- To nie koniec. A czy kiedykolwiek uderzyłbyś Angie?...
Wtedy w słuchawce nastała cisza.
-Wiedziałam, że to przez ciebie tak wygląda.
-Ale to nie tak jak myślisz?
***Angie***
Życie jest małą ściemniarą,
Wróblicą, wygą cwaniarą
Plącze nam nogi i mówi: Idź!
Nie wierz, nie ufaj mi
Życie jest małą ściemniarą,
francą, wróblicą, cwaniarą.
Plącze nam nogi i mówi: Idź!
Wkręceni w zgubną nić
Wkręceni w zgubną nićTak leciały słowa tego refrenu...
***German***
Obudziłem się. Było około 22. Spojrzałem przez okno. Zobaczyłem znajome mi krajobrazy. Domyślałem się, że za kilka minut będziemy w Buenos Aires. Tak też było. Po wyjściu z pociągu zastanawiałem się gdzie się udać. Najlepszym rozwiązaniem jak dla mnie hotel...
***Violetta***
Położyłam się na łóżku, zaczęłam rozmyślać. Miałam teraz taką pustkę w sercu. Jedyną osobą, która mogła ją zapełnić była Angie. Coś mnie tknęło. Wybiegłam z domu...
***German***
Siedziałem na łóżku w hotelu i zastanawiałem się jak podejść do tej całej sprawy. W mojej głowie dudniło "Najlepiej będzie jak pójdziesz na spontana." Coś mnie tknęło. Wybiegłem z hotelu...
***Angie***
Coś mnie tknęło. Wybiegłam z mieszkania....
***Violetta***
Udałam się w kierunku mieszkania Angie. Kiedy doszłam do bloku i wspięłam się po schodach, zaczęłam pukać do drzwi, nikt nie odpowiadał. Usiadłam pod drzwiami i czekałam. Tylko na co?
***German***
Udałem się do wilii. Cicho wszedłem do domu. Rozejrzałam się było zbyt cicho. Pobiegłem do pokoju Violetty. Nie było jej tam. Zajrzałem do pokoju Angie. Ten to w ogóle opustoszał. Zobaczyłem tylko małą fotografię na której byłem ja, Angie i Violetta. Spojrzałem bliżej widać było na niej łzy. Zastanawiałem się gdzie Angie oprócz swojego domu.. Niestety zbiegając po schodach musiałem spotkać Olgę, która zaczęła robić mi wykład.
***Angie***
Pobiegłam w stronę parku. Stanęłam przed pamiętną rzeczką. (Rozdział 13...). Zaczęło się tak jak kiedyś. Tylko z małą różnicą było około pierwszej w nocy.Weszłam do wody i zaczęłam śpiewać refren mojej piosenki. Dalej ochlapywałam całe otoczenie wodą. Po 30 minut byłam zmęczona i lekko zmarznięta. Wracałam do mieszkania pod drzwiami zauważyłam Violettę.
-Violetta.
-Angie. Tak się o ciebie martwiłam.
-Już spokojnie jestem przy tobie. Chodź wejdziemy do środka.
Violetta rozglądała się po całym domu, chodź była tu już kilka razy. Chyba zauważyła otwarte pianino...
***German***
Kiedy skończyła... Pobiegłem do parku, ale tam też jej nie było. Zostało mi ostatnie miejsce. Jej mieszkanie. Chodź brakowało mi sił dobiegłem tam...
***Angie***
Violetta usiadła do pianina i zaczęła grać refren:
-Napisałaś to pod wpływem emocji. Prawda Angie?-zapytała Violetta
-Niestety, ale tak.
-Nie smuć się.
Ktoś zapukał do drzwi. Violetta bez namysłu otworzyła, był to zasapany German.
-Mnie tu zaraz krew zaleje - powiedziałam
-Wiedziałam, że to przez ciebie tak wygląda.
-Ale to nie tak jak myślisz?
- A jak?
Rozłączyłam się, bo wiedziała, że będzie tworzył niestworzone historię, próbować się usprawiedliwić. Zaczęło się powoli ściemniać, ja nie wiem, gdzie jest Angie i martwię się o nią, ale może być w swoim starym mieszkaniu. Wolałam jednak napisać do niej maila-"litanię" tak na wszelki wypadek. Poszłam na kolację...
***German***
Co ja narobiłem. Straciłem, przez moją zazdrość, Angie, a teraz mogę stracić, a może już nawet straciłem Violettę, przez to, że uderzyłem Angie. Dwie najważniejsze osoby w moim życiu, miały się ode mnie odwrócić. Wszystko to moja wina. Może jeszcze jest szansa, aby to wszystko odwrócić. Czas będzie działam na moją nie korzyść. Spakowałem swoje rzeczy. Powiedziałem Ramallo, że muszę wracać do Buenos Aires, ale nie podałem mu prawdziwego powodu. Wybiegłem z hotelu i skierowałem się na stację kolejową. Gdy nadjechał mój pociąg, wsiadłem do niego, zająłem miejsce i ruszyłem w drogę...
***Angie***
Nie wiem czy to był dobry pomysł z odrzucaniem połączeń od Violetty, ale gdy sprawdzałam pocztę to zobaczyłam, że napisała do mnie maila, a tak naprawdę to nie wyglądało na list elektroniczny, ani na monolog, tylko taka bardziej litania. Przeczytałam tą wiadomość i nie jedna łza spłynęła mi po policzku. Nagle znikąd po głowie zaczęła mi latać melodia. Szybko usiadłam do pianina. Zaczęłam stukać w kolejne klawisze. Zapisywałam kolejne nuty na partyturze. Przez następną godzinę chodziłam po domy szukając słów do tej piosenki. Pojawiły się jak melodia tej piosenki. Bardzo pasowały do refrenu. Zagrałam, więc sam refren ze słowami....
Rozłączyłam się, bo wiedziała, że będzie tworzył niestworzone historię, próbować się usprawiedliwić. Zaczęło się powoli ściemniać, ja nie wiem, gdzie jest Angie i martwię się o nią, ale może być w swoim starym mieszkaniu. Wolałam jednak napisać do niej maila-"litanię" tak na wszelki wypadek. Poszłam na kolację...
***German***
Co ja narobiłem. Straciłem, przez moją zazdrość, Angie, a teraz mogę stracić, a może już nawet straciłem Violettę, przez to, że uderzyłem Angie. Dwie najważniejsze osoby w moim życiu, miały się ode mnie odwrócić. Wszystko to moja wina. Może jeszcze jest szansa, aby to wszystko odwrócić. Czas będzie działam na moją nie korzyść. Spakowałem swoje rzeczy. Powiedziałem Ramallo, że muszę wracać do Buenos Aires, ale nie podałem mu prawdziwego powodu. Wybiegłem z hotelu i skierowałem się na stację kolejową. Gdy nadjechał mój pociąg, wsiadłem do niego, zająłem miejsce i ruszyłem w drogę...
***Angie***
Nie wiem czy to był dobry pomysł z odrzucaniem połączeń od Violetty, ale gdy sprawdzałam pocztę to zobaczyłam, że napisała do mnie maila, a tak naprawdę to nie wyglądało na list elektroniczny, ani na monolog, tylko taka bardziej litania. Przeczytałam tą wiadomość i nie jedna łza spłynęła mi po policzku. Nagle znikąd po głowie zaczęła mi latać melodia. Szybko usiadłam do pianina. Zaczęłam stukać w kolejne klawisze. Zapisywałam kolejne nuty na partyturze. Przez następną godzinę chodziłam po domy szukając słów do tej piosenki. Pojawiły się jak melodia tej piosenki. Bardzo pasowały do refrenu. Zagrałam, więc sam refren ze słowami....
***Violetta***
Przy stole siedziałam tylko ja i Olga:
-Violu co tak marnie jesz? Gdzie jest Angie?
Przy stole siedziałam tylko ja i Olga:
-Violu co tak marnie jesz? Gdzie jest Angie?
-Nic, nieważne. Angie nie ma teraz w domu i raczej długo jej tu nie zobaczymy.
-Dlaczego?!
-Uważam, że wczoraj w pokoju Angie stało się coś złego.
-Ale konkretnie kruszynko.
-Niestety, nie wiem. Angie wie wszystko, ale jej tu nie ma.
-Może wiesz gdzie ona jest?
-Dlaczego?!
-Uważam, że wczoraj w pokoju Angie stało się coś złego.
-Ale konkretnie kruszynko.
-Niestety, nie wiem. Angie wie wszystko, ale jej tu nie ma.
-Może wiesz gdzie ona jest?
-Nie. Olga, przepraszam cię, ale nie jestem głodna.
-Rozumiem.
Poszłam do pokoju...
***German***
Podróż trwa w nieskończoność. Zastanawiam się dlaczego wybrałem pociąg jako środek transportu do Buenos Aires. Mam nadzieję, że do jutrzejszego ranka dojadę do celu. Wyciągnąłem MP3 i słuchawki.. Szukałem jakiejś ciekawej piosenki do posłuchania. Znalazłem nagranie gdzie śpiewa Angie jakąś piosenkę. Rozmarzyłem przez jej głos. Nieoczekiwanie zasnąłem...
Poszłam do pokoju...
***German***
Podróż trwa w nieskończoność. Zastanawiam się dlaczego wybrałem pociąg jako środek transportu do Buenos Aires. Mam nadzieję, że do jutrzejszego ranka dojadę do celu. Wyciągnąłem MP3 i słuchawki.. Szukałem jakiejś ciekawej piosenki do posłuchania. Znalazłem nagranie gdzie śpiewa Angie jakąś piosenkę. Rozmarzyłem przez jej głos. Nieoczekiwanie zasnąłem...
