pokoju nauczycielskiego. Udałam się w stronę klasy. Ja usiadłam zresztą jak zwykle na biurku. Zaczęłam lekcje. Śpiewaliśmy przeróżne piosenki.
***German***
-Violetto mam do ciebie prośbę.
-Tak?
-Dalej zmieniam wygląd pokoju Angie. Trochę mi to zajmie. Czy są szanse przetrzymać ją do 19?
-Spróbuję to jakoś to załatwić.
Ja zabrałem się za składanie mebli...
***Violetta***
Jak ja mam zatrzymać Angie do 19?
Już wiem...

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 22

Gdy wróciłem odłożyłem pamiętnik Angie na miejsce. Wziąłem prysznic. Udałem się do spania....
***Violetta***
Razem z wstałyśmy wypoczęte zjadłyśmy śniadanie i wyruszyłyśmy do Studia. Była dopiero godzina 9. Zaczęliśmy od prób z Jackie. Dosyć dobrze na szło...
***Angie***
Obudziłam się wypoczęta. Ubrałam się w białą bluzkę na ramiączkach, krótkie niebieskie spodenki, do tego jeszcze niebieskie baleriny. Byłam zmartwiona, ponieważ nie wiem co się działo z Violettą, Pablem i Germanem. Ostatnią osobę spotkałam na śniadaniu, ale o nic się nie pytałam bo z nami przy stole siedziała Jade. Była cisza. Gdy zjadłam. Poszłam do pokoju Violetty, zastępczego mojego. Tam sprawdzałam ostatnio wybierane kontakty i zobaczyłam, że dzwoniłam do Jackie tylko zastanawiam się po co?
***German***
Obudziły mnie promienie słońca. Ubrałem się i zszedłem na śniadanie panowała przy nim niezręczna cisza, której nikt nie raczył przerwać. Gdy odszedłem od stołu udałem się do swojego pokoju, żeby ubrać na siebie bardziej ciuchy robocze. Wyruszyłem do pokoju Angie i zabrałem się za malowanie.
***Violetta***
Po próbach z Jackie udaliśmy się na próbę śpiewu. Przećwiczyliśmy wszystkie tylko piosenki: Are you ready for the ride, Veo veo, Ven y canta, potem Jackie dalej wzięła nas, żebyśmy zaczęli tańczyć i ćwiczyć.
***Angie***
Zaczęłam myśleć nad słowami tej wróżki "Uważaj na szkło i kobietę, która cię nienawidzi". Zastanawiałam się, kto to może być. Do głowy przychodziły mi dwie opcje: Jade lub Jackie. Ze szkłem miałam ostatnio wypadek. Może po prostu to jest odzwierciedlenie moich obaw, że Jade zabierze mi Germana, a Jackie Pabla. Byłam zmęczona tym rozmyślanie więc poszłam na zakupy.
***German***
Malowanie nie sprawiało mi trudności. Nagle usłyszałem telefon
-German Castillo. Tak?
-Cześć to ja Antonio. Mam pytanie.
-Proszę mów.
-Więc tak. Uczniowie pilnie przygotowują się do urodzin Angie robią układ do jednej z piosenek. Ogólnie będą bardzo dużo występować, więc może byśmy zrobili jej urodziny w Studiu?
-Zgadzam się, ponieważ nie jestem przekonany, że w domu byście mogli przedstawić układ taneczny, bo nasz salon jest zapełniony meblami. Za ile godzin kończycie?
-Dobrze. Jeszcze kilka godzin. Do widzenia.
-Dowodzenia Antonio.
Było około 15, a ja miałem pomalowane już trzy ściany została mi tylko jeszcze jedna. Jutro i we wtorek będę zmieniał wygląd tego pokoju.
***Violetta***
Jackie nie ma wyczucia i cały czas nam karze ćwiczyć. Jest to męczonce. Zawołał  wszystkich Antonio do siebie
-Razem z ojcem Violetty uzgodniliśmy, że urodziny będą odbywać się w Studiu, bo tu jest bardzo dużo miejsca na przedstawienie.
-Antonio mam pytanie kiedy poćwiczymy piosenkę "Algo se enciende", ponieważ ja tą piosenkę wzięłam z pamiętnika Angie.
-Zastanowimy się nad tym później. Teraz mają zaśpiewać duety.
***Angie***
Poszłam na zakupy, bo nie miałam co na siebie włożyć na jutro i wtorek do studia. Kupiłam sobie biały T-shirt z poszarpanymi rękawkami albo raczej wyglądało to jak pole do gry "kółko i krzyżyk", białą zwykłą koszulę i czarne shorty. Było około 15, więc udałam się w drogę powrotną do domu.
***German***
Pomalowałem wszystkie cztery ściany jutro czeka mnie trudniejsze zadanie wymienić meble tak, żeby ona nie zauważyła. Dam sobie radę.
***Violetta***
Zaśpiewaliśmy duety. Pablo i Antonio zastanawiali się  nad piosenką Te creo wykonaniu Ludmiły i Federica, żeby zaśpiewali ją po włosku. Piosenka Te creo będzie zaśpiewana po włosku. Teraz znowu mamy iść na zajęcia z Jackie ona nas wykończy.
***Angie***
Wracałam do domu przez park.Doszłam do domu. Poszłam do pokoju Violetty. Położyłam gdzieś na bok ciuchy, byłam zmęczona. Zasnęłam, choć jest dopiero 17.
***German***
Wyszedłem z pokoju Angie i zamknąłem go na klucz. Poszedłem do pokoju Violi. Zobaczyłem, że Angie śpi. Nie chciałem jej budzić. Usłyszałem dźwięk telefonu
-Tato przyjedź o 20 pod Studio. Jestem wykończona. Nie dam rady na własnych nogach dojść do domu. Wiesz co najlepiej wynajmij limuzynę i porozwozisz wszystkich do domu.
-Będę. Nie wynajme limuzyny, ale porozwożę was wszystkich po domach. Do zobaczenia.
Muszę wynająć jakiegoś jedenastoosobowego busa. Zabrałem się za szukanie...

sobota, 26 października 2013

Rozdział 21

Wyszłam z domu i szłam w kierunku Studia...
Kiedy doszłam spotkałam całą naszą ekipę; Fran,Cami, Nati, Ludmiła, Leon, Marco, Broadway, Maxi,Federico.
-Witam was. Violetta, Camila i Francesca ściągnęły was tu dzisiaj, ponieważ mamy ważną sprawę. Mianowicie w środę Angie obchodzi urodziny, ponieważ zostali na to przyjęcie nauczyciele studia oraz wy uczniowie. Postanowiliśmy, że coś przygotowujemy i chcieliśmy zrobić to wspólnie. Więcej powie wam Violetta. -powiedział właściciel Studia
-Więc tak myślałam, żeby zaśpiewać różne piosenki, a do jednej dodatkowo zrobić układ taneczny.-powiedziałam
Wyszło na to, że zaśpiewany:
Habla si puedes, Ser mejor, Veo Veo,
Te creo, Voy por ti, Nuestro Camino, Te esperare, Junto a ti, Ven y canta, Are you ready for the ride. 
-Brakuje mi tu jeszcze jednej piosenki - powiedział Pablo
-Przecież tu jest tyle piosenek. -powiedział Federico
-Wiemy, ale zgadzam się z Pablem, brakuje na jeszcze jednej piosenki. -powiedział Antonio
Zaczęłam wertować kartki pamiętnika Angie. Wypadła kartką.
-Czekajcie coś mam.
Usiadłam przy fortepianie i zaczęłam grać i śpiewać.
Ya veras que algo se enciende de nuevo
Tiene sentido intentar cuando estamos juntos
Algo se enciende de nuevo
Tiene sentido intentar cuando estamos juntos
Cuando estamos juntos

 -To się genialnie nadaje. -powiedział Pablo
-Jeszcze jedno pytanie do jakiej piosenki zrobimy układ taneczny- zapytała Jackie
-Wydaję mi się, że najlepiej do Ser Mejor. -powiedział Leon
Wszyscy to potwierdziliśmy i zaczęliśmy próby. Każdy dostał jakąś rolę: Leon, Marco, Maxi, Broadway, Fede - Are you ready for the ride

Fran,Cami, Nati, Ludmiła i ja -Veo, veo
Leon i ja- Nuestro Camino
Fran i Marco- Junto a ti
Nati, Maxi, Broadway,Cami - Ven y canta
Ludmiła i Fede -Te creo
Ja- Habla si puedes
Leon- Voy por ti
Fede- Te esperare
Razem- Ser Mejor i Algo se enciende
Zakończyliśmy próby około godziny 19. Przypomniała sobie, ze powiedziałam Angie, że jadę na wieś:
-Fran mogę dzisiaj u ciebie przenocować,bo powiedziałam Angie, że jedziemy razem na wieś.
-Oczywiście Violu.
Zadzwoniłam do taty.
-Hej, tato wiesz ja powiedziałam Angie, że jadę z dziewczynami na wieś, a tak naprawdę przecież poszłam do Studia. Czy mógłbyś przywieść mi potrzebne rzeczy?
-Dobrze. Za 10 minut przy Studiu.
-Będę czekała.
Tak jak mówił za 10 minut tata był już przy Studiu.
-Proszę tu masz swoje rzeczy. Zawieść was do domu?
-Jak możesz.
Po 15 minutach dojechałyśmy do domu Fran.
-Tato tu masz pamiętnik Angie, tylko proszę cię połóż go dyskretnie do pudła. Ja będę jutro w domu około 19.
-Dobrze. Do jutro Violetto.
Z Fran wieczór minął szybko. Była 23 więc postanowiłyśmy z Fran, że pójdziemy już spać, bo wiem, że jutro Jackie nas wymęczy.
***Co działo się u Angie przez cały dzień?***
Jeżeli Violetta nie może spędzić, ze mną weekendu to może German poświęci mi trochę czasu. Jednak go nie mogłam nigdzie znaleźć. No to może Pablo. Dzwoniłam do niego co chwilę, ale on nie odbierał. Tak samo jak Violetta i Jackie. Byłam zdziwiona. Postanowiłam udać się na spacer. Założyłam czarne legginsy, jakoś bluzkę i jeszcze moją ukochaną bordową bluzkę. Przechadzałam się po parku, kiedy natknęłam się na wróżkę powiedziała: "Uważaj na szkło i na kobietę która cię nienawidzi". Potem  rozmyła się w powietrzu. Ja wróciłam do domu, było już późno. Wzięłam swój pamiętnik i zaczęłam coś w nim pisać. Zasnęłam...
***A co robił German?***
Pojechałem do sklepu z farbami i różnymi akcesoriami. Chciałem trochę odpicować pokój Angie. Wybrałem farbę  o kolorze takimi kawowym, jasnym brązie. Mam nadzieję, że jej się spodoba. Wróciłem do domu. Poprosiłem Ramalla, żeby zajął się pracą do środy. Potem poszedłem do pokoju Angie tam okryłem wszystkie meble folią. Zadzwoniła Violetta. Pojechałem. Gdy wróciłem odłożyłem pamiętnik Angie na miejsce. Wziąłem prysznic. Udałem się do spania....

______________________________________
Przepraszam was, ale przespałam godzinę 20.
Dlatego dodaję z opóźnieniem.

Rozdział 20

Wyruszyłam ze swoim magicznym pudełeczkiem w kierunku pokoju Angie...
-Angie mogę wejść?
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
-Dlaczego Angie? Co się stało?
-Nic takiego.
-To wpuść mnie.
***Angie***
Violetta mnie prosiła, żebym mnie wpuściła, nie miałam serca jej nie wpuszczać. Otworzyłam drzwi.
-Angie co się z tobą dzieje?
-Nic Violu, po prostu... -nie dokończyłam
-Co ty Angie masz z dłonią?
-Nic.
-Przecież widzę, że jest coś z nią nie tak.
Violetta wzięła moją dłoń. To co zobaczyła ją przeraziło.
-Angie co ci się z nią stało?
-Więc tak rozbiłam talerz i zaczęłam zbierać to na dłoń. Zapomniałam, że mam w niej szkło. Poszłam gdzieś i zaczęło mnie boleć. I tak do tego doszło.
-Wierzę ci. Ale nie trzeba z tym jechać do lekarza?
-Nie Violu. Jakie masz plany na weekend? Może byśmy coś porobiły razem? Co ty na to?
-Wiesz Angie, ale ja mam już weekend zaplanowany. Przepraszam.
-Nic się dzieję. Jak będziesz wypoczywać?
-No wiesz jadę z Francescą i Camila na wieś.
-German się na to zgodził?
-Tak, a czemu niby nie? Może spędź weekend z moim tatą?
-No wiesz, twój tata wątpię, żeby cię puścił, ale cuda się najwidoczniej zdarzają. Germana na pewno ma dużo spraw na głowie.
-Wiesz Angie ja już muszę iść, bo z rana jedziemy. Dobranoc.
-Dobranoc. -odpowiedziałam siostrzenicy
***Violetta***
Wyszłam z pokoju. Teraz jestem ciekawe czy Angie się skapnęła, że włożyłam pod jej łóżko pudełko. Pójdę jeszcze do taty
-Hej, tato. Misja wykonana, musisz tylko wymienić klucz do pokoju Angie.
-Co zrobiłaś? Akuratnie kupiłem klamkę do jej pokoju.
-No wiesz musiałam wybrać trochę drastyczny sposób.
-Ale jaki?
-Dowiesz się za kilka godzin. Ja już idę spać dobranoc.
-Karaluchy pod poduchy.
-Oj, żebyś nie wykrakał.
Wyszłam z gabinetu i poszłam do siebie tam zasnęłam.
***Angie***
Byłam zmęczona szybko zasnęłam.
Było około godziny trzeciej w nocy. Zaczęło mnie wszystko swędzieć. Wyszłam więc z pokoju. Nie chciałam nikogo budzić. Położyłam się na kanapie. Zasnęłam z powrotem.
***German***
Kiedy wyszedłem z sypialni i zeszedłem na dół zobaczyłem jak Angie leży na kanapie i się trzęsie od razu przykryłem ją kocem. Poszedłem do jej pokoju zobaczyłem, że skaczą w nim małe pchełki. Wymieniłem szybko zamek i zszedłem na śniadanie. To dziwne Angie nie obudziło wołanie Olgi. Chciałem, żeby pospała w ciszy i spokoju więc postanowiłem, że zaniosę ją do pokoju Violetty. Poszło mi gładko.
-Violetto, ciekawy plan, ale teraz przez kilka dni będziesz mieszkała z Angie w jednym pokoju.
-Mi to w ogóle nie przeszkadza.
-Teraz chodź na śniadanie. I nie budź Angie. Jakby co ja jeszcze pójdę po jej najpotrzebniejsze rzeczy i zejdę na śniadanie.
-Dobrze. Weź wszystko co mogło by jej przydać się do Studio. Telefon i do niego akcesoria, torebka. Wiesz i ubrania?
-To ja wyniosę połowę pokoju.
-Nie lepiej nie bierz stamtąd ubrań, bo stanie się to zbyt podejrzane.
-Dobrze. To ja te rzeczy przyniosę tu do ciebie.
Poszedłem do pokoju Angie wziąłem jakieś pudło i zbierałem do niego rzeczy, które będą jej potrzebne. Było dosyć spore i trochę ciężkie. Zaniosłem je do pokoju Violetty. Zobaczyłem, że na biurku Violi leży pamiętnik Angie. Włożyłem go do pudła.  Zadzwoniłem po ludzi, którzy usunął te pchły.
Zszedłem na śniadanie.
***Angie***
Obudziłam się. Nie znajdowałam się w swoim pokoju, ani na kanapie. Zastawiałam się co ja robię w pokoju Violetty. Zobaczyłam, że na podłodze leży karton z moimi rzeczami. Nie przypominam sobie, że go tu przynosiłam.
-Angie już się obudziłaś. -powiedziała siostrzenica
-No tak. Co tu robią moje rzeczy?
-Więc tak okazało się, że w twoim pokoju są pchły. Tata przysłał ludzi od usuwania tych pcheł. Zrobili co powinni i powiedzieli, że do środy wieczorem nie można tam wchodzić. Dlatego teraz będziesz przez te dni mieszkała ze mną?
-Wszystko jest w porządku, ale ja nie mam ciuchów, a nie mogę tam wejść.
-Poczekaj chwilę. -powiedziała i wyszła z pokoju Violetta
***Violetta***
-Tato. Angie nie ma ubrań.
-To chodźmy do jej starego pokoju coś wybierzesz dla niej. Dasz jej pieniądze, żeby sobie coś kupiła.
-To chodźmy.
Poszłam razem z tatą do jej pokoju. Wzięłam dla niej bordową bluzę, czarne legginsy, biała i czarną bluzkę, jakiś sweterek, spodnie krótkie i długie, baleriny, koturny i buty sportowe. To wszystko uniosłam. Ucałowałam tatę w policzek i poszłam do swojego pokoju.
-Angie proszę.
-Skąd to masz?
-Poszłam do twojego pokoju i wzięłam tyle ile mogłam i to co wydawało mi się najpotrzebniejsze.
-Ale tam nie można w chodzić.
-Poprosiłam tatę i z nim tam poszłam.
-Dziękuję ci.
-Zapomniałabym, tu masz pieniądze, żeby sobie kupiła jak chcesz ciuchy, ale proszę cię nie sukienkę, bo chciałabym z tobą pójść z tobą jakoś wybrać.
-Dobrze.
-Ja już muszę lecieć pa.
Wyszłam z domu i szłam w kierunku Studia...

--------------------------------------
Co mnie w tym tygodniu rozwaliło na atomy w serialu:
Po pierwsze jak Diego wparował do domu i myślał, że
Angie to mama Violi,
Ramallo wujek, Olga babcia
sama Viola jego przyszła dziewczyną.
Drugie jak najpierw Olga, a potem German
ukręcali majonez. hahahaha
A co wam się podobało?
Rozdział jeszcze dziś o 20.

czwartek, 24 października 2013

Rozdział 19

-Jest turkusowy. Rozpoznacie go na pewno.
-Dobrze.
-To do dzieła....
Poszłyśmy wszystkie we trzy. Rozmawiałyśmy o czymś. Wyszłam na balkon.
-Angie, ratuj proszę.
-Violu co ci się stało?
-Coś musiało mi wpaść do oka.
-Czekaj zaraz po coś pójdę.
-Nie Angie nie ruszają się stąd. Pomóż mi.
-Violu, ale ja tam nic nie widzę.
Dziewczyny zaczęły machać turkusowym pamiętnikiem.
-Angie, już lepiej. Musimy iść. Pa.
***Angie***
Wydało mi się to trochę dziwne i podejrzane. Zeszłam na dół, bo chciało mi się pić.
-Angie jak się czujesz?-zapytał German
-Dobrze. Dlaczego miałabym się czuć źle?
-Wiesz słyszałem od Violetty o tym, że drugi raz wpadłaś do szafy.
-To było przez przypadek. Tym razem nie będziesz odkupywać mi szafy.
-Dobrze. Niech ci będzie.
Zapomniałam w jakim ja celu zeszłam na dół. Poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i od razu mnie ocknęło. Wzięłam szklankę soku pomarańczowego. Mój brzuch domagał się jedzenia. Zrobiłam sobie naleśniki z dżemem truskawkowym.
- Olgo co to zapachy?- powiedział German. -Angie nie wiedziałem, że to ty gotujesz. Przepraszam.
-Nic się nie stało German. Ja biorę trzy naleśniki, ty możesz wsiąść resztę lub zostawić dla innych domowników.
Odchodząc chciałam pocałować go w policzek. O obrócił swoją twarzy i moje usta wylądowały na jego. Talerz wypadł mi z ręki. Rozbił się miliony kawałeczków. Pochyliłam się że pozbierać. Zaczęłam zbierać to na rękę. W pewnym momencie German złapał mój nadgarstek, ja automatycznie zacisnęłam dłoń w której były małe odłamki szkła.
-Angie nie zbieraj tego proszę.
Ja popatrzyłam na jego dłoń, która trzymała mój nadgarstek.
***Studio***
-Dziewczyny już jesteście.
-Tak. Słyszałam, że się zgodziłeś na propozycję taty. -powiedziała Violetta
-Owszem. Teraz z wami chciałbym ustalić co zaplanowałyście. -powiedział Antonio
-Urodziny będą w domu. -zaczęła Violetta
-Planowałyśmy zaśpiewać kilka piosenek.-powiedziała Francesca.
-Plus do jednej chcemy stworzyć układ. -dokończyła Camila
-Wtedy nie wyjdzie na to, że nie  będziemy mieć straconego dnia w Studiu. -dodała Violetta
-Dokładnie. Dobrze. To zbierzcie na jutro wasza podstawą ekipę, będziemy ćwiczyć na weekend i w poniedziałek i wtorek. Tylko Angie niech nie przychodzi jutro, ani w niedzielę.
-Dobrze. To do zobaczenia.
***Angie***
Zobaczyłam, że na podłogę skapywały krople krwi.
-German puść mój nadgarstek.
-Dlaczego?
-Spójrz na podłogę koło mojej ręki.
-Angie ty krwawisz.
Puścił szybko moją rękę. Ja rozluźniłam rękę wypadły odłamki szkła. Pobiegłam szybko do łazienki. Zamknęłam się. Rękę wdałam po wodę, żeby trochę kolor krwi znikł. Wylałam trochę na rękę wody utlenionej. Zaczęło piec, szczypać. Nie krzyczałam tylko płakałam z własnej głupoty.
-Angie co się tam dzieje?-usłyszałam głos Germana
-Nic. Co miało byś się dziać?
-Wpuścisz mnie?
-Nie German chce pobyć sama.
-Gdzie? W toalecie?
-Odejdź od drzwi.
Otworzyłam z pełnym rozmachem drzwi. Nie uderzyłam Germana. Pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam się.
***German***
Gdyby nie mój ruch głową lub chociażby gdybym nie łapał ją za nadgarstek.
-O Violetta. Już przyszłaś?
-Tak. Dlaczego cię to tak zdziwiło?
-Nie, dlaczego tak sądzisz? Jakieś dodatkowe plany? Wiesz co już jej kupić na prezent?
-Nic specjalnego. Oprócz, że jutro i w niedzielę mam przyjść do Studia jak reszta uczniów. I będziemy ćwiczyć piosenki i układ taneczny na urodziny. Ja nie mam, ale jest jeden, który ty możesz spełnić. Tak naprawdę jest to Angie marzenie.
-Dobrze. Pójdziesz jutro i w niedzielę do Studia. Powiedz co to jest?
-Więc tak Angie marzeniem jest mieć ścianę z różnymi cytatami. Wiadomo jeszcze przydałaby się nowa szafa.
-Świetnie, ale trzeba byłoby "wygonić" Angie z pokoju. W ogóle jakie są to cytaty?
-Tu masz kartkę. Daj mi 30 minut i będę z powrotem.
-No dobrze.
***Violetta***
Wyszłam z domu poszukać jakiegoś sklepu lub czegoś takiego gdzie mogłabym kupić pchły. To był mój plan jak wygonić, Angie na kilka dni w pokoju. Znalazłam. Kupiłam całe pudełko. Wracałam domu.
-Tato już. Jestem.
-W porządku. Mogłabyś pójść do Angie, bo nie wychodzi z pokoju, od kilku godzin.
-Jasne tato. -odpowiedziałam
Wyruszyłam ze swoim magicznym pudełeczkiem w kierunku pokoju Angie...

środa, 23 października 2013

Rozdział 18

Po chwili jednak oczy same mi się zamknęły. Zasnęłam...
***Violetta***
Angie dość szybko zasnęła. Ponoć zegar czasowy sobie przedstawiła. Z dziewczynami nie wyszłyśmy z jej pokoju. Rozmawiałyśmy o urodzinach, o chłopakach i takich tam. Była około trzeciej w nocy. Byśmy już śpiące, ale byłyśmy leniwe i położyłyśmy się z Angie na łóżku. Trochę to dziwnie wyglądało cztery osoby na łóżku dwuosobowym, w dodatku spać ze swoją nauczycielką, to też głupio. Za to mamy pewność, że jej nic się nie stanie. Zasnęła tak samo Fran i Camila...
***Angie***
Kiedy się obudziłam zobaczyłam, że śpię koło Violetty, Francescki i Camili. Super w szkole wyjdzie, że nauczycielka śpi ze swoimi uczniami. Ledwo wyszłam z łóżka. Podeszłam do szafy kiedy dostałam poduszkami i znowu sytuacja z szafa się powtórzyła. Zatrzasnęłam się.
-Angie żyjesz tam? -zapytały wszystkie
-Tak. Widać, że każda szafa mnie lubi. - zaczęłam się śmiać
-Czekaj Angie zaraz wyjdziesz, tylko ty tam nam nie zasypiaj. -powiedziała Violetta -Fran i Cami pilnujcie jej?
-Tak jest. -odpowiedziały
***German***
Byłem już na nogach od kilku godzin. Miałem dzisiaj pojechać do Studia,a raczej do Antonio zapytać się o ten dzień wolny. Wychodziłem z mojego gabinetu. Zobaczyłem Violetta:
-Violetto.
-Tak, tato?
-Po co ci ten łom?
-Zgaduj?
-Nie mów, że Angie znowu wpadła do szafy.
-Strzał w dziesiątkę tato. Za to masz już prezent dla Angie.
-Mam nadzieję, że sobie poradzicie ja jadę do Studia. Zapytać się o ten dzień wolny.
-Na pewno tato. Jedź już.
***Francesca i Camila***
-Angie przepraszamy cię za to, że cię tu wepchnęłyśmy.
-Nic się nie stało. Viola już jest?
-Nie. I przepraszamy cię, że spałyśmy razem z tobą w łóżku, ale wszystkie we trzy byśmy zmęczone i jakbyśmy poszły do pokoju Violi, to byśmy tam nie doszły tylko zasnęłybyśmy gdzieś na holu.
-Nie rozmawiajmy teraz o tym.
***Violetta***
-Już jestem.
-O nareszcie jesteś. -wykrzyknęła Angie z szafy
-Ty chcesz tą szafę łomem otworzyć?-zapytały mnie moje przyjaciółki
-Tak, a czemu by nie?
***German***
Pojechałem do Studia. Widać było, że kończone były jakieś roboty.
-Antonio.
-O German. Co cię tu sprowadza?
-Mam sprawę. Chodzi o to, że Angie ma urodziny w następnym tygodniu i chciałbym, żeby ten dzień był wolny, ale nie tylko dla Angie lecz dla całego Studia.
-Hmmm... No dobrze. Masz jakiś już pomysł?
-Powiem ci tak. Violetta razem z jakąś Camila i Francescą coś jeszcze wymyślały, więc one więcej wiedzą niż ja. Chcemy, żeby na to przyjęcie na pewno przyszli uczniowie i nauczyciele ze Studia.
-To może byś po prosił ich trójkę, żeby przyszły za dwie godziny tutaj do Studia. Dowiem się ustaliły.
-Dobrze przekaże im. Do widzenia Antonio.
***Violetta***
Zaczęłam próbować otwierać szafę. Udało mi się to po dopiero 15 minutach.
-Łom moim wybawcą drugi raz.-krzyczała Angie
-Jak to drugi? -zapytała Fran
-Violetta wam nie mówiła?
-Nie, a o czym?-zapytała Cami
-Nieważne, to długą historia. -odpowiedziała Angie
***German***
Udałem się w drogę powrotną. Dojechałem na miejsce.
-Violu. Możesz zejść tu na chwilę ze swoimi przyjaciółkami.
-Jasne tato. -krzyknęła Violetta
Zobaczyłem, że nie schodzi trójka tylko czwórka.
-Angie mam do ciebie prośbę czy mogłabyś zostawić nas we czwórkę?
-Jasne oczywiście. -odpowiedziała trochę zmieszana, bo nie wiedziała, że może spodziewać się Germana
-Więc tak dziewczyny, Antonio prosił, żebyście przyszły do niego za półtora godziny i powiedziały co macie przygotować.
-Dobrze. To my jeszcze pójdziemy do Angie dopytać się o różne rzeczy. ***Violetta***
Wparowałyśmy do pokoju Angie.
-Angie co lubisz robić w wolnym czasie? -zapytała Camila
-Lubię śpiewać, słuchać muzyki, czytać książki.
-Ale tak jakbyś mała spędzić czas wolny z kimś? -dopytywał się dalej Camila
-To lubię się bawić, szaleć. Po to wam to?
-No wiesz. Dowiesz się w swoim czasie. Masz jakieś marzenie Angie? -zapytałam
-Sama nie wiem. Wszystko czego potrzebuje to mam. Choć brakuje mi...
-Czego???-zapytałyśmy we trzy zaciekawione
-Ja podejrzewam o co chodzi. -nie pohamowałam się i powiedziałam
-Violetto, nie wyciągaj pochopnych wniosków. -odpowiedziała mi Angie
-No dobrze Angie. Musisz mieć jakieś marzenie? - zapytała Fran
-Mam, ale ono jest na strasznie daleką przyszłość. O ile będę w ogóle go spełnić.
-Powiedz nam, Angie.
-Nie, bo to moja bardzo i to bardzo osobista sprawa.
-A może takie co jest do spełnienia trochę bliżej?
-No dobrze. Chciałabym mieć namalowane/ pisane moje ulubione cytaty na ścianach mojego pokoju, ale tu was mam, bo nie wiecie jakie one są.
-Ciekawy pomysł. Angie poczekaj tu na nas my musimy iść się coś napić.
-Dobrze.
Zeszłyśmy na dół do kuchni. Napiłyśmy się soku. -Dziewczyny, Angie ma tak samo jak moja mama i ja pamiętnik. Leży on zawsze na biurku. Mam pomysł, ja coś za symuluję, że mi się coś stało. Wy w tym czasie weźmiecie pamiętnik.
-Dobrze. Tylko jak on wygląda?
-Jest turkusowy. Rozpoznacie go na pewno.
-Dobrze.
-To do dzieła....

poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 17

-Ten pomysł trochę przenieśmy na wieczór. Chodź idziemy do Angie, bo chciałeś przy niej być jak się wybudzi.
-No, racja. Chodźmy...
Po chwili byłam razem z tatą na górze. Weszliśmy po cichu do pokoju Angie. Jeszcze się nie obudziła.
-Tato Angie jeszcze się nie obudziła to może pomyślimy na jej urodzinami?
-Dobrze. Więc tak musimy zrobić coś na początku zabawnego, ale potem coś co wywoła u niej emocje, uczucia.
-Dobry pomysł. Zróbmy może tak. Impreza urodzinowa czyli całą część zabawna, a druga część byłaby w gronie najbliższej rodziny czyli nas.
-Świetnie. Pójdę w poniedziałek z tobą do Studia i może wynegocjuje dzień wolny dla wszystkich w Studiu. -Spróbujesz? Wtedy moi przyjaciele i nauczyciele przyszli by pomóc w przygotowaniach do imprezy. Tylko kto się zajmie wtedy Angie?
-Ja to zrobię. Wymyśle coś.
-Wiesz znowuż zapomniałeś o swojej narzeczonej tato.
-Jade wyśle się na całodobowy pobyt w spa i noc w pięciogwiazdkowym hotelu.
-Tato, dlaczego wy z Angie nie jesteście parą?
-Violetto nie wkraczają w te tematy.
-Dobrze. Mam pytanie. Czy Camila i Francesca mogą przyjść do mnie na nockę? Może coś jeszcze wymyślimy.
-Dobrze.
Nie kontynuowaliśmy rozmowy, ponieważ Angie zaczęła się ruszać.
***Powrót do normalności***
Zaczęłam lekko uchylać powieki, ale obraz dalej był zamazany. Widziałam tylko jak przez mgłę, że stoją nade mną dwie osoby. Kiedy obraz przed moimi oczami był wyraźny zobaczyłam Violettę i Germana.
-Co się stało?-zapytałam
-Potknęłam się na schodach ty jednak mnie złapałaś, prawdopodobnie uderzyłaś się w głowę, przy wejściu do pokoju zemdlałaś.
- Przypominam sobie. Ile tu leże nieprzytomna?
-Dobre półtora dnia. -odpowiedział German
-Tak długo! Jest tylko mały problem.
-Jaki?-odpowiedzieli razem German i Violetta.
-Rozregulowałam sobie godziny spania.Będzie problem.
-No wiesz ja zaprosiłam dziewczyny, które pomogą mi w...   -przerwała bo German walnął ją łokciem -Auć. Za co to było?
-Nie wiem jakoś tak. Przepraszam.
Zadzwonił dzwonek do drzwi Violetta pobiegła zobaczyć. German jednak zaczął rozmowę.
-Jak się czujesz?
-Dobrze, ale boli mnie jeszcze głowa. -Poczekaj chwilę.
Poszedł za chwilę wrócił z wodą i tabletkami na ból głowy.
-Proszę.
-Ale nie trzeba.
-Głowa przecież cię dalej boli.
-No tak, ale...
-Proszę Angie, weź wodę i zażyj tabletki.
-No, już dobrze.
Zażyłam leki i wstałam z łóżka. Trochę się chwiałam, więc German przetrzymał mnie.
-Wszystko w porządku.
-Tak, możesz mnie już puścić.
-Wolałbym nie ryzykować.
Ja stawiałam powoli kroki. German chodził za mną. Poszłam do łazienki zamknęłam drzwi, przekręciłam tam jakiś wihajster. Wykąpałam się i wyszłam z wody. Nagle źle się poczułam, złapałam się kranu. Podpadały różne rzeczy. Ktoś otworzył drzwi.
-German!
W duchu cieszyłam się, że byłam w ręczniku.
-Przepraszam cię. Myślałem, że zemdlałaś.
-Nie po prostu kręci mi się jeszcze w głowie oparłam się o kran, ale poleciało kilka rzeczy za tym.
-Dobrze. Ja już wyjdę. Przepraszam cię jeszcze raz.
Wyszedł. Ubrałam się w piżamę. Poszłam do swojego pokoju. Wiedziałam, że nie będę spać. Postanowiłam pójść do pokoju Violi, bo przyszły do niej jakieś dziewczyny ciekawa byłam kto to był.
***Violetta***
-Wiecie o tym, że Angie za niedługo obchodzi urodziny?
-Nie. Ale teraz już wiem. -odpowiedziały jednocześnie.
-Coś wymyśliłaś?- zapytała Francesca
-Po części tak. Najpierw będzie impreza niespodzianka, na którą będą zaproszeni wszyscy uczniowie i nauczyciele studia, tata spróbuje wynegocjować dzień wolny w Studio.  Druga części będzie w grobie rodziny. I może wy coś pomożecie?
-Świetny pomysł. -znowu razem opowiedziały
-Może jak twój tata chce zrobić dzień wolny w Studio. To może na urodzinach Angie śpiewalibyśmy. Nauczyciele mieli by potwierdzenie, że dzień wolny nie poszedł na marne. -powiedziała Camila
-Można też wymysleć jakiś układ do którejś z piosenek. -do powiedziała Francesca
-Fran tylko wiesz, że mamy tylko tydzień. -powiedziała Camila
-Racja Camila.Nie damy rady.-z przyjęciem powiedziała Fran
-Ej dziewczyny. Czego nasza szkoła nie robiła w tydzień. Damy radę tylko musimy w to uwierzyć. -z radością odpowiedziałam
***Angie***
Usłyszałam jak Violetta, krzyczała. Pobiegłam do jej pokoju. Chodź dalej kręciło mi się w głowie.
***Powrót do normalność***
Otworzyłam drzwi.
-Co się dzieję?
-O Angie. Nic. Co miało by się dziać?
-Usłyszałam twoje krzyki to przybiegłam.
-To były krzyki radości. Angie ty się dalej źle się czujesz.
-Nie. Dlaczego tak sądzisz? Ja już pójdę do pokoju.
-Dziewczyny pomóżcie mi. -powiedziała to Francesci i Camila
Wstały i podniosły mnie.
-Angie gdybyś ty się źle nie czuła na pewno nie trzymałabyś się kurczowo, witryny. -powiedziała Violetta
-Wiesz Angie ty lekka jesteś. -powiedziała Camila
-yyyy.... Dziękuję. -odpowiedziałam
Wniosły mnie do mojego pokoju. Położyły mnie na łóżku.
-Teraz, cię będziemy pilnować. -powiedziała Violetta
-Nie trzeba.
-O nie nie nie. Jak coś ci się stanie?
-Gdzie? W łóżku. Dobre.
Po chwili jednak oczy same mi się zamknęły. Zasnęłam...

_______________________________
Oglądaliście już pierwszy odcinek drugiego sezonu?

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 16

Wpatrywanie się w nie uśpiło mnie...
***Violetta***
Siedziałam sobie przy stole na śniadaniu. Usiadła koło mnie Angie tak jak zwykle. Humor miała inny. Była smutna,przecież zawsze promieniała uśmiechem.
-Macie mi coś do powiedzenia?-zapytała w pewnym momencie
-Nie. -opowiedzieliśmy wszyscy chórem.
Odeszła od stołu, bez słowa. Poszła na górę i zaraz zeszła na dół i wyszła z domu. Weszłam do jej pokoju zobaczyłam, że na ścianie była napisana sprayem data 02.02.19.. końcówka była nie do rozczytania. Znalazłam się na cmentarzu zobaczyłam nagrobek
Angeles Saramego
ur. 02.02.1986
zm.
Daty śmierci jeszcze nie było. To dziwne.
***German***
Siedziałam sobie przy stole na śniadaniu. Koło Violetty usiadła Angie tak jak zwykle. Humor miała inny. Była smutna,przecież zawsze promieniała uśmiechem.
-Macie mi coś do powiedzenia?-zapytała w pewnym momencie
-Nie. -opowiedzieliśmy wszyscy chórem.
Odeszła od stołu, bez słowa. Poszła na górę i zaraz zeszła na dół i wyszła z domu.  Poszedłem do jej pokoju zobaczyłem, że na ścianie była napisana sprayem data 02.02.19.. końcówka była nie do rozczytania. Znalazłem się na cmentarzu zobaczyłem nagrobek
Angeles Saramego
ur. 02.02.1986
zm.
Daty śmierci jeszcze nie było. To dziwne.
***Violetta***
Obudziłam się. Śniło mi się coś. Zapamiętałam tylko nagrobek, pokój i datę oraz pytanie "Macie mi coś do powiedzenia?" On (sen) musiał nieść jakieś przesłanie. Pobiegłam do gabinetu taty, bo była 11 i on musiał tam być.
-Tato,możemy porozmawiać. -Oczywiście. O czym chcesz porozmawiać?
-Miałam dzisiaj dziwny sen, który musiał nieść jakieś przesłanie.
-Też miałem dzisiaj taki sen. Jakbym o czymś zapomniał. Pamiętasz coś z tego snu?
-Dokładnie. Tak pamiętam. Tato może ty też pamiętasz ze snu?
-Tak, ale ty mów pierwsza.
-Nie, ty tato.
Tak chwilę się "kłóciliśmy".
-No dobra, pamiętam nagrobek z inicjałami A. S. i datę na nim 02.02.1986. -powiedzieliśmy równocześnie
-Śniło na się to samo?-zapytałam
-Wychodzi na to, że tak.
-Ale kto ma inicjały A.S. i kto się wtedy urodził?
-Oj nie wiem córeczko. Mogłabyś powiedzieć co tam u Angie?
-Mógłbyś mi powiedzieć jak miała na nazwisko moja mama?
-Saramego, a czemu pytasz?
-A. S. to prawdopodobnie inicjały Angeles Saramego. Naszej Angie. Tylko szkoda, że nie wiemy kiedy się urodziła.
-Czekaj Violu, jak Angie zatrudniała się jako twoja guwernantka, musiała podać mi swoje dane. Daj mi chwilę to znajdę.
-Ja prędzej znajdę w pamiętniku mamy niż ty w tych swoich wszystkich nie poukładanych papierach. -opowiedziałam tacie
-Dobrze, idź tam poszukać jeżeli nie znajdziesz, to poszukamy w tym...
-Chaosie, tato. Wyszłam i udałam się na chwilę do swojego pokoju, a potem do wróciłam do pokoju Angie, by jej pilnować. Zaczęłam wertować kartki pamiętnika. Były tam różne daty. Natrafiłam na tą co mnie interesowała
                                                        
02.02                                                         
Sto lat moja siostrzyczko, jak ten czas szybko leci,
Ta stara Angeles, która cały czas się śmiała, 
wygłupiała czasami nawet  
dramatycznie się kończyło,
zmieniła się, 
stała się poważną, 
uczuciową Angie. 
Czasami chciałabym, żeby  
ta mała Angeles powróciła,
przeszkadzała  
mi i Germanowi,  
w ogóle całej rodzinie, 
żeby powróciły nasze 
święta kiedy Angeles,  
przewróciła choinkę. 
Jeszcze raz, 
Sto lat siostrzyczko.

Łzy zaczęły mi płynąć ze zruszenia. Teraz wiem jak dużo można dowiedzieć się o mojej rodzinie w pamiętniku mamy. Pobiegłam do taty.
-Tato, Angie ma urodziny 02.02. Który dzisiaj jest?
-Dzisiaj jest 26 stycznia. Mamy tydzień. Wyczytałaś coś o Angie jeszcze?
-Tak. Jak była małą Angeles, lubiła się śmiać i wygłupiać, ale zmieniła się i ma więcej powagi i uczuć w sobie.
-To dość dużo, żeby urządzić  jej przyjęcie.
-Ten pomysł trochę przenieśmy na wieczór. Chodź idziemy do Angie, bo chciałeś przy niej być jak się wybudzi.
-No, racja. Chodźmy...

sobota, 19 października 2013

Rozdział 15

Odłożyłam telefon i z uśmiechem na twarzy zasnęłam...
Obudziły mnie błyski i grzmoty. Pogoda za oknem po części oddawała mój nastrój. Mam słuchać serca. Postanowiłam w ciągu tego wolnego tygodnia wybrać, dowiedzieć się czy upewnić kogo tak naprawdę kocham.  Ubrałam się ciepło, zeszłam na śniadanie. Przy stole siedzieli już wszyscy, brakowało tylko mnie. Usiadłam po cichu. Atmosfera była luźna. Wszyscy śmiali się z Jade, oprócz mnie, bo nie miałam ochoty na śmiechy. Odeszłam od stołu jako pierwsza, wymamrotałam jeszcze ciche dziękuję i poszłam do swojego pokoju. Na dworze zaczął padać deszcz, a grzmoty i błyskawice nie opuszczały nieba. Nieoczekiwanie zgasło światło. Wzięłam latarkę. Nie miałam bladego pojęcia skąd on się tu wzięła. Nieważne. Otworzyłam ostrożnie drzwi. Wyszłam do dużego pokoju, gdzie byli już wszyscy.
-Co się stało? -zapytała Violetta
-Po pierwsze jest burza, więc to jest jeden z powodów, drugi jest taki, że nie zapłaciliśmy rachunku za prąd.- odparł German
-Jak tylko burza ucichnie zadzwonimy tam gdzie powinniśmy i będzie jak dawniej.-dodał Ramallo
-To ja wam tylko gratuluję. -powiedziałam. -Jak coś znajdziecie mnie w moim pokoju. -dodałam jeszcze.
-Angie poczekaj na mnie. -krzyknęła Violetta
-Dobrze. -stanęłam do schodach
Violetta nie miała latarki na dwa schodki przed moim potknęła się poleciała prosto na mnie. Upadłam uderzyłam głową o schody. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Co ja gadam, ciemno już było teraz tylko czułam ból. Był silny.
-Angie, przepraszam.
-Nic się nie stało.
-Mogę iść z tobą do twojego pokoju?
-Tak, oczywiście.
Ból się wzmagał, ale ja tego nie okazywałam. Byłyśmy już przed moim pokojem kiedy. Zrobiło mi się słabo, ból wygrał.
***Violetta***
-Tatooo. -krzyczałam co sił w płucach
-Tak.
-Przybiegnij tu. Angie zemdlała, ja trzymam ją ledwo szybko.
Pięć sekund później tata był już u góry, "przejął" Angie w swe ręce i wniósł ją do środka.

-Violu, ty nie wiesz dla czego Angie zemdlała?-zapytał mnie tata
-Mogę się tylko domyślać. Słyszałeś,  taki huk , kiedy ja wchodziłam po schodach?
-Tak. Dlaczego pytasz?
-Poczekaj tato. Potknęłam się, ja tak jakby nie spadłam, bo Angie mnie złapała. Przewróciłam i upadłam na nią.
-No pięknie. Może jej coś się stało? Jak myślisz jechać z nią do szpitala?
-Mogło jej się coś stać, ale nie jedź z nią do szpitala, tylko zadzwoń, że lekarz przyjechał do niej.
-Dobrze.
20 minut później u Angie był już lekarz. Na szczęście nic jej się nie stało. Zemdlała na wskutek silnego bólu głowy. Chociaż po części czuję się winna za to co się stało. Kiedy wyszedł lekarz. Zdecydowaliśmy razem z tatą, że zostaniemy u niej. Nie wiem, która była godzina, bo cały czas grzmiało i błyskało. Burza nie chciała ustać, a deszczu to nawet nie wspomnę. Znalazłam jakieś urządzenie elektroniczne, które pokazywało godzinę. Była już 23, a dopiero co było śniadanie.
-Violu zostajesz tu na noc z Angie i że mną?- zapytał się już śpiący tata
-Ja wiadomo, że zostanę, lecz nie jestem zbytnio przekonana, że ty możesz.
-No, tak. Zapomniałem o Jade.
-Powiadomię cię jak się Angie obudzi.
-Dobrze, to ja już pójdę. Dobranoc.
-Dobranoc. -opowiedział i położyłam się znowu koło Angie. Kiedy moja głowa dotknęła ledwo poduszki usnęłam.
***German***
Nie mogłem usnąć z myślą, że Angie leży w pokoju obok nieprzytomna. Bolało mnie to, że nie mogłem tam być.
-Kochanie. Dlaczego ty jeszcze nie śpisz? Wiesz o tym, że im mniej snu tym szybciej się starzejesz.
-Już Jade idę spać.
Tylko ją okłamałem. Wpatrywałem się w okno w których było co chwilę widać jak błyskaj się błyskawice.  Wpatrywanie się w nie uśpiło mnie...

Rozdział 14

Promienie słoneczne wpadały do mojego pokoju. Była godzina 11. Wiedziałam że nie muszę śpieszyć się do Studia, bo były tam jakieś roboty. Więc był dodatkowy tydzień wolnego. Ubrałam się. Nie zeszłam na dół, bo bałam się reakcji Germana na wczorajszy dzień. Najpierw zezłoszczona, potem miła, czuła. Położyłam się na łóżku wpatrując w sufit zahipnotyzowana. Ktoś wszedł pokoju:
-Angie co się stało wczoraj, że byłaś taka wściekła?
-Bo ty nie wiesz... Z resztą nieważne. Przecież ty i tak mną się nie interesujesz. Po za tym ty masz narzeczona Jade. Ja robię i tobie nadzieję, ale tak nie może być.  Więc.... O nie. Nie dowiesz się o tym teraz.
-Angie, co się z tobą dzieję?
-Jestem taka jak zwykle. Czy ty tego nie widzisz?
-Nie zachowujesz się tak jak dwa dni temu, miesiąc temu. Coś musiało się stać. Ty nigdy taka nie jesteś. Masz smutne szkliste oczy. Twoje kąciki ust są u dołu, choć zawsze masz są w górze.
-German, ja po prostu...
-Już nic nie mów. -powiedział German przytulając się do mnie.
Jego koszula stała się mokra, moje powieki zaczęły opadać zasnęłam przytulona do Germana.
***German***
Po chwili Angie przestała się płakać. Chyba usnęła na moim ramieniu. Położyłem ją na łóżko i przykryłem. Wyszedłem z jej pokoju.
***Violetta***
Chciałam zapytać się o coś Angie. W tym celu poszłam do jej pokoju. Zobaczyłam, że śpi. Nie chciałam jej budzić, ale też nie miałam po co wracać do pokoju. Usiadłam na jej łóżku. Zaczęłam głaskać swoją ciocię po głowie i mamrotać coś do niej. Było to coś podobnego do pytań "Co by było gdybyś była z tatą?", "Ciekawa jestem dla kogo bije twoje serce. Dla taty czy dla Pabla?". Było tego znacznie więcej, ale zrobiłam się senna. Położyłam się koło Angie przytulając się do niej.
Zasnęłam.
***Powrót do normalności***
Obudziłam się. Poczułam, że ktoś śpi razem w moim łóżku. Pierwsza myśl "German?" Spojrzałam na zegar była 17. Powoli obróciłam się do "ktosia", który spał ze mną. Ulżyło mi, bo była to Violetta. Nie miałam serca jej budzić. Ja nie miałam jak wyjść, bo wplątała swoje nogi w moje i była przytulona. Zaczęłam ja głaskać po włosach. Violetta zaczęła się poruszać.
-O Angie już nie śpisz. -odpowiedziała zaspanym głosem.
-Już nie. Przepraszam, że cię obudziłam.
-Nic się nie stało. To i też moja wina, że tu zaspałam.
-Nie przeszkadza mi to. Jak tu przyszłaś i ja spałam, ty zaspałaś to można wywnioskować, że coś chciałaś. Słucham cię Violu.
-Tak chciałam coś od ciebie. Daj mi chwilkę. Muszę sobie przypomnieć, bo przez to, że zasnęłam nie pamiętam, po co tu przyszłam. Która jest godzina?
-Dobrze. Jest godzina 17.30.
-Już wiem. Widziałam cię wczoraj w parku.
-Na prawdę, ale kiedy?- spuściłam głowę w dół
-Widziałam cię kiedy śpiewałaś "Habla si puedes". Cudownie śpiewasz.
-Dziękuję.
-Angie, ale potem znowu przyszłam do parku, ale tym razem zobaczyłam cię jakbyś wściekła się na tą na wodę.
-No to wpadłam razy dwa.
-Angie, co cię wtedy stało?
-Tak konkretnie, to chyba nic. Po prostu musiałam na czymś rozładować swoją złość.
-Chcę być z tobą szczera. Nie wierzę ci do końca. Widać, że musiałaś rozładować swoją złość, ale sama zaznaczyłaś słowem CHYBA nic. Powiedz prawdę proszę.
-Violu, tak szczerze mogę podać to na twoim przykładzie jesteś lub byłaś bo tego mi nie powiedziałaś, rozerwana pomiędzy dwóch chłopaków i nie wiesz,którego wybrać.
-O to chodzi. Wiem jak to jest. Ciężką decyzja.
-Widzisz, ja mam jeszcze dodatkowe utrudnienie, bo Pablo jest moim przyjaciela, a German jest moim szwagrem i nie potrafiłabym zabrać tego miejsca Marii. Co by powiedziała moja mama? Znienawidziła by mnie.
Wyszłam na swój balkon. Musiałam ochłonąć nie wytrzymałam tej presji. Jestem do bani. Gwiazdy zaczęły ozdabiać ciemne niebo. Wiatr zaczął muskać moją twarz. Dreszcze zaczęły mnie przechodzić, choć nie było, aż tak zimno. Weszłam do swojego pokoju Violetty już nie było. Wolałam sprawdzić co u niej. Weszłam do jej pokoju.
-Przepraszam cię Violu, ale musiałam wyjść, bo nie chciałam nic głupiego zrobić. Wybaczysz mnie?
-Nic się nie stało. Mam radę dla ciebie, którą nawet niedawno ty mi dawałaś. Angie idź za głosem serca. Dobrze wiesz, że miłość nie wybiera, ona.jest ślepa. A teraz kłaść mi się, bo jest już późno.
-Dziękuję ci Violu.
Poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę, położyłam się na łóżku. Nie mogłam zasnąć. Nagle usłyszałam jak przychodzi do mnie sms:
Dobranoc Angie.
<3 <3 <3
Twój Pablo.
Tekst twój Pablo, trochę mnie zdziwiło. Odłożyłam telefon i z uśmiechem na twarzy zasnęłam.

środa, 16 października 2013

Rozdział 13

Wstałam około 7. Postanowiłam pobiegać. Przydały mi się ciuchy, które wczoraj kupiłam. Założyłam na siebie bordową bluzę z kapturem do tego czarne legginsy. Schodziłam na dół zobaczyłam Violettę:
-Angie, ty dresiarzu. - zaczęła nabijać się ze mnie Violetta
-Naprawdę jest, aż tak źle?
-Nie Angie wyglądasz... -nie dokończyła
-Wyglądasz ślicznie. Idziesz biegać?-dokończył za moja siostrzenice German.
-Dziękuję. Tak idę biegać SAMA.- zaakcentowałam ostatnie słowo, bo bałam się, że pójdzie ze mną.
Wybiegłam z domu. Biegałam po całym mieście, aż dobiegłam do obrzeży Buenos Aires. Zaczął padać deszcz, więc zabrałam się w drogę powrotną. Nie biegłam. Wolałam uniknąć niemiłego spotkania z ziemią, chodnikiem lub czegoś w tym rodzaju. Założyłam kaptur na głowę, włosy były rozpuszczone i ułożyły się na mojej bluzie. Byłam w połowie, kiedy przy mnie zatrzymało się czarne auto.
-Angie wsiadaj, bo cała przemokniesz.
Rozpoznałam głos Germana.
-Już wsiadam.
-Wiesz szukałem cię po całym Buenos Aires, ale nie wiedziałem, że jesteś zdolna tak daleko pobiec.
-Sama nie widziałam, że tak potrafię. Jednak... -nie dokończyłam, bo rozmowa zmieniła by się w konferencje na cały dzień.
-Co jednak?-spytał zaciekawiony German.
-Nic, już nieważne. Która tak właściwie jest godzina?
-Jest godzina 17.
-Ja z domu wybiegłam o 10. Siedem godzin biegania. Nie wierzę. Ile jeszcze do wilii?
-Niecałe 20 minut.
***German***
Kiedy dojechaliśmy do willi zobaczyłem, że Angie zasnęła biedną po siedmiu godzinach, biegania. Postanowiłem wnieść ją do jej pokoju. Musiałem dzwonić do drzwi, bo zapomniałem kluczy, a nie będę grzebać w torebce Angeles. Bez trudu wszedłem po schodach z Angie na rękach. Jest lekka jak piórko. Położyłem ją w jej pokoju. Choć wahałem się czy nie położyć do swojego. Jednak gdyby zobaczyła Jade ja w naszym łóżku. Nie wiem co by się stało.
***Powrót do normalności***
Obudziłam się bardzo wcześnie. Próbowałam otworzyć sobie wczorajszy dzień. Spojrzałam na zegar było około 4, była niedziela. Co ja miałam robić o tej godzinie? Zobaczyłam, że jestem we wczorajszych ubraniach. Wzięłam kąpieli. Wyszłam okazało się, że nie minęła całą godzina. Ubrałam się w długie niebieskie spodnie do tego biała tunika oraz baleriny.  Zastawiałam się jak spędzić niedzielę. Postanowiłam udać się na spacer, choć była dopiero godzina 5. Moje kieszenie w spodniach zostały napełnione: kluczami, drobnymi pieniędzmi, telefonem. Założyłam jeszcze bluzę. Napisałam list. Założyłam słuchawki na uszy i wyszłam. Spacerowałam po parku. Zaszłam na mostek, który wyglądał jak ławka. Zdjęłam baleriny. W moich uszach słychać było "Podemos". Ściągnęłam słuchawki, włożyłam je do kieszeni. Zaczęłam iść po wodzie, bo było płytko i zaczęłam śpiewać na cały głos "Habla si puedes". Zaczęłam "kopać" wodę. Po chwili znowu usidłam na mostku.
***German***
Ciekawy jestem gdzie jest Angie. Nie zeszła na śniadanie. Może jeszcze śpi. Idę zobaczyć. Gdy wszedłem do pokoju jej nie było. Zobaczyłem, że leży jakiś liścik:
Wyszłam na spacer. Nie wiem jeszcze o której wrócę. Nie martwić się o mnie.
         Angie.
Zrobiło mi się lżej na duszy. Poszedłem do swojego gabinetu, jednak postanowiłem ją odnaleźć. Nie mogłem cały czas o niej myślałem.
***Angie***
Zaczęłam intensywnie wpatrywać się w tafle wody. Zadawałam sobie pytania: Kim naprawdę jestem?, Dla kogo bije moje serce Germana czy Pabla?, Kim tak naprawdę jest dla mnie German, a kim Pablo?
***Violetta***
Angie nie ma, taty nie ma. Gdzie oni się podziali? Może gdzieś się razem przeszli. Raczej to nie możliwe, bo Angie nie było na śniadaniu, ani na obiedzie. Może tata poszedł jej poszukać? Mam taką nadzieję.  Olga i Ramallo znowu się kłócą o jakąś bzdurę. Zwariować, można w tym domu. Zadzwonię po Leona:
-Hej Leon. Mógłbyś tu do mnie wpaść?
-Jasne. Zaraz będę.
Mam nadzieję, że chociaż on poprawi mi humor.
***German***
Szukałem Angie po całym mieście, teraz czas, żebym poszukał jej w parku.
***Angie***
Ja dalej powtarzałam pytania jak mantrę dodając nowe. Te pytania chodziły mi dniami, tygodniami, latami po głowie. Teraz wyżalam się do tafli wody zamiast do kogoś kto mógł mi pomóc.  Wybrałam taflę wody, która nigdy nie powie co się ze mną dzieje, ale nigdy też mi nie odpowie. Jeszcze raz ściągnęłam baleriny. Tym razem biegałam po wodzie wykrzykując te wszystkie pytania. Na mojej twarzy widać było ogromną złość. Chlapałam woda na wszystkie strony świata. O dziwo nie czułam zmęczenia. Krzyczałam coraz głośniej wszystkie pytania.
***German***
Słyszałem jakieś głosy. Pobiegłem w tamtym kierunku zobaczyłem Angie. Widać była zezłoszczona. Wszedłem do wody. Chwyciłem ja tak aby nie mogła się ruszać. 
***Powrót do normalności***
-Puść mnie. -mówiłam chcąc wyrwać się z objęć Germana.
-Nie puszczę cię. Dlaczego jesteś taka agresywna dla tej wody?
-Nie słychać było? Na pewno słychać było w całym Buenos Aires, bo doskonale tu niesie echo, ale ty widoczne nie słuchałeś.
-Angie proszę uspokój się i wracajmy do domu.
Momentalnie się rozpłakałam.
-Dobrze wracajmy. Która jest godzina?
-Jak ty lubisz się o to pytać. Dwudziesta pierwsza dochodzi. O której ty wyszłaś z domu Angie?
-Już ta godzina. German nawet nie chciałbyś o tym wiedzieć. -pod wpływem chwili złapaliśmy się za ręce a nasze palce się splotły.
-Jednak wolałbym o tym wiedzieć. Martwiłem się.
-Nic mi nie jest.
Doszliśmy do domu. Puściliśmy ręce i weszliśmy. Rozeszliśmy się w swoje strony. Byłam zmęczona. Przebrałam w piżamę. Zasnęłam jak niemowlę...

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 12

Aż dziwne, ale wysłuchałam poleceń mojej siostrzenicy...
Obudziłam się, była godzina 7.15 nie śpieszyłam się, bo wiedziałam, że dzisiaj jedna lekcja w Studiu. Była ona koło południa. Do południa nudziło mi się niemiłosiernie. Poszłam na tą jedną lekcję do Studia. Do domu wracałam z Violettą, bo kończyła o tej samej godzinie.
-Angie. Mogłabyś przekonać tate aby Leon przyszedł na kilka godzin? Mnie raczej nie posłucha.
-Spróbuję, ale cudów nie obiecuję.
-Dziękuje ci.
Doszłyśmy właśnie do domu Weszłyśmy do środka. Ja od razu skierowałam się do gabinetu szwagra. Zapukałam. W odpowiedzi usłyszałam proszę.
-German, możemy porozmawiać.
Dla niego mogło to trochę być dwuznaczne, ale się nie przejmowałam.
-Tak. Proszę usiąć i mów.
-Bo Violetta mnie prosiła, abym z tobą porozmawiała.
-Tak? O czym?
-Chciała zaprosić tu na kilka godzin Leona.
-Oczywiście, że może przyjść.
-Dziękuję.
Musnęłam jego policzek i wyszłam. Od razu udałam się do pokoju Vilu. Zapukałam. Usłyszałam tylko melodyjne proszę.
-O Angie. Rozmawiałaś już z tatą?
-Tak, rozmawiałam i...
-I co? I co?
-Leon może przyjść. Tylko bez żadnych numerów.
-Angie...
-Ugnę zasady do całowania. Jak tata by was zobaczył jak się całujecie wyslij go do mnie. -odpowiedziałam, bo byłam pewna o co zapytała
-Dziękuje ci Angie. -mówiła już gdy mnie przytuła.
Po chwili siostrzenica puściła mnie, a ja z uśmiechem na twarzy wyszłam z jej pokoju. Po chwili słuchać już, że Leon już przyszedł.  Słychać było ich śmiechy w całym domu, a jak ktoś przechodził koło pokoju Vilu to nawet strzępki rozmowy można było słyszeć.
Zrobiło się zbyt cicho. Violetta miała tego pecha,że w tym momencie German przechodził koło jej. Wparował:
-Co tu się wyprawia?
-Nic. Angie miała rację.
-Jaką racja?
-Idź. Sam jej się spytaj.
-Dobrze.
Po chwili usłyszałam pukanie. Spodziewał się kto to będzie.
-Violetta tu cię przysłała?
-Skąd wiedziałaś?
-To był mój pomysł z przysłaniem cię tu jak zobaczysz jak Viola i Leon się całują. I to ja ugiełam zasady i pozwoliłam im na to.
-Nie gniewam się na ciebie.
Siedzieliśmy na łóżku. Zatopiłam się w jego oczach. Po chwili całowaliśmy się.
-Widzisz tato. Angie też dla ciebie ugieła zasady.
Momentalnie odskoczyliśmy od siebie.
-Ani słowa Jade. Jasne?
-Spokojnie tato.- z istnym spokojem powiedziała Viola i wyszła chichocząc.
German poszedł do swojego gabinetu, a ja wyszłam na spacer co robiłam prawie codziennie. Nikogo tym razem nie spotkałam z mojej grupy znajomych. Nie byłam rozłoszczona jak poprzednio na widok par oraz matek z dziećmi. Tym razem chciałam wrócić przed kolacją lub przynajmniej punktualnie. Zbliżała się godzina 18.30, więc udałam się w drogę powrotną. O dziwo przyszłam przed kolacją. Kolacja minęła w spokojnej. Poszłam jeszcze do pokoju Violetty porozmawiać o wszystkim i o niczym. Było dosyć późno kiedy skończyłyśmy nasze pogaduch. Poszłam spać.
Rano obudziłam się wypoczetę. Cieszyłam się jak małe dziecko, że już piątek. Poranna rutyna. Mycie zębów, ubranie się, makijaż. Zeszłam na śniadanie. Kiedy z Violą wyruszyłyśmy w drogę do Studia,.nie rozmawiałyśmy, bo nie miałyśmy o czym. Wszystkie tematy przerobiłyśmy wczoraj wieczorem.
Weszłyśmy do Studia. Każda poszła w swoją stronę. Zadzwonił dzwonek. Wzięłam kawę, nuty i dziennik. Poszłam do klasy. Lekcję minęły bezproblemowo. Miałam wracać do domu, kiedy Vilu poprosiła mnie, żebym poszła z nią na shopping. Kupiła sobie spódniczki i bluzki w swoich ulubionych pudrowych kolorach. Ja zaś... Zresztą dowiecie się kiesy indziej. Wyruszyłyśmy w drogę powrotną. Jednak odechciało nam się iść więc zadzwoniłyśmy po Ramalla. Przyjechał bardzo szybko. Pięć minut później byliśmy pod naszą ukochaną willą. Viola poszła do swojego pokoju i zaczęła jeszcze raz przymierzać ubrania. Ja swoje ciuchy włożyłam do szafy. Było dosyć późno, więc przebrałam się w piżamę. Chwilę potem zasnęłam...

Rozdział 11

Zasnęłam...
Obudziły mnie promienie światła, które były w całym moim pokoju. Zobaczyłam, że śpię we wczorajszych ciuchach. Szybko wzięłam kąpiel. Ubrałam się w biała sukienkę i dla konstrastu czarne baleriny. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Lekki jak zawsze makijaż. Zeszłam na dół. Przyszłam akuratnie na śniadanie. Zjadłam i powiedziałam do Violi:
-Musimy już iść.
-Dobrze. Tylko wezmę jabłko. Ty też chcesz?
-Tak weź. Chodź szybko.
Viola przyszła i poszłyśmy do Studia. Kiedy weszłyśmy do budynku uczniowie rzucili się na mnie. Nie wiedziałam, że aż tak za mną tęsknią. Kiedy weszłam do pokoju nauczycielskiego też zostałam mile powitana nawet przez Gregorio i Jackie. W tym momencie zadzwonił dzwonek. Wzięła dziennik i powędrowałam do klasy. Była to lekcja z klasą Violi. Wszystkie duety były gotowe. Okazało się, że zgrali się wszyscy i zaśpiewali różne wersje En mi mundo. Sama byłam zdziwiona, że da się zaśpiewać na tyle wersji. Lekcja się skończyła, a ja jeszcze siedziałam w pracy do 16. Po tej godzinie poszłam na dość długi spacer. Usiadłam na jednej z ławek i pogrążyłam się w myśląch. Nie wiem ile tak siedziałam, ale było już zupełnie ciemno. Udałam się w drogę powrotną do willi Castillo. Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam długą kąpiel. Przebrałam się w swoją ulubioną piżamę w serduszka. Wzięłam jakąś książkę i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam czytać lekturę, ale była zbytnio nieciekawa. Zasnęłam...
Obudziłam się z odciśniętą książka na twarzy. Wstałam. Poranna toaleta, szybko się ubrałam. Zeszłam na śniadanie. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że nic nie przygotowałam na lekcję. Zjadłam i poszłam do Studia sama, bo Viola miała na później. Miałam dzisiaj tylko cztery lekcję, na których tylko śpiewaliśmy, bo nic na nie przygotowałam. Poszłam jak dzień wcześniej na spacer do parku. Tam widziałam zakochane pary. Matki ze swoimi dziećmi. Łzy ze wzruszenia spływać po policzkach. Ktoś zasłonił mi rękami widok na świat z jednej strony się cieszyłam z drugiej bałam. Po zapachu rozpoznałam Germana:
-Przestraszyłeś mnie.
-Przepraszam, nie chciałem tego zrobić.
-No dobrze, przyjmuje przeprosiny.
-Dlaczego płaczesz?
-Yyy... Ja płacze. Nie skądże. -odpowiedziałam zmieszana
-Widzę, że płakałaś. Nie okłamkiesz mnie.
-Dobrze, co ci to da. Jak i tak nie znasz powodu i go nie poznasz, a na pewno nie z moich ust.
-Spokojnie Angie. Nie złość się tak i nie płacz, bo jest mi smutno kiedy tobie. Przeżywam emocje razem z tobą.
Pod wpływem emocji przytuliłam Germana, ale nie przestałam płakać. Nagle deszcz zaczął padać jednak ja nie chciałam jeszcze iść. Zaczęłam się trząść z zimna, bo byłam bardzo lekko ubrana. Poczułam jak coś okrywa to moje plecy.
-Angie powinniśmy już wracać do domu.
-Ja jeszcze nie chcę iść do domu.
-Dobrze, ale zostanę tu przy tobie, bo martwię się o ciebie.
Siedzieliśmy tu  jeszcze kilka godzin. Do domu weszliśmy cali przemoczeni, bo cały czas kiedy siedzieliśmy padał deszcz. Zobaczyliśmy na zegar była 23. Poszłam jeszcze w mokrych ubraniach do pokoju Vilu. Zobaczyłam ja jak płacze:
-Violu co się stalo?
-Angie, bo nie ma w domu teraz taty oraz ciebie i się martwię o was, bo nie wiem gdzie jesteście.
-Słyszałaś co ty powiedziałaś?
-Angieeeeeee.... Tak się o was martwiłam.
-Wiem można było to wywnioskować z twojego wcześniejszego zdania, które dosyć dziwnie brzmiało.
-Co ja powiedziałam przed chwilą? Dlaczego jesteś całą mokra?
-Zacytuję cię w tym momencie.
" Angie, bo nie ma w domu teraz taty oraz ciebie i się martwię o was, bo nie wiem gdzie jesteście." Bo siedziałam na ławce przez kilka godzin w deszczu z twoim tatą.
-Dlaczego nie przyszliście kiedy zaczął padać deszcz?
-Ja nie chciałam jeszcze wracać, a twój tata uparł się, że będzie mnie pilnował.
-Chociaż raz dobrze postąpił. Idź się przebrać, bo jeszcze na poważnie zachorujesz i kładź się spać.
Aż dziwne, ale wysłuchałam poleceń mojej siostrzenicy...

sobota, 12 października 2013

Rozdział 10

Obudziłam się dosyć późno, bo około 14. Wiem, że przegapiłam obiad, który zapewne był o 13. Ktoś wszedł do pokoju:
-Angie obudziłaś się w końcu. Dość długo spałaś.
-Wiem Violu. Mam prośbę czy przyniosłabyś mi coś do jedzenia, bo jestem strasznie głodna, bo nie jadłam śniadania i obiadu.
-Jasne oczywiście.
Violetta popędziła mi po coś do jedzenia. Ja w tym czasie ubrałam i wiadomo mój lekki makijaż. Chwilę potem Vilu przyniosła mi tace z jedzeniem tak jak wczoraj. Najadłam. Teraz tylko było czekać na kolację.
-Co to za kawałki leżą na podłodze?- zapytała Viola
-To czekaj zaraz zobaczę.
Dopiero teraz zauważyłam, że cały pokój mam w puzzlach.
-Violu, ty naprawdę nie wiesz co to jest?
-Niestety nie.
-Masz 17 lat i nie wiesz co tą są puzzle?
-Niee...
-Brawo. Porozmawiam później o tym z twoim tatą.
Potem jeszcze chwilę rozmawiałyśmy. Potem udałam się na spacer robiło się ciemno ja jeszcze nie wracałam do domu. Spotkałam Pabla:
-Hej Angie jak się czujesz?
-Bardzo dobrze. A co u ciebie słychać?
-U mnie również wszystko w najlepszym porządku. Mam nadzieję, że pamiętasz iż w poniedziałek wracasz do pracuje?
-Zapomniałam. Dziękuję, że przypomniałeś.
-Jest już późno odprowadzić cię do domu?
-Jakbyś mógł.
Przez całą drogę rozmawialiśmy.
-Dziękuję, że mnie odprowadziłeś. -powiedziałam i musnęłam policzek przyjaciela.
-Nie ma za co. -powiedział i znikł za rogiem ulicy
Kiedy weszłam usłyszałam kolacja. Poszłam od razu do stołu. Atmosfera była luźna, choć psuła ją trochę Jade, bo cały czas najeżdżała na mnie. Ja jednak już się do tego przyzwyczaiłam i nie wzruszało mnie to. Po kolacji poszłam do swojego pokoju. Około 21 usłyszałam pukanie do drzwi wiedziałam, że to German, bo on tak charakterystycznie puka. Proszę tylko wypowiedziałam a on wszedł do środka.
-Angie...
-Nie tym razem ja mówię pierwsza.- byłam szybszą
- W porządku.
-Dlaczego przez 17 lat nie powiedzieś Violettcie co tą są puzzle?
-Jak to przecież ja na pewno jej mówiłem.
-Jednak nie, bo bardzo uważnie słuchała mnie co to są puzzle.
-Ale jestem pewien, że jej mówiłem. Teraz mogę...
-Nie jeszcze nie. Kto posprząta te 1000 kawałeczków puzzli, które są w każdym zakamarku tego pokoju?
-Ja to zrobię i nawet policzę, żeby się nie okazało, że jakiś zgubiłem.
-Trzymam cię za słowo. Jednak to już nie dzisiaj. Bo jestem bardzo śpiaca.
Obudziłam się wypoczęta i uśmiechnięta, bo wiedziałam, że po dłuższej przerwie wrócę od Studia. Ubrałam się w tunikę, kolorowe spodnie i baleriny. Włosy związałam w luźnego koka. Zeszłam na śniadanie. Viola przypomniała, że zadałam im piosenkę do zaliczenia w duetach. Wyszły dwa duety z "najtrudniejszymi" przeciwnikami (Violetta-Ludmiła, Leon-Tomas), a reszta duetów wyszła bardziej po przyjacielsku (Camila-Franceska, Nati-Maxi). Dzień minął w spokoju i ciszy.
Po południu słyszałam pukanie do drzwi. Po chwili stanął w nich German:
-Mogę dzisiaj pozbierać te puzzle.
-Tak, tylko że ja chcę to widzieć więc zostaję w tym pokoju.
-Dobrze zgadzam się.
German zaczął zbierać puzzle, które leżały na podłodze. Po godzinie zaczął liczyć ile ich ma. Okazało się, że ma dopiero niecałe 500. Ja zaczęłam nucić pod nosem "Podemos" i podeszłam do szafy. Stałam i czegoś szukałam. Nagle ktoś podniosł mnie za nogi do góry. W pierwszym momencie przestraszyłam się. Postawił mnie na chwilę na podłodze. Jednak po chwili złapał mnie w biodrach i dalej podniósł do góry i kręcił się, a ja czułam się jakbym była ptakiem, których chce odlecieć. Po chwili rzucił mnie na łóżko. Położył się koło mnie. Topiłam się w jego czekoladowych oczach. Kilka minut potem oczy mi się same zamknęły. Zasnęłam...

Rozdział 9

Po kolacji usłyszałam pukanie. Byłam na 100% pewna, że to Violetta, więc powiedziałam proszę....
Do pokoju wszedł German. 
-Hej Angie. Nie jesteś głodna? Nie było cię na kolacji.
-O German. Nie jestem głodna. Violetta mi coś wcześniej przyniosła.
-Wiesz Jade nie ma w domu i nie będzie jej w domu przez całą noc, bo poszła do koleżanek. To może się trochę zabawimy? 
-Jade ma koleżanki? Możesz powtórzyć to ostatnie zdanie? -patrzałam na Germana zdziwiona
-Czy może się zabawimy? -powtórzył nieśmiało
-Co ty rozumiesz przez zabawę? - wryło mnie jego pytanie
-Czekaj zaraz ci pokaże. 
Wyszedł z pokoju. Ja bałam się co on przyniesie. przez głowę przelatywały mi różne myśli. Kiedy on wszedł uspokoiłam się do stopnia 0. 
-Widzisz o to jest ta zabawa. 
-Puzzle??? Ty puzzle uważasz za dobrą zabawę? - zdziwiona byłam totalnie 
-No tak co w tym dziwnego. 
- No wiesz, bo ja...
-Jak chcesz to możemy coś innego porobić? -odpowiedział zrezygnowany
-German nieee... Bo ja uwielbiam układać puzzle.  Ty chyba nic nie pamiętasz. Kiedy ty przychodziłeś do mojej siostry ja siedziałam cicho w pokoju. Co było na mnie bardzo dziwne. Bo czasami mnie widziałeś w bardzo energicznych momentach.  
-Przypominam, sobie. Pamiętam jak zawsze Maria mówiła, że musi wyjść sprawdzić co tam u ciebie, bo jest za cicho.
- Co tam mamy tym razem do ułożenia? 
-Nie wiem czy ci się spodoba, ale 1000 puzzli kolaż z motywem Wiednia. 
-Może, być. 
Układaliśmy,  na początek w ciszy i spokoju. Potem zrobiło się trochę głośniej. W trakcie układania robiliśmy do siebie dziwne miny pod tytułem "To było proste a ty tego nie ułożyłeś/ułożyłaś." Nasze ręce często się splatały pod pretekstem podaj puzzla. Kiedy obydwoje już zasypialiśmy wzięłam poduszkę i uderzyłam nią w głowę Germana. On od razu wziął i też zaczęła się wojna na poduszki. 
***Violetta*** 
Weszłam do pokoju Angie tylko by coś jej zapytać.Jednak gdy zobaczyłam się walkę na poduszki taty i Angie. Porobiłam kilka zdjęć i wyszłam. Byłam szczęśliwa. Teraz tylko czekałam kiedy tata wyrzuci Jade z domu. Widać było po nim, że zakochał się po uszy w Angie.
***powrót do normalności***
Słyszałam, że ktoś wszedł do pokoju, ale nie mogła dojść kto to był. Oberwałam raz poduszką od Germana i na szczęście upadłam na łóżko. On rzucił się na łóżko koło mnie. Była nie zręczna cisza, która postanowiłam przerwać łaskocząc German. On nagle spadł na podłogę i się nie podnosił. Przeturlałam się po łóżku. Leżąc na rogu łóżka.. Mówiłam German. Wtedy on pociągnął mnie i spadłam na niego. On przyciągnął moją twarz do niego i zaczęliśmy się całować. Łapczywie zaczęliśmy oddawać sobie pocałunki. Kiedy skończyliśmy Germana koszula leżała daleko od niego, a moja była do połowy rozpięta Szybko ją zapięłam swoją koszulę, a on założył i zapiął swoja równie szybko jak ja. German podszedł;
-Kocham cię. 
-Też cię kocham, ale jest kilka drobnych szczególików.
-Jakich?
-Jestem twoją szwagierką co jest niedorzeczne, żeby być w związku ze szwagrem. Przypominam ci ty masz narzeczoną. 
-Angie. Zasady są po to by je łamać. Jade wydaję mi się, że było to tylko zauroczenie i takie otarcie łez po śmierci Marii. 
-German...
Przerwał mi caplując mnie w tym momencie  do pokoju wparowała Viola. Która zaczęła nam robić zdjęcia, a my momentalnie od siebie odskoczyliśmy: 
-Jak zwykle w ciekawym momencie weszłam. - z uśmiechem na twarzy powiedziała Violetta
-Ciekawe czy znasz takie słowa jak P-U-K-A-Ć. Pukać. 
-Wychodzi na to, że nie. Ja może już pójdę.
Zegar pokazywał godzinę pierwszą w nocy. Zastanawiałam się co tak długo robiliśmy. Przebrałam się w piżamę i zeszłam do jeszcze do kuchni napić się skoku. Wróciłam do pokoju. Zmęczona całym dniem zasnęłam...

___________________________
Następny rozdział prawdopodobnie jutro.