Wróciliśmy do hotelu by się spakować. Zdecydowaliśmy, że już dziś udamy się do
Turynu wraz z Giovanną, Lodovicą i Ruggero.
***
Wraz z Germanem stałam przed domem dziecka. Zaraz miały przybiec dzieci. Tak też się stało. Na szczycie schodów ukazały się trzy postacie. Widziałam jak zaczęły do nas zbiegać. W duchu modliłam się by nic im się nie stało na tych schodach. Zostało do pokonania kilka szczebelków. Przykucnęłam. Wtedy cała trójka rzuciła się na mnie. Nie utrzymałam równowagi. Wyłożyłam się na chodniku. Usłyszałam chichoty. Należały one do German'a i dzieci. Nie powiem, sama przyłączyłam się do nich. Uspokoiliśmy się dopiero, gdy usłyszeliśmy czyjeś chrząknięcie. Dzieci powoli wstały . German wyciągną do mnie pomocną dłoń. Powstałambo padłam so padłeś powstań i otrzepałam swoje ubranie. Cicho
podziękowałam brunetowi. Spojrzałam na dyrektorkę domu dziecka:
-Tutaj są rzeczy dzieci – powiedziała podając torbę Germanowi – Dbajcie o dzieci. Proszę.
- Nie musi się pani martwić. Są pod dobrą opieką – w tym momencie mój ukochany spojrzał na mnie. – Dziękujemy za dane nam zaufanie. Do zobaczenia.
Wzięłam za rączki Lodovicę i Giovannę, a Ruggero szedł dumnie obok German'a. Kierowaliśmy się stronę dworcaPKS
[zapomniałam, że to tylko w Polsce] autobusowego. Nie miało jakiegoś
większego sensu lecieć samolotem, jeżeli odległość pomiędzy miastami nie jest
duża, a my mamy trójkę dzieci dodatkowo. Za niecałe dziesięć minut zjawić się
autobus. Tak też było.
Siedzieliśmy wszyscy w busie. Wzięłam na kolana Lodovicę, która po chwili zasnęła w moich objęciach. Giovanna spała przyklejona mojego bok. Nie wiem co robili chłopaki, bo poszłam w ślady dziewczynek… usnęłam.
***
Poczułam pocałunki na swoim czole. Otworzyłam oczy:
-Kochanie, wysiadamy.
Spojrzałam jeszcze śpiącymi oczami na Lodovicę . Uniosłam się delikatnie z miejsca . Powoli wyszłam z autobusu. Do moich nozdrzy dostał się zapach świeżego powietrza, które wypełniało __________ moje płuca:
- Prowadź nas pani – gdy to usłyszałam parsknęłam śmiechem.
Wyszłam przed szereg i ruszyłam w stronę domu pani Blanco.
***
Staliśmy całą zgrają przed drzwiami rezydencji Blanco. Czułam się jakbym stała pod willą German'a. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła nam Clara:
- Angie!!! – Giovanna schowała się za moją nogę. Objęła ją.Poklepałam ją po
główce jak psa. Pogłaskałam ją po
główce.
-Nie bój się – zwróciłam się do Giovanny.
-Clara, kto przyszedł? – dobiegły głosy z wnętrza domu.
-Hm.. Jakby to powiedź. Angie wróciła!!!
Wszyscy zlecieli się do drzwi. Gdy mnie zobaczyli zdębieli. Widziałam, że chcieli mnie przytulić, ale gdy zauważyli dziecko śpiące na moim ramieniu, przestraszoną Giovannę ściskającą moją nogę, a jeszcze dalej German'a i Ruggero , po prostu zrezygnowali. Poza tym staliśmy w progu domu. Zaprosili całą naszą piątkę do domu. Poprosiła Juanę [panią Blanco] by zaprowadziła mnie do jakiegoś pokoju, bo trzyletnia Lodovica spała sobie smacznie dalej w mych ramionach. Udałyśmy się do jednego z gościnnych pokoi. Gdy brunetka leżała już na łóżku, ja mogłam odetchnąć z ulgą. Rozprostowałam kości. Dopiero teraz oprzytomniałam i przypomniałam sobie, że w pokoju jest Juana. Obróciłam się w jej stronę . Spojrzałam Juanie prosto w oczy:
-Angeles, gdzie zniknęłaś na trzy miesiące? - zapytała Juana zmartwionym głosem.
-Miałam wypadek. Byłam w śpiączce przez dwa i pół miesiąca. Wybudziłam się niecałe dwa tygodnie temu.
-Stało ci się coś poważnego? -przesłuchania ciąg dalszy.
-Tak naprawdę walczyłam o życie. German mówił, że pewnego dnia byłam przez około pięć minut na tamtym świecie - Juana była naprawdę zaskoczona i jednoczenie zmartwiona tym co właśnie jej opowiadałam. - Ogólnie miałam połamane kilka żeber, rękę, pękniętą, ale nie złamaną kość piszczelową i .... poroniłam - z moich oczu wyleciały gorzkie krople.
-Bardzo mi przykro - Juana przytuliła mnie.
-Dziękuję - uśmiechnęła się do niej.
-Mam do ciebie kilka pytań Angie - popatrzałam na nią przerażona. - Kim jest tenprzystojny, sexi mężczyzna, który przyszedł razem z tobą.
- Aaaa.... Mówisz oRuggero. Ja wiem choć jest młody to i tak jest nieziemsko przystojny. Germanie. To jest mój szwagier, a zarazem chłopak. Opowiadałam ci o tym. Pamiętasz?
-Zaczynam sobie przypominać. A te dzieciaki skąd je wytrzasnęłaś?
-Abracadabra.... i są dzieci. Kiedy kończył się mój pobyt w szpitalu. W budynku wybuchł pożar. Pamiętam to jak przez mgłę. Moja siostrzenica opowiadała mi, że wyprowadziła tą trójkę ze szpitala wraz ze swoją przyjaciółką. One są sierotami, a Violetta zakochała się w nich od pierwszego wejrzenia zwłaszcza w Ruggero, bo jest osobnikiem płci przeciwnej. i chciała choć na chwilę dać im inne życie.
- A czy tyle dzieciaków w domu nie będzie dla was przeciążeniem?
- Nie. Spokojnie damy sobie rady. Teraz ja mam do ciebie pytanie. Czy byłaś na mnie zła jak się nie zjawiałam od kilku dni?
-Bardziej się o ciebie martwiliśmy niż złościli - uśmiechnęłam się po raz kolejny - To co. Idziemy na dół? -skinęłam głową.
Podeszłam tylko jeszcze na sekundę do Lodovici i pocałowałam ją w czółko. Wyszłyśmy z pokoju. Stanęłam na górze schodów. Spojrzałam w dół. Diego i Jorge zajmowali się Ruggero, Clara Giovanną. Zaś German rozmawiał z mężem pani Blanco. Łezka w oku się zakręciła. Wszyscy obrócili się w naszą stronę. Uśmiechnęłam się szczerze. Czas na niespodziankę.
-Dzieci razem z tatą, Angie i panem Germanem mamy dla was niespodziankę.Uzgodniliśmy, że pojedziecie na wakacje do Buenos Aires.
Diego, Jorge i Clara nie dowierzali. Nie docierały do nich słowa ich mamy. W końcu ruszyli się z miejsca. Rzucili się na mnie. Gdyby chcieli, to mogliby mnie udusić, ale raczej tego nie mieli w swoich planach. Chwilę później siedziałam na sofie z głową opartą o ramię German'a. Omawialiśmy szczegóły wyjazdu. Niestety moje błogie leniuchowanie przy rozmowie skończyło się, gdy usłyszałam krzyk z góry. Poderwałam się z kanapy. Biegłam w kierunku pokoju gościnnego, gdzie przebywała Lodovica. Na schodach prawie się zabiłam potykając się o każdy schodek. Wbiegłam do pokoju. Zobaczyłam brunetkę, która siedziała na łóżku cała roztrzęsiona, a po jej policzkach spływały stróżki łez. Podeszłam do zapłakanej Lodovici. Przycupnęłam koło niej na łóżku. Dziewczynka od razu rzuciła się na mnie. Nie wiedziałam, że trzyletnie dziecko może mieć, aż tak żelazny uścisk. Zaczęłam leciutko kołysać się, by trochę uspokoić małą:
-Nie zostawiaj mnie samej - wyszeptała w moją koszulkę.
-Nie mam takiego zamiaru - pocałowałam jej włosy. - Zejdziemy na dół? Wszyscy chcą cię poznać - dziewczynka skinęła tylko główką.
***
Wraz z Germanem stałam przed domem dziecka. Zaraz miały przybiec dzieci. Tak też się stało. Na szczycie schodów ukazały się trzy postacie. Widziałam jak zaczęły do nas zbiegać. W duchu modliłam się by nic im się nie stało na tych schodach. Zostało do pokonania kilka szczebelków. Przykucnęłam. Wtedy cała trójka rzuciła się na mnie. Nie utrzymałam równowagi. Wyłożyłam się na chodniku. Usłyszałam chichoty. Należały one do German'a i dzieci. Nie powiem, sama przyłączyłam się do nich. Uspokoiliśmy się dopiero, gdy usłyszeliśmy czyjeś chrząknięcie. Dzieci powoli wstały . German wyciągną do mnie pomocną dłoń. Powstałam
-Tutaj są rzeczy dzieci – powiedziała podając torbę Germanowi – Dbajcie o dzieci. Proszę.
- Nie musi się pani martwić. Są pod dobrą opieką – w tym momencie mój ukochany spojrzał na mnie. – Dziękujemy za dane nam zaufanie. Do zobaczenia.
Wzięłam za rączki Lodovicę i Giovannę, a Ruggero szedł dumnie obok German'a. Kierowaliśmy się stronę dworca
Siedzieliśmy wszyscy w busie. Wzięłam na kolana Lodovicę, która po chwili zasnęła w moich objęciach. Giovanna spała przyklejona mojego bok. Nie wiem co robili chłopaki, bo poszłam w ślady dziewczynek… usnęłam.
***
Poczułam pocałunki na swoim czole. Otworzyłam oczy:
-Kochanie, wysiadamy.
Spojrzałam jeszcze śpiącymi oczami na Lodovicę . Uniosłam się delikatnie z miejsca . Powoli wyszłam z autobusu. Do moich nozdrzy dostał się zapach świeżego powietrza, które wypełniało __________ moje płuca:
- Prowadź nas pani – gdy to usłyszałam parsknęłam śmiechem.
Wyszłam przed szereg i ruszyłam w stronę domu pani Blanco.
***
Staliśmy całą zgrają przed drzwiami rezydencji Blanco. Czułam się jakbym stała pod willą German'a. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła nam Clara:
- Angie!!! – Giovanna schowała się za moją nogę. Objęła ją.
-Nie bój się – zwróciłam się do Giovanny.
-Clara, kto przyszedł? – dobiegły głosy z wnętrza domu.
-Hm.. Jakby to powiedź. Angie wróciła!!!
Wszyscy zlecieli się do drzwi. Gdy mnie zobaczyli zdębieli. Widziałam, że chcieli mnie przytulić, ale gdy zauważyli dziecko śpiące na moim ramieniu, przestraszoną Giovannę ściskającą moją nogę, a jeszcze dalej German'a i Ruggero , po prostu zrezygnowali. Poza tym staliśmy w progu domu. Zaprosili całą naszą piątkę do domu. Poprosiła Juanę [panią Blanco] by zaprowadziła mnie do jakiegoś pokoju, bo trzyletnia Lodovica spała sobie smacznie dalej w mych ramionach. Udałyśmy się do jednego z gościnnych pokoi. Gdy brunetka leżała już na łóżku, ja mogłam odetchnąć z ulgą. Rozprostowałam kości. Dopiero teraz oprzytomniałam i przypomniałam sobie, że w pokoju jest Juana. Obróciłam się w jej stronę . Spojrzałam Juanie prosto w oczy:
-Angeles, gdzie zniknęłaś na trzy miesiące? - zapytała Juana zmartwionym głosem.
-Miałam wypadek. Byłam w śpiączce przez dwa i pół miesiąca. Wybudziłam się niecałe dwa tygodnie temu.
-Stało ci się coś poważnego? -
-Tak naprawdę walczyłam o życie. German mówił, że pewnego dnia byłam przez około pięć minut na tamtym świecie - Juana była naprawdę zaskoczona i jednoczenie zmartwiona tym co właśnie jej opowiadałam. - Ogólnie miałam połamane kilka żeber, rękę, pękniętą, ale nie złamaną kość piszczelową i .... poroniłam - z moich oczu wyleciały gorzkie krople.
-Bardzo mi przykro - Juana przytuliła mnie.
-Dziękuję - uśmiechnęła się do niej.
-Mam do ciebie kilka pytań Angie - popatrzałam na nią przerażona. - Kim jest ten
- Aaaa.... Mówisz o
-Zaczynam sobie przypominać. A te dzieciaki skąd je wytrzasnęłaś?
-
- A czy tyle dzieciaków w domu nie będzie dla was przeciążeniem?
- Nie. Spokojnie damy sobie rady. Teraz ja mam do ciebie pytanie. Czy byłaś na mnie zła jak się nie zjawiałam od kilku dni?
-Bardziej się o ciebie martwiliśmy niż złościli - uśmiechnęłam się po raz kolejny - To co. Idziemy na dół? -skinęłam głową.
Podeszłam tylko jeszcze na sekundę do Lodovici i pocałowałam ją w czółko. Wyszłyśmy z pokoju. Stanęłam na górze schodów. Spojrzałam w dół. Diego i Jorge zajmowali się Ruggero, Clara Giovanną. Zaś German rozmawiał z mężem pani Blanco. Łezka w oku się zakręciła. Wszyscy obrócili się w naszą stronę. Uśmiechnęłam się szczerze. Czas na niespodziankę.
-Dzieci razem z tatą, Angie i panem Germanem mamy dla was niespodziankę.Uzgodniliśmy, że pojedziecie na wakacje do Buenos Aires.
Diego, Jorge i Clara nie dowierzali. Nie docierały do nich słowa ich mamy. W końcu ruszyli się z miejsca. Rzucili się na mnie. Gdyby chcieli, to mogliby mnie udusić, ale raczej tego nie mieli w swoich planach. Chwilę później siedziałam na sofie z głową opartą o ramię German'a. Omawialiśmy szczegóły wyjazdu. Niestety moje błogie leniuchowanie przy rozmowie skończyło się, gdy usłyszałam krzyk z góry. Poderwałam się z kanapy. Biegłam w kierunku pokoju gościnnego, gdzie przebywała Lodovica. Na schodach prawie się zabiłam potykając się o każdy schodek. Wbiegłam do pokoju. Zobaczyłam brunetkę, która siedziała na łóżku cała roztrzęsiona, a po jej policzkach spływały stróżki łez. Podeszłam do zapłakanej Lodovici. Przycupnęłam koło niej na łóżku. Dziewczynka od razu rzuciła się na mnie. Nie wiedziałam, że trzyletnie dziecko może mieć, aż tak żelazny uścisk. Zaczęłam leciutko kołysać się, by trochę uspokoić małą:
-Nie zostawiaj mnie samej - wyszeptała w moją koszulkę.
-Nie mam takiego zamiaru - pocałowałam jej włosy. - Zejdziemy na dół? Wszyscy chcą cię poznać - dziewczynka skinęła tylko główką.
***
Siedzieliśmy wszyscy na dole w salonie. Lodovica tak jak wcześniej Ruggero i Giovanna, trzylatka zakolegowała się z trójką dzieci państwa Blanco. German udał się do kuchni, ale szybko z niej wyszedł:
-Angie, kochanie. Dlaczego tam w kuchni znajduje się Olga? - parsknęłam śmiechem.
Potem już na dobre roześmiałam się. Stanął przede mną. Prosił wręcz błagał bym poszła razem z nim do kuchni. Nie uległamjego urokowi osobistemu mu. On zaś zrezygnowany spoczął na sofie tuż obok mnie. Mój ukochany była bardzo zdenerwowany. Nie wytrzymał. Zaczął swoją litanię, która i tak się zacięła na słowach: "Tam jest Olga". German miał ciekawą widownię. Nie powiem. Wiem jak to jest zobaczyć "drugą" Olgę po drugiej stornie kuli ziemskiej. Poprosiłam gosposię, by przyniosła wodę. "Olga" przyniosła bezbarwną ciecz:
-Proszę to pańska woda.
-Angie!!! - krzyknął na mnie, a ja zaczęłam się chichotać. Zresztą tak jak cały nasza widownia.
-No co? - nagle stałam się niewinną "małą" dziewczynką.
-Eh...
-German musisz w końcu pojąć, że choć ta gosposia jest bardzo podobna do Olgi, to nią nie jest, ponieważ ona jest siostrą naszej ukochanej Olgity - widziałam jak w nim wszystko buzuje. Był cały czerwony i kipiał ze złości. - To my już może powiemy dobranoc. Dzieciaki zaraz po was wrócę.
-Nie musisz Angie. Zajmiemy się całą trójką - równocześnie powiedziała druga trójka, lecz tym razem nastolatków.
Uśmiechnęłam się i podziękowałam za pomoc. Z Germanem, który jeszcze nie ochłoną i nie przetrawił informacji, że jego gosposia ma siostrę, ruszyliśmy na górę. Przebrałam się w piżamę, gdy moja głowa tylko dotknęła poduszki ja znalazłam się w innym miejscu.
***
Dwa dni w Turynie zleciały jak z bicza strzelił. Nim się obejrzałam, a już siedziałam w samolocie. Przed nami siedziały Clara, Giovanna i Lodovica, a za nami Diego, Jorge oraz Ruggero. Gdy wylecieliśmy z Turynu, ja też odleciałam.... ,ale do krainy Morfeusza.
Obudziłam się, gdy pojawiły się turbulencje. Ścisnęłam rękę German'a, która leżała na oparciu. Brunet obrócił głowę w moją stronę. Wysłał mi ciepły, promienisty uśmiech, który ja odwzajemniłam, Zaraz turbulencje ustały. Odetchnęłam z ulgą. Pół tarczy zegarowej później staliśmy na lotnisku w Buenos Aires. Prawie każdy ciągnął jakąś walizkę. Diego i Jorge swoje oraz siostry, która w tym czasie opiekowałam się dziećmi. German miał swoją i moją, a mi przypadła największa i najcięższa waliza. Należała ona do dzieciaków. Zamówiliśmy dwie taksówki,ponieważ do jednej wszyscy byśmy się nie zmieścili. W pierwszej pojechało same babskie grono. Wylądowałyśmy pod starym moim domem. Chcieliśmy tu przystanąć, ponieważ w willi miała być jakaś uroczystaNie wierzyłam im. Przekąsiłyśmy coś i zaczął się podbój łazienki. Przy kąpieli Lodovici i Giovanny chciałam i musiałam pomóc. Gdy Clara poszła się myć, upewniłam się czy nie mam jej w czymś pomóc. Chwilę później przyjechały chłopaki, więc nie było szans bym weszła teraz ja. Przez te wędrówki ludów do łazienki zastawiałam się ile wybulę w tym miesiącu za wodę. Gdy cała siódemka była wymyta. Ja swobodnie mogłam iść pod prysznic. Ciepłe stróżki wody spływały po moim ciele. Ni stąd nic zowąd z moich oczu skapnęło kilka łez, które idealnie wpasowały się w otoczenie. Oparłam się o ścianę. Przez przypadek trąciłam łokciem kurek i z prysznica zaczęła lecieć wrzątek. Poparzyłam się. Syknęłam z bólu. Zakręciłam kurek z ciepłą wodą. Została tylko zimna. Od wpływem bardzo niskiej temperatury wody zaczęłam śpiewać opere. Po dwudziestu minutach śpiewania wyszłam z łazienki Nie obeszło się bez pytań dlaczego śpiewałam operę pod prysznicem. Nie obeszło się bez pytań dlaczego śpiewałam operę pod prysznicem. Zbywałam ich mówiąc, że powinniśmy już iść. Tak też było. Wyszliśmy z domu całą zgrają i udaliśmy się pod willę Castillo. Droga troszkę się nam dłużyła, ponieważ wszyscy oprócz German'a oglądali Buenos Aires i każdy na swój sposób zachwycał się owym miastem. Stając przed willą Castillo poczułam coś co trudno jest opisać. To ja miałam nacisnąć klamkę. Ręce niemiłosiernie drżały jakby bały się otworzyć drzwi. Przełamałam lęk. Odważyłam się otworzyć drzwi. CIEMNOŚĆ. Podeszłam do włącznika. Światło się włączyło, a z każdego wnętrza salonu wyłonili się przyjaciele, uczniowie, nauczyciele. Nie powiem wzruszyłam się. Im naprawdę na mnie zależy. Obróciłam się do tyłu. Diego, Clara i Jorge nie mogli uwierzyć, że przed nimi stoją ich idole. Ruggero, Giovana i Lodovica stali trochę speszeni. Nim się zorientowałam byłam w uścisku moich uczniów.
–Witaj Angie!– krzyknęli razem.
–Ja też się za wami bardzo stęskniłam. Muszę wam kogoś przedstawić. To jest Diego, Clara i Jorge. Oni również są uzdolnieni wokalnie i muzycznie.
–To może zaśpiewacie nam coś?
–A co proponujesz?– zapytał się Jorge.
–Hmmm... Ser mejor.– usłyszałam głos Ludmiły, która wyprzedziła Fran.
–Niech będzie.
Diego usiadł do pianina, Jorge znalazł gdzieś gitarę , a Clara nie miała żadnego instrumentu. Włoszka zaczęła śpiewać pierwszą zwrotkę. Do refrenu dołączyli Jorge i Diego. Drugą zwrotkę śpiewali już wszyscy uczniowie. Gdy skończyli każdy bił brawa. Uczniowie gratulowali talentu jaki drzemie w trójce nastolatków. Impreza rozkręcała się w najlepsze. Francesca zaczęła śpiewać włoską wersję ''En mi mundo''. Akompaniował jej Diego [Hernandez, Hiszpan, syn Gregoria]. Gdy zaczął się refren, zdębieliśmy. Nawet Fran ucichła, ale Diego dalej grał...
___________________________________________________________
Oglądaliście LodoggeroCam ze specjalnym udziałem Albity.
A Violettę 3 jak wam się podoba?
Bye.
-Angie, kochanie. Dlaczego tam w kuchni znajduje się Olga? - parsknęłam śmiechem.
Potem już na dobre roześmiałam się. Stanął przede mną. Prosił wręcz błagał bym poszła razem z nim do kuchni. Nie uległam
-Proszę to pańska woda.
-Angie!!! - krzyknął na mnie, a ja zaczęłam się chichotać. Zresztą tak jak cały nasza widownia.
-No co? - nagle stałam się niewinną "małą" dziewczynką.
-Eh...
-German musisz w końcu pojąć, że choć ta gosposia jest bardzo podobna do Olgi, to nią nie jest, ponieważ ona jest siostrą naszej ukochanej Olgity - widziałam jak w nim wszystko buzuje. Był cały czerwony i kipiał ze złości. - To my już może powiemy dobranoc. Dzieciaki zaraz po was wrócę.
-Nie musisz Angie. Zajmiemy się całą trójką - równocześnie powiedziała druga trójka, lecz tym razem nastolatków.
Uśmiechnęłam się i podziękowałam za pomoc. Z Germanem, który jeszcze nie ochłoną i nie przetrawił informacji, że jego gosposia ma siostrę, ruszyliśmy na górę. Przebrałam się w piżamę, gdy moja głowa tylko dotknęła poduszki ja znalazłam się w innym miejscu.
***
Dwa dni w Turynie zleciały jak z bicza strzelił. Nim się obejrzałam, a już siedziałam w samolocie. Przed nami siedziały Clara, Giovanna i Lodovica, a za nami Diego, Jorge oraz Ruggero. Gdy wylecieliśmy z Turynu, ja też odleciałam.... ,ale do krainy Morfeusza.
Obudziłam się, gdy pojawiły się turbulencje. Ścisnęłam rękę German'a, która leżała na oparciu. Brunet obrócił głowę w moją stronę. Wysłał mi ciepły, promienisty uśmiech, który ja odwzajemniłam, Zaraz turbulencje ustały. Odetchnęłam z ulgą. Pół tarczy zegarowej później staliśmy na lotnisku w Buenos Aires. Prawie każdy ciągnął jakąś walizkę. Diego i Jorge swoje oraz siostry, która w tym czasie opiekowałam się dziećmi. German miał swoją i moją, a mi przypadła największa i najcięższa waliza. Należała ona do dzieciaków. Zamówiliśmy dwie taksówki,ponieważ do jednej wszyscy byśmy się nie zmieścili. W pierwszej pojechało same babskie grono. Wylądowałyśmy pod starym moim domem. Chcieliśmy tu przystanąć, ponieważ w willi miała być jakaś uroczysta
–Witaj Angie!– krzyknęli razem.
–Ja też się za wami bardzo stęskniłam. Muszę wam kogoś przedstawić. To jest Diego, Clara i Jorge. Oni również są uzdolnieni wokalnie i muzycznie.
–To może zaśpiewacie nam coś?
–A co proponujesz?– zapytał się Jorge.
–Hmmm... Ser mejor.– usłyszałam głos Ludmiły, która wyprzedziła Fran.
–Niech będzie.
Diego usiadł do pianina, Jorge znalazł gdzieś gitarę , a Clara nie miała żadnego instrumentu. Włoszka zaczęła śpiewać pierwszą zwrotkę. Do refrenu dołączyli Jorge i Diego. Drugą zwrotkę śpiewali już wszyscy uczniowie. Gdy skończyli każdy bił brawa. Uczniowie gratulowali talentu jaki drzemie w trójce nastolatków. Impreza rozkręcała się w najlepsze. Francesca zaczęła śpiewać włoską wersję ''En mi mundo''. Akompaniował jej Diego [Hernandez, Hiszpan, syn Gregoria]. Gdy zaczął się refren, zdębieliśmy. Nawet Fran ucichła, ale Diego dalej grał...
___________________________________________________________
Oglądaliście LodoggeroCam ze specjalnym udziałem Albity.
A Violettę 3 jak wam się podoba?
Bye.