***
-Ale jak ona znalazła się we Włoszech? Co się z nią stało?!
-Przyjęła cios od pędzącego samochodu - wzdrygnąłem na samą myśl o jej wypadku
-Przyjęła?! Ktoś tam stał wcześniej?
-Tak stał. Zadzwonię później.
Rozłączyłem się, ponieważ właśnie karetka przyjechała. Wsiadłem do ambulansu wraz z nieprzytomną Angie oraz połamaną Francescą. Jackie miała dojechać jakoś z dzieciakami. W drodze do szpitala rozmawiałem z włoszką:
-Wszystko w porządku Francesca?
-Nie Pablo, bo gdyby nie to, że podrygiwałam sobie z nóżki na nóżkę i nie weszłam przy tym na ulicę to Angie nie leżałaby teraz nieprzytomna. Nie wiadomo nawet czy żyje! - mówiła roztrzęsiona Francsca
-Spokojnie. Bądźmy dobrej myśli.
-Pablo, ale to moja wina. To wszystko moja wina. Jeżeli ona nie przeżyje to ja...
-Francesca nawet nie kończ. Myśl pozytywnie.
-Dziękuję Pablo, ale ja nie wiem czy dam radę.
Na tym momencie nasza rozmowa się urwała, ponieważ dojechaliśmy właśnie do szpitala. Najpierw wyciągnęli Angie na noszach. Dopiero później wyczołgałem się ja. Francesca nie mogła chodzić, więc wziąłem ją na ręce. Ona objęła moją szyję i ruszyliśmy w stronę szpitala. Udaliśmy się do recepcji:
-No Francesca. Teraz przyda się twój włoski.
-Mi Scusi. Ho appena arrivato qui. Si chiama Angeles Saramego.
-Questa donna. Vai al quinto piano e aspettare.
-Grazie.
Włoszka przetłumaczyła mi wszystko i za wskazówkami recepcjonistki udaliśmy się na piąte piętro. Lekarze przy okazji zbadali Fran. Miała skręconą kostkę czyli gdy wrócimy z wycieczki nie będzie uczestniczyła na lekcjach tańca.
-Pablo wiadomo co z Angie?
-Robią właśnie jej badania. O której masz samolot?
-Jestem już na lotnisku. Za półgodziny jest wylot. Więc w Mediolanie powinienem być piątej nad ranem.
-Napiszę do ciebie o tej godzinie adres szpitala.
-W porządku. Jak czuje się Violetta?
-Nie wiem. Ja pojechałem z Angie i Francescą do szpitala. Jackie została z resztą uczniów.
-Francescą? Możesz mi opowiedzieć ja doszło do wypadku?
-German to nie jest opowieść na telefon. Opowiem ci jak przyjedziesz.
Skończyłem rozmowę z Germanem, bo zauważyłem lekarzy, którzy prowadzą łóżku, na który leży....
-Angie!!!
Podbiegłem do łóżka. Szedłem obok niego dopóki doktorzy nie wjechali do jakiejś sali. Nie była to sala operacyjna. Po kilku minutach medycy wyszli z pomieszczenia. Obróciłam się. Zobaczyłem, że Francesca z jednym z nich (lekarzy) rozmawia. Gdy już odszedł włoszka krzyknęła do mnie, że mogę wejść do Angie, ale miałem po nią przyjść. Tak. Francesca załatwiła wejście. Wszedłem do sali. Serce mi się krajało, gdy zobaczyłem Angie nieprzytomną na łóżku. Przysiadłem na krzesełku obok łóżka. Złapałem rękę Angie i ją trzymałem mówiąc : (
- Hej Angie. Może mnie nie słyszysz, ale i tak chcę ci coś powiedzieć. Wiem, że ostatnio w twoim życiu bardzo dużo się działo. Ty jednak nie dałaś tego po sobie poznać, że coś jest nie tak. Byłaś i jesteś silna. Jesteś silna, więc musisz się wybudzić. To nie jest jeszcze twój czas. My cię potrzebujemy. Ja, Violetta, German, Studio. Jeżeli... <przełknąłem nerwowo ślinę> umrzesz Francesca sobie tego nie wybaczy. Angie ty musisz się wybudzić. Ty zmieniłaś nasze życia i jeżeli ciebie zabraknie nasze znów będzie inne, zmienione. Nie rób nam tego. Mów jak nie będziesz mogła sobie z czymś poradzić. Pomożemy. Tylko błagam cię. Nie odchodź.
Przybliżyłem się do twarzy Angie. Pocałowałem ją. Ponoć faceci nie płaczą, ale jednak z moich oczu wypłynęło kilka pojedynczych łez. Spojrzałem na telefon. Trochę się zasiedziałem. Postanowiłem pójść po Francescę. Przyniosłem ją do sali. Poprosiła o chwilę sam na sam z Angie. Nie wiem co mówiła. Może i lepiej. Po dwóch kwadransach zawołała mnie, że mogę już przyjść. Za oknem było już bardzo ciepło. Dochodziła północ:
-Pablo, czy Angie z tego wyjdzie?
-Rozumiem, że będziemy wałkować ten temat dopóki Angie się nie wybudzi, prawda?
-No ta. W końcu to moja wina.
-Francesca to nie jest twoja wina. Nikt za to co się stało nie jest winny.
-A kierowca? Ygh....Gdybym była bardziej ostrożniejsza.
-Fran nic już nie zmieni tego co się stało.
-Ale...
Fran nie dokończyła, bo się rozpłakała. Dopiero teraz wyładowała swoje emocje - płacząc. Rozumiem, że człowiek płacze nie dlatego, że jest słaby tylko, że za długo był silny. Francesca cały czas, non stop obwiniała się za wypadek Angie:
-Nie płacz proszę. Chodź tu. Stop! Nie ruszaj się z miejsca.
Podszedłem do włoszki i wziąłem na kolana. Ona płakała i płakała. Nie dziwiłem się Francesca będzie dłużna Angie do końca swoich dni. Fran wylewała łzy przez kolejne godziny. Kiedy próbowałem ją jakoś pocieszyć to ona wybuchała jeszcze większym płaczem. Około w pół do czwartej zadzwonił mój telefon:
-Halo.
-Hej Pablo.
-Coś się stało?
-Nie. W sensie tak. Razem z Violettą zjawimy się za pół godziny. Biedaczka nie może wytrzymać.
-Okej. Czekamy.
Rozłączyłam się, Oznajmiłem Francesce, że za niedługo przyjdą Jackie i Violetta. Wysłałem Germanowi wiadomość z adresem szpitala. Francesca zeszła mi z kolan i usiadła na brzegu drugiego pustego łóżka. Czekaliśmy na Jackie i Violettę. Nagle z daleka usłyszałem czyiś bieg. Ktoś otworzył bardzo zamaszyście drzwi, że aż uderzyły one o ścianę. Francesca i ja podskoczyliśmy z wrażenia. W drzwiach zobaczyłem siostrzenicę Angie. Zaczęła krzyczeć:
-Zabiję cię! Zabiję cię!
Podążała w stronę włoszki. W porę zareagowałem i odciągnąłem Violettę od Francesca'i. Niestety córka German'a wyrywała się i dopiero, gdy ja złapałem za jedno ramię Violę, a Jackie za drugie zaczęła się stopniowo uspokajać. Lecz nie na długo:
-Przez ciebie moja ciocia może umrzeć. Nie widzisz co narobiłaś. Jeżeli Angie umrze to ty też.
Po wypowiedzeniu ostatniego słowa przez Violettę urządzenie, do którego była podłączyła Angie zaczęło piszczeć. Na monitorze kreska, która cały czas spadała i wznosiła się teraz płynęła ciągle w linii prostej. To oznaczało tylko jedno. Angie umarła.
____________________________________________________________
Wiem, że nie spodziewaliście się tak szybko rozdziału.
On został dodany tylko pod wpływem impulsu dzisiejszych wydarzeń związanych z odcinkiem 66. LINK
Wiem, że jest krótki i zakończyłam w takim momencie.
Śmierć Angie tutaj można porównać z jej wyjazdem z serialu.
Jeden z powodów dlaczego dodałam dzisiaj ten rozdział.
Śmierć? Przesadzasz. Ona nie umarła tylko odjechała. To co innego. Fajne zakończenie, serio..Ja tez będę tęsknić z Angie :( No ale żeby od razu pisać o śmierci Angie? Moim zdaniem przesadzilas... Nawet German się z nią nie pożegnał? .
OdpowiedzUsuń:( ale smutne zakończenie.
OdpowiedzUsuńtłustowłosa najlepsza :D
Nie mam pojęcia co napisać. Może tylko tyle, że ma być szybko next! Plisss
A w ogóle super rozdział :*
Smutne zakończenie tak jak w kilku innych moich rozdziałach.
UsuńTeż mi się podoba tekst tłustowłosej. Zastanawiam się jak ja na niego wpadłam.
Postaram się dodać jak najszybciej. ^^
Dziękuję.
Smutne:(
OdpowiedzUsuńAle ja i tak mam nadzieję że się wszystko skończy dobrze ;)
Oby next był tak szybko jak ten :D
Zapraszam do mnie :
http://zapach-sosny.blogspot.com/
Smutne, smutne.
UsuńOkaże się w najbliższych rozdziałach jak to wszystko się skończy.
Będzie next, ale jeszcze nie wiem kiedy.
Zajrzę. :)
Końcówka bardzo smutna...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mimo wszystko zmartwychwstanie..
A jeśli nie..
Cóż.
Będziemy mieli przed oczyma obraz życia innych bez naszej kochanej Angie. Tyle, że już bez nadziei, że ona wróci.
Mimo wszystko, rozdział genialny. Czekam na następny. :)
Ona ma żyć !
OdpowiedzUsuńKiedy można spodziewać sie kolejnej części ? Czekam na zmartwychwstanie Angie
OdpowiedzUsuńJak ty mogłaś ją zabić?!
OdpowiedzUsuńMasz ją zmartwychwstać! To jest rozkaz! xD
http://moja-historia-germangie.blogspot.com/