Tego nie wypowiedział tylko German. On przecież nie ma piskliwego głosu. Obróciłam głowę w stronę drzwi:
-Violetta! -krzyknęłam na całe gardło.
Siostrzenica pobiegła do łóżka, wyskoczyła na nie i przytuliła się do mnie. Zaś ja zapomniałam o zimnie, które przed chwilą miotało moim ciałem.
- Stęskniłam się Angie.
Ja ją tylko bardziej przytuliłam.
- Violetto...
- O nie German. Jeżeli masz zamiar krzyczeć na Violettę, za to, że przyjechała tu bez twojej zgody to...
-Ja tylko chciałem, aby mnie przytuliła.
Spłonęłam rumieńcem. Dlaczego od razu w głowie najgorsze scenariusze? Nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Postanowiłam, że się przebiorę, bo nie chciałam siedzieć w piżamie, gdy rozmawiałam z całą trojką. Wzięłam jakieś ubrania i udałam się do łazienki. Po chwili wróciłam.
-Wracając do tematu. Naprawdę chcesz wrócić do Studia - powiedział German.
-Angie. Po tym jak p... - zaczęła Fran.
Z Germanem wymieniliśmy przerażone spojrzenia. Viola przecież o nie wie o tym, że poroniłam. Brunet podbiegł do Francesca'i. Przygniótł ją całym ciężarem ciała do ściany. Jedną ręką przyłożył do ust uniemożliwiając mówienie. Szepnął jej coś do ucha
-Fran co chciałaś powiedzieć zanim mój tata ci przerwał?
- Tylko chciałam zapytać się Angie czy jest pewna twojej decyzji po tym jak... - patrzyliśmy na Fran bardzo wyczekująco i cali poddenerwowani. Biedna musiała wymyślić coś na poczekaniu.
-...po tym jak spotkał ją taki przykry wypadek - odetchnęliśmy całą trójką. Siostrzenica wpatrywała się na nas dziwnie. Uznałam że nie będę się tym przejmować.
- Violu idź zanieść swoje rzeczy do hotelu.
-Już to zrobiłam.
- Dobra inaczej Violetto i Francesco, czy mogłybyście iść na spacer na, bo chciałem porozmawiać z Angie. -Tato, bo ja widziałem w sklepie piękną sukienkę.
-Dobrze to trzymaj tu pieniądze tylko kupicie coś jeszcze Angie, bo większość ubrań zostawiła w... Tu... innym mieście.
- W porządku.
Dziewczyny wyszły, a ja zostałam sama z moim księciem z bajki. German położył swoją rękę na mojej szyi. Jego kciuk kojąco pocierał o policzek. Przymknęłam oczy:
- Kochanie jesteś tego pewna, że chcesz wrócić? Martwię się o ciebie.
-German uwierz mi. Muzyka może być jedynym sposobem by o tym zapomnieć.
- Rozumiem. Chciałem z tobą omówić jeszcze jedną sprawę. My mamy jechać z Violettą i Francescą do tego Turynu?
-yyyy... O tym nie pomyślałam. Może wyślijmy je samolotem dwa dni wcześniej? - na mojej twarzy panował figlarny uśmiech, a pytanie zadałam z dziwnym rozbawieniem.
- Co się tak rozbawiło?
-Sama nie wiem. German zrobisz coś dla mnie? Proszę zadzwoń do Pablo i powiedz, że ja go prosiłam, aby znalazł miejsce na jeszcze jedną piosenkę. Nie wspominaj nic o dzieciakach i o tym, że chcę powrócić do Studia. Kochanie jestem troszeczkę śpiąca.
- Ja znam twoje troszeczkę. Śpij dobrze kochanie.
- Zadzwonisz?
- Za tobą skoczę nawet w ogień.
German złożył delikatny pocałunek na moich ustach, po czym przewróciłam się na drugi bok. Po chwili zasnęłam.
***German***
Usnęła. Nawet gdy spała wyglądała słodko. Postanowiłem od razu zadzwonić do Pablo. Wyszukałem jego numer w swoim kontaktach. Wykonałem podstawowe czynności. Czekałem tylko aby Pablo odebrał. Po trzecim sygnale:
-Halo?
-Z tej strony German.
- O German. Coś się stało poważnego, że dzwonisz?
-Nic szczególnego. Wyświadczam Angie pewną przysługę.
-Jaką przysługę?
-Angie dowiedziała się o przedstawieniu i ma pytanie, a raczej prośbę czy nie mógłbyś znaleźć miejsca na jeszcze jedną piosenkę w spektaklu.
-Zobaczę co da się zrobić. Poza tym. Kiedy wracacie? Francesca i Violetta wrócą w następnym tygodniu do Studia, tak?
-W tym tygodniu będzie już w Buenos Aires. Tak. Francesca będzie musiała zaliczyć zaległe ćwiczenia?
-Wystarczy jak zaliczy jedno ćwiczenie i bardzo zaangażuje się w spektakl.
-Rozumiem. Muszę niestety już kończyć. Cześć.
- Cześć.
Uff.... Poszło jakoś gładko z tą rozmową. Obawiałem się, że będzie gorzej. Zastanawiałem co dzieję się w głowie Angie, w jej psychice. Nie wyobrażalnie się o nią bałem. Dlatego muszę pozwolić jej wrócić do Studia. Może to naprawdę jej ostania deska ratunku. Mam nadzieję, że muzyka będzie jej terapią. Zastanawiałem się nad zrobieniem imprezy niespodzianki dla Angie. W końcu dawno jej nie było w Buenos Aires, a na pewno uczniowie, nauczyciele i przyjaciele stęsknili się za nią. Tak, to dobry pomysł, ale jak ja mam to przygotować. Ja wracam z Angie tego samego dnia, a Viola i Fran nie. To one niech zajmą się imprezą. O wilku mowa. Właśnie dziewczyny wróciły z zakupów:
-Udały się zakupy?
-Taak - dziewczyny cały czas się śmiały.
-Dziewczyny Angie śpi więc trochę ciszej - mówiłem szeptem.
-Aaaa.... Okej - odpowiedziała jeszcze ciszej Violetta.
-Chcę wam powiedzieć, że dwa dni wracacie do Buenos Aires. Jednak coś wiąże się z tym, że wracacie pojutrze. Otóż waszym zadanie jest urządzenie imprezy powitalnej dla Angie w naszym domu.
-Nie ma sprawy - oznajmiłam Francesca z uśmiechem na twarzy.
- A wy kiedy wracacie?
-Dzień później Angie wypisują szpitala i lecimy po jej ciuchy.
Umilkliśmy, bo Angie zaczęła się ruszać. Chcieliśmy, aby nic się nie wydało. Obróciła się w moją stronę. Otworzyła swoje zaspane oczy. Piąstkami przetarła swoje oczka jak małą dziewczynka. Wyglądała tak, słodko, niewinnie, dziecinnie Uśmiechnąłem się. Zaraz i na jej twarz powstał uśmiech. Zaczęła się przeciągać. Znów zamknęła swoje oczy, ułożyła się jak do spania, a kołdrę naciągnęła aż za głowę. Całą trójką przyglądaliśmy się jej z zaciekawieniem. Czyżby po raz drugi zasnęła? Odsłaniałem kołdrę, jednak od razu Angie zaczęła od razu wiercić i coś mruczeć. Trzeba było ją jakoś rozbudzić. Machnąłem dziewczynom ręką, aby podeszły. Powiedziałem bezgłośnie "ŁASKOCZEMY". Zrozumiały za pierwszym razem. Moje trzy palce zaczęła się chować w pięść. Rzuciliśmy się z dłońmi na Angie. Złotowłosa wierzgała po całym łóżku. Do moich uszu dobiegł kaszel, ale my nie przedstawiliśmy. Nie wiedzieliśmy jednak, że Angie spadnie z łóżka. Na jej szczęście złapałam ją. Ściągnąłem z niej kołdrę. Kaszel cały czas ją dusił. Trzymałem Angie dalej w swym uścisku. Wydostała się i tak jak wstała tak wyszła. Byłem w szoku. Z sali było słychać kaszel Angie. Chwilę potem i ja wybiegłem, ale już nie widziałem ukochanej. Nie wiadomo kiedy usłyszałem alarm, który informował, że jest pożar. Wszedłem do sali
:-Nie chcę was martwić, ale w szpitalu rozpętał pożar. Dziewczyny weźcie torbę Angie i biegnijcie jak najszybciej na dół. Spotkamy się później przed szpitalem. Ja idę szukać Angie.
