Szampańskiej zabawy
do samego rana,
spełnienia najskrytszych marzeń,
i aby ten nadchodzący nowy rok
był lepszy od starego.
_________________
Nie wiem kiedy ,ale zasnęłam w jego objęciach...
Obudziłam się. Było około 10. Zobaczyłam, że German przygląda mi się z ciekawością.
-Coś nie tak?
-Nie tylko się, zastanawiam się, co jest z twoją kostką?
-Wydaje mi się, że to tylko obicie.
Podźwignęłam się z łóżka i stanęłam na nogi. Chwiałam się, upadłam na łóżko.
-Ja sądzę, że jest to coś poważniejszego. Proszę daj się zabrać do lekarza.
-Niech ci będzie, ale dopiero po śniadaniu. Teraz daj mi się ubrać.
German wyszedł, ubrałam ciuchy na siebie i zeszłam na śniadanie, ale tak naprawdę doszłam do jednej czwartej części drogi, ponieważ German widział jak się guzdrzę po kilku schodkach, więc podbiegł do mnie i wziął na ręce. Przy stole siedziałam tylko ja oraz mój szwagier. Prawdopodobnie wszyscy zjedli, kiedy my jeszcze spaliśmy. Jednak zastanawiałam się gdzie wszystkich wywiało. Jedynym usprawiedliwieniem było to, że jest sobota. Jedzenie śniadania nie zajęło nam dużo czasu. Mieliśmy już wyjeżdżać.
-German, muszę pójść na górę po torebkę i telefon.
-Usiądź na kanapie, a ja po to pójdę.
-Dziękuję.
Po chwili German był już na dole z moją torebką.
-Idziemy?-zapytał
-Jak trzeba -odpowiedziałam ze smutkiem.
Doszłam jakoś do samochodu. Po 15 minutach byliśmy przed szpitalem, z którego uciekłam niespełna dwa dni temu.
-German ja nie wiem czy chcę tam iść.
-Angie, wiem, że nie chcesz tam iść po tym jak uciekłaś, ale niestety nie masz większego wyboru. Mam cię ponieść czy dasz radę?
-Musisz przypominać? To ja zadam ci inne pytanie. Czy chcesz urządzić scenę zazdrości? Ty dla pielęgniarek, a ja dla lekarzy.
-Z tobą taką scenę, zawsze.
-To weź mnie na ręce i udawaj, że jesteśmy parą.
-Dlaczego musimy udawać?
-Ygh...Ile razy mam to powtarzać? German, przecież ty masz narzeczoną, która gdzieś przepadła. Po drugie jestem twoją szwagierką. Trzecim powodem jest to, że nie jestem pewna swoich uczuć.
-Pamiętaj, że zawsze będę czekał na ciebie.
-Ale gdzie jest Jade? Nie widziałam jej od wypadku.
-Jade nie jest już moją narzeczoną.
-Przykro mi -powiedziałam smutno, choć w duchu się cieszyłam.
German wziął mnie na ręce i wniósł do szpitala. Opowiedział moją historię. Zostałam wysłana na RTG (Rentgen). Poproszono mnie, abym poszła do gabinetu lekarza. German wszedł jako mój "narzeczony".
-Dzień dobry -powiedziałam równo z Germanem
-Dzień dobry państwu. Czy mógłbym od razu przejść do rzeczy?
-Oczywiście - odpowiedział za mnie German
-Niestety, ale pani uraz kostki okazał się jej skręceniem -zaczął lekarz
-Co teraz mamy z tym zrobić? -dalej mówił German, który nie dał mi dojść do słowa.
-Przede wszystkim pańska żona musi jak najmniej używać tej nogi nie nadwyrężać jej. Proszę.kilka razy dziennie smarować nogę tymi maściami (lekarz podał Germanowi kartkę) i uścisnąć okolice kostki opaską elastyczną. Proszę przyjść na wizytę kontrolną za dwa tygodnie. To tyle.
-Dziękuję doktorze. Do widzenia.
-Do widzenia.
Wyszliśmy z gabinetu. German od razu wziął mnie na swoje ręce i wyszeptał do ucha "Masz nie nadwyrężać nogi". Doszliśmy do rejestracji. Tam mój szwagier postawił mnie. Zapisałam się. German nagle wziął mnie na ręce. Teraz wiedziałam co teraz chcę zrobić. Powiedziałam nieco głośniej słowa "Dziękuję kochanie" i namiętnie pocałowałam go w usta. German oddawał każdy mój pocałunek, gdy już się odkleiliśmy od siebie, zarumieniłam się, a German zaczął wychodzić ze szpitala. Pomachałam na pożegnanie pielęgniarkom oraz lekarzom, których zostawiliśmy wcześniej w osłupieniu. Zostałam włożona do samochodu. Pojechaliśmy do apteki po wskazane przez doktora maści na moją kostkę. Ruszyliśmy do domu. W pewnym momencie zaczęłam się śmiać.
-Z czego się tak śmiejesz?
-Przypomniało mi się coś.
-No, ale co?
-Jak machałam osłupiałym lekarzom i pielęgniarkom.
-Ich miny były naprawdę dziwne.
W tym momencie dojechaliśmy do domu. Ja o własnych siłach doszłam do drzwi. Weszliśmy. Od razu rzuciła się na nas Violetta.
-Martwiłam się o was. Nigdzie nie mogłam was znaleźć. Gdzie wy byliście?
-Spokojnie. Ja się nie ruszam z domu przez przynajmniej jeden tydzień.
-Dlaczego?
-Ponieważ byłam u lekarza przez tego co stoi tu obok.
-Co ty jej zrobiłeś?! -Violetta krzyknęła na ojca, a ja się tylko śmiałam.
-Spokojnie Violu, twój tata tylko upierał się, żebym pojechała z tą kostką do lekarza.
-Więc co z nią jest?
-Jest skręcona, więc wyjście do Studia trzeba będzie przełożyć. Przykro mi.
-Angie nie przejmuj się. Teraz ważniejsze jest twoje zdrowie.
Doszłam do schodów o własnych siłach, ale Violetta mądry człowiek musiała zawołać swojego tatę, aby zaniósł mnie do góry, przyniósł też moje maści i zostawił mnie samotną w pokoju. Nasmarowałam kostkę jednym z balsamów i owinęłam ją opaską elastyczną. Leżałam na łóżku i wpatrywałam się w napisy na ścianach. Usłyszałam głos Olgi, która wolała na kolację...
wtorek, 31 grudnia 2013
Rzdział 41 Czy to koniec? Przecież nic nie zapowiadało na katastrofę. cz.10
wtorek, 24 grudnia 2013
Rozdział 40 Czy to koniec? Przecież nic nie zapowiadało na katastrofę. cz.9
Feliz Navidad...
Wesołych Świąt,
w gronie najbliższej rodzinie,
pachnącej choinki,
spełnienia najskrytszych marzeń,
wany dla prowadzących blogi,
oraz bujnych snów o naszej ukochanej parze.
Życzy
Angie♥♥♥/Karolina
__________________________________
Była to dla mnie kołysanka albo rada. Nie miałam siły na rozmyślenia zasnęłam...
Obudziłam się, obok mnie leżała, jeszcze śpiącą Violetta. Nie chciałam jej obudzić, a do zajęć ma jeszcze trzy godziny. Miałam zamiar iść z nią. Ciężko podniosłam się z łóżka i wstałam jednak prawa kostka dalej bolała. Domyślałam się, że po złamaniu obcasa, skręciłam lub zwichnęłam kostkę. Zaczęłam iść w stronę szafy, ale musiałam trzymać się różny przedmiotów by nie upaść. Zabrałam z niej luźną bluzkę, jakieś spodnie i balerinki, bo wiedziałam, że nie wejdę w szpilki z takim bólem kostki. Poszłam do łazienki, szybko się jeszcze umyłam, poranna toaleta, makijaż i byłam gotowa już do wyjścia. Cały czas miałam przed sobą miałam scenę, z wczoraj. Wróciłam do pokoju. Widziałam jak moja siostrzenica jeszcze śpi. Nagle German wparowała do pokoju.
-Angie, nigdzie nie mogę znaleźć Violetty. Wiesz gdzie może być? -nie skupiłam się ani trochę na jego słowach
-Ciszej, bo obudzisz Violettę. -powiedziałam szeptem. -Czekaj, czekaj co ty mówiłeś?
-Pytałem się czy wiesz gdzie jest Violetta. Nieważne. Jak się czujesz? Chyba powinienem się sprzeciwić temu kelnerowi. Przepraszam.
Obróciłam się od Germana i poszłam albo raczej kuśtykałam do balkonu. Wyszłam i oparłam się o poręcz. Trochę mnie zabolały wspomnienia, że ludzie mogli sobie pomyśleli, że jestem osobą chorą psychicznie. Łzy zaczęły napływać do oczu. Za mną staną German.
-Wiem, że to był dla ciebie cios w plecy, brutalne to co usłyszałaś.
Obróciłam się w pod wpływem emocji i przytuliłam się do bruneta. Zaczęłam płakać, German jeszcze mocniej trzymał mnie w swoich objęciach, jakby bał się, że gdy mnie z nich wypuści rozbiję się na miliony kawałeczków. Nie wiem ile czasu tak staliśmy, ale gdy przestałam szlochać popatrzyłam Germanowi w oczy i powiedziałam:
-Mam do ciebie prośbę.
-Słucham uważnie.
-Czy mógłbyś zadzwonić do Studia, że nie będzie Violetty, ani mnie?
-A ty po co tam w Studiu?
-Miałam, tam wpaść, ale widzę, że nic z tego Violetty nie chcę budzić, a bez niej tam nie pójdę.
-No dobrze.
-Dziękuje. -skradłam Germanowi całusa w policzek
Wyszedł. Postanowiłam, że położę się na łóżku. Zaczęłam rozmyślać.Nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
Wesołych Świąt,
w gronie najbliższej rodzinie,
pachnącej choinki,
spełnienia najskrytszych marzeń,
wany dla prowadzących blogi,
oraz bujnych snów o naszej ukochanej parze.
Życzy
Angie♥♥♥/Karolina
__________________________________
Była to dla mnie kołysanka albo rada. Nie miałam siły na rozmyślenia zasnęłam...
Obudziłam się, obok mnie leżała, jeszcze śpiącą Violetta. Nie chciałam jej obudzić, a do zajęć ma jeszcze trzy godziny. Miałam zamiar iść z nią. Ciężko podniosłam się z łóżka i wstałam jednak prawa kostka dalej bolała. Domyślałam się, że po złamaniu obcasa, skręciłam lub zwichnęłam kostkę. Zaczęłam iść w stronę szafy, ale musiałam trzymać się różny przedmiotów by nie upaść. Zabrałam z niej luźną bluzkę, jakieś spodnie i balerinki, bo wiedziałam, że nie wejdę w szpilki z takim bólem kostki. Poszłam do łazienki, szybko się jeszcze umyłam, poranna toaleta, makijaż i byłam gotowa już do wyjścia. Cały czas miałam przed sobą miałam scenę, z wczoraj. Wróciłam do pokoju. Widziałam jak moja siostrzenica jeszcze śpi. Nagle German wparowała do pokoju.
-Angie, nigdzie nie mogę znaleźć Violetty. Wiesz gdzie może być? -nie skupiłam się ani trochę na jego słowach
-Ciszej, bo obudzisz Violettę. -powiedziałam szeptem. -Czekaj, czekaj co ty mówiłeś?
-Pytałem się czy wiesz gdzie jest Violetta. Nieważne. Jak się czujesz? Chyba powinienem się sprzeciwić temu kelnerowi. Przepraszam.
Obróciłam się od Germana i poszłam albo raczej kuśtykałam do balkonu. Wyszłam i oparłam się o poręcz. Trochę mnie zabolały wspomnienia, że ludzie mogli sobie pomyśleli, że jestem osobą chorą psychicznie. Łzy zaczęły napływać do oczu. Za mną staną German.
-Wiem, że to był dla ciebie cios w plecy, brutalne to co usłyszałaś.
Obróciłam się w pod wpływem emocji i przytuliłam się do bruneta. Zaczęłam płakać, German jeszcze mocniej trzymał mnie w swoich objęciach, jakby bał się, że gdy mnie z nich wypuści rozbiję się na miliony kawałeczków. Nie wiem ile czasu tak staliśmy, ale gdy przestałam szlochać popatrzyłam Germanowi w oczy i powiedziałam:
-Mam do ciebie prośbę.
-Słucham uważnie.
-Czy mógłbyś zadzwonić do Studia, że nie będzie Violetty, ani mnie?
-A ty po co tam w Studiu?
-Miałam, tam wpaść, ale widzę, że nic z tego Violetty nie chcę budzić, a bez niej tam nie pójdę.
-No dobrze.
-Dziękuje. -skradłam Germanowi całusa w policzek
Wyszedł. Postanowiłam, że położę się na łóżku. Zaczęłam rozmyślać.Nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
Ktoś głaskał mnie. Przebudziłam się.
-Angie przepraszam cię.
-Nic się nie stało skarbie, każdy czasem musi wyładować swoją emocje. -pogłaskałam siostrzenicę po policzku.
-Dziękuję.
Pierwsza z łóżka wyszłam ja. Wstałam z łóżka i cicho syknęłam.
-Idź, Violu na obiad ja jeszcze muszę zrobić jedną rzecz.
Okłamałam siostrzenice, bo nie chciałam, żeby zobaczyła mnie kuśtykającą. Po 10 minutach wyszłam z pokoju, na schodach kurczowo trzymałam się poręczy. W końcu wszyscy już się rozkoszowali smakołykami, która przygotowywała nam Olga. Również ja dołączyłam do pałaszowania jedzenia. Zamyśliłam się na chwilkę , a gdy już się ocknęłam nikogo nie było już w jadalni. Mi było na rękę, ponieważ nikt nie będzie mnie widział jak kuśtykam wchodząc po schodach. Postanowiłam zmierzyć się ze stopniami. Po 15 minutach wygrałam tą walkę. Doszłam do swojego pokoju. Tam pozostałam tylko na chwilę, coś
w środku, kazało pójść do pokoju siostrzenicy i z nią porozmawiać. Tak, też uczyniłam. Kiedy stawiałam pierwsze, kroki na podłodze przypomniałam sobie o kostce, ale nie dawałam za wygraną, nie chciałam, aby ból zwyciężył. Z każdym krokiem było co raz gorzej. Szczęśliwie doszłam jeszcze do pokoju siostrzenicy.
-Hej Angie.
-Hej, co robisz?
-Oglądam stare album ze zdjęciami. Chcesz się przyłączyć?
-Z miłą chęcią.
Wspięłam się na łóżko Violi. Zaczęłyśmy się śmiać i nie tylko. W pewnym momencie Violetta położyła na swoje kolana jeden z albumów. Spojrzała przed siebie.
-Angie, dlaczego masz spuchnięte okolice kostki?
-Nie skądże. Ja nic nie widzę.
Violetta stała z łóżka i podeszła do mojej stopy. Zaczęła próbować ją ruszać, co chwile spoglądając na moją twarz, która gryzła wargi powstrzymując się od wykrzyknięcia "Auuu, nie wiesz jak to cholernie boli". Odeszła na chwilę i wgapiała się w swojego smartphona. Rzuciła słowem "Czekaj." Po chwili do pokoju Violetty wszedł German.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że coś się dzieje z kostką?
-Ponieważ uznałam, że to nic poważnego.
-To pani Angie wszystkowiedząca wstanie i pójdzie do swojego pokoju.
Chciałam pokazać panu domu, że to zrobię. Doszłam do drzwi od pokoju w którym się znajdowałam. Do mojego ucha doleciały słowa "Nie mogę patrzeć jak cierpisz". German wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego lokum. Po chwili przyszła Violetta z okładem.
-Ciociu zostałabym, ale na 20 umówiłam się z Leonem na randkę.
-Szkoda, że nie mogę ci pomóc się przygotować. -spuściłam głowę smutno w dół
-Spokojnie, idę tam ubrana tak jak stoję przed tobą, a że jest 19.55, pójdę.
-Dobrze, tylko nie wróć za późno.
-Pa ciociu.
Ne było mi dane odpocząć, ponieważ od razu po Violettcie pojawił się German.
-Angie.
-Tak?
-Martwię się o twoją kostkę. Teraz masz do wyboru zaniosę cię do mojego pokoju i tam będę miał cię na oku, albo pozwolisz mi zostać w swoim pokoju.
Ja w odpowiedzi poklepałam miejsce koło siebie na łóżku. Za nim jednak mój szwagier usiadł na meblu, zamknął drzwi na klucz, można było to trochę odebrać dwuznacznie. Choć sama wiedziałam, że nie chciałabym, żeby ktoś zobaczył mnie razem ze swoim szwagrem w jednym łóżku. Położył się obok mnie. Zatopiłam się w jego czekoladowych oczach. Po chwili szepnęłam mu do ucha "Dziękuję, że zawsze jesteś gdy potrzebuję pomocy". Skradłam dziś mu drugiego buziaka. Zaczęłam się zastanawiać "German zawsze jest przy mnie, kiedy tego potrzebuję, jest taki opiekuńczy, troskliwy, jego czekoladowe oczy, w których cały czas się tobie. Czy ja się przypadkiem nie zakochałam?" Coś chciało, żebym przytuliła się do szwagra. Tak też uczyniłam. On znów przytulił mnie mocno. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam w jego objęciach...
________________________________
Strasznie, zleżało mi, żebym wstawiła
ten rozdział jeszcze dziś, i oto on jest.
-Angie przepraszam cię.
-Nic się nie stało skarbie, każdy czasem musi wyładować swoją emocje. -pogłaskałam siostrzenicę po policzku.
-Dziękuję.
Pierwsza z łóżka wyszłam ja. Wstałam z łóżka i cicho syknęłam.
-Idź, Violu na obiad ja jeszcze muszę zrobić jedną rzecz.
Okłamałam siostrzenice, bo nie chciałam, żeby zobaczyła mnie kuśtykającą. Po 10 minutach wyszłam z pokoju, na schodach kurczowo trzymałam się poręczy. W końcu wszyscy już się rozkoszowali smakołykami, która przygotowywała nam Olga. Również ja dołączyłam do pałaszowania jedzenia. Zamyśliłam się na chwilkę , a gdy już się ocknęłam nikogo nie było już w jadalni. Mi było na rękę, ponieważ nikt nie będzie mnie widział jak kuśtykam wchodząc po schodach. Postanowiłam zmierzyć się ze stopniami. Po 15 minutach wygrałam tą walkę. Doszłam do swojego pokoju. Tam pozostałam tylko na chwilę, coś
w środku, kazało pójść do pokoju siostrzenicy i z nią porozmawiać. Tak, też uczyniłam. Kiedy stawiałam pierwsze, kroki na podłodze przypomniałam sobie o kostce, ale nie dawałam za wygraną, nie chciałam, aby ból zwyciężył. Z każdym krokiem było co raz gorzej. Szczęśliwie doszłam jeszcze do pokoju siostrzenicy.
-Hej Angie.
-Hej, co robisz?
-Oglądam stare album ze zdjęciami. Chcesz się przyłączyć?
-Z miłą chęcią.
Wspięłam się na łóżko Violi. Zaczęłyśmy się śmiać i nie tylko. W pewnym momencie Violetta położyła na swoje kolana jeden z albumów. Spojrzała przed siebie.

-Nie skądże. Ja nic nie widzę.
Violetta stała z łóżka i podeszła do mojej stopy. Zaczęła próbować ją ruszać, co chwile spoglądając na moją twarz, która gryzła wargi powstrzymując się od wykrzyknięcia "Auuu, nie wiesz jak to cholernie boli". Odeszła na chwilę i wgapiała się w swojego smartphona. Rzuciła słowem "Czekaj." Po chwili do pokoju Violetty wszedł German.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że coś się dzieje z kostką?
-Ponieważ uznałam, że to nic poważnego.
-To pani Angie wszystkowiedząca wstanie i pójdzie do swojego pokoju.
Chciałam pokazać panu domu, że to zrobię. Doszłam do drzwi od pokoju w którym się znajdowałam. Do mojego ucha doleciały słowa "Nie mogę patrzeć jak cierpisz". German wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego lokum. Po chwili przyszła Violetta z okładem.
-Ciociu zostałabym, ale na 20 umówiłam się z Leonem na randkę.
-Szkoda, że nie mogę ci pomóc się przygotować. -spuściłam głowę smutno w dół
-Spokojnie, idę tam ubrana tak jak stoję przed tobą, a że jest 19.55, pójdę.
-Dobrze, tylko nie wróć za późno.
-Pa ciociu.
Ne było mi dane odpocząć, ponieważ od razu po Violettcie pojawił się German.
-Angie.
-Tak?
-Martwię się o twoją kostkę. Teraz masz do wyboru zaniosę cię do mojego pokoju i tam będę miał cię na oku, albo pozwolisz mi zostać w swoim pokoju.
Ja w odpowiedzi poklepałam miejsce koło siebie na łóżku. Za nim jednak mój szwagier usiadł na meblu, zamknął drzwi na klucz, można było to trochę odebrać dwuznacznie. Choć sama wiedziałam, że nie chciałabym, żeby ktoś zobaczył mnie razem ze swoim szwagrem w jednym łóżku. Położył się obok mnie. Zatopiłam się w jego czekoladowych oczach. Po chwili szepnęłam mu do ucha "Dziękuję, że zawsze jesteś gdy potrzebuję pomocy". Skradłam dziś mu drugiego buziaka. Zaczęłam się zastanawiać "German zawsze jest przy mnie, kiedy tego potrzebuję, jest taki opiekuńczy, troskliwy, jego czekoladowe oczy, w których cały czas się tobie. Czy ja się przypadkiem nie zakochałam?" Coś chciało, żebym przytuliła się do szwagra. Tak też uczyniłam. On znów przytulił mnie mocno. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam w jego objęciach...
________________________________
Strasznie, zleżało mi, żebym wstawiła
ten rozdział jeszcze dziś, i oto on jest.
niedziela, 22 grudnia 2013
Rozdział 39 Czy to koniec? Przecież nic nie zapowiadało na katastrofę. cz.8
Otworzyła je...
Zobaczyłam za nimi Germana w garniturze. Usłyszałam .
-Ślicznie wyglądasz. -po tych słowach poczułam jak się rumienie. -Gdzie się podziały no sama wiesz o co mi chodzi?
-Dziękuje. To sprawka Violetty, że tego nie widać.
-Idziemy?
-Idziemy.
Po chwili wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Dojechaliśmy do bardzo wykwintnej restauracji. Wahałam się czy chcę tam pójść. Jednak wsiadając do auta, kości zostały rzucone. Wysiadłam do auta. Udaliśmy się w kierunku wejścia do restauracji. Gdy już weszliśmy. Był miły i przytulny klimat, do moich uszu dobijała się cicho grająca muzyka, choć ludzie byli dla mnie jak z wyższych sfer. Mieliśmy już zasiadać do naszego stolika kiedy kelner wylał na moją twarz i sporą część sukienki całą tacę z czerwonym winem.
-Bardzo panią przepraszam, to przez przypadek. -zaczął tłumaczyć się kelner
-Nic się nie stało. Wiem, że to był tylko wypadek.
Spojrzałam na salę, wszystkie oczy były wlepione we mnie. Speszyło mnie to. German też się rozglądał po sali. Po chwili zaczęłam z nim rozmowę.
-German, dlaczego oni się wszyscy na mnie patrzą?
-Wiesz, bo jeżeli się nie mylę to znowu trafiłem na dzień, w którykolwiek jest spotkanie, przyjęcie biznesmenów.
-Jak to znowu?
-O ile pamięć mnie nie zawodzi. Rok temu przyszedłem tu na kolację z Jade i ten sam kelner wylał na nią również czerwone wino, ale ona od razu wybuchła. Poznaję też, że są tu te same twarze co w ubiegłym roku.
-Już wszystko rozumiem. Czy mógłbyś zamówić białe wino? Znam sposób, żeby ta plama zniknęła.
-Dobrze.
German zamówiła butelkę białego wina. Poszłam do łazienki. Zaczęłam walczyć z plamą. Czerwona dziura zeszła z mojej sukienki migiem, ale makijaż z twarzy i dłoń ujawnił moje rany. Niestety musiałam pokazać się w takim stanie. Było to dosyć krępujące, ponieważ ludzie mogliby pomyśleć, że zrobiłam to samowolnie, a nie wbrew mojej woli. Wyszłam. Dopiero gdy usiadłam, znów na mnie było skierowane miliony oczu. Po kwadransie podszedł do nas kelner
-Przepraszam panią, muszę z przykrością prosić panią o opuszczenie lokalu, ponieważ klientów odraża pani widok.
-Już wychodzę.
Wstałam z miejsca i wyszłam z restauracji bez żadnych zbędnych dyskusji i kłótni. Po prostu schowałam swoją dumę w kieszeni. Obróciłam się. Zobaczyłam, za sobą biegnącego German.
-German, zostaw mnie.
Spojrzałam na zegar. Miałam już wychodzić. Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam za nimi Germana w garniturze. Usłyszałam .
-Ślicznie wyglądasz. -po tych słowach poczułam jak się rumienie. -Gdzie się podziały no sama wiesz o co mi chodzi?
Na początku oszołomiły mnie te słowa, przecież kiedyś je już słyszałam.
-Dziękuje. To sprawka Violetty, że tego nie widać.
-Idziemy?
-Idziemy.
Po chwili wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Dojechaliśmy do bardzo wykwintnej restauracji. Wahałam się czy chcę tam pójść. Jednak wsiadając do auta, kości zostały rzucone. Wysiadłam do auta. Udaliśmy się w kierunku wejścia do restauracji. Gdy już weszliśmy. Był miły i przytulny klimat, do moich uszu dobijała się cicho grająca muzyka, choć ludzie byli dla mnie jak z wyższych sfer. Mieliśmy już zasiadać do naszego stolika kiedy kelner wylał na moją twarz i sporą część sukienki całą tacę z czerwonym winem.

-Bardzo panią przepraszam, to przez przypadek. -zaczął tłumaczyć się kelner
-Nic się nie stało. Wiem, że to był tylko wypadek.
Spojrzałam na salę, wszystkie oczy były wlepione we mnie. Speszyło mnie to. German też się rozglądał po sali. Po chwili zaczęłam z nim rozmowę.
-German, dlaczego oni się wszyscy na mnie patrzą?
-Wiesz, bo jeżeli się nie mylę to znowu trafiłem na dzień, w którykolwiek jest spotkanie, przyjęcie biznesmenów.
-Jak to znowu?
-O ile pamięć mnie nie zawodzi. Rok temu przyszedłem tu na kolację z Jade i ten sam kelner wylał na nią również czerwone wino, ale ona od razu wybuchła. Poznaję też, że są tu te same twarze co w ubiegłym roku.
-Już wszystko rozumiem. Czy mógłbyś zamówić białe wino? Znam sposób, żeby ta plama zniknęła.
-Dobrze.
German zamówiła butelkę białego wina. Poszłam do łazienki. Zaczęłam walczyć z plamą. Czerwona dziura zeszła z mojej sukienki migiem, ale makijaż z twarzy i dłoń ujawnił moje rany. Niestety musiałam pokazać się w takim stanie. Było to dosyć krępujące, ponieważ ludzie mogliby pomyśleć, że zrobiłam to samowolnie, a nie wbrew mojej woli. Wyszłam. Dopiero gdy usiadłam, znów na mnie było skierowane miliony oczu.
-German czy tobie nie wydaję się, że to się już kiedyś zdarzyło?
-Nie. Dlaczego tak myślisz, czujesz?
-Czuje się jakbym miała takie deja vu, ale ono już za długo trwa. Proszę cię jeżeli przyjdzie do nas kelner, nie idź za mną.
-Niech, ci będzie.
Po kwadransie podszedł do nas kelner.
-Przepraszam panią, muszę z przykrością prosić panią o opuszczenie lokalu, ponieważ klientów odraża pani widok.
-Już wychodzę.
Wstałam z miejsca i wyszłam z restauracji bez żadnych zbędnych dyskusji i kłótni. Po prostu schowałam swoją dumę w kieszeni.Gdy minęłam róg ulicy, nie wytrzymałam zaczęłam biec, a moja twarz zalała się łzami. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chciałam nie wracać do willi, ale nie chciałam dalej sprawiać problemów. Zaczęłam, więc biec w stronę domu Castillo. Biegnąc złamałam obcas i przekrzywiając nogę zaczęłam boleć mnie kostka, ale nie zwracałam na to uwagi. Dalej dążyłam do celu. Weszłam do środka, dalej cała we łzach. W salonie spotkałam Violettę.
-Ciociu co się stało? -powiedziała, podchodząc do mnie. Uderzyła do mnie kolejna fala łez. Wybuchałam od emocji. Chciałam jak najszybciej znaleźć się na górze, ale siostrzenica mi to utrudniała. Popchnęłam ją. Chyba wylądowała na kanapę, ja zaś po chwili znajdywałam się w swoim pokoju. Schowałam się pod kołdrę, zwinęłam się w kłębek i płakałam dalej. Ktoś wszedł do mojego pokoju. Przysiadło to coś koło mnie na łóżku i zaczęło mnie głaskać
. -Ciociu, powiedz mi co się stalo?
-Nie.chcę.o.tym.rozmawiać. -odpowiedziałam - Albo nie, zapytaj się swojego taty. On na pewno z miłą chęcią opowie ci tą historię.
-Ciociu, ale wiesz, że zanim się od niego dowiem to minie pół wieczność. Zapadła cisza, albo raczej słuchać było tylko moje chlipanie. Zrobiło się strasznie nie zręcznie, nagle poczułam jak ktoś zaczyna łaskotać mnie po stopach, od razu się poruszyłam. Wstałam, ale zaczęłam się chwiać i poczułam silny ból w kostce. Upadłam na podłogę.
-Ciociu nic ci nie jest?
-Nie, nie.
Co z tego, że na chwilę poczułam się radosna jak chwilę później przypomniałam sobie co stało się nie całą godzinę temu. Znowu zaczęłam chlipać
-Przepraszam zachowuję się, płaczę jak mały bachor i nie chcę, żebyś widziała mnie w takim stanie.
-Angie coś jest na rzeczy to od razu widać.
-Violu, nic się nie dzieję. Na prawdę, uwierz mi.
-To dlaczego cały czas płaczesz?-powiedziała to trochę kpiącym głosem.
Czy ja za to pytanie nie miałam znienawidź siostrzenicę. Nie mogłam. Postanowiłam zrobić tak jak w restauracji.Schowałam dumę do kieszeni Wstałam powoli z podłogi, ból w kostce był koszmarny, ale nie dawałam za wygraną. Przejrzałam się jeszcze w lustrze. Zobaczyłam tam bladą posturę przypominającą człowieka. Z rozczochranymi włosami, ranami na rękach oraz twarzy i z rozmazanym makijażem. Położyłam się na łóżku, przykryłam kołdrą i próbowałam zasnąć. Moja siostrzenica położyła się koło mnie i zaczęła mnie głaskać. Z ust Violetty wyleciało ciche śpiewanie...
Si te sientes perdido en ningun lado
Viajando a tu mundo del pasado
Si dices mi nombre yo te ire a buscar
Si crees que todo esta olvidado
Que tu cielo azul esta nublado
Si dices mi nombre te voy a encontrar
Es tan fuerte lo que creo y siento
Que ya nada detendra este momento
El pasodo es un recuerdo
Y los sueńos crecen siempre creceran
Ref. Ya veras que algo se enciende de nuevo
Tiene sentido intentar cuando estamos juntos
Algo se enciende de nuevo
Tiene sentido intentar cuando estamos juntos
Cuando estamos juntos
2.Podemos sońar (podemos sońar)
Si sientes que nadie te espera
Que no encontraras la manera
Si dices mi nombre yo te ire a buscar
Si crees que es solo un recuerdo
Y que tu interiar esta desierto
Si dices mi nombre te voy a encontrar
Es tan fuerte lo que creo y siento
Que ya nada detendra este momento
El pasodo es un recuerdo
Y los sueńos crecen siempre creceran
Była to dla mnie kołysanka albo rada. Nie miałam siły na rozmyślenia zasnęłam...
__________________________________________________________
Żeby wiedzieć o co w tym rozdziale chodzi trzeba przeczytać wcześniejszy.
Zobaczyłam za nimi Germana w garniturze. Usłyszałam .
-Ślicznie wyglądasz. -po tych słowach poczułam jak się rumienie. -Gdzie się podziały no sama wiesz o co mi chodzi?
-Dziękuje. To sprawka Violetty, że tego nie widać.
-Idziemy?
-Idziemy.
Po chwili wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Dojechaliśmy do bardzo wykwintnej restauracji. Wahałam się czy chcę tam pójść. Jednak wsiadając do auta, kości zostały rzucone. Wysiadłam do auta. Udaliśmy się w kierunku wejścia do restauracji. Gdy już weszliśmy. Był miły i przytulny klimat, do moich uszu dobijała się cicho grająca muzyka, choć ludzie byli dla mnie jak z wyższych sfer. Mieliśmy już zasiadać do naszego stolika kiedy kelner wylał na moją twarz i sporą część sukienki całą tacę z czerwonym winem.
-Bardzo panią przepraszam, to przez przypadek. -zaczął tłumaczyć się kelner
-Nic się nie stało. Wiem, że to był tylko wypadek.
Spojrzałam na salę, wszystkie oczy były wlepione we mnie. Speszyło mnie to. German też się rozglądał po sali. Po chwili zaczęłam z nim rozmowę.
-German, dlaczego oni się wszyscy na mnie patrzą?
-Wiesz, bo jeżeli się nie mylę to znowu trafiłem na dzień, w którykolwiek jest spotkanie, przyjęcie biznesmenów.
-Jak to znowu?
-O ile pamięć mnie nie zawodzi. Rok temu przyszedłem tu na kolację z Jade i ten sam kelner wylał na nią również czerwone wino, ale ona od razu wybuchła. Poznaję też, że są tu te same twarze co w ubiegłym roku.
-Już wszystko rozumiem. Czy mógłbyś zamówić białe wino? Znam sposób, żeby ta plama zniknęła.
-Dobrze.
German zamówiła butelkę białego wina. Poszłam do łazienki. Zaczęłam walczyć z plamą. Czerwona dziura zeszła z mojej sukienki migiem, ale makijaż z twarzy i dłoń ujawnił moje rany. Niestety musiałam pokazać się w takim stanie. Było to dosyć krępujące, ponieważ ludzie mogliby pomyśleć, że zrobiłam to samowolnie, a nie wbrew mojej woli. Wyszłam. Dopiero gdy usiadłam, znów na mnie było skierowane miliony oczu. Po kwadransie podszedł do nas kelner
-Przepraszam panią, muszę z przykrością prosić panią o opuszczenie lokalu, ponieważ klientów odraża pani widok.
-Już wychodzę.

-German, zostaw mnie.
Spojrzałam na zegar. Miałam już wychodzić. Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam za nimi Germana w garniturze. Usłyszałam .
-Ślicznie wyglądasz. -po tych słowach poczułam jak się rumienie. -Gdzie się podziały no sama wiesz o co mi chodzi?
Na początku oszołomiły mnie te słowa, przecież kiedyś je już słyszałam.
-Dziękuje. To sprawka Violetty, że tego nie widać.
-Idziemy?
-Idziemy.
Po chwili wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Dojechaliśmy do bardzo wykwintnej restauracji. Wahałam się czy chcę tam pójść. Jednak wsiadając do auta, kości zostały rzucone. Wysiadłam do auta. Udaliśmy się w kierunku wejścia do restauracji. Gdy już weszliśmy. Był miły i przytulny klimat, do moich uszu dobijała się cicho grająca muzyka, choć ludzie byli dla mnie jak z wyższych sfer. Mieliśmy już zasiadać do naszego stolika kiedy kelner wylał na moją twarz i sporą część sukienki całą tacę z czerwonym winem.

-Bardzo panią przepraszam, to przez przypadek. -zaczął tłumaczyć się kelner
-Nic się nie stało. Wiem, że to był tylko wypadek.
Spojrzałam na salę, wszystkie oczy były wlepione we mnie. Speszyło mnie to. German też się rozglądał po sali. Po chwili zaczęłam z nim rozmowę.
-German, dlaczego oni się wszyscy na mnie patrzą?
-Wiesz, bo jeżeli się nie mylę to znowu trafiłem na dzień, w którykolwiek jest spotkanie, przyjęcie biznesmenów.
-Jak to znowu?
-O ile pamięć mnie nie zawodzi. Rok temu przyszedłem tu na kolację z Jade i ten sam kelner wylał na nią również czerwone wino, ale ona od razu wybuchła. Poznaję też, że są tu te same twarze co w ubiegłym roku.
-Już wszystko rozumiem. Czy mógłbyś zamówić białe wino? Znam sposób, żeby ta plama zniknęła.
-Dobrze.
German zamówiła butelkę białego wina. Poszłam do łazienki. Zaczęłam walczyć z plamą. Czerwona dziura zeszła z mojej sukienki migiem, ale makijaż z twarzy i dłoń ujawnił moje rany. Niestety musiałam pokazać się w takim stanie. Było to dosyć krępujące, ponieważ ludzie mogliby pomyśleć, że zrobiłam to samowolnie, a nie wbrew mojej woli. Wyszłam. Dopiero gdy usiadłam, znów na mnie było skierowane miliony oczu.
-German czy tobie nie wydaję się, że to się już kiedyś zdarzyło?
-Nie. Dlaczego tak myślisz, czujesz?
-Czuje się jakbym miała takie deja vu, ale ono już za długo trwa. Proszę cię jeżeli przyjdzie do nas kelner, nie idź za mną.
-Niech, ci będzie.
Po kwadransie podszedł do nas kelner.
-Przepraszam panią, muszę z przykrością prosić panią o opuszczenie lokalu, ponieważ klientów odraża pani widok.
-Już wychodzę.
Wstałam z miejsca i wyszłam z restauracji bez żadnych zbędnych dyskusji i kłótni. Po prostu schowałam swoją dumę w kieszeni.Gdy minęłam róg ulicy, nie wytrzymałam zaczęłam biec, a moja twarz zalała się łzami. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chciałam nie wracać do willi, ale nie chciałam dalej sprawiać problemów. Zaczęłam, więc biec w stronę domu Castillo. Biegnąc złamałam obcas i przekrzywiając nogę zaczęłam boleć mnie kostka, ale nie zwracałam na to uwagi. Dalej dążyłam do celu. Weszłam do środka, dalej cała we łzach. W salonie spotkałam Violettę.
-Ciociu co się stało? -powiedziała, podchodząc do mnie. Uderzyła do mnie kolejna fala łez. Wybuchałam od emocji. Chciałam jak najszybciej znaleźć się na górze, ale siostrzenica mi to utrudniała. Popchnęłam ją. Chyba wylądowała na kanapę, ja zaś po chwili znajdywałam się w swoim pokoju. Schowałam się pod kołdrę, zwinęłam się w kłębek i płakałam dalej. Ktoś wszedł do mojego pokoju. Przysiadło to coś koło mnie na łóżku i zaczęło mnie głaskać
. -Ciociu, powiedz mi co się stalo?
-Nie.chcę.o.tym.rozmawiać. -odpowiedziałam - Albo nie, zapytaj się swojego taty. On na pewno z miłą chęcią opowie ci tą historię.
-Ciociu, ale wiesz, że zanim się od niego dowiem to minie pół wieczność. Zapadła cisza, albo raczej słuchać było tylko moje chlipanie. Zrobiło się strasznie nie zręcznie, nagle poczułam jak ktoś zaczyna łaskotać mnie po stopach, od razu się poruszyłam. Wstałam, ale zaczęłam się chwiać i poczułam silny ból w kostce. Upadłam na podłogę.

-Nie, nie.
Co z tego, że na chwilę poczułam się radosna jak chwilę później przypomniałam sobie co stało się nie całą godzinę temu. Znowu zaczęłam chlipać
-Przepraszam zachowuję się, płaczę jak mały bachor i nie chcę, żebyś widziała mnie w takim stanie.
-Angie coś jest na rzeczy to od razu widać.
-Violu, nic się nie dzieję. Na prawdę, uwierz mi.
-To dlaczego cały czas płaczesz?-powiedziała to trochę kpiącym głosem.
Czy ja za to pytanie nie miałam znienawidź siostrzenicę. Nie mogłam. Postanowiłam zrobić tak jak w restauracji.Schowałam dumę do kieszeni Wstałam powoli z podłogi, ból w kostce był koszmarny, ale nie dawałam za wygraną. Przejrzałam się jeszcze w lustrze. Zobaczyłam tam bladą posturę przypominającą człowieka. Z rozczochranymi włosami, ranami na rękach oraz twarzy i z rozmazanym makijażem. Położyłam się na łóżku, przykryłam kołdrą i próbowałam zasnąć. Moja siostrzenica położyła się koło mnie i zaczęła mnie głaskać. Z ust Violetty wyleciało ciche śpiewanie...
Si te sientes perdido en ningun lado
Viajando a tu mundo del pasado
Si dices mi nombre yo te ire a buscar
Si crees que todo esta olvidado
Que tu cielo azul esta nublado
Si dices mi nombre te voy a encontrar
Es tan fuerte lo que creo y siento
Que ya nada detendra este momento
El pasodo es un recuerdo
Y los sueńos crecen siempre creceran
Ref. Ya veras que algo se enciende de nuevo
Tiene sentido intentar cuando estamos juntos
Algo se enciende de nuevo
Tiene sentido intentar cuando estamos juntos
Cuando estamos juntos
2.Podemos sońar (podemos sońar)
Si sientes que nadie te espera
Que no encontraras la manera
Si dices mi nombre yo te ire a buscar
Si crees que es solo un recuerdo
Y que tu interiar esta desierto
Si dices mi nombre te voy a encontrar
Es tan fuerte lo que creo y siento
Que ya nada detendra este momento
El pasodo es un recuerdo
Y los sueńos crecen siempre creceran
Była to dla mnie kołysanka albo rada. Nie miałam siły na rozmyślenia zasnęłam...
__________________________________________________________
Żeby wiedzieć o co w tym rozdziale chodzi trzeba przeczytać wcześniejszy.
wtorek, 17 grudnia 2013
Rozdział 38 Czy to koniec? Przecież nic nie zapowiadało na katastrofę. cz.7
Wiem, że ten rozdział już czytaliście, ale został tu dodane kilka zdań, które mogą zmienić bieg następnych rozdziału.
__________________________
Zasnęłam...
Obudziłam się. Czułam się jak na nowo narodzona. Wiem, że czekało mnie starcie z Germanem na temat "Dlaczego uciekałaś ze szpitala", lecz jak na razie nie chciałam się zbytnio martwić. Przyjdzie na to czas. Postanowiłam zajrzeć do siostrzenicy za nim wyjdzie do Studia.. Tak jak mówiłam tak też uczyniłam. Wybrałam się do Violetty. Zapukałam do drzwi. Usłyszałam delikatne, melodyjne "Proszę". Posłusznie weszłam.
-Angieee!- krzyczała uradowana Violetta -Jak się czujesz?
-Witaj. Już lepiej, a jak tobie leci? Jak tam twoje sprawy sercowe?
-Wszystko jest w porządku. Moje serce nieustanie będzie przy Leonie nikt, ani nic tego nie zmieni.
-To się z tego powodu bardzo cieszę
-Kiedy wrócisz do Studia? Wszyscy za tobą tęsknią.
-Tego nie wiem, ale odwiedzę was jutro. Dobrze? Teraz leć do Studia, bo się spóźnisz.
-Do zobaczenia po południu.
Poszłam do kuchni, aby w osobności zjeść śniadanie. Na moje szczęście jeszcze spotkałam szwagra. Nie spieszyło mi się zbyt, na śniadaniu spędziłam mniej więcej godzinę. Udałam się z powrotem do mojego pokoju. Zobaczyłam kopertę na moim łóżku. Domyślam się od kogo ona mogła być. Otworzyłam ostrożnie. W środku było zaproszenie na kolację. Na dzisiaj wieczór. Z dopiskiem.
Będę na ciebie czekał o 19.30 przy drzwiach do twojego pokoju.
German.
Tysiące myśli przelatywały mi przez głowę. Jednak nie chciałam odmawiać na to zaproszenia. Postanowiłam, że pójdę. Teraz pozostało poszukać sukienki, której mogłabym tam pójść. Spojrzałam na zegar miałam jeszcze sześć godzin. Na pewno Viola będzie chciała mi pomóc, więc poczekam na nią. Położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać książkę.
***Violetta***
Poszłam do Studia. Jeżeli Angie jutro tu przychodzi w odwiedziny to trzeba było coś wymyślić na tą okazję. postanowiliśmy, że nagramy dla niej piosenkę i puścimy z video. Nasze lekcje lekcje zleciały głownie na nagrywaniu tej piosenki, ale też wybieraniu jaka mamy zaśpiewać. Po ciężkim dniu w Studiu, wróciłam do domu. Udało się do pokoju Angie.
***Angie***
Usłyszałam pukanie do drzwi. Osobnik, który stukał do drzwi, wszedł do mojego lokum.
-Hej Angie.
-Viola. Która godzina?
-Jest godzina 16.30. Ciociu?
-Co cię dręczy słoneczko?
-Zastanawia mnie jedno dlaczego ciebie tak szybko wypuścili szpitala. O ile się nie mylę miałaś tam trochę zostać? -A jednak wypuścili mnie szybciej.
-Angie ty uciekłaś ze szpitala.-prawie to wykrzyknęła
-Nie prawda. Dostałam wypis. -Kiedy widać połysk czy kiedy ci się błyszczą oczy. Nie mówisz prawdy.
-Widać, że znasz już mnie ba tyle dobrze. Tak uciekłam ze szpitala.-łzy zaczęły krążyć w oczach -Przepraszam.-momentalnie spuściłam głowę.
-Za co tu jest przepraszać. Zrobiłaś to co uważałaś za słuszne. Nie przejmuj się to.
-Dziękuję ci. Mam dla ciebie prośbę lub jak wolisz to nazwać to propozycję.
-Słucham cię uważnie.
-Mam się wystroić na kolację za, która będzie za 3 godziny pomożesz mi?
-Zawsze.
Trzymała mnie za plecy i gdzieś pchała jej celem była łazienka. Wepchnęła mnie do niej, i krzyknęła jeszcze przez drzwi "Wykąp się i przyjdź do swojego pokoju." Byłam trochę przerażona co ona mogła zrobić z moją szafą. No trudno, będzie to najwyżej moja podajże czwarta szafa w tym roku, a dopiero co minęły dwa miesiące.
Miałam Angie z głowy na jakieś dobre półgodziny. Weszłam z powrotem do pokoju mojej cioci. Zaczęłam przeglądać jej szafę.
***Angie***
Wykąpałam się, więc wyszłam z łazienki. Udałam się do swojego pokoju. Pierwsza rzeczą jaką zrobiłam, był krzyk, ale niestety nie z radości.
-Viola. Co ty zrobiłaś z moim pokojem? -próbowałam opanować sytuację jak i emocje
-Spokojnie. Szukam sukienki specjalnie na tą okazję.-mówiła Viola cały czas grzebiąc coś w szafie.-Mam. -krzyknęła rozweselona Violetta. -Siadaj na krzesło, bo zaczynamy prawdziwe przygotowania.
-Przypominam, że masz tylko dwie godziny.
-Luzik Angie.
Nastała chwila ciszy, a potem z Violą zaczęłyśmy się chichotać. Kiedy już emocje opadły, siostrzenica zaczęła mi podkręcać włosy na prostownicy/lokówce. Następnie zaczęła się walka z twarzą i rękami, bo dalej jeszcze były rany. Po 35 minutach udało się nam to opanować. Byłam szczęśliwa, bo nie wiedziałam, że chociaż na chwilę uda się zmienić wyrok, który został na mnie wydany tydzień temu. Miałam jeszcze godzinę. Zaczęło się wykańczanie makijażu i dobieranie dodatków. Byłam gotowa już półgodziny przed wyjściem. Violetta zaczęła temat.

-Ślicznie wyglądasz. Angie,powiedz mi z kim idziesz na tą kolację?
-Głupio mi to trochę mówić, ale z twoim tatą.
-Ciociu na prawdę. Wyglądalibyście jako parą ślicznie. -siostrzenica rzuciła się na mnie
-Violu, bo jeszcze zepsujesz swoje dzieło.
-No dobrze.Ja już idę. Miłej randki.
-Chcę ci przypomnieć, że to zwykła kolacja.
-Ta, ta. Nie zatrzymuj mnie, bo zostało tylko pięć minut. Pa.
Siostrzenica wyszła. Wydawało się, że pięć minut mało czasu, ale to ciągnęło się w nieskończoność. Położyłam się na łóżku, aby szybciej ten czas upłynął. Udałam się w kierunku drzwi. Otworzyłam je... ___________________________________________
Ach te koperty. Sorry, że tak długo, ale była kara na komputer.
Moja jedna przyjaciółka założyła bloga, nie jest on o serialu Violetta, ale mam nadzieję, że wam się spodoba LINK
A jeżeli jesteście fanami 1D i nie tylko to moja druga przyjaciółka ma taki blog LINK
niedziela, 8 grudnia 2013
Rozdział 37 Czy to koniec? Przecież nic nie zapowiadało na katastrofę. cz.6

Chciałem poinformować ich co się stało.
-Przepraszam. Gdzie mógłbym znaleźć lekarzy? -Proszę, do końca korytarza i w lewo.
-Dziękuję.
Na moje szczęście nie zgubiłem się. Uderzyłem kilka razy w drzwi. Zastanawiało mnie czy lekarze nie przestraszyli się mojego głośnego pukania, bo ponoć jestem znany z ciężkiego również jak i głośnego stukotu do wrót. Dostałem zezwolenie na wejście.
-Dzień dobry. Chciałem zapytać o pacjentkę Angeles Saramego.
-Dzień dobry. Pan Castillo mam rozumieć?
-Tak.
-Proszę usiąść.
-Dziękuję. Kiedy Angeles mogłaby wyjść ze szpitala?
-Chcieliśmy ja jeszcze przetrzymać kilka dnia. Jeśli mogę zapytać. Czy coś się stało?
-Nie wszystko jest pod kontrolą. Czy dałoby radę wypisać ją dzisiaj?
-Ja jest taka potrzeba to wypiszemy ją teraz.
-Byłbym wdzięczny, jakby Angeles została wypisana dzisiaj.
Kamień spadł mi z serca. Po chwili Angie dostała wypis. Ja spakowałem jej torbę i wyszedłem ze szpitala tak szybko jak to było możliwe. Co z tego, że Angie została wypuszczona do domu, jak ja dalej nie wiedziałem, gdzie pobiegła. Byłem przerażony, mogło się jej coś stać.
***Palbo***
Chciałem dokończyć z uczniami lekcje. Jednak oni byli bardziej przejęci Angie i Violetta niż zajęciami.

-Dobrze Pablo
Wszyscy uczniowie wyszli ze Studio.Opustoszało w nim. Mam nadzieję, że jutro już wszystko powróci do normy.
***Angie***
Uciekałam ze szpitala. Z natury jestem bardzo ciekawska, więc zastanawiałam się czy oni mnie szukają. Dotarłam do swojego mieszkania. Było w nim szaro, ponuro oraz chłodno. To samo działo się mojej/moim głowie/sercu. Zrobiłam sobie pyszne kakałko/kakao, wzięłam koc, włączyłam cicho muzykę. Rozsiadłam się na kanapie i rozmyślałam nad swoim istnieniem. Niespodziewanie zasnęłam
***German***

***Violetta***
Powoli odchylałam ociężałe powieki. Ujrzałam przed sobą twarz Jackie i Leona. Brakowało mi tu tak bardzo Angie. Kiedy się już trochę minimalnie ogarnęłam olśniło mnie, że nie jestem w swoim domu. Chatka Leona nie mogła to być, ponieważ bym ją rozpoznała.
-Jackie, czy to twoje mieszkanie?

-Pozwól, że przybliżę ci twoją historię. Kiedy Pablo chciał powiedzieć prawdę o Angie ty byłaś blada oraz całą zapłakana. Wyszłaś na środek i powiedziałaś wszystkim prawdę. Zemdlałaś, ale nie pojechałaś do szpitala, bo byliśmy w 100% pewni, że to przez wypadek Angie. Tak znalazłaś się u mnie.
Rozmawialiśmy jeszcze przez kilka godzin, dopóki nie nadszedł zmrok. Leon odprowadził mnie pod same drzwi domu. Podziękowałam mu z całego serca, że cały czas przy mnie był. Na końcu złączyliśmy usta w namiętnym pocałunku, potem niestety musiałam iść do domu.
***German***
Po krótkiej podróży samochodem dotarłem do wyznaczonego przez siebie celu. Poszedłem w stronę jej klatki. Wszedłem. Napotkałem następną przeszkodę. Stojąc przy drzwiach chwilę zastanawiałem się jak wejść, ponieważ wiem, że Angie nie będzie chciała wrócić do naszej willi. Postanowiłem włamać się do mieszkania. Po dobrych 30 minutach szamotaniu przy zamku otworzyłem drzwi. Zastałem Angie drzemiącą sobie na kanapie. Wygląda tak słodko jak śpi. Nie miałem serca jej budzić. Wziąłem ja na ręce, zabrałem klucze, zamknąłem drzwi i wyruszyłem z Angie do samochodu. Możemy ominąć taki szczegół, iż Angie o mały włos i przywaliłaby głową w dach auta. Podobnie było również z drzwiami od willi, ale na szczęście nic się jej nie stało. Zaniosłem ją na górę do swojego pokoju. Czuję się szczęśliwy, że mogę Angie tam wprowadzić.
***Angie***
Subskrybuj:
Posty (Atom)