Życie jest małą ściemniarą,
Wróblicą, wygą cwaniarą
Plącze nam nogi i mówi: Idź!
Nie wierz, nie ufaj mi
Życie jest małą ściemniarą,
francą, wróblicą, cwaniarą.
Plącze nam nogi i mówi: Idź!
Wkręceni w zgubną nić
Wkręceni w zgubną nićTak leciały słowa tego refrenu...
***German***
Obudziłem się. Było około 22. Spojrzałem przez okno. Zobaczyłem znajome mi krajobrazy. Domyślałem się, że za kilka minut będziemy w Buenos Aires. Tak też było. Po wyjściu z pociągu zastanawiałem się gdzie się udać. Najlepszym rozwiązaniem jak dla mnie hotel...
***Violetta***
Położyłam się na łóżku, zaczęłam rozmyślać. Miałam teraz taką pustkę w sercu. Jedyną osobą, która mogła ją zapełnić była Angie. Coś mnie tknęło. Wybiegłam z domu...
***German***
Siedziałem na łóżku w hotelu i zastanawiałem się jak podejść do tej całej sprawy. W mojej głowie dudniło "Najlepiej będzie jak pójdziesz na spontana." Coś mnie tknęło. Wybiegłem z hotelu...
***Angie***
Coś mnie tknęło. Wybiegłam z mieszkania....
***Violetta***
Udałam się w kierunku mieszkania Angie. Kiedy doszłam do bloku i wspięłam się po schodach, zaczęłam pukać do drzwi, nikt nie odpowiadał. Usiadłam pod drzwiami i czekałam. Tylko na co?
***German***
Udałem się do wilii. Cicho wszedłem do domu. Rozejrzałam się było zbyt cicho. Pobiegłem do pokoju Violetty. Nie było jej tam. Zajrzałem do pokoju Angie. Ten to w ogóle opustoszał. Zobaczyłem tylko małą fotografię na której byłem ja, Angie i Violetta. Spojrzałem bliżej widać było na niej łzy. Zastanawiałem się gdzie Angie oprócz swojego domu.. Niestety zbiegając po schodach musiałem spotkać Olgę, która zaczęła robić mi wykład.
***Angie***
Pobiegłam w stronę parku. Stanęłam przed pamiętną rzeczką. (Rozdział 13...). Zaczęło się tak jak kiedyś. Tylko z małą różnicą było około pierwszej w nocy.Weszłam do wody i zaczęłam śpiewać refren mojej piosenki. Dalej ochlapywałam całe otoczenie wodą. Po 30 minut byłam zmęczona i lekko zmarznięta. Wracałam do mieszkania pod drzwiami zauważyłam Violettę.
-Violetta.
-Angie. Tak się o ciebie martwiłam.
-Już spokojnie jestem przy tobie. Chodź wejdziemy do środka.
Violetta rozglądała się po całym domu, chodź była tu już kilka razy. Chyba zauważyła otwarte pianino...
***German***
Kiedy skończyła... Pobiegłem do parku, ale tam też jej nie było. Zostało mi ostatnie miejsce. Jej mieszkanie. Chodź brakowało mi sił dobiegłem tam...
***Angie***
Violetta usiadła do pianina i zaczęła grać refren:
-Napisałaś to pod wpływem emocji. Prawda Angie?-zapytała Violetta
-Niestety, ale tak.
-Nie smuć się.
Ktoś zapukał do drzwi. Violetta bez namysłu otworzyła, był to zasapany German.
-Mnie tu zaraz krew zaleje - powiedziałam
Mój szwagier chciał się do mnie przytulić, ale ja się odsunęłam. Gdy uspokoił oddech zaczął coś do mnie mówić. Dało się usłyszeć w tym wszystkim przeprosiny. Dalej próbował się do mnie przytulić, ale ja się odsuwałam, nagle potknęłam się o niską ławę. Upadłam, a obraz się zamazywał....
_________________________________________
I oto przed wami rozdział 44.
Taki trochę pogmatwany i pisany jako trzy osoby.
W której odpowiedzi do poprzedniego rozdziału,
dałam, że rozdział będzie dzisiaj, ale nie powiedziałam
o której godzinie. Eh...Cała ja...
_________________________________________
I oto przed wami rozdział 44.
Taki trochę pogmatwany i pisany jako trzy osoby.
W której odpowiedzi do poprzedniego rozdziału,
dałam, że rozdział będzie dzisiaj, ale nie powiedziałam
o której godzinie. Eh...Cała ja...
super dawaj next
OdpowiedzUsuńŚwietne :D Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńBoskie;D
OdpowiedzUsuńSuper.! Kiedy next?
OdpowiedzUsuńŚwietny ;) Czekam na next;a :>
OdpowiedzUsuń