-Uważaj na siebie tato.
Violetta przytuliła mnie mocno. Później do uścisku przyłączyła się Francesca. Oby dwie miały łzy w oczach.
-Idzie już.
***Violetta***
Posłuchałyśmy się rady mojego taty. Przełożyłam przez ramię torbę Angie i zbiegłyśmy na parter. Tam ja i Fran usłyszałyśmy wołanie naszych imion. Spojrzałyśmy najpierw na siebie, a potem w stronę z, której usłyszałyśmy swoje imiona. Ujrzałyśmy trójkę mały dzieci. Podbiegły do nas. Francesca zaczęła rozmowę po włosku. Razem z Francescą uznałyśmy, że musimy pomóc im wyjść. Ja wzięłam na ręce Ruggero, a moja włoska przyjaciółka Lodovicę i Giovannę. Nie mogłyśmy zaleźć wyjścia. Weszłyśmy do pierwszej lepszej sali. Otworzyłyśmy okno. Pierwsza przez nie wyszła Francesca. Następnymi osobami były dzieci. Ostania wyszłam ja. Wszyscy udaliśmy się w bezpieczne miejsce. Zaczepiłam lekarza. Chciałam z nim
-...Nie. Gdzie jesteście? .... Macie jak stamtąd wyjść? ... Na którym jesteście piętrze? .... Widzisz mnie? .... Tak. Do zobaczenie.
Poprosiliśmy strażaków by pomogli mojemu tacie i mojej cioci. Udało nam się. Cofnęłyśmy się. Bardzo korciło mnie, żeby nagrać ten moment. Miałam rację było warto.
***German***
Odeszły. Biegły pędem po schodach, a ja zacząłem pościg z czasem. Biegałem po korytarzach zaglądając do każdej sali po kolei. Nie mogłem znaleźć jej. Ogień coraz szybciej się rozprzestrzeniał. Byłem na piętrze gdzie ogień zajmował już trzy czwarte powierzchni. Usłyszałem z jednej z pobliskich sal bardzo ciche wołanie o pomóc wręcz nieme. Wiedziałem, że nie mogę zostawić. Zobaczyłem, że na ścianie wisi gaśnica. Ściągnąłem ją i odblokowałem. Zacząłem walkę ze słupem ognia i go pokonałem. Sala z której wydobywał się wcześniej głos stała prawie cała w płomieniach. Ujrzałem w niej jakąś kobietę. Miała kręcone długie chyba złociste włosy. Miałem wrażenie, że widziałem gdzieś już to ubranie. Osoba, która tam leżała była łudząco podobna do Angie. Jednak po chwili ocknąłem się, że to jest moja ukochana. Ponownie zacząłem walkę ze słupem ognia. Gdy byłem w połowie gaśnica przestała działać. Wściekłem się i skoczyłem nad płomieniem. Znalazłem się tuż przy ukochanej. Musiałem wykombinować jak wyjść. Wziąłem mój skarb na ręce. Nie wiem jak wydostałem pomieszczenia. Biegłem. Jakimś cudem znaleźliśmy się na schodach. Przed nami pojawiła ognista przeszkoda. W mojej głowie rodziło się miliard myśli na sekundę. Musiałem ryzykować. Przerzuciłem Angie przez ramię. Jedną ręką trzymałem najdroższą, a drugą trzymałem poręcz. Trzy głębokie oddechy i przeskoczyłem przez barierkę. Nic na się nie stało. Zszedłem. Dalszą drogę po schodach zablokował nam ogień. Wbiegłem na kolejny korytarz, lecz nie zostało dużo już z tego piętra. Cały czas mówiłem Angie, aby się ocknęła. Została jedna sala. I jedne OKNO, które jest naszą ostatnią nadzieją. Może ktoś chciał, abyśmy zginęli razem w takim miejscu pośród płomieni. Musiałem być silny dla mojej Angeles..... i Violetty oczywiście. Wszedłem do sali (cały czas ma Angie na rękach). Nagle poczułem wibrowanie w kieszeni. No tak TELEFON. W dziwny sposób wydobyłem urządzenie. Na wyświetlaczu widniał napis Viola. Odebrałem i pierwszy zaczęłam rozmowę:
-Powiedz, że nic ci nie jest? .... Yyy. Jesteśmy jeszcze w szpitalu. Niestety.... Jesteśmy otoczeni płomieniami. Ostatnią naszą nadzieją jest okno, ale skacząc zabijemy się... Trzecie piętro. Podejdę do okna.... Ja cię widzę, ale czy ty mnie?.... Do zobaczenia,
Widziałem Viole i Francescę, który szły w stronę strażaków. Włoszka pokazywała na nasze okno. Grupa strażaków ruszyła w naszą stronę wraz z chustą. Naciągnęli ją. Wiedziałem, że mogę już skakać. Cofnąłem się o kilka kroków do tyłu. Głowę Angie zwróciłem w moją stronę , aby nie ucierpiała przy zetknięciu z szybą. Raz się żyje. Ruszyłem. Wybiliśmy szybę.
-Angie ty... - Violetta chciała zapewne powiedzieć, że krwawi, ale pokiwałem głową.
Rozumiała, że nie chce nią tym martwić. Gdy Violetta i Francesca odsunęły się, odeszliśmy w inne miejsce tam gdzie wcześniej stały moja córka i jej przyjaciółka. Od razu podbiegła do nich małych dzieci. Był to uroczy widok. Do nas za to podszedł lekarz. Pytał się czy nic na nie jest. Zauważył dwa przecięcia na mojej skroni. Nie chciałem wspominać o plecach Angie. Mogliśmy wracać do hotelu, ale nastąpił mały problem. Dzieciaki, które były razem z Violą i Fran. Podeszliśmy do nich:
-Violu kto to jest?
- Giovanna, Lodovica i Ruggero.
- Może trochę jaśniej?
-Jak się pytałyśmy lekarza, powiedział nam, że są to dzieci z sierocińca. Przyjechały tu, bo były chore.
- Tato, chciałabym chociaż na chwilę dać im normalny dom. Proszę zabierzmy ich do Buenos Aires.
-Violu....
-Rozmawiałam już z dyrektorką tego domu dziecka. Jeżeli ty się zgodzisz nie ma przeszkód. Tato, błagam.
Angie zaczęła przekonywać mnie szepcząc do ucha różne argumenty.
-Zgoda. Mam tylko jedno pytanie. Kto zna włoski?
-Cześć dzieciaki. Jak się macie? - zaczęła Angie rozmowę po włosku z dzieciakami.
-Angie - odpowiedziała Violetta. - Jeszcze Federico ostatnio przyjechał i jeszcze zawsze mamy do dyspozycji Francescę.
- Zamówię taksówkę na siedem osób odwieziemy dzisiaj dzieci, a jutro po nie przyjedziemy.
Na taksówkę zbyt długo nie musieliśmy czekać. Do domu dziecka dojechaliśmy chwilę potem. Weszliśmy całą zgrają do sierocińca, lecz tylko ja i Angie poszliśmy do dyrektora. Rozmawialiśmy przez chwilę. Ustaliliśmy kilka bardzo ważnych formalności po czym wyszliśmy z gabinetu i z budynku. Bez żadnych sprzeciwów ruszyliśmy na pieszo do hotelu. Wstąpiłem przy okazji do apteki, by kupić wodę utlenioną i bandaże.
W hotelu ja miałem być w jednym pokoju z Angie, a Violetta z Francescą. Mi to w każdym calu odpowiadało. Gdy byłem z Angie w pokoju musiałem ją poinformować, że ma kilka draśnięć na plecach:
-Angie, kochanie.
- Co się stało? Masz zmartwioną minę.
-Chodzi o to, że masz parę szram na plecach i przydałoby się je opatrzyć. Mogę?
-Taaaak, ale jak to się stało?
- Prawdopodobnie gdy wybijałem okno. Ty nic nie pamiętasz?
- Pamiętam tylko jak mówiłam ostatni raz o pomoc, a później pocałunek.
-Czyli zemdlałaś na kilka minut?
- Na to wychodzi.
Na tym skończyła się nasza rozmowa. Staliśmy na przeciwko siebie. Złapałem za koniuszek bokserki Angie. Próbowałem ściągnąć ją tak by nie podrażnić jeszcze bardziej ran. Po ciężki bojach uporałem się z zadaniem. Proponowałem Angie by się położyła, lecz moja ukochana dopiero po długich wywodzący zgodziła się. Musiałem rozpiąć stanik, ponieważ trzy szramy przechodziły niego. Wyciągnąłem wodę utleniona. Zacząłem przemywać każdą z osobna. Angie zaczęła się wierzgać. Przytrzymałem jej rękę i nogi również. Czekałem, aż opadnie na siłach. Doczekałem się tego po kilku minutach. Następnie otworzyłem gazy i powoli zacząłem osuszać rany:
- To teraz tak przez całą noc będziesz leżeć.
-Chyba sobie żartujesz! Całej nocy nie wytrzymam leżąc na brzuchu.
-Jest jeden sposób, abyś mogła podczas spania ułożyć się inaczej, ale musisz mi zaufać i usiąść na skraju łóżka.
- Dobrze - odpowiedziała niepewnie. Zrobiła to o co ją poprosiłem. Angie usiadła do mnie tyłem. Zacząłem owijać jej biust bandażem. Przez przypadek gdy już kończyłem dotknąłem piersi Angie. Widziałem, że miałem szczęście, że siedziałem za nią. Tak to oberwałbym w głowę:
-Ej.... Spokojnie. To był wypadek.
- Ja ci dam wypadek.
Na tym skończył się nasz dialog. Ja kontynuowałem swoje zajęcie z przed kilku minut, lecz po tej wpadce obudziło się we mnie wielkie porządnie. Nie mogłem jednak robić nic wbrew woli Angie, ale czy ktoś zabroni małych pieszczot. Zacząłem całować moją ukochaną wzdłuż kręgosłupa. Pocałunki były długie i jak najdelikatniejsze. Przeszedłem do karku. Następnym moim celem była szyja, którą Angie już wcześniej odchyliła w tył, bym miał więcej miejsca. Spodobało mi się to. Plecami oparła się o moją klatkę piersiową. Chwilę później ja położyłem się na łóżku obejmując cały czas Angie. Nie wiadomo kiedy wyślizgnąłem się z pod miłości mojego życia i leżałem tuż nad nią.Mój palec zaczął wędrówkę po ciele Angeles. Pierwszym przystankiem były usta. Później obojczyki, mostek w dół, aż do pępka. Me usta wybrały podobną podróż co palec. Im niżej schodziłem tym oddech złotowłosej stawał się co raz płytszy. Moja koszula już dawno leżała gdzieś w kącie, a włosy zmierzwione. Angeles zabrała się za pasek od spodni:
-Angie, kochanie.
-Co się znowu stało?
- Jak cię urażę to przepraszam. Angie nie chcę, żebyśmy się kochali na razie, ponieważ chcę to zrobić z czystej miłości, a ta sytuacja tak nie wygląda. Skarbie, po prostu boję się o ciebie. Nie chcę byś po raz drugi uciekła. Przepraszam.
- Rozumiem.
Przytuliłem ją. Bardzo się z tego ucieszyła. Taka mała rzecz, a jak bardzo potrafi ucieszyć człowieka.
***Angie***
German dobrze wiedział jak mnie pocieszyć. Po prostu przytulić. Wpatrywałam się w twarz ukochanego. Ewidentnie czymś się zamartwiał:
- German co cię trapi?
-Dwa pytania - a w mojej głowie było mnóstwo pytań o jakie mogło chodzić.
-Śmiało - zachęciłam.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że jesteś w ciąży? Skąd znasz włoski?
Trafił w sedno. Nie byłam przekonana by mu o tym wszystkim opowiadać. Znał tą historię, lecz nie za wiele:
-Odpowiesz mi na pytania?
To nie jest odpowiedni moment:
-Nie. Nie chcę o tym mówić. Przepraszam - spuściłam głowę.
- A mogę dostać choć jedną małą wskazówkę?
- Dostaniesz nawet dwie. Oby dwa pytania są ze sobą powiązane. I jeszcze jedno. Przypomnij sobie urodziny Marii na których wróciłam po bardzo długim czasie.
Wstałam zabrałam jakiś koc i wyszłam na mały balkonik. Znalazłam tam nie duże krzesełko. Usiadłam na nim, nogi otoczyłam ramionami i szczelnie odkryłam się kocem. Po chwili do głowy przyszło jedno z najgorszych wspomnień. Mianowicie rok we Włoszech. Głowę położyłam na kolanach. Wpatrywałam się pusto w miasto. Moja twarz była twarz cała we łzach. Podeszłam do barierki. Ktoś mnie złapał mnie w biodrach i oparł się o moje plecy. Patrząc się w głąb miasta zaczęłam opowiadać swoją historię:
- Kiedyś szłam do koleżanki na noc. Była może dwudziesta-pierwsza kiedy wyszłam z domu. Idąc przez park ktoś uderzył mnie w głowę. Doprowadził do tego, że zemdlałam. Pamiętam jak się obudziłam. Byłam w ciemnym pokoju. Przyszli jacyś mężczyźni i zabawili się ze mną. Po prostu zgwałcili. Kilka dni później wypuścili mnie. Uciekłam do Włoch. Bałam się wrócić. Bałam się, że zaszłam w ciążę. Nie potrafiłbym spojrzeć wam w oczy. Czułam się niepotrzebna, wykorzystana. Jak śmieć. Dopiero po ponad roku mieszkania na ulicy postanowiłam wrócić do domu. Zbliżały się urodziny Marii. Postanowiłam zrobić jej mały prezencik. To już pamiętasz. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi Maria. Jak mnie zobaczyła zaczęła płakać ze szczęścia. Przytuliła mnie, jednak gdy chciałeś zrobić do ty czy mój tata od razu się odsuwałam. Później uciekłam na górę i usiadłam w kącie swojego łóżka. Do pokoju przyszedłeś ty i siedziałem oddalony o kawałek. Tłumaczyłeś Marię, że nie może przyjść, bo jest na urodzinach i nie może zawieść gości i rodziców. Koniec. German nie chcę byś się nade mną litował. Chciałeś znać prawdę to ci ją powiedziałam -
mój głos był zimny i nieczuły gdy to opowiadałam.
***
Staliśmy na lotnisku. Żegnaliśmy się z Violettą i Francescą. Wiedzieliśmy jednak, że za kilka dni spotkamy. Ostatni tulas i dziewczyny odeszły w stronę gdzie zaczęła się odprawa. Chwilę później widzieliśmy jak się samolot znika za chmurami....
_________________________________________________________________
Pisząc ten rozdział zastawiałam się czy nie przerzucić na narrację 3-osobową, bo tak
cały czas zmieniam postacie, które to opowiadają.
Nie wiem czy w ogóle wam się to podoba.
Wcześniej nie mogłam dodać, bo byłam przez cały tydzień pod namiotami,
a teraz kuzynki przyjechały do babci.
Besitos. ♥♥♥
Genialne czekam na next bohaterski german xD
OdpowiedzUsuńBaaaardzo mi się podobało. Nutka romantyzmu i tragizmu...Me gusta. :) Całusy!
OdpowiedzUsuńGenialne!
OdpowiedzUsuńJednym słowem-Cudo ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńSą genialne! <33
Chcem NEXTA!! ;D
PS. Nie zmieniaj narracji ta jest najlepsza xDD