wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 40 Czy to koniec? Przecież nic nie zapowiadało na katastrofę. cz.9

Feliz Navidad...
Wesołych Świąt,
w gronie najbliższej rodzinie,
pachnącej choinki,
spełnienia najskrytszych marzeń,
wany dla prowadzących blogi,
oraz bujnych snów o naszej ukochanej parze.
Życzy
Angie♥♥♥/Karolina
__________________________________
Była to dla mnie kołysanka albo rada. Nie miałam siły na rozmyślenia zasnęłam...
Obudziłam się, obok mnie leżała, jeszcze śpiącą Violetta. Nie chciałam jej obudzić, a do zajęć ma jeszcze trzy godziny. Miałam zamiar iść z nią. Ciężko podniosłam się z łóżka i wstałam jednak prawa kostka dalej bolała. Domyślałam się, że po złamaniu obcasa, skręciłam lub zwichnęłam kostkę. Zaczęłam iść w stronę szafy, ale musiałam trzymać się różny przedmiotów by nie upaść. Zabrałam z niej luźną bluzkę, jakieś spodnie i balerinki, bo wiedziałam, że nie wejdę w szpilki z takim bólem kostki. Poszłam do łazienki, szybko się jeszcze umyłam, poranna toaleta, makijaż i byłam gotowa już do wyjścia. Cały czas miałam przed sobą miałam scenę, z wczoraj. Wróciłam do pokoju. Widziałam jak moja siostrzenica jeszcze śpi. Nagle German wparowała do pokoju.
-Angie, nigdzie nie mogę znaleźć Violetty. Wiesz gdzie może być? -nie skupiłam się ani trochę na jego słowach
-Ciszej, bo obudzisz Violettę. -powiedziałam szeptem. -Czekaj, czekaj co ty mówiłeś?
-Pytałem się czy wiesz gdzie jest Violetta. Nieważne. Jak się czujesz? Chyba powinienem się sprzeciwić temu kelnerowi. Przepraszam.
Obróciłam się od Germana i poszłam albo raczej kuśtykałam do balkonu. Wyszłam i oparłam się o poręcz. Trochę mnie zabolały wspomnienia, że ludzie mogli sobie pomyśleli, że jestem osobą chorą psychicznie. Łzy zaczęły napływać do oczu. Za mną staną German.
-Wiem, że to był dla ciebie cios w plecy,  brutalne to co usłyszałaś.
Obróciłam się w pod wpływem emocji i przytuliłam się do bruneta. Zaczęłam płakać, German jeszcze mocniej trzymał mnie w swoich objęciach, jakby bał się, że gdy mnie z nich wypuści rozbiję się na miliony kawałeczków. Nie wiem ile czasu tak staliśmy, ale gdy przestałam szlochać popatrzyłam Germanowi w oczy i powiedziałam:
-Mam do ciebie prośbę.
-Słucham uważnie.
-Czy mógłbyś zadzwonić do Studia, że nie będzie Violetty, ani mnie?
-A ty po co tam w Studiu?
-Miałam, tam wpaść, ale widzę, że nic z tego Violetty nie chcę budzić, a bez niej tam nie pójdę.
-No dobrze.
-Dziękuje. -skradłam Germanowi całusa w policzek
Wyszedł. Postanowiłam, że położę się na łóżku. Zaczęłam rozmyślać.Nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
Ktoś głaskał mnie. Przebudziłam się.
-Angie przepraszam cię.
-Nic się nie stało skarbie, każdy czasem musi wyładować swoją emocje. -pogłaskałam siostrzenicę po policzku.
-Dziękuję.
Pierwsza z łóżka wyszłam ja. Wstałam z łóżka i cicho syknęłam.
-Idź, Violu na obiad ja jeszcze muszę zrobić jedną rzecz.
Okłamałam siostrzenice, bo nie chciałam, żeby zobaczyła mnie kuśtykającą. Po 10 minutach wyszłam z pokoju, na schodach kurczowo trzymałam się poręczy. W końcu wszyscy już się rozkoszowali smakołykami, która przygotowywała nam Olga. Również ja dołączyłam do pałaszowania jedzenia. Zamyśliłam się na chwilkę , a gdy już się ocknęłam nikogo nie było już w jadalni. Mi było na rękę, ponieważ nikt nie będzie mnie widział jak kuśtykam wchodząc po schodach. Postanowiłam zmierzyć się ze stopniami. Po 15 minutach wygrałam tą walkę. Doszłam do swojego pokoju. Tam pozostałam tylko na chwilę, coś
w środku, kazało pójść do pokoju siostrzenicy i z nią porozmawiać. Tak, też uczyniłam. Kiedy stawiałam pierwsze, kroki na podłodze przypomniałam sobie o kostce, ale nie dawałam za wygraną, nie chciałam, aby ból zwyciężył. Z każdym krokiem było co raz gorzej. Szczęśliwie doszłam jeszcze do pokoju siostrzenicy.
-Hej Angie.
-Hej, co robisz?
-Oglądam stare album ze zdjęciami. Chcesz się przyłączyć?
-Z miłą chęcią.
Wspięłam się na łóżko Violi. Zaczęłyśmy się śmiać i nie tylko. W pewnym momencie Violetta położyła na swoje kolana jeden z albumów. Spojrzała przed siebie.
-Angie, dlaczego masz spuchnięte okolice kostki?
-Nie skądże. Ja nic nie widzę.
Violetta stała z łóżka i podeszła do mojej stopy. Zaczęła próbować ją ruszać, co chwile spoglądając na moją twarz, która gryzła wargi powstrzymując się od wykrzyknięcia "Auuu, nie wiesz jak to cholernie boli". Odeszła na chwilę i wgapiała się w swojego smartphona. Rzuciła słowem "Czekaj." Po chwili do pokoju Violetty wszedł German.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że coś się dzieje z kostką?
-Ponieważ uznałam, że to nic poważnego.
-To pani Angie wszystkowiedząca wstanie i pójdzie do swojego pokoju.
Chciałam pokazać panu domu, że to zrobię. Doszłam do drzwi od pokoju w którym się znajdowałam. Do mojego ucha doleciały słowa "Nie mogę patrzeć jak cierpisz". German wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego lokum. Po chwili przyszła Violetta z okładem.
-Ciociu zostałabym, ale na 20 umówiłam się z Leonem na randkę.
-Szkoda, że nie mogę ci pomóc się przygotować. -spuściłam głowę smutno w dół
-Spokojnie, idę tam ubrana tak jak stoję przed tobą, a że jest 19.55, pójdę.
-Dobrze, tylko nie wróć za późno.
-Pa ciociu.
Ne było mi dane odpocząć, ponieważ od razu po Violettcie pojawił się German.
-Angie.
-Tak?
-Martwię się o twoją kostkę. Teraz masz do wyboru zaniosę cię do mojego pokoju i tam będę miał cię na oku, albo pozwolisz mi zostać w swoim pokoju.
Ja w odpowiedzi poklepałam miejsce koło siebie na łóżku. Za nim jednak mój szwagier usiadł na meblu, zamknął drzwi na klucz, można było to trochę odebrać dwuznacznie. Choć sama wiedziałam, że nie chciałabym, żeby ktoś zobaczył mnie razem ze swoim szwagrem w jednym łóżku. Położył się obok mnie. Zatopiłam się w jego czekoladowych oczach. Po chwili szepnęłam mu do ucha "Dziękuję, że zawsze jesteś gdy potrzebuję pomocy". Skradłam dziś mu drugiego buziaka. Zaczęłam się zastanawiać "German zawsze jest przy mnie, kiedy tego potrzebuję, jest taki opiekuńczy, troskliwy, jego czekoladowe oczy, w których cały czas się tobie. Czy ja się przypadkiem nie zakochałam?" Coś chciało, żebym przytuliła się do szwagra. Tak też uczyniłam. On znów przytulił mnie mocno. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam w jego objęciach...
________________________________
Strasznie, zleżało mi, żebym wstawiła
ten rozdział jeszcze dziś, i oto on jest. 

2 komentarze: