piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 42 Czy to koniec? Przecież, nic nie zapowiadało na katastrofę. cz.11 / "Jeżeli mahomet nie przyszedł do góry, to góra przyjdzie do mahometa."

Usłyszałam głos Olgi, która wołała na kolację...
Wyszłam z pokoju i pojawiłam się na balkonie przy schodach.
-Co to, to nie.
-To jak mam zjeść kolację? Ja się nie pozwolę znieść.
Prowadziliśmy beznadzieją konwersacje ja z balkonu, on od stołu. W końcu wypalił (German) "Jeżeli mahomet nie przyszedł do góry, to góra przyjdzie do mahometa.".  Zmierzyłam go pytającym wzrokiem. On to zlekceważył. i poprosił Olgę, żeby zdjęła całe jedzenie ze stołu. Po ostatnim naczyniu, które zostało zabrane, German i Ramallo wzięli "stolik" i nieśli go na piętro. Czworonożny mebel jednak został położony dopiero w moim pokoju..Zaraz po tym wszyscy oprócz mnie przynosili, ale i nie tylko.
-Rozumiem, że mamy jeść w moim pokoju.
-Tak, i to przynajmniej przez jeden tydzień.
Zachłysnęłam się słysząc te słowa.
-Angie, wszystko w porządku?- spytała siedząca obok mnie na łóżku Violetta.
-W jak najlepszym Violu, jak najlepszym.
Jakoś pół tarczy zegarowej później wszyscy zjedli, więc zaczęła się operacja odwrotu. Na początku zostały zniesione talerze itp., a dopiero potem stół. Myślałam, że będę miała spokój, jednak się myliłam. Przyszedł do mnie German.
-Jak tam kostka, żono?
German za to pytanie oberwał poduszką.
-Mógłbyś powtórzyć.
-Jak tam kostka, żono?
Niestety, kiedy German mówił to zdanie do mojego pokoju weszła Violetta.
-Czy to prawda? -zapytała przez łzy Violetta, po czym od razu wybiegła.
Nagle i ja wstałam z łóżka. Pobiegłam za nią, ale niestety kostka w pewnym momencie odmówiła posłuszeństwa. Upadłam i kurczowo trzymałam się kostki.
-Angie!!!
-Nic mi nie jest.
Violetta trzymając mnie za ramię zaprowadziła do swojego pokoju. Pobiegła gdzieś. Gdy już przyszła zauważyłam, że moja siostrzenica przyniosła lód oraz maści. Violetta nie czekała chwili dłużej i położyła lód na kostce. Trochę ulżyło.
-Dziękuję.
-Nie ma za co, ale co się stało, bo ja usłyszałam tylko huk.
-Ty wybiegłaś z pokoju, a ja chciałam powiedzieć ci prawdę i również wybiegłam, ale w najmniej oczekiwanym momencie kostka odmówiła posłuszeństwa.
Potem opowiedziałam Violi, całe wydarzenie z dzisiejszego dnia, omijając przy tym kilka nieistotnych dla niej wydarzeń. Przeprosiła za swoje mądrości życiowe i zasnęła wtulona we mnie . Wyzwoliłam się cudem z jej objęć. Powoli doszłam do swojego pokoju, tam czekał na mnie German.
- I jak?
-Co jak? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Opowiedziałam jej prawie całą historię i zrozumiała, a co do kostki hmm... oprócz, że upadłam raz to chyba nic.
Nastała niezręczna cisza.
-Nad czym się tak zastanawiasz?
-Skąd to wiesz?
-Chyba znam cię na tyle dobrze.
-...Mhm...
-To nad czym tak myślisz?
-Po co było mi to całe udawanie w szpitalu?
-Pamiętaj, że to był twój pomysł.
-Dzięki, nie pocieszasz.
-Oj, Angie, Angie...
-Co Angie?!
-Nic, ale są za to plusy tej sytuacji.
-Dawaj, ciekawa jestem jakie.
-Widziałaś jak szybko zostałem twoim mężem?
-Ta nie trzeba było godziny. -zaczęłam się chichrać.
-Od szwagra do męża.
-A miałeś tylko udawać mojego chłopaka, no w ewentualności narzeczonego, ale, że męża to już za daleko.Skąd w ogóle taki pomysł?
-Pokaż mi swoją rękę. Proszę.
Wyciągnęłam do niego rękę. Pokazał, że na moim palcu są dwa pierścionki. German pokazał mi swoją dłoń,. Miał na niej pierścionek. Był identyczny jak z moich. Okazało się, że dostała go od Maryi. ciekawiło mnie to, że oboje dostaliśmy taki sam pierścień i od tej samej osoby. Potem jeszcze chwilę pogadaliśmy, ale zrobiła się śpiąca. Poprosiłam  Germana, aby wyszedł. Posłusznie wykonał moją prośbę. Napisałam jeszcze wiadomość do Pabla i zasnęłam...
Obudziłam się wypoczęta. Gdy usiadłam na łóżku zobaczyłam, że domownicy pałaszują śniadanie.
-Przepraszam, ale co tu się dzieje?
-Jemy śniadanie.Może przyłączysz się do nas?-zapytał German
-Ale ja jestem w piżamie. Przerwa. Śniadanie będzie kontynuowane za 15 minut.
Musiałam wszystkich powypychać z pokoju. Szybko się ubrałam, nasmarowałam kostkę maścią, a potem zawinęłam ją w opaskę elastyczną. Ostatnią rzeczą jaką zrobiłam było zawołanie domowników z powrotem na śniadanie. Na szczęście przyszli. Po 20 minutach zbierali już się stąd, ja zaś dalej leniuchowałam . Spojrzałam na zegar. Było kilka minut przed południem. Usłyszałam dzwonek do drzwi...

8 komentarzy:

  1. Ale ta Angie rozpieszczona, że nawte stół jej przynieśli xdd
    przeuroczy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, że trochę, troszeczkę, minimalnie rozpieszczam Angie, ale no już trudno.
      Dzięki. ♥♥♥
      Czekam u ciebie na następny rozdział.

      Usuń
  2. Haha, super. Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział <3 Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział! radziłabym ci rozkręcić troche atmosfere, niech Pablo pocałuje Angie na oczach Germana czy coś. Pozdrawiam & zapraszam do mnie http://angie-saramego.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, genialny :D Kiedy next? ;) Zapraszam do mnie na german-angie-germangie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny rozdział :> z niecierpliwością czekam na nexta :D pozdrawiam & zapraszam na mojego bloga forevergermangie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń