sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 48 Czy to koniec? Przecież, nic nie zapowiadało na katastrofę. cz. 17

Violetta jeszcze mnie przytuliła i wyszła z sypialni. Jeszcze zagroziła swojemu ojcu i wyszła całkowicie z mieszkania. Ja wytlona w ciepłe poduszki i kołdrę. Zaczęłam....

Zasypiać, ale sen nie był mi dany, bo do mnie przyszedł księciuniu German. Szybko zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. On chyba wiedział, że udaję, bo zaczął mnie łaskotać. Widać, że nie miał zamiaru przestać. "German...prze...stań..." mówiłam pomiędzy napadami śmiechu. W końcu ległam na podłogę. Nic mi się nie stało, ale oczywiście German był przejęty:
-I widzisz jak się kończą twoje zabawy.
-A skąd wiesz, że nie zrobiłem tego specjalnie.
Zwierzyłam Germana pytającym wzrokiem, a jego twarz stale przybliżała się do mojej. W końcu nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Nasze języki tańczyły jak oszalałe.  Gdy skończyliśmy German popierał się na przedramionach i "wisiał" nade mną. Nie obyło się bez porozpinanej koszuli Germana oraz ściągniętej mojej bluzki. Mój chłopak (okropnie to brzmi) pożerał moje ciało wzrokiem. Rozum i serce mówiły to samo. Chociaż w jednej rzeczy się były zgodne. Mianowicie. Serce i rozum mówiły mi, żebym przewróciła, poturlała się w bok, przy czym podcięłabym Germanowi  jedną z rąk, która by się ugięła i on by upadł z niewielkiej wysokości na podłogę. Tak też zrobiłam. Powstała taka reakcja łańcuchowa. Jak po układane domino, którego nie da się już zatrzymać. Później German leżał oszołomiony ty co się stało:
-Co to było???
-Dla mnie zabawa, a dla ciebie hmmm... pomyślmy.Dla ciebie było to spotkanie z podłogą.
Zgarnęłam bluzkę z podłogi, podeszłam do szafy po piżamę i poszłam do łazienki. Nie miałam ochoty na długie kąpiele w wannie, ale na krótką orzeźwiający prysznic, owszem. Zamknęłam drzwi na pokrętło, zdjęłam z siebie ubrania i weszłam do kabiny prysznicowej. Jak nigdy zaczęłam śpiewać pod prysznicem. Zazwyczaj zdarzało mi się to gdy byłam bardzo szczęśliwa. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi od kabiny prysznicowej. Obróciłam się:
-German?!
-No cześć.
-Mężczyznom wstęp wzbroniony.
-Ej no. To nie fair.
-Teraz ten zakaz został zmieniony na "Germanom wstęp wzbroniony."
Zaczęłam go wypychać z łazienki. Było to strasznie ciężkie zadanie, aż nawet się pośliznęłam i o mały włos i bym wylądowała na posadzce, ale German mnie złapał. Znów zaczęło się pożeranie mnie wzrokiem:
-Wiesz czego nie lubię? - zapytałam Germana
-Czego?
-Kiedy księciuniu German mnie pożera wzrokiem.
-Mhm....
-Zboczeniec. Tak z łaski swojej czy mógłbyś mnie postawić.
Po jakimś czasie German raczył postawić mnie na nogi. Ubrałam się w piżamę i wyszłam z łazienki. Udałam się na kanapę, bo nie miałam zamiaru spać z tym pożeraczem. Położyłam się wygodnie na kanapie. Jakby na kanapie można było się położyć. Po chwili odleciałam do krainy Morfeusza...

Obudziłam się w nocy z przeraźliwym krzykiem, serce biło jak oszalałe, a twarz była cała mokra od łez. Po cichu wstałam i udałam się do kuchni po szklankę wody. Doszłam tam bez żadnego szwanku. Wzięłam butelkę wody i szklankę. Napełniając szklankę ręka potwornie mi się trzęsła, więc połowa napoju wylała się na blat i podłogę. Podobnych odruch miałam biorąc szklankę do rąk. Czyżby szklanka myślała, że chcę ją zjeść.  Odstawiłam szkoło na blat i przeszłam kilka kroków po ścierkę. Nie dano mi dojść z powrotem, bo musiałam pośliznąć się na napoju. Dodatkowo machając rękami (w jednej miałam ścierkę) jak opętana zwaliłam szklankę i butelkę. O dziwo szkło się nie rozbiło.  Również zadziwiającym faktem było, że German dalej spał słodko. Po kilkunastu minutach leżenia na podłodze wstałam i musiałam się ogarnąć. Gdy już wszystko posprzątałam usiadłam na krześle. Nieoczekiwanie zrobiło mi się przed oczami i zsunęłam się na podłogę. Tylko ciemność widniała przed moimi oczami.

