niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 52 "Wygrała tą walkę".

Po wypowiedzeniu ostatniego słowa przez Violettę urządzenie, do którego była podłączyła Angie zaczęło piszczeć. Na monitorze kreska, która cały czas spadała i wznosiła się teraz płynęła ciągle w linii prostej. To oznaczało tylko jedno. Angie umarła....

Wszyscy mieliśmy łzy w oczach. Francesca zaczęła wołać lekarzy, a my jej w tym pomagaliśmy. Po chwili medycy wbiegli do sali. Podjęli próbę reanimacji. Francesca tłumacząc zdanie jednego z lekarzy oznajmiła nam, że musimy opuścić tą salę. Wychodząc zauważyłem idącego w naszą stronę ojca Violetty:
-Tato, co ty tu robisz?!
-Przyjechałem, bo dowiedziałem się, że Angie leży w szpitalu. Co z nią jest?
-German, bo serce Angie zatrzymało się i teraz lekarze są u niej i ją reanimują.
-Ale jak to? Dlaczego?
-Nie wiem.
Z sali, w której przebywa Angie wyszli doktorzy. Jeden zwrócił się do nas:
-Serce panny Angeles Saramego zatrzymało się na 5 minut. Udało się nam przywrócić ją do życia, ale jej stan jest krytyczny - mówił po włosku lekarz.
Francesca upadła bezwładnie na krzesło:
-Co on powiedział? -zapytał się Pablo.
-Angie żyje...
Wszyscy odetchnęli z ulgą.
-...ale jej stan jest krytyczny, a serce zatrzymało się na całe 5 minut.
-Widzisz co narobiłaś!!! - krzyknęła Violetta
-Ale...
-Violetto, zrozum, że Francesca nie jest winna temu wypadkowi. Owszem wskoczyła na jezdnie, ale Angie zrobiła to dobrowolnie. Co jeśli Angie nie uratowałaby Francesci i ona teraz by tu leżała. Wydzierałabyś się na nas wszystkich i nas obwiniała, że nikt twojej przyjaciółki nie uratował? Hmmm? Violetto proszę zastanów się. Angie jest dla nas wszystkich ważna:
-Pablo, ale o co chodzi? - wtrąciła się German.
-Nic. Po prostu Violettę trochę poniosło i zaczęła w sali obwiniać Francescę za wypadek.
-Violetto, czy to prawda? - zapytał German.
-Tak, ale.... idę do kawiarni - odpowiedziała Violetta.
-Nie Violetto. Nie ruszysz się z tego miejsca dopóki nie przeprosisz Francesci.
-Ale...
-Nie ma żadnego, ale.
-Bardzo cię przepraszam Fran. Nie chciałam, żeby to tak wyszło. Nie wiem co we mnie wystąpiło. Przepraszam, że cię obwiniałam za wypadek. Przyjmiesz moje przeprosiny?
-Jasne.
Francesca i Violetta przytuliły się. Bym to znak, że w stu procentach się poradziły. Obie nastolatki poszły do kawiarni. My czyli ja German oraz Jackie siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Kilka godzin później dziewczyny przyszły, a ja, Jackie, Violetta oraz Fran musieliśmy iść do hotelu, bo miał odbyć się kolejny dzień zwiedzania. Włoszka jednak nie dawała za wygraną i została z ojcem Violetty w szpitalu.

                                                              ***German***
Zostałem z przyjaciółką Violetty w szpitalu. Wspólnie czekaliśmy na rozwój całej sytuacji. Cisza stawała się co raz bardziej niezręczna. Postanowiłem zacząć rozmowę z Włoszką:
-Przepraszam, ale zapomniałem twojego imienia. Najlepszy temat na rozpoczęcie rozmowy. -Mam na imię Francesca.
-I jesteś jedną z przyjaciółek Violetty.
-Dokładnie.
-Francesca'o choć rozmawiałem z Pablo i Jackie to oni nie powiedzieli mi jak doszło do tego wypadku. Czy mogłabyś przybliżyć mi historię wypadku Angie?
-yyyy....Taaaa.....k. Szliśmy w kierunku parku. Ja podskakiwałam z nóżki na nóżki. Nie zauważyłam, że przed nami jest jezdnia. Weszłam na nią. Zobaczyłam przed sobą nadjeżdżający prosto na mnie samochód. Sparaliżowało mnie. Później ktoś mnie popchnął, lecz ta osoba nie zdążyła odskoczyć. Dopiero później dowiedziałam się, że Angie uratowała mi życie.
-To zapewne musiał być dla ciebie szok.
-Nawet nie wie pan jaki. Mam do pana pytanie lub raczej prośbę.
-Mów śmiało Francesca. Słucham.
-Czuję się winna za ten wypadek i chciałam po prostu zostać tutaj dopóki Angie się nie wybudzi. Jestem w stu procentach pewna, że pan zostanie nie ruszy się z miejsca. Czy mogłabym zostać z panem tutaj? Jest jeszcze jeden problem. Ktoś musiałby sfinansować pobyt tutaj. Czy pomógł by mi pan?
-Francesca nie czuj się winna za wypadek. Takie rzeczy się zdarzają. Jeżeli twoi rodzice zgodzą się to zostaniesz tutaj ze mną. Będziesz pod moją opieką i później jeszcze Angie. Co do sfinansowania twojego pobytu nie będzie żadnym kłopotem. Poza tym przyda mi się osoba, która zna język włoski.
-Bardzo panu dziękuję.
                                                                          ~~~~

Minął już dobry tydzień odkąd jestem w szpitalu. Trochę lepiej poznałem Violetty. Wczoraj również dowiedziałem się, że dziś mają przyjść wszystkie wyniki badań Angie. Właśnie przyszła jakaś pielęgniarka, która kazała pójść do doktora. Udałem się w stronę gabinetu. Zapukałem. Gdy dostałem pozwolenie na wejście to wszedłem do pomieszczenia.
-Pan Castillo?
-Si. <także po włosku>
-Nie musisz się pan męczyć. Znam język hiszpański.
-Rozumiem. O czym chciał pan ze mną porozmawiać?
-Przyszły wyniki badań. Stan panny Angeles dochodzi do normy, ale nie wiadomo jeszcze kiedy się wybudzi. Muszę jeszcze poinformować pana o wynikach jeszcze jednych badań. Otóż panna Angeles była w ciąży.
-Ale jak to BYŁA?
-Niestety straciła dziecko w wypadku. Przykro mi.
Nie mogę w to uwierzyć. Czyżby Angie dlatego wyjechała z kraju? Bała się mojej reakcji gdy się dowiem.
"Prawdopodobnie popełniam ten sam błąd co Ty. " Już wiem o co chodziło Angie. Przeprosiłem lekarza. Wróciłem na salę bardzo zamyślony i przygnębiony.

                                                                          ~~~~
Minęły już dwa miesiące od kiedy Angie jest w śpiączce. Violetta wróciła ponad miesiąc temu do Argentyny, a ja zostałem przy ukochanej osobie. Razem ze mną czeka przyjaciółka Violetty - Francesca. Dzięki włoszce dowiedziałem się dużo rzeczy na temat teraźniejszej Violetty, choć na początku dziewczyna nie była skłonna udzielać takich wiadomości. Francesca dowiedziała za to mnóstwo informacji o przeszłości Violi. Przyjaciółka Violi pomogła mi nauczyć się opanowania swojej zazdrości oraz nadopiekuńczości. Dowiedziałem się, że Leon to dobry chłopak, więc w pełni zaakceptowałem związek Violi z tym chłopakiem. Nie kiedy dawaliśmy sobie dzień wolny i zwiedziliśmy Włochy. Mimo iż dalej byliśmy tak szczęśliwi to i tak oboje strasznie wszystko przeżywaliśmy. Włoszka bardzo przejmowała się. W końcu Angie uratowała jej życie.Wszyscy jesteśmy załamani. Nikt z nas nie ma pewności, że złotowłosa w ogóle się obudzi. Jesteśmy jednak dobrej myśli.

                                                                        ~~~~
Siedziałem po raz kolejny przy Angie oczekując jakiś zmian w jej stanie. Trzymałem rękę Angie w swoje dłoni. W pewnym momencie poczułem jakby mocniejsze ściśnięcie ręki. Słabe, bo słabe, ale było. Spojrzałem na twarz Angie. Próbowała otworzyć oczy. Kilka sekund wygrała tą walkę.. Angeles powoli podnosiła swoje powieki:
-German - powiedziała bardzo załamującym się, słabym, ledwie słyszalnym głosem.

_________________________________
Ale was na ten weekend rozpieściłam.
Dwie to znaczy trzy One Shoty plus rozdział. ^^
Feliz cumple Ruda. Nie zapomniałam o tobie.

2 komentarze:

  1. Świetny ;)
    Angie w śpiączce :(
    Nie będzie maleństwa :(
    Obudziła się :)
    Czekam na next i zapraszam do mnie :

    http://zapach-sosny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa!!!!
    Jest! Jest! Jest!
    Cud nad Wisłą!
    Angie żyje, taaak!!!
    Jaki czadowy rozdział...
    Po prostu OMG...
    Violka niech się lepiej pohamuje bo pozabija wszystkich. xD
    German mniej nadopiekuńczy?! Jakoś w to nie wierzę, ale z czasem się okaże.
    Cud, miód, malina.
    Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń