Czyżby doszło do tego?...
Rano obudziłam się z tępym bólem głowy. Obok mnie leżał German. Obydwoje byliśmy nadzy. Moja głowa była przepełniona od różnorakich myśli. "Angie, spokojnie przeciesz nic nie mogło zajść pomiędzy wami. Przpomnij sobie wczorajszy wieczór". Te słowa dudniły w mojej głowie. Gdy próbowałam odtworzyć wczorajszy dzień to zawsze film urywał się na winie. German chyba się budzi. Oczywiście musiałam go od razu zaatakować pytaniem "Co my wczoraj robiliśmy?". Jednak w odpowiedzi dostałam tylko syk i tekst "Moja głowa". Moje ciało odpadło z powrotem na poduszki. German zaczął bawić się kosmykiem moich włosów. Zaczynało mnie to już powoli drażnić. Odepchnęłam rękę Germana:
-Kochanie co się stało? - wypadło z jego ust
-Nic -łezki miałam w oczach
Odwróciłam się i rozmyślałam. Pytania zazwyczaj brzmiały "Co jeśli...?". Później zostały już dwa pytania "Co jeśli doszło do tego?" , "Co jeśli jestem w ciąży?". Gdy się otrząsnęłam z tych myśli Germana już nie było na łóżku. Pozbierałam wszystkie części garderoby z podłogi i poszłam ubrać w inne ciuchy. Poszłam do kuchni stał tam German i coś próbował coś gotować, a może coś on gotował? Podeszłam bliżej:
-Wiedziałam, że jesteś inżynierem, ale, że kucharzem to nigdy do głowy mi by nie przyszło.
-Hmm...dziękuję.
Po chwili German wyłożył na stół dwie porcje Spaghetti:
-Dlaczego na śniadanie Spaghetti? - zapytałam
-Spójrz, która jest godzina. To jest takie bardziej śniadanio-obiad.
Oczywiście German miał rację. Dochodziła godzina 13. Chciałam porozmawiać z Germanem, bo było o czym. Przez te dwa dni tyle się wydarzyło: moja próba samobójcza, ja dziewczyna Germana, coś co nie powinno się stać. Wszystkie myśli zaczęły mi się plątać:
-German oblej mnie woda.
-Po co?
-Do jasnej anielki wylej na mnie tą wodę.
Zrobił to co chciałam oblał mnie wodą. Chyba mi trochę ułożyło. Jednak dalej nie mogłam się opanować:
-Dlaczego mnie oblałeś?
-Yyyyyy....Bo prosiłaś mnie o to. Przepraszam.
-To ja cię powinnam przeprosić. To ja się dziwnie zachowuje od rana. -Co się dzieję Angie?
W tym momencie German naprawdę się przejął. Wziął moją rękę i zaprowadził mnie do salonu na kanapę :
-Angie proszę mów mi co się dzieję, martwię się o ciebie. Nie lubię kiedy jesteś smutna.
Nie umiałam w tym momencie nic z siebie wydukać. German podszedł do mnie i przytulił. Jedyną rzeczą jaką mogłam teraz zrobić to tylko płakać. Tak też się uczyniłam. Zaczęłam moczyć jego koszulę. On tylko przecisnął mnie do siebie mocniej i głaskał po głowie. German powtarzał jak mantrę: "Angie co się stało?". Gdy ja mu nic nie odpowiadałam, nie robił sobie z tego nic. Wiem jednak, że wkońcu będę musiała porozmawiać z Germanem na te wszystkie tematy. Nieoczekiwanie zadzwonił Germanowi:
-Witam tu German Castillo...Tak Ramallo... Niestety, ale Angie się porządnie się rozchorowała i postanowiła, że przez najbliższy tydzień zostanie w swoim mieszkaniu, a ja nie chcę jej samej zostawiać... Jeżeli chcę to może odwiedzać Angie, ale nie chciałbym, żeby ona też się rozchorowała. Więc proszę, żebyś razem z Olgą zajęli się Violettą przez ten tydzień...Dacie sobie radę... Do widzenia.
German zakończył rozmowę, a ja dalej siedziałam na kanapie z głową spuszczoną w dół:
-Angie proszę powiedz coś.
-Ale...-na tym skończyła się moja rozmowność.
-Angie proszę.
-Ja tak nie potrafię -odepchnęłam Germana i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Chciałam pobyć przez chwilę sama. Ale po co? Otworzyłam drzwi. German spokojnie wszedł do środka: -Kochanie co się dzieję?
-Chyba po prostu się boję.
-Ale czego?
-Sama nie wiem.
-Proszę powiedz mi...
-Czuję, że nie zasługuje nazywać się twoją dziewczyna, a zwłaszcza po tym jak próbowałam się zabić. Ty masz strasznie dużo cierpiliwości do mnie, a ja? Jesteśmy z dwóch innych sfer. To jest jak baśń o Kopciuszku. Powiedz mi co ja ci mogę dać. Jedyną rzeczą jest moje małe słabe serduszko.-po moim policzku zaczęła spływać szczera łza.
-I tyle mi do szczęścia brakuje. Twojego małego słabego serduszka, które bije dla mnie.
Co ja miałam powiedzieć? Łzy poleciały mi po policzkach i pod wpływem emocji pocałowałam Germana. Muszę przyznać, że trochę trwał ten nasz pocałunek. Gdy się już od siebie oderwaliśmy wyszliśmy z tej łazienki i postanowiliśmy, że pooglądamy jakiś film, a dokładnie horror. German poszedł zrobić popcorn. Ciekawa jestem skąd u mnie w domu znalazł się popcorn, ale to nieważny szczegół. Ja usiadłam na kanapę i czekałam na Germana...
***Violetta***
Wróciłam ze Studia. Od razu podszedł do mnie Ramallo:
-Violu.
-Tak Ramallo.
-Bo twój tata przez najbliższy tydzień będzie się opiekował Angie, bo poważnie zachorowała i prosił, żebym ja razem z Olgą się zaopiekowali.
-Spokojnie, damy siebie radę.
-Och to dobrze.
-Czekaj, czekaj czy ty powiedziałeś, German będzie przez tydzień opiekował się Angie?
-Tak.
-German i Angie w jednym mieszkaniu. W jednym pokoju. Będzie katastrofa. Ramallo musimy jechać do mieszkania Angie i to natychmiast...
***Angie***
Siedziałam wraz z Germanem i wpatrywaliśmy się w ekran mocno wciągnięci w fabułę filmu. Zachciało nam się pić. German poszedł po coś do picia do kuchni. Oczywiście wybrał taki moment gdzie był bardzo napięty moment plus ta muzyka, którą słuchać w tle zawsze przy takich sytuacjach. Ja nerwowo zajadałam popcorn. Ktoś właśnie zapukał do drzwi mojego mieszkania. Miska z popcornem wyleciała w górę, a ja przewróciłam kanape. Przez jeszcze moment byłam sparaliżowana, a potem zaczęłam śmiać się jak idiotka:
-German...mógłbyś... sprawdzić... kto... puka...do...drzwi -mówiłam pomiędzy napadami śmiechu.
German podszedł do drzwi. Sprawdził kto puka i odwrócił się do mnie z wytrzeszczonymi oczami:
-To Violetta. Idź do łóżka i udawaj, że jesteś
Szybko wybiegłam z salonu i udałam się do sypialni. Oczywiście nie mogłam się oprzeć i rzuciłam się na łóżko. Szybko jednak schowałam się pod kołdrę, ponieważ słyszałam jak się otwierają drzwi. Usłyszałam jak Violetta pyta się swojego tatę gdzie leże. Po chwili Violetta była już przy mnie:
-Angie nic ci nie jest?
-A co mogło mi się stać?
-No wiesz ty i tata w jednym pokoju myślałam, że ten blok wybuchnie.
-Spokojnie. Twój tata przyszedł przepraszać, a ja wtedy źle czułam teraz też się źle czuję, ale to mniejsza i po prostu gdy mnie zobaczył to oczywiście z tą opieką przesadził i dalej tak jest. Violu nic mi się będzie a nawet.
-Zaufam tobie i tylko tobie.
-Dobrze. Teraz wracaj do domu. Proszę Violu.
Violetta jeszcze mnie przytuliła i wyszła z sypialni. Jeszcze zagroziła swojemu ojcu i wyszła całkowicie z mieszkania. Ja wtylona w ciepłe poduszki i kołdrę. Zaczęłam....
Świetny rozdział. Czekam na nexta! :*
OdpowiedzUsuńCo Angie zaczęła? Ciekawa jestem, co wymyśliłaś! :D
OdpowiedzUsuń