Powoli otwierałam oczy. Nie widziałam ostrego światła, więc prawdopodobnie nie byłam w szpitalu. Gdy wzrok mi się wyostrzył zobaczyłam Germana:
-Angie, nic ci nie jest?
-Nie, wszystko jest w porządku. Co się stało?
-Myślałem, że ty mi to powiesz, ja znalazłem cię nieprzytomną w kuchni.
-Siedziałam na krześle i nagle zrobiło mi się słabo i ciemno przed oczami. Zsunęłam się na podłogę....
-Może pojedziemy do lekarza?
-Nie, German. Na razie przydałoby się śniadanie.
-Już ci przynoszę.
Po chwili German przyniósł mi tacę na, której były rozmaite pyszności. Zjadłam wszystko. Bardzo zadziwiłam się swoim apetytem. Chwilę potem dostałam dość długiego sms'a od Violi. German musimy porozmawiać:
-Tak? Słucham.
-Bo za dwa tygodnie Studio organizuję wycieczkę do Włoch i Viola....-German nie dał mi dokończyć
-Nie ma problemu może jechać.
-Naprawdę. Nie masz nic przeciwko.
Namiętnie pocałowałam chłopaka (to naprawdę głupio brzmi) . On odwzajemnił mój pocałunek. Całusy stawały się coraz bardziej zachłanne. Nie mogliśmy przestać. Po bardzo, bardzo, bardzo długi czasie odkleiliśmy się w końcu od siebie. Po południe spędziliśmy na rozmowie o wszystkim i o niczym. Wieczorem szybko przebrałam się w piżamę i zasnęłam....

Obudziłam z przerażająco mocnym bólem brzucha. Skuliłam się w kłębek, bo bolesne kucie było do nie wytrzymania. Zaczęłam budzić Germana. Coś zaczął mruczeć. Był to znak, że mogę go o coś po prosić:
-German czy mógłbyś pójść po tabletki do kuchni?
-Angie po co ci tabletki???
-Boli mnie brzuch i to tak strasznie, strasznie.
-Już pędzę, skarbie- pocałował mnie w czoło i poszedł po tabletki.
Mnie zaś zaczęło mdlić i czułam jak coś mi podchodzi do gardła. Wybiegłam szybko (nieważne, że ją mocno boli brzuch) z pokoju. Gnając potrąciłam Germana. Moi celem stała się łazienka. Zamknęłam się. Podbiegłam do muszli i zaczęłam wymiotować/zwracać. W tym czasie mój szwagier-chłopak zaczął dobijać się. Pytanie było jedno "Co się dzieję?". Po chwili moje nieszczęście się skończyło. Ja potrzebowałam chwili spokoju, jednak nie wiedziałam gdzie go zastanę. Postanowiłam jednak, że wyjdę by nie martwić dłużej Germana. Ostrożnie przekręciłam zamek i drzwi się otworzyły. Wyszłam z głową spuszczoną w dół, nie umiałam patrzeć teraz Germanowi prosto w twarz. Poszłam do swojej sypialni i położyłam się na łóżku, powtórnie zwijając się w kłębek. Po drugiej stronie "łoża" położył się German. Zaczął głaskać moje włosy i śpiewał bardzo cicho, kołysankę, która kiedyś mi śpiewała mi Maria. Usnęłam słuchając kołysanki przed laty....

2 komentarze:

  1. O pierwsza!!!
    Super rozdział...
    Czyżby nasza Angeles(bardziej wolę jej pełne imię) była w ciąży.
    Sierota jaki opiekujący Ooo...
    Czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super Angeles jest w ciąży. ciekawe ile będą mieli dzieci ??? ;)

    OdpowiedzUsuń