Szampańskiej zabawy
do samego rana,
spełnienia najskrytszych marzeń,
i aby ten nadchodzący nowy rok
był lepszy od starego.
_________________
Nie wiem kiedy ,ale zasnęłam w jego objęciach...
Obudziłam się. Było około 10. Zobaczyłam, że German przygląda mi się z ciekawością.
-Coś nie tak?
-Nie tylko się, zastanawiam się, co jest z twoją kostką?
-Wydaje mi się, że to tylko obicie.
Podźwignęłam się z łóżka i stanęłam na nogi. Chwiałam się, upadłam na łóżko.
-Ja sądzę, że jest to coś poważniejszego. Proszę daj się zabrać do lekarza.
-Niech ci będzie, ale dopiero po śniadaniu. Teraz daj mi się ubrać.
German wyszedł, ubrałam ciuchy na siebie i zeszłam na śniadanie, ale tak naprawdę doszłam do jednej czwartej części drogi, ponieważ German widział jak się guzdrzę po kilku schodkach, więc podbiegł do mnie i wziął na ręce. Przy stole siedziałam tylko ja oraz mój szwagier. Prawdopodobnie wszyscy zjedli, kiedy my jeszcze spaliśmy. Jednak zastanawiałam się gdzie wszystkich wywiało. Jedynym usprawiedliwieniem było to, że jest sobota. Jedzenie śniadania nie zajęło nam dużo czasu. Mieliśmy już wyjeżdżać.
-German, muszę pójść na górę po torebkę i telefon.
-Usiądź na kanapie, a ja po to pójdę.
-Dziękuję.
Po chwili German był już na dole z moją torebką.
-Idziemy?-zapytał
-Jak trzeba -odpowiedziałam ze smutkiem.
Doszłam jakoś do samochodu. Po 15 minutach byliśmy przed szpitalem, z którego uciekłam niespełna dwa dni temu.
-German ja nie wiem czy chcę tam iść.
-Angie, wiem, że nie chcesz tam iść po tym jak uciekłaś, ale niestety nie masz większego wyboru. Mam cię ponieść czy dasz radę?
-Musisz przypominać? To ja zadam ci inne pytanie. Czy chcesz urządzić scenę zazdrości? Ty dla pielęgniarek, a ja dla lekarzy.
-Z tobą taką scenę, zawsze.
-To weź mnie na ręce i udawaj, że jesteśmy parą.
-Dlaczego musimy udawać?
-Ygh...Ile razy mam to powtarzać? German, przecież ty masz narzeczoną, która gdzieś przepadła. Po drugie jestem twoją szwagierką. Trzecim powodem jest to, że nie jestem pewna swoich uczuć.
-Pamiętaj, że zawsze będę czekał na ciebie.
-Ale gdzie jest Jade? Nie widziałam jej od wypadku.
-Jade nie jest już moją narzeczoną.
-Przykro mi -powiedziałam smutno, choć w duchu się cieszyłam.
German wziął mnie na ręce i wniósł do szpitala. Opowiedział moją historię. Zostałam wysłana na RTG (Rentgen). Poproszono mnie, abym poszła do gabinetu lekarza. German wszedł jako mój "narzeczony".
-Dzień dobry -powiedziałam równo z Germanem
-Dzień dobry państwu. Czy mógłbym od razu przejść do rzeczy?
-Oczywiście - odpowiedział za mnie German
-Niestety, ale pani uraz kostki okazał się jej skręceniem -zaczął lekarz
-Co teraz mamy z tym zrobić? -dalej mówił German, który nie dał mi dojść do słowa.
-Przede wszystkim pańska żona musi jak najmniej używać tej nogi nie nadwyrężać jej. Proszę.kilka razy dziennie smarować nogę tymi maściami (lekarz podał Germanowi kartkę) i uścisnąć okolice kostki opaską elastyczną. Proszę przyjść na wizytę kontrolną za dwa tygodnie. To tyle.
-Dziękuję doktorze. Do widzenia.
-Do widzenia.
Wyszliśmy z gabinetu. German od razu wziął mnie na swoje ręce i wyszeptał do ucha "Masz nie nadwyrężać nogi". Doszliśmy do rejestracji. Tam mój szwagier postawił mnie. Zapisałam się. German nagle wziął mnie na ręce. Teraz wiedziałam co teraz chcę zrobić. Powiedziałam nieco głośniej słowa "Dziękuję kochanie" i namiętnie pocałowałam go w usta. German oddawał każdy mój pocałunek, gdy już się odkleiliśmy od siebie, zarumieniłam się, a German zaczął wychodzić ze szpitala. Pomachałam na pożegnanie pielęgniarkom oraz lekarzom, których zostawiliśmy wcześniej w osłupieniu. Zostałam włożona do samochodu. Pojechaliśmy do apteki po wskazane przez doktora maści na moją kostkę. Ruszyliśmy do domu. W pewnym momencie zaczęłam się śmiać.
-Z czego się tak śmiejesz?
-Przypomniało mi się coś.
-No, ale co?
-Jak machałam osłupiałym lekarzom i pielęgniarkom.
-Ich miny były naprawdę dziwne.
W tym momencie dojechaliśmy do domu. Ja o własnych siłach doszłam do drzwi. Weszliśmy. Od razu rzuciła się na nas Violetta.
-Martwiłam się o was. Nigdzie nie mogłam was znaleźć. Gdzie wy byliście?
-Spokojnie. Ja się nie ruszam z domu przez przynajmniej jeden tydzień.
-Dlaczego?
-Ponieważ byłam u lekarza przez tego co stoi tu obok.
-Co ty jej zrobiłeś?! -Violetta krzyknęła na ojca, a ja się tylko śmiałam.
-Spokojnie Violu, twój tata tylko upierał się, żebym pojechała z tą kostką do lekarza.
-Więc co z nią jest?
-Jest skręcona, więc wyjście do Studia trzeba będzie przełożyć. Przykro mi.
-Angie nie przejmuj się. Teraz ważniejsze jest twoje zdrowie.
Doszłam do schodów o własnych siłach, ale Violetta mądry człowiek musiała zawołać swojego tatę, aby zaniósł mnie do góry, przyniósł też moje maści i zostawił mnie samotną w pokoju. Nasmarowałam kostkę jednym z balsamów i owinęłam ją opaską elastyczną. Leżałam na łóżku i wpatrywałam się w napisy na ścianach. Usłyszałam głos Olgi, która wolała na kolację...
wtorek, 31 grudnia 2013
Rzdział 41 Czy to koniec? Przecież nic nie zapowiadało na katastrofę. cz.10
wtorek, 24 grudnia 2013
Rozdział 40 Czy to koniec? Przecież nic nie zapowiadało na katastrofę. cz.9
Feliz Navidad...
Wesołych Świąt,
w gronie najbliższej rodzinie,
pachnącej choinki,
spełnienia najskrytszych marzeń,
wany dla prowadzących blogi,
oraz bujnych snów o naszej ukochanej parze.
Życzy
Angie♥♥♥/Karolina
__________________________________
Była to dla mnie kołysanka albo rada. Nie miałam siły na rozmyślenia zasnęłam...
Obudziłam się, obok mnie leżała, jeszcze śpiącą Violetta. Nie chciałam jej obudzić, a do zajęć ma jeszcze trzy godziny. Miałam zamiar iść z nią. Ciężko podniosłam się z łóżka i wstałam jednak prawa kostka dalej bolała. Domyślałam się, że po złamaniu obcasa, skręciłam lub zwichnęłam kostkę. Zaczęłam iść w stronę szafy, ale musiałam trzymać się różny przedmiotów by nie upaść. Zabrałam z niej luźną bluzkę, jakieś spodnie i balerinki, bo wiedziałam, że nie wejdę w szpilki z takim bólem kostki. Poszłam do łazienki, szybko się jeszcze umyłam, poranna toaleta, makijaż i byłam gotowa już do wyjścia. Cały czas miałam przed sobą miałam scenę, z wczoraj. Wróciłam do pokoju. Widziałam jak moja siostrzenica jeszcze śpi. Nagle German wparowała do pokoju.
-Angie, nigdzie nie mogę znaleźć Violetty. Wiesz gdzie może być? -nie skupiłam się ani trochę na jego słowach
-Ciszej, bo obudzisz Violettę. -powiedziałam szeptem. -Czekaj, czekaj co ty mówiłeś?
-Pytałem się czy wiesz gdzie jest Violetta. Nieważne. Jak się czujesz? Chyba powinienem się sprzeciwić temu kelnerowi. Przepraszam.
Obróciłam się od Germana i poszłam albo raczej kuśtykałam do balkonu. Wyszłam i oparłam się o poręcz. Trochę mnie zabolały wspomnienia, że ludzie mogli sobie pomyśleli, że jestem osobą chorą psychicznie. Łzy zaczęły napływać do oczu. Za mną staną German.
-Wiem, że to był dla ciebie cios w plecy, brutalne to co usłyszałaś.
Obróciłam się w pod wpływem emocji i przytuliłam się do bruneta. Zaczęłam płakać, German jeszcze mocniej trzymał mnie w swoich objęciach, jakby bał się, że gdy mnie z nich wypuści rozbiję się na miliony kawałeczków. Nie wiem ile czasu tak staliśmy, ale gdy przestałam szlochać popatrzyłam Germanowi w oczy i powiedziałam:
-Mam do ciebie prośbę.
-Słucham uważnie.
-Czy mógłbyś zadzwonić do Studia, że nie będzie Violetty, ani mnie?
-A ty po co tam w Studiu?
-Miałam, tam wpaść, ale widzę, że nic z tego Violetty nie chcę budzić, a bez niej tam nie pójdę.
-No dobrze.
-Dziękuje. -skradłam Germanowi całusa w policzek
Wyszedł. Postanowiłam, że położę się na łóżku. Zaczęłam rozmyślać.Nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
Wesołych Świąt,
w gronie najbliższej rodzinie,
pachnącej choinki,
spełnienia najskrytszych marzeń,
wany dla prowadzących blogi,
oraz bujnych snów o naszej ukochanej parze.
Życzy
Angie♥♥♥/Karolina
__________________________________
Była to dla mnie kołysanka albo rada. Nie miałam siły na rozmyślenia zasnęłam...
Obudziłam się, obok mnie leżała, jeszcze śpiącą Violetta. Nie chciałam jej obudzić, a do zajęć ma jeszcze trzy godziny. Miałam zamiar iść z nią. Ciężko podniosłam się z łóżka i wstałam jednak prawa kostka dalej bolała. Domyślałam się, że po złamaniu obcasa, skręciłam lub zwichnęłam kostkę. Zaczęłam iść w stronę szafy, ale musiałam trzymać się różny przedmiotów by nie upaść. Zabrałam z niej luźną bluzkę, jakieś spodnie i balerinki, bo wiedziałam, że nie wejdę w szpilki z takim bólem kostki. Poszłam do łazienki, szybko się jeszcze umyłam, poranna toaleta, makijaż i byłam gotowa już do wyjścia. Cały czas miałam przed sobą miałam scenę, z wczoraj. Wróciłam do pokoju. Widziałam jak moja siostrzenica jeszcze śpi. Nagle German wparowała do pokoju.
-Angie, nigdzie nie mogę znaleźć Violetty. Wiesz gdzie może być? -nie skupiłam się ani trochę na jego słowach
-Ciszej, bo obudzisz Violettę. -powiedziałam szeptem. -Czekaj, czekaj co ty mówiłeś?
-Pytałem się czy wiesz gdzie jest Violetta. Nieważne. Jak się czujesz? Chyba powinienem się sprzeciwić temu kelnerowi. Przepraszam.
Obróciłam się od Germana i poszłam albo raczej kuśtykałam do balkonu. Wyszłam i oparłam się o poręcz. Trochę mnie zabolały wspomnienia, że ludzie mogli sobie pomyśleli, że jestem osobą chorą psychicznie. Łzy zaczęły napływać do oczu. Za mną staną German.
-Wiem, że to był dla ciebie cios w plecy, brutalne to co usłyszałaś.
Obróciłam się w pod wpływem emocji i przytuliłam się do bruneta. Zaczęłam płakać, German jeszcze mocniej trzymał mnie w swoich objęciach, jakby bał się, że gdy mnie z nich wypuści rozbiję się na miliony kawałeczków. Nie wiem ile czasu tak staliśmy, ale gdy przestałam szlochać popatrzyłam Germanowi w oczy i powiedziałam:
-Mam do ciebie prośbę.
-Słucham uważnie.
-Czy mógłbyś zadzwonić do Studia, że nie będzie Violetty, ani mnie?
-A ty po co tam w Studiu?
-Miałam, tam wpaść, ale widzę, że nic z tego Violetty nie chcę budzić, a bez niej tam nie pójdę.
-No dobrze.
-Dziękuje. -skradłam Germanowi całusa w policzek
Wyszedł. Postanowiłam, że położę się na łóżku. Zaczęłam rozmyślać.Nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
Ktoś głaskał mnie. Przebudziłam się.
-Angie przepraszam cię.
-Nic się nie stało skarbie, każdy czasem musi wyładować swoją emocje. -pogłaskałam siostrzenicę po policzku.
-Dziękuję.
Pierwsza z łóżka wyszłam ja. Wstałam z łóżka i cicho syknęłam.
-Idź, Violu na obiad ja jeszcze muszę zrobić jedną rzecz.
Okłamałam siostrzenice, bo nie chciałam, żeby zobaczyła mnie kuśtykającą. Po 10 minutach wyszłam z pokoju, na schodach kurczowo trzymałam się poręczy. W końcu wszyscy już się rozkoszowali smakołykami, która przygotowywała nam Olga. Również ja dołączyłam do pałaszowania jedzenia. Zamyśliłam się na chwilkę , a gdy już się ocknęłam nikogo nie było już w jadalni. Mi było na rękę, ponieważ nikt nie będzie mnie widział jak kuśtykam wchodząc po schodach. Postanowiłam zmierzyć się ze stopniami. Po 15 minutach wygrałam tą walkę. Doszłam do swojego pokoju. Tam pozostałam tylko na chwilę, coś
w środku, kazało pójść do pokoju siostrzenicy i z nią porozmawiać. Tak, też uczyniłam. Kiedy stawiałam pierwsze, kroki na podłodze przypomniałam sobie o kostce, ale nie dawałam za wygraną, nie chciałam, aby ból zwyciężył. Z każdym krokiem było co raz gorzej. Szczęśliwie doszłam jeszcze do pokoju siostrzenicy.
-Hej Angie.
-Hej, co robisz?
-Oglądam stare album ze zdjęciami. Chcesz się przyłączyć?
-Z miłą chęcią.
Wspięłam się na łóżko Violi. Zaczęłyśmy się śmiać i nie tylko. W pewnym momencie Violetta położyła na swoje kolana jeden z albumów. Spojrzała przed siebie.
-Angie, dlaczego masz spuchnięte okolice kostki?
-Nie skądże. Ja nic nie widzę.
Violetta stała z łóżka i podeszła do mojej stopy. Zaczęła próbować ją ruszać, co chwile spoglądając na moją twarz, która gryzła wargi powstrzymując się od wykrzyknięcia "Auuu, nie wiesz jak to cholernie boli". Odeszła na chwilę i wgapiała się w swojego smartphona. Rzuciła słowem "Czekaj." Po chwili do pokoju Violetty wszedł German.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że coś się dzieje z kostką?
-Ponieważ uznałam, że to nic poważnego.
-To pani Angie wszystkowiedząca wstanie i pójdzie do swojego pokoju.
Chciałam pokazać panu domu, że to zrobię. Doszłam do drzwi od pokoju w którym się znajdowałam. Do mojego ucha doleciały słowa "Nie mogę patrzeć jak cierpisz". German wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego lokum. Po chwili przyszła Violetta z okładem.
-Ciociu zostałabym, ale na 20 umówiłam się z Leonem na randkę.
-Szkoda, że nie mogę ci pomóc się przygotować. -spuściłam głowę smutno w dół
-Spokojnie, idę tam ubrana tak jak stoję przed tobą, a że jest 19.55, pójdę.
-Dobrze, tylko nie wróć za późno.
-Pa ciociu.
Ne było mi dane odpocząć, ponieważ od razu po Violettcie pojawił się German.
-Angie.
-Tak?
-Martwię się o twoją kostkę. Teraz masz do wyboru zaniosę cię do mojego pokoju i tam będę miał cię na oku, albo pozwolisz mi zostać w swoim pokoju.
Ja w odpowiedzi poklepałam miejsce koło siebie na łóżku. Za nim jednak mój szwagier usiadł na meblu, zamknął drzwi na klucz, można było to trochę odebrać dwuznacznie. Choć sama wiedziałam, że nie chciałabym, żeby ktoś zobaczył mnie razem ze swoim szwagrem w jednym łóżku. Położył się obok mnie. Zatopiłam się w jego czekoladowych oczach. Po chwili szepnęłam mu do ucha "Dziękuję, że zawsze jesteś gdy potrzebuję pomocy". Skradłam dziś mu drugiego buziaka. Zaczęłam się zastanawiać "German zawsze jest przy mnie, kiedy tego potrzebuję, jest taki opiekuńczy, troskliwy, jego czekoladowe oczy, w których cały czas się tobie. Czy ja się przypadkiem nie zakochałam?" Coś chciało, żebym przytuliła się do szwagra. Tak też uczyniłam. On znów przytulił mnie mocno. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam w jego objęciach...
________________________________
Strasznie, zleżało mi, żebym wstawiła
ten rozdział jeszcze dziś, i oto on jest.
-Angie przepraszam cię.
-Nic się nie stało skarbie, każdy czasem musi wyładować swoją emocje. -pogłaskałam siostrzenicę po policzku.
-Dziękuję.
Pierwsza z łóżka wyszłam ja. Wstałam z łóżka i cicho syknęłam.
-Idź, Violu na obiad ja jeszcze muszę zrobić jedną rzecz.
Okłamałam siostrzenice, bo nie chciałam, żeby zobaczyła mnie kuśtykającą. Po 10 minutach wyszłam z pokoju, na schodach kurczowo trzymałam się poręczy. W końcu wszyscy już się rozkoszowali smakołykami, która przygotowywała nam Olga. Również ja dołączyłam do pałaszowania jedzenia. Zamyśliłam się na chwilkę , a gdy już się ocknęłam nikogo nie było już w jadalni. Mi było na rękę, ponieważ nikt nie będzie mnie widział jak kuśtykam wchodząc po schodach. Postanowiłam zmierzyć się ze stopniami. Po 15 minutach wygrałam tą walkę. Doszłam do swojego pokoju. Tam pozostałam tylko na chwilę, coś
w środku, kazało pójść do pokoju siostrzenicy i z nią porozmawiać. Tak, też uczyniłam. Kiedy stawiałam pierwsze, kroki na podłodze przypomniałam sobie o kostce, ale nie dawałam za wygraną, nie chciałam, aby ból zwyciężył. Z każdym krokiem było co raz gorzej. Szczęśliwie doszłam jeszcze do pokoju siostrzenicy.
-Hej Angie.
-Hej, co robisz?
-Oglądam stare album ze zdjęciami. Chcesz się przyłączyć?
-Z miłą chęcią.
Wspięłam się na łóżko Violi. Zaczęłyśmy się śmiać i nie tylko. W pewnym momencie Violetta położyła na swoje kolana jeden z albumów. Spojrzała przed siebie.

-Nie skądże. Ja nic nie widzę.
Violetta stała z łóżka i podeszła do mojej stopy. Zaczęła próbować ją ruszać, co chwile spoglądając na moją twarz, która gryzła wargi powstrzymując się od wykrzyknięcia "Auuu, nie wiesz jak to cholernie boli". Odeszła na chwilę i wgapiała się w swojego smartphona. Rzuciła słowem "Czekaj." Po chwili do pokoju Violetty wszedł German.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że coś się dzieje z kostką?
-Ponieważ uznałam, że to nic poważnego.
-To pani Angie wszystkowiedząca wstanie i pójdzie do swojego pokoju.
Chciałam pokazać panu domu, że to zrobię. Doszłam do drzwi od pokoju w którym się znajdowałam. Do mojego ucha doleciały słowa "Nie mogę patrzeć jak cierpisz". German wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego lokum. Po chwili przyszła Violetta z okładem.
-Ciociu zostałabym, ale na 20 umówiłam się z Leonem na randkę.
-Szkoda, że nie mogę ci pomóc się przygotować. -spuściłam głowę smutno w dół
-Spokojnie, idę tam ubrana tak jak stoję przed tobą, a że jest 19.55, pójdę.
-Dobrze, tylko nie wróć za późno.
-Pa ciociu.
Ne było mi dane odpocząć, ponieważ od razu po Violettcie pojawił się German.
-Angie.
-Tak?
-Martwię się o twoją kostkę. Teraz masz do wyboru zaniosę cię do mojego pokoju i tam będę miał cię na oku, albo pozwolisz mi zostać w swoim pokoju.
Ja w odpowiedzi poklepałam miejsce koło siebie na łóżku. Za nim jednak mój szwagier usiadł na meblu, zamknął drzwi na klucz, można było to trochę odebrać dwuznacznie. Choć sama wiedziałam, że nie chciałabym, żeby ktoś zobaczył mnie razem ze swoim szwagrem w jednym łóżku. Położył się obok mnie. Zatopiłam się w jego czekoladowych oczach. Po chwili szepnęłam mu do ucha "Dziękuję, że zawsze jesteś gdy potrzebuję pomocy". Skradłam dziś mu drugiego buziaka. Zaczęłam się zastanawiać "German zawsze jest przy mnie, kiedy tego potrzebuję, jest taki opiekuńczy, troskliwy, jego czekoladowe oczy, w których cały czas się tobie. Czy ja się przypadkiem nie zakochałam?" Coś chciało, żebym przytuliła się do szwagra. Tak też uczyniłam. On znów przytulił mnie mocno. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam w jego objęciach...
________________________________
Strasznie, zleżało mi, żebym wstawiła
ten rozdział jeszcze dziś, i oto on jest.
niedziela, 22 grudnia 2013
Rozdział 39 Czy to koniec? Przecież nic nie zapowiadało na katastrofę. cz.8
Otworzyła je...
Zobaczyłam za nimi Germana w garniturze. Usłyszałam .
-Ślicznie wyglądasz. -po tych słowach poczułam jak się rumienie. -Gdzie się podziały no sama wiesz o co mi chodzi?
-Dziękuje. To sprawka Violetty, że tego nie widać.
-Idziemy?
-Idziemy.
Po chwili wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Dojechaliśmy do bardzo wykwintnej restauracji. Wahałam się czy chcę tam pójść. Jednak wsiadając do auta, kości zostały rzucone. Wysiadłam do auta. Udaliśmy się w kierunku wejścia do restauracji. Gdy już weszliśmy. Był miły i przytulny klimat, do moich uszu dobijała się cicho grająca muzyka, choć ludzie byli dla mnie jak z wyższych sfer. Mieliśmy już zasiadać do naszego stolika kiedy kelner wylał na moją twarz i sporą część sukienki całą tacę z czerwonym winem.
-Bardzo panią przepraszam, to przez przypadek. -zaczął tłumaczyć się kelner
-Nic się nie stało. Wiem, że to był tylko wypadek.
Spojrzałam na salę, wszystkie oczy były wlepione we mnie. Speszyło mnie to. German też się rozglądał po sali. Po chwili zaczęłam z nim rozmowę.
-German, dlaczego oni się wszyscy na mnie patrzą?
-Wiesz, bo jeżeli się nie mylę to znowu trafiłem na dzień, w którykolwiek jest spotkanie, przyjęcie biznesmenów.
-Jak to znowu?
-O ile pamięć mnie nie zawodzi. Rok temu przyszedłem tu na kolację z Jade i ten sam kelner wylał na nią również czerwone wino, ale ona od razu wybuchła. Poznaję też, że są tu te same twarze co w ubiegłym roku.
-Już wszystko rozumiem. Czy mógłbyś zamówić białe wino? Znam sposób, żeby ta plama zniknęła.
-Dobrze.
German zamówiła butelkę białego wina. Poszłam do łazienki. Zaczęłam walczyć z plamą. Czerwona dziura zeszła z mojej sukienki migiem, ale makijaż z twarzy i dłoń ujawnił moje rany. Niestety musiałam pokazać się w takim stanie. Było to dosyć krępujące, ponieważ ludzie mogliby pomyśleć, że zrobiłam to samowolnie, a nie wbrew mojej woli. Wyszłam. Dopiero gdy usiadłam, znów na mnie było skierowane miliony oczu. Po kwadransie podszedł do nas kelner
-Przepraszam panią, muszę z przykrością prosić panią o opuszczenie lokalu, ponieważ klientów odraża pani widok.
-Już wychodzę.
Wstałam z miejsca i wyszłam z restauracji bez żadnych zbędnych dyskusji i kłótni. Po prostu schowałam swoją dumę w kieszeni. Obróciłam się. Zobaczyłam, za sobą biegnącego German.
-German, zostaw mnie.
Spojrzałam na zegar. Miałam już wychodzić. Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam za nimi Germana w garniturze. Usłyszałam .
-Ślicznie wyglądasz. -po tych słowach poczułam jak się rumienie. -Gdzie się podziały no sama wiesz o co mi chodzi?
Na początku oszołomiły mnie te słowa, przecież kiedyś je już słyszałam.
-Dziękuje. To sprawka Violetty, że tego nie widać.
-Idziemy?
-Idziemy.
Po chwili wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Dojechaliśmy do bardzo wykwintnej restauracji. Wahałam się czy chcę tam pójść. Jednak wsiadając do auta, kości zostały rzucone. Wysiadłam do auta. Udaliśmy się w kierunku wejścia do restauracji. Gdy już weszliśmy. Był miły i przytulny klimat, do moich uszu dobijała się cicho grająca muzyka, choć ludzie byli dla mnie jak z wyższych sfer. Mieliśmy już zasiadać do naszego stolika kiedy kelner wylał na moją twarz i sporą część sukienki całą tacę z czerwonym winem.

-Bardzo panią przepraszam, to przez przypadek. -zaczął tłumaczyć się kelner
-Nic się nie stało. Wiem, że to był tylko wypadek.
Spojrzałam na salę, wszystkie oczy były wlepione we mnie. Speszyło mnie to. German też się rozglądał po sali. Po chwili zaczęłam z nim rozmowę.
-German, dlaczego oni się wszyscy na mnie patrzą?
-Wiesz, bo jeżeli się nie mylę to znowu trafiłem na dzień, w którykolwiek jest spotkanie, przyjęcie biznesmenów.
-Jak to znowu?
-O ile pamięć mnie nie zawodzi. Rok temu przyszedłem tu na kolację z Jade i ten sam kelner wylał na nią również czerwone wino, ale ona od razu wybuchła. Poznaję też, że są tu te same twarze co w ubiegłym roku.
-Już wszystko rozumiem. Czy mógłbyś zamówić białe wino? Znam sposób, żeby ta plama zniknęła.
-Dobrze.
German zamówiła butelkę białego wina. Poszłam do łazienki. Zaczęłam walczyć z plamą. Czerwona dziura zeszła z mojej sukienki migiem, ale makijaż z twarzy i dłoń ujawnił moje rany. Niestety musiałam pokazać się w takim stanie. Było to dosyć krępujące, ponieważ ludzie mogliby pomyśleć, że zrobiłam to samowolnie, a nie wbrew mojej woli. Wyszłam. Dopiero gdy usiadłam, znów na mnie było skierowane miliony oczu.
-German czy tobie nie wydaję się, że to się już kiedyś zdarzyło?
-Nie. Dlaczego tak myślisz, czujesz?
-Czuje się jakbym miała takie deja vu, ale ono już za długo trwa. Proszę cię jeżeli przyjdzie do nas kelner, nie idź za mną.
-Niech, ci będzie.
Po kwadransie podszedł do nas kelner.
-Przepraszam panią, muszę z przykrością prosić panią o opuszczenie lokalu, ponieważ klientów odraża pani widok.
-Już wychodzę.
Wstałam z miejsca i wyszłam z restauracji bez żadnych zbędnych dyskusji i kłótni. Po prostu schowałam swoją dumę w kieszeni.Gdy minęłam róg ulicy, nie wytrzymałam zaczęłam biec, a moja twarz zalała się łzami. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chciałam nie wracać do willi, ale nie chciałam dalej sprawiać problemów. Zaczęłam, więc biec w stronę domu Castillo. Biegnąc złamałam obcas i przekrzywiając nogę zaczęłam boleć mnie kostka, ale nie zwracałam na to uwagi. Dalej dążyłam do celu. Weszłam do środka, dalej cała we łzach. W salonie spotkałam Violettę.
-Ciociu co się stało? -powiedziała, podchodząc do mnie. Uderzyła do mnie kolejna fala łez. Wybuchałam od emocji. Chciałam jak najszybciej znaleźć się na górze, ale siostrzenica mi to utrudniała. Popchnęłam ją. Chyba wylądowała na kanapę, ja zaś po chwili znajdywałam się w swoim pokoju. Schowałam się pod kołdrę, zwinęłam się w kłębek i płakałam dalej. Ktoś wszedł do mojego pokoju. Przysiadło to coś koło mnie na łóżku i zaczęło mnie głaskać
. -Ciociu, powiedz mi co się stalo?
-Nie.chcę.o.tym.rozmawiać. -odpowiedziałam - Albo nie, zapytaj się swojego taty. On na pewno z miłą chęcią opowie ci tą historię.
-Ciociu, ale wiesz, że zanim się od niego dowiem to minie pół wieczność. Zapadła cisza, albo raczej słuchać było tylko moje chlipanie. Zrobiło się strasznie nie zręcznie, nagle poczułam jak ktoś zaczyna łaskotać mnie po stopach, od razu się poruszyłam. Wstałam, ale zaczęłam się chwiać i poczułam silny ból w kostce. Upadłam na podłogę.
-Ciociu nic ci nie jest?
-Nie, nie.
Co z tego, że na chwilę poczułam się radosna jak chwilę później przypomniałam sobie co stało się nie całą godzinę temu. Znowu zaczęłam chlipać
-Przepraszam zachowuję się, płaczę jak mały bachor i nie chcę, żebyś widziała mnie w takim stanie.
-Angie coś jest na rzeczy to od razu widać.
-Violu, nic się nie dzieję. Na prawdę, uwierz mi.
-To dlaczego cały czas płaczesz?-powiedziała to trochę kpiącym głosem.
Czy ja za to pytanie nie miałam znienawidź siostrzenicę. Nie mogłam. Postanowiłam zrobić tak jak w restauracji.Schowałam dumę do kieszeni Wstałam powoli z podłogi, ból w kostce był koszmarny, ale nie dawałam za wygraną. Przejrzałam się jeszcze w lustrze. Zobaczyłam tam bladą posturę przypominającą człowieka. Z rozczochranymi włosami, ranami na rękach oraz twarzy i z rozmazanym makijażem. Położyłam się na łóżku, przykryłam kołdrą i próbowałam zasnąć. Moja siostrzenica położyła się koło mnie i zaczęła mnie głaskać. Z ust Violetty wyleciało ciche śpiewanie...
Si te sientes perdido en ningun lado
Viajando a tu mundo del pasado
Si dices mi nombre yo te ire a buscar
Si crees que todo esta olvidado
Que tu cielo azul esta nublado
Si dices mi nombre te voy a encontrar
Es tan fuerte lo que creo y siento
Que ya nada detendra este momento
El pasodo es un recuerdo
Y los sueńos crecen siempre creceran
Ref. Ya veras que algo se enciende de nuevo
Tiene sentido intentar cuando estamos juntos
Algo se enciende de nuevo
Tiene sentido intentar cuando estamos juntos
Cuando estamos juntos
2.Podemos sońar (podemos sońar)
Si sientes que nadie te espera
Que no encontraras la manera
Si dices mi nombre yo te ire a buscar
Si crees que es solo un recuerdo
Y que tu interiar esta desierto
Si dices mi nombre te voy a encontrar
Es tan fuerte lo que creo y siento
Que ya nada detendra este momento
El pasodo es un recuerdo
Y los sueńos crecen siempre creceran
Była to dla mnie kołysanka albo rada. Nie miałam siły na rozmyślenia zasnęłam...
__________________________________________________________
Żeby wiedzieć o co w tym rozdziale chodzi trzeba przeczytać wcześniejszy.
Zobaczyłam za nimi Germana w garniturze. Usłyszałam .
-Ślicznie wyglądasz. -po tych słowach poczułam jak się rumienie. -Gdzie się podziały no sama wiesz o co mi chodzi?
-Dziękuje. To sprawka Violetty, że tego nie widać.
-Idziemy?
-Idziemy.
Po chwili wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Dojechaliśmy do bardzo wykwintnej restauracji. Wahałam się czy chcę tam pójść. Jednak wsiadając do auta, kości zostały rzucone. Wysiadłam do auta. Udaliśmy się w kierunku wejścia do restauracji. Gdy już weszliśmy. Był miły i przytulny klimat, do moich uszu dobijała się cicho grająca muzyka, choć ludzie byli dla mnie jak z wyższych sfer. Mieliśmy już zasiadać do naszego stolika kiedy kelner wylał na moją twarz i sporą część sukienki całą tacę z czerwonym winem.
-Bardzo panią przepraszam, to przez przypadek. -zaczął tłumaczyć się kelner
-Nic się nie stało. Wiem, że to był tylko wypadek.
Spojrzałam na salę, wszystkie oczy były wlepione we mnie. Speszyło mnie to. German też się rozglądał po sali. Po chwili zaczęłam z nim rozmowę.
-German, dlaczego oni się wszyscy na mnie patrzą?
-Wiesz, bo jeżeli się nie mylę to znowu trafiłem na dzień, w którykolwiek jest spotkanie, przyjęcie biznesmenów.
-Jak to znowu?
-O ile pamięć mnie nie zawodzi. Rok temu przyszedłem tu na kolację z Jade i ten sam kelner wylał na nią również czerwone wino, ale ona od razu wybuchła. Poznaję też, że są tu te same twarze co w ubiegłym roku.
-Już wszystko rozumiem. Czy mógłbyś zamówić białe wino? Znam sposób, żeby ta plama zniknęła.
-Dobrze.
German zamówiła butelkę białego wina. Poszłam do łazienki. Zaczęłam walczyć z plamą. Czerwona dziura zeszła z mojej sukienki migiem, ale makijaż z twarzy i dłoń ujawnił moje rany. Niestety musiałam pokazać się w takim stanie. Było to dosyć krępujące, ponieważ ludzie mogliby pomyśleć, że zrobiłam to samowolnie, a nie wbrew mojej woli. Wyszłam. Dopiero gdy usiadłam, znów na mnie było skierowane miliony oczu. Po kwadransie podszedł do nas kelner
-Przepraszam panią, muszę z przykrością prosić panią o opuszczenie lokalu, ponieważ klientów odraża pani widok.
-Już wychodzę.

-German, zostaw mnie.
Spojrzałam na zegar. Miałam już wychodzić. Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam za nimi Germana w garniturze. Usłyszałam .
-Ślicznie wyglądasz. -po tych słowach poczułam jak się rumienie. -Gdzie się podziały no sama wiesz o co mi chodzi?
Na początku oszołomiły mnie te słowa, przecież kiedyś je już słyszałam.
-Dziękuje. To sprawka Violetty, że tego nie widać.
-Idziemy?
-Idziemy.
Po chwili wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Dojechaliśmy do bardzo wykwintnej restauracji. Wahałam się czy chcę tam pójść. Jednak wsiadając do auta, kości zostały rzucone. Wysiadłam do auta. Udaliśmy się w kierunku wejścia do restauracji. Gdy już weszliśmy. Był miły i przytulny klimat, do moich uszu dobijała się cicho grająca muzyka, choć ludzie byli dla mnie jak z wyższych sfer. Mieliśmy już zasiadać do naszego stolika kiedy kelner wylał na moją twarz i sporą część sukienki całą tacę z czerwonym winem.

-Bardzo panią przepraszam, to przez przypadek. -zaczął tłumaczyć się kelner
-Nic się nie stało. Wiem, że to był tylko wypadek.
Spojrzałam na salę, wszystkie oczy były wlepione we mnie. Speszyło mnie to. German też się rozglądał po sali. Po chwili zaczęłam z nim rozmowę.
-German, dlaczego oni się wszyscy na mnie patrzą?
-Wiesz, bo jeżeli się nie mylę to znowu trafiłem na dzień, w którykolwiek jest spotkanie, przyjęcie biznesmenów.
-Jak to znowu?
-O ile pamięć mnie nie zawodzi. Rok temu przyszedłem tu na kolację z Jade i ten sam kelner wylał na nią również czerwone wino, ale ona od razu wybuchła. Poznaję też, że są tu te same twarze co w ubiegłym roku.
-Już wszystko rozumiem. Czy mógłbyś zamówić białe wino? Znam sposób, żeby ta plama zniknęła.
-Dobrze.
German zamówiła butelkę białego wina. Poszłam do łazienki. Zaczęłam walczyć z plamą. Czerwona dziura zeszła z mojej sukienki migiem, ale makijaż z twarzy i dłoń ujawnił moje rany. Niestety musiałam pokazać się w takim stanie. Było to dosyć krępujące, ponieważ ludzie mogliby pomyśleć, że zrobiłam to samowolnie, a nie wbrew mojej woli. Wyszłam. Dopiero gdy usiadłam, znów na mnie było skierowane miliony oczu.
-German czy tobie nie wydaję się, że to się już kiedyś zdarzyło?
-Nie. Dlaczego tak myślisz, czujesz?
-Czuje się jakbym miała takie deja vu, ale ono już za długo trwa. Proszę cię jeżeli przyjdzie do nas kelner, nie idź za mną.
-Niech, ci będzie.
Po kwadransie podszedł do nas kelner.
-Przepraszam panią, muszę z przykrością prosić panią o opuszczenie lokalu, ponieważ klientów odraża pani widok.
-Już wychodzę.
Wstałam z miejsca i wyszłam z restauracji bez żadnych zbędnych dyskusji i kłótni. Po prostu schowałam swoją dumę w kieszeni.Gdy minęłam róg ulicy, nie wytrzymałam zaczęłam biec, a moja twarz zalała się łzami. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chciałam nie wracać do willi, ale nie chciałam dalej sprawiać problemów. Zaczęłam, więc biec w stronę domu Castillo. Biegnąc złamałam obcas i przekrzywiając nogę zaczęłam boleć mnie kostka, ale nie zwracałam na to uwagi. Dalej dążyłam do celu. Weszłam do środka, dalej cała we łzach. W salonie spotkałam Violettę.
-Ciociu co się stało? -powiedziała, podchodząc do mnie. Uderzyła do mnie kolejna fala łez. Wybuchałam od emocji. Chciałam jak najszybciej znaleźć się na górze, ale siostrzenica mi to utrudniała. Popchnęłam ją. Chyba wylądowała na kanapę, ja zaś po chwili znajdywałam się w swoim pokoju. Schowałam się pod kołdrę, zwinęłam się w kłębek i płakałam dalej. Ktoś wszedł do mojego pokoju. Przysiadło to coś koło mnie na łóżku i zaczęło mnie głaskać
. -Ciociu, powiedz mi co się stalo?
-Nie.chcę.o.tym.rozmawiać. -odpowiedziałam - Albo nie, zapytaj się swojego taty. On na pewno z miłą chęcią opowie ci tą historię.
-Ciociu, ale wiesz, że zanim się od niego dowiem to minie pół wieczność. Zapadła cisza, albo raczej słuchać było tylko moje chlipanie. Zrobiło się strasznie nie zręcznie, nagle poczułam jak ktoś zaczyna łaskotać mnie po stopach, od razu się poruszyłam. Wstałam, ale zaczęłam się chwiać i poczułam silny ból w kostce. Upadłam na podłogę.

-Nie, nie.
Co z tego, że na chwilę poczułam się radosna jak chwilę później przypomniałam sobie co stało się nie całą godzinę temu. Znowu zaczęłam chlipać
-Przepraszam zachowuję się, płaczę jak mały bachor i nie chcę, żebyś widziała mnie w takim stanie.
-Angie coś jest na rzeczy to od razu widać.
-Violu, nic się nie dzieję. Na prawdę, uwierz mi.
-To dlaczego cały czas płaczesz?-powiedziała to trochę kpiącym głosem.
Czy ja za to pytanie nie miałam znienawidź siostrzenicę. Nie mogłam. Postanowiłam zrobić tak jak w restauracji.Schowałam dumę do kieszeni Wstałam powoli z podłogi, ból w kostce był koszmarny, ale nie dawałam za wygraną. Przejrzałam się jeszcze w lustrze. Zobaczyłam tam bladą posturę przypominającą człowieka. Z rozczochranymi włosami, ranami na rękach oraz twarzy i z rozmazanym makijażem. Położyłam się na łóżku, przykryłam kołdrą i próbowałam zasnąć. Moja siostrzenica położyła się koło mnie i zaczęła mnie głaskać. Z ust Violetty wyleciało ciche śpiewanie...
Si te sientes perdido en ningun lado
Viajando a tu mundo del pasado
Si dices mi nombre yo te ire a buscar
Si crees que todo esta olvidado
Que tu cielo azul esta nublado
Si dices mi nombre te voy a encontrar
Es tan fuerte lo que creo y siento
Que ya nada detendra este momento
El pasodo es un recuerdo
Y los sueńos crecen siempre creceran
Ref. Ya veras que algo se enciende de nuevo
Tiene sentido intentar cuando estamos juntos
Algo se enciende de nuevo
Tiene sentido intentar cuando estamos juntos
Cuando estamos juntos
2.Podemos sońar (podemos sońar)
Si sientes que nadie te espera
Que no encontraras la manera
Si dices mi nombre yo te ire a buscar
Si crees que es solo un recuerdo
Y que tu interiar esta desierto
Si dices mi nombre te voy a encontrar
Es tan fuerte lo que creo y siento
Que ya nada detendra este momento
El pasodo es un recuerdo
Y los sueńos crecen siempre creceran
Była to dla mnie kołysanka albo rada. Nie miałam siły na rozmyślenia zasnęłam...
__________________________________________________________
Żeby wiedzieć o co w tym rozdziale chodzi trzeba przeczytać wcześniejszy.
wtorek, 17 grudnia 2013
Rozdział 38 Czy to koniec? Przecież nic nie zapowiadało na katastrofę. cz.7
Wiem, że ten rozdział już czytaliście, ale został tu dodane kilka zdań, które mogą zmienić bieg następnych rozdziału.
__________________________
Zasnęłam...
Obudziłam się. Czułam się jak na nowo narodzona. Wiem, że czekało mnie starcie z Germanem na temat "Dlaczego uciekałaś ze szpitala", lecz jak na razie nie chciałam się zbytnio martwić. Przyjdzie na to czas. Postanowiłam zajrzeć do siostrzenicy za nim wyjdzie do Studia.. Tak jak mówiłam tak też uczyniłam. Wybrałam się do Violetty. Zapukałam do drzwi. Usłyszałam delikatne, melodyjne "Proszę". Posłusznie weszłam.
-Angieee!- krzyczała uradowana Violetta -Jak się czujesz?
-Witaj. Już lepiej, a jak tobie leci? Jak tam twoje sprawy sercowe?
-Wszystko jest w porządku. Moje serce nieustanie będzie przy Leonie nikt, ani nic tego nie zmieni.
-To się z tego powodu bardzo cieszę
-Kiedy wrócisz do Studia? Wszyscy za tobą tęsknią.
-Tego nie wiem, ale odwiedzę was jutro. Dobrze? Teraz leć do Studia, bo się spóźnisz.
-Do zobaczenia po południu.
Poszłam do kuchni, aby w osobności zjeść śniadanie. Na moje szczęście jeszcze spotkałam szwagra. Nie spieszyło mi się zbyt, na śniadaniu spędziłam mniej więcej godzinę. Udałam się z powrotem do mojego pokoju. Zobaczyłam kopertę na moim łóżku. Domyślam się od kogo ona mogła być. Otworzyłam ostrożnie. W środku było zaproszenie na kolację. Na dzisiaj wieczór. Z dopiskiem.
Będę na ciebie czekał o 19.30 przy drzwiach do twojego pokoju.
German.
Tysiące myśli przelatywały mi przez głowę. Jednak nie chciałam odmawiać na to zaproszenia. Postanowiłam, że pójdę. Teraz pozostało poszukać sukienki, której mogłabym tam pójść. Spojrzałam na zegar miałam jeszcze sześć godzin. Na pewno Viola będzie chciała mi pomóc, więc poczekam na nią. Położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać książkę.
***Violetta***
Poszłam do Studia. Jeżeli Angie jutro tu przychodzi w odwiedziny to trzeba było coś wymyślić na tą okazję. postanowiliśmy, że nagramy dla niej piosenkę i puścimy z video. Nasze lekcje lekcje zleciały głownie na nagrywaniu tej piosenki, ale też wybieraniu jaka mamy zaśpiewać. Po ciężkim dniu w Studiu, wróciłam do domu. Udało się do pokoju Angie.
***Angie***
Usłyszałam pukanie do drzwi. Osobnik, który stukał do drzwi, wszedł do mojego lokum.
-Hej Angie.
-Viola. Która godzina?
-Jest godzina 16.30. Ciociu?
-Co cię dręczy słoneczko?
-Zastanawia mnie jedno dlaczego ciebie tak szybko wypuścili szpitala. O ile się nie mylę miałaś tam trochę zostać? -A jednak wypuścili mnie szybciej.
-Angie ty uciekłaś ze szpitala.-prawie to wykrzyknęła
-Nie prawda. Dostałam wypis. -Kiedy widać połysk czy kiedy ci się błyszczą oczy. Nie mówisz prawdy.
-Widać, że znasz już mnie ba tyle dobrze. Tak uciekłam ze szpitala.-łzy zaczęły krążyć w oczach -Przepraszam.-momentalnie spuściłam głowę.
-Za co tu jest przepraszać. Zrobiłaś to co uważałaś za słuszne. Nie przejmuj się to.
-Dziękuję ci. Mam dla ciebie prośbę lub jak wolisz to nazwać to propozycję.
-Słucham cię uważnie.
-Mam się wystroić na kolację za, która będzie za 3 godziny pomożesz mi?
-Zawsze.
Trzymała mnie za plecy i gdzieś pchała jej celem była łazienka. Wepchnęła mnie do niej, i krzyknęła jeszcze przez drzwi "Wykąp się i przyjdź do swojego pokoju." Byłam trochę przerażona co ona mogła zrobić z moją szafą. No trudno, będzie to najwyżej moja podajże czwarta szafa w tym roku, a dopiero co minęły dwa miesiące.
Miałam Angie z głowy na jakieś dobre półgodziny. Weszłam z powrotem do pokoju mojej cioci. Zaczęłam przeglądać jej szafę.
***Angie***
Wykąpałam się, więc wyszłam z łazienki. Udałam się do swojego pokoju. Pierwsza rzeczą jaką zrobiłam, był krzyk, ale niestety nie z radości.
-Viola. Co ty zrobiłaś z moim pokojem? -próbowałam opanować sytuację jak i emocje
-Spokojnie. Szukam sukienki specjalnie na tą okazję.-mówiła Viola cały czas grzebiąc coś w szafie.-Mam. -krzyknęła rozweselona Violetta. -Siadaj na krzesło, bo zaczynamy prawdziwe przygotowania.
-Przypominam, że masz tylko dwie godziny.
-Luzik Angie.
Nastała chwila ciszy, a potem z Violą zaczęłyśmy się chichotać. Kiedy już emocje opadły, siostrzenica zaczęła mi podkręcać włosy na prostownicy/lokówce. Następnie zaczęła się walka z twarzą i rękami, bo dalej jeszcze były rany. Po 35 minutach udało się nam to opanować. Byłam szczęśliwa, bo nie wiedziałam, że chociaż na chwilę uda się zmienić wyrok, który został na mnie wydany tydzień temu. Miałam jeszcze godzinę. Zaczęło się wykańczanie makijażu i dobieranie dodatków. Byłam gotowa już półgodziny przed wyjściem. Violetta zaczęła temat.

-Ślicznie wyglądasz. Angie,powiedz mi z kim idziesz na tą kolację?
-Głupio mi to trochę mówić, ale z twoim tatą.
-Ciociu na prawdę. Wyglądalibyście jako parą ślicznie. -siostrzenica rzuciła się na mnie
-Violu, bo jeszcze zepsujesz swoje dzieło.
-No dobrze.Ja już idę. Miłej randki.
-Chcę ci przypomnieć, że to zwykła kolacja.
-Ta, ta. Nie zatrzymuj mnie, bo zostało tylko pięć minut. Pa.
Siostrzenica wyszła. Wydawało się, że pięć minut mało czasu, ale to ciągnęło się w nieskończoność. Położyłam się na łóżku, aby szybciej ten czas upłynął. Udałam się w kierunku drzwi. Otworzyłam je... ___________________________________________
Ach te koperty. Sorry, że tak długo, ale była kara na komputer.
Moja jedna przyjaciółka założyła bloga, nie jest on o serialu Violetta, ale mam nadzieję, że wam się spodoba LINK
A jeżeli jesteście fanami 1D i nie tylko to moja druga przyjaciółka ma taki blog LINK
niedziela, 8 grudnia 2013
Rozdział 37 Czy to koniec? Przecież nic nie zapowiadało na katastrofę. cz.6

Chciałem poinformować ich co się stało.
-Przepraszam. Gdzie mógłbym znaleźć lekarzy? -Proszę, do końca korytarza i w lewo.
-Dziękuję.
Na moje szczęście nie zgubiłem się. Uderzyłem kilka razy w drzwi. Zastanawiało mnie czy lekarze nie przestraszyli się mojego głośnego pukania, bo ponoć jestem znany z ciężkiego również jak i głośnego stukotu do wrót. Dostałem zezwolenie na wejście.
-Dzień dobry. Chciałem zapytać o pacjentkę Angeles Saramego.
-Dzień dobry. Pan Castillo mam rozumieć?
-Tak.
-Proszę usiąść.
-Dziękuję. Kiedy Angeles mogłaby wyjść ze szpitala?
-Chcieliśmy ja jeszcze przetrzymać kilka dnia. Jeśli mogę zapytać. Czy coś się stało?
-Nie wszystko jest pod kontrolą. Czy dałoby radę wypisać ją dzisiaj?
-Ja jest taka potrzeba to wypiszemy ją teraz.
-Byłbym wdzięczny, jakby Angeles została wypisana dzisiaj.
Kamień spadł mi z serca. Po chwili Angie dostała wypis. Ja spakowałem jej torbę i wyszedłem ze szpitala tak szybko jak to było możliwe. Co z tego, że Angie została wypuszczona do domu, jak ja dalej nie wiedziałem, gdzie pobiegła. Byłem przerażony, mogło się jej coś stać.
***Palbo***
Chciałem dokończyć z uczniami lekcje. Jednak oni byli bardziej przejęci Angie i Violetta niż zajęciami.

-Dobrze Pablo
Wszyscy uczniowie wyszli ze Studio.Opustoszało w nim. Mam nadzieję, że jutro już wszystko powróci do normy.
***Angie***
Uciekałam ze szpitala. Z natury jestem bardzo ciekawska, więc zastanawiałam się czy oni mnie szukają. Dotarłam do swojego mieszkania. Było w nim szaro, ponuro oraz chłodno. To samo działo się mojej/moim głowie/sercu. Zrobiłam sobie pyszne kakałko/kakao, wzięłam koc, włączyłam cicho muzykę. Rozsiadłam się na kanapie i rozmyślałam nad swoim istnieniem. Niespodziewanie zasnęłam
***German***

***Violetta***
Powoli odchylałam ociężałe powieki. Ujrzałam przed sobą twarz Jackie i Leona. Brakowało mi tu tak bardzo Angie. Kiedy się już trochę minimalnie ogarnęłam olśniło mnie, że nie jestem w swoim domu. Chatka Leona nie mogła to być, ponieważ bym ją rozpoznała.
-Jackie, czy to twoje mieszkanie?

-Pozwól, że przybliżę ci twoją historię. Kiedy Pablo chciał powiedzieć prawdę o Angie ty byłaś blada oraz całą zapłakana. Wyszłaś na środek i powiedziałaś wszystkim prawdę. Zemdlałaś, ale nie pojechałaś do szpitala, bo byliśmy w 100% pewni, że to przez wypadek Angie. Tak znalazłaś się u mnie.
Rozmawialiśmy jeszcze przez kilka godzin, dopóki nie nadszedł zmrok. Leon odprowadził mnie pod same drzwi domu. Podziękowałam mu z całego serca, że cały czas przy mnie był. Na końcu złączyliśmy usta w namiętnym pocałunku, potem niestety musiałam iść do domu.
***German***
Po krótkiej podróży samochodem dotarłem do wyznaczonego przez siebie celu. Poszedłem w stronę jej klatki. Wszedłem. Napotkałem następną przeszkodę. Stojąc przy drzwiach chwilę zastanawiałem się jak wejść, ponieważ wiem, że Angie nie będzie chciała wrócić do naszej willi. Postanowiłem włamać się do mieszkania. Po dobrych 30 minutach szamotaniu przy zamku otworzyłem drzwi. Zastałem Angie drzemiącą sobie na kanapie. Wygląda tak słodko jak śpi. Nie miałem serca jej budzić. Wziąłem ja na ręce, zabrałem klucze, zamknąłem drzwi i wyruszyłem z Angie do samochodu. Możemy ominąć taki szczegół, iż Angie o mały włos i przywaliłaby głową w dach auta. Podobnie było również z drzwiami od willi, ale na szczęście nic się jej nie stało. Zaniosłem ją na górę do swojego pokoju. Czuję się szczęśliwy, że mogę Angie tam wprowadzić.
***Angie***
sobota, 30 listopada 2013
Rozdział 36 Czy to koniec? Przecież nic nie zapowiadało na katastrofę. cz.5
Jackie wyszła, a ja zostałam sama z książkami. Zaczęłam czytać z jedną z nich, ale German przyniósł mi jedną z moich najnudniejszych książek, więc od razu zasnęłam...
***German***
Wróciłem do domu. Zastanawiałem się "Dlaczego Violetta nie przyszła dzisiaj do Angie?". Miałem nadzieję, że miała po prostu ciężki dzień w Studiu. Poszedłem do swojej sypialni i tam zasnąłem.
***Angie**
Słońce wpadające do mojej sali oślepiło mnie swoim blaskiem. W taki sposób się obudziłam. Po przebudzeniu przyszedł do mnie Pablo, ale tylko na chwileczkę, bo zaraz zajęcia w Studiu miały się rozpocząć. Dzisiaj nadszedł dzień kiedy dzieciaki miały dowiedzieć się o moim pobycie w szpitalu. Było mi smutno, bo teraz moje nauczanie w Studiu stoi przed znakiem zapytania. Jeżeli uczniowie nie za akceptują mojego wyglądu, zakończę nauczanie w tym cudownym miejscu. Byłam zdana na samotność i nudę. Czuję się znakomicie, chociaż, że jeszcze nie mogę przyzwyczaić się do moich ran, ale lekarze muszą przetrzymać mnie tu jeszcze kilka dni, a tu jest tak NUDNO!
***Pablo***
Minęłam pierwsza lekcja, druga, a ja dalej nie powiedziałem uczniom co się dzieje z Angie. Musiałem jednak zebrać dzieciaki i oświadczyć mi złą nowinę.
-Dzieciaki, możecie tu podejść.
-Co się stało? -zapytała Francesca
Widziałem jak Violetta już ma łzy w oczach i robi się blada.
-Powiesz nam w końcu Pablo. Gdzie jest w ogóle Angie?
Violetta robiła co raz bardziej blada i łzy zaczęły je płynąć z oczu.
-Pablo!!! -krzyczały dzieciaki
Violetta wyszła na środek już w kiepskim stanie, cała zalana łzami i blada.
-Nie rób tego. Violetta. -mówiłem cicho do Violetty
-Pablo wam chce przekazać, że Angie jest w szpitalu.
W tym momencie Violetta spadała na ziemię, ale w ostatniej chwili Leon ją złapał.
***Violetta***
Po wiedziałam prawdę za Pabla. Przed oczami robiło mi się ciemno, ale miałam jeszcze przed sobą obraz pokaleczonej Angie. Gdzieś z dala dochodziły głosy.
***Pablo***
Pięknie Angie leży w szpitalu, a Violetta zemdlała. Wiedzieliśmy, że to nic poważnego tylko na w skutek wspomnień tak się stało, więc nie wysłałyśmy jej do szpitala. Ustaliliśmy z Antoniem, że Jackie zabierze ją do domu i weźmie ze sobą Leona. Leon wziął na ręce Violettę i wyszli w trójkę.
***Jackie***
-Leon, dasz sobie radę z Violettą?
- Ta, ta rozumiem na ślub.
-Daleko jeszcze?
-Do czego? Wasze ślubu? Nie wiem. Pytasz ja osioł ze Shreka. Co wymiękasz?
-hahahaha. Bardzo śmieszne. Mamy tylko taką jedną przeszkodę. Pan German.
-To już tutaj. Ta, ta. Widziałam jak się zachowywał na urodzinach Angie kiedy śpiewaliście razem.
Na tym etapie zakończyliśmy rozmowę. Weszliśmy do mojego domu. Leon położył Violettę na kanapie, ja przykryłam się kocem. Kontynuowaliśmy rozmowę, spoglądając co chwilę na Viole czy się przypadkiem nie obudziła.
***Pablo***
Teraz nie wiedziałem o kogo się martwić, bardziej o Angie , czy o Violetta. Jedna była zapewne pod opieką Germana, a druga na 100% była z Jackie i Leonem.
-Pablo, a co właściwie stało się z Angie? -zapytała Camila
-Byliśmy wczoraj u niej, ale nie wiem czy warto o tym mówić.
- Czy my też możemy tam iść? -zapytał Federico
-Obawiam się, że na razie nie. Nie wiadomo, jak wy zareagujecie na widok Angie i ona na wasz.
-To chociaż powiesz nam co się z nią stało?
-No dobrze dostała dwoma szklanymi przedmiotami i wygląda to tak średnio.
-Pablo my musimy ją odwiedzić.
-Zastanowimy się nad tym. Teraz kontynuujmy lekcję.
***Angie***
Tylko nuda, nuda i nuda w tym szpitalu czekam na popołudnie może mnie ktoś odwiedzi, przynajmniej mam taką nadzieję. Zasnęłam...
Poszłam do swojego pokoju. Tam położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać jakąś książkę. Około 20, ktoś zapukał do moich drzwi.
-Hej, Angie. Wiesz Jade znowu nie ma. Pytam się czy masz ochotę poukładać puzzle.
-Tak z miłą chęcią.
Powtórzyło się dużo rzeczy z wieczora, który był kilka, kilkanaście dni wcześniej.Łapaliśmy się za ręce. Zatapialiśmy się w oczach. Zaczęliśmy się całować.German wylądował bez koszulki, a ja miałam odpiętych kilka guzików. Nagle Jade wparowała kiedy się całowaliśmy. Zabrała Germana do ich wspólnego pokoju. I co było do usłyszenia prawiła mu kazanie. Kiedy krzyki ucichły położyłam się spać. Obudziłam się dość wcześnie. Poszłam, więc do kuchni napić się soku. Kiedy wracałam do swojego pokoju zobaczyłam w dużym pokoju Jade. Zaczęła na mnie szeptem krzyczeć, żeby nikogo nie obudzić. Jednak obydwie nie wytrzymałyśmy i zaczęłyśmy się bić. Biłyśmy się dość długo. Nagle Jade złapała dość dużą szybę i uderzyła mnie nią w głowę. Opadłam bezwładnie na podłogę, widziałam już jak przez mgłę.Przypomniały mi się słowa cyganki "Uważaj na szkło i kobietę, która cię nienawidzi." , rozumiałam o co w tym chodziło. Jade nie przestała i rzuciła w moją twarz wazonem, nie miałam jak się bronić, tylko rękoma przysłoniłam twarz, ale niestety lekko. Wtedy widziałam już tylko ciemność...
-Aaaaaaa....
-Angie już spokojnie.
-German, ty nic nie rozumiesz.
Wstałam z łóżka cała roztrzęsiona. Wychodziłam z sali, jednak German złapał mój nadgarstek.
-Puść... -powiedziałam do Germana chłodno, patrząc mu w oczy
Wypuścił mnie. Wybiegłam z sali oraz ze szpitala. Zatrzymałam się na chwilę się przed nim i spojrzałam w górę. W jednym z okien zauważyłam Germana, który patrzył się w moją stronę. Obróciłam się z żalem w oczach, ale biegłam dalej. Wiedziałam gdzie się chcę udać.
***Violetta***
Byłam na plaży. Po mojej lewej stronie ujrzałam Tomasa, na przeciw Tomiego stał Diego. Popatrzyłam przed siebie w morzu stał Leon.
-Teraz do ciebie należy decyzja.
Usłyszałam głosy z góry. Zaczęła wpatrywać się w błękitne niebo.
-Mama?
Osoba, z góry pokiwała twierdząco głową.
-Czy Angie przekazała ci coś?
-Nie. Co miała mi przekazać?
-Dowiesz się wszystkiego od Angie. Teraz czeka cię wybór.
Rozbrzmiała się muzyka do TE ESPERARE. Nie zastanawiałam się długo, a tak naprawdę od razu podbiegłam do Leona. Przytuliłam się do niego. Z tyłu zauważyłam moją mama, która była bardzo ucieszona i uśmiechnięta. Mnie zaś rozpierała duma, szczęście i miłość. Złapałam Leona za rękę, popatrzyliśmy sobie w oczy i pobiegliśmy razem w morze...
***German***
Widziałem przez okno jak Angie ucieka. Po spojrzała się na mnie przez chwilę, ale jednak wybrała ucieczkę. Ja poszedłem do lekarzy...
_____________________________________________________________
Oto przed wami rozdział 36.
Wiem, że byliście trochę zniecierpliwieni, ale już jest.
Przepraszam was.
Besos. ♥♥♥
***German***
Wróciłem do domu. Zastanawiałem się "Dlaczego Violetta nie przyszła dzisiaj do Angie?". Miałem nadzieję, że miała po prostu ciężki dzień w Studiu. Poszedłem do swojej sypialni i tam zasnąłem.
***Angie**
Słońce wpadające do mojej sali oślepiło mnie swoim blaskiem. W taki sposób się obudziłam. Po przebudzeniu przyszedł do mnie Pablo, ale tylko na chwileczkę, bo zaraz zajęcia w Studiu miały się rozpocząć. Dzisiaj nadszedł dzień kiedy dzieciaki miały dowiedzieć się o moim pobycie w szpitalu. Było mi smutno, bo teraz moje nauczanie w Studiu stoi przed znakiem zapytania. Jeżeli uczniowie nie za akceptują mojego wyglądu, zakończę nauczanie w tym cudownym miejscu. Byłam zdana na samotność i nudę. Czuję się znakomicie, chociaż, że jeszcze nie mogę przyzwyczaić się do moich ran, ale lekarze muszą przetrzymać mnie tu jeszcze kilka dni, a tu jest tak NUDNO!

Minęłam pierwsza lekcja, druga, a ja dalej nie powiedziałem uczniom co się dzieje z Angie. Musiałem jednak zebrać dzieciaki i oświadczyć mi złą nowinę.
-Dzieciaki, możecie tu podejść.
-Co się stało? -zapytała Francesca
Widziałem jak Violetta już ma łzy w oczach i robi się blada.

Violetta robiła co raz bardziej blada i łzy zaczęły je płynąć z oczu.
-Pablo!!! -krzyczały dzieciaki
Violetta wyszła na środek już w kiepskim stanie, cała zalana łzami i blada.
-Nie rób tego. Violetta. -mówiłem cicho do Violetty
-Pablo wam chce przekazać, że Angie jest w szpitalu.
W tym momencie Violetta spadała na ziemię, ale w ostatniej chwili Leon ją złapał.
***Violetta***
Po wiedziałam prawdę za Pabla. Przed oczami robiło mi się ciemno, ale miałam jeszcze przed sobą obraz pokaleczonej Angie. Gdzieś z dala dochodziły głosy.
***Pablo***
Pięknie Angie leży w szpitalu, a Violetta zemdlała. Wiedzieliśmy, że to nic poważnego tylko na w skutek wspomnień tak się stało, więc nie wysłałyśmy jej do szpitala. Ustaliliśmy z Antoniem, że Jackie zabierze ją do domu i weźmie ze sobą Leona. Leon wziął na ręce Violettę i wyszli w trójkę.
***Jackie***
-Leon, dasz sobie radę z Violettą?
- Ta, ta rozumiem na ślub.
-Daleko jeszcze?
-Do czego? Wasze ślubu? Nie wiem. Pytasz ja osioł ze Shreka. Co wymiękasz?
-hahahaha. Bardzo śmieszne. Mamy tylko taką jedną przeszkodę. Pan German.
-To już tutaj. Ta, ta. Widziałam jak się zachowywał na urodzinach Angie kiedy śpiewaliście razem.
Na tym etapie zakończyliśmy rozmowę. Weszliśmy do mojego domu. Leon położył Violettę na kanapie, ja przykryłam się kocem. Kontynuowaliśmy rozmowę, spoglądając co chwilę na Viole czy się przypadkiem nie obudziła.
***Pablo***
Teraz nie wiedziałem o kogo się martwić, bardziej o Angie , czy o Violetta. Jedna była zapewne pod opieką Germana, a druga na 100% była z Jackie i Leonem.
-Pablo, a co właściwie stało się z Angie? -zapytała Camila
-Byliśmy wczoraj u niej, ale nie wiem czy warto o tym mówić.
- Czy my też możemy tam iść? -zapytał Federico
-Obawiam się, że na razie nie. Nie wiadomo, jak wy zareagujecie na widok Angie i ona na wasz.
-To chociaż powiesz nam co się z nią stało?

-Pablo my musimy ją odwiedzić.
-Zastanowimy się nad tym. Teraz kontynuujmy lekcję.
***Angie***
Tylko nuda, nuda i nuda w tym szpitalu czekam na popołudnie może mnie ktoś odwiedzi, przynajmniej mam taką nadzieję. Zasnęłam...
Poszłam do swojego pokoju. Tam położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać jakąś książkę. Około 20, ktoś zapukał do moich drzwi.
-Hej, Angie. Wiesz Jade znowu nie ma. Pytam się czy masz ochotę poukładać puzzle.
-Tak z miłą chęcią.
Powtórzyło się dużo rzeczy z wieczora, który był kilka, kilkanaście dni wcześniej.Łapaliśmy się za ręce. Zatapialiśmy się w oczach. Zaczęliśmy się całować.German wylądował bez koszulki, a ja miałam odpiętych kilka guzików. Nagle Jade wparowała kiedy się całowaliśmy. Zabrała Germana do ich wspólnego pokoju. I co było do usłyszenia prawiła mu kazanie. Kiedy krzyki ucichły położyłam się spać. Obudziłam się dość wcześnie. Poszłam, więc do kuchni napić się soku. Kiedy wracałam do swojego pokoju zobaczyłam w dużym pokoju Jade. Zaczęła na mnie szeptem krzyczeć, żeby nikogo nie obudzić. Jednak obydwie nie wytrzymałyśmy i zaczęłyśmy się bić. Biłyśmy się dość długo. Nagle Jade złapała dość dużą szybę i uderzyła mnie nią w głowę. Opadłam bezwładnie na podłogę, widziałam już jak przez mgłę.Przypomniały mi się słowa cyganki "Uważaj na szkło i kobietę, która cię nienawidzi." , rozumiałam o co w tym chodziło. Jade nie przestała i rzuciła w moją twarz wazonem, nie miałam jak się bronić, tylko rękoma przysłoniłam twarz, ale niestety lekko. Wtedy widziałam już tylko ciemność...

-Angie już spokojnie.
-German, ty nic nie rozumiesz.
Wstałam z łóżka cała roztrzęsiona. Wychodziłam z sali, jednak German złapał mój nadgarstek.
-Puść... -powiedziałam do Germana chłodno, patrząc mu w oczy
Wypuścił mnie. Wybiegłam z sali oraz ze szpitala. Zatrzymałam się na chwilę się przed nim i spojrzałam w górę. W jednym z okien zauważyłam Germana, który patrzył się w moją stronę. Obróciłam się z żalem w oczach, ale biegłam dalej. Wiedziałam gdzie się chcę udać.
***Violetta***
Byłam na plaży. Po mojej lewej stronie ujrzałam Tomasa, na przeciw Tomiego stał Diego. Popatrzyłam przed siebie w morzu stał Leon.
-Teraz do ciebie należy decyzja.
Usłyszałam głosy z góry. Zaczęła wpatrywać się w błękitne niebo.
-Mama?

-Czy Angie przekazała ci coś?
-Nie. Co miała mi przekazać?
-Dowiesz się wszystkiego od Angie. Teraz czeka cię wybór.
Rozbrzmiała się muzyka do TE ESPERARE. Nie zastanawiałam się długo, a tak naprawdę od razu podbiegłam do Leona. Przytuliłam się do niego. Z tyłu zauważyłam moją mama, która była bardzo ucieszona i uśmiechnięta. Mnie zaś rozpierała duma, szczęście i miłość. Złapałam Leona za rękę, popatrzyliśmy sobie w oczy i pobiegliśmy razem w morze...
***German***
Widziałem przez okno jak Angie ucieka. Po spojrzała się na mnie przez chwilę, ale jednak wybrała ucieczkę. Ja poszedłem do lekarzy...
_____________________________________________________________
Oto przed wami rozdział 36.
Wiem, że byliście trochę zniecierpliwieni, ale już jest.
Przepraszam was.
Besos. ♥♥♥
piątek, 22 listopada 2013
Rozdział 35 Czy to koniec? Przecież nic nie zapowiadało na katastrofę. cz.4
Była godzina 6, postanowiłem obudzić już Violettę...
-Violetto wstawaj.
-Tak już wstaję.
-O godzinie 7 jedziemy do Studia.
-Widzimy się za chwilę na śniadaniu. -Tak.
Wyszedłem z jej pokoju. Violetta po 20 minutach zeszła na śniadanie.
-Wyspałaś się?
-Nie. Od kiedy Angie jest w szpitalu jakoś trudno mi się wyspać. Jak Angie się czuje?
-Jej stan jest w normie. Jedziemy już do Studia?
-Tylko wezmę torebkę.
Wyruszyliśmy w drogę do Studia. Kilka minut później byliśmy już na miejscu. Violetta poszła szukać Antonia.
-German. Co cię tym razem tu sprowadza?
-Jakby ci to powiedzieć. -zastanawiałem się chwilę
-Angie jest w szpitalu. -dokończyła za mnie Violetta
-Ale jak to się stało?
-Moją była narzeczona nienawidzi, Angie. Dostała od niej jakimś szklanymi przedmiotami, co najgorsze, że w głowę.
-Jaki jest stan?
-Stabilny, ale co do psychicznego nie mam pewności. Ona jest zdruzgotana. Jej twarz ma kilka kresek, a o ręką to nie wspomnę. Czy możemy prosić, aby Angie została na razie odsunięta z wykonywania swojej pracy?
-Damy jej czas tak długo jak będzie to potrzebne.
-To dobrze. Jeszcze co do odwiedzin. Wy jako nauczyciele, znajomi jak najbardziej, na razie z uczniami bym nie proponował.
-Zobaczymy jak się uprą to przyjdziemy wszyscy.
-Dobrze ja zostawiam Violettę i jadę pilnować Angie. Cześć.
-Do zobaczenia.
***Angie***
Obudziłam się wypoczęta. Na początku radosną jednak przypominałam sobie co stało się. Humor od razu mi się zmieniło. Germana nie było. Na pewno gdzieś w nocy wrócił do domu. Spojrzałam na kalendarz był poniedziałek. Muszę iść na zajęcia do Studia. Poniosłam się, ale maszyny zaczęły wariować, więc się położyłam.
***Jackie***
-Jackie, Pablo chodźcie tu. -usłyszałam głos Antonia
-Wujku co się stało?- zapytałam
-Angie leży w szpitalu.
-Jak to?!- zapytaliśmy z Pablem w tym samym momencie
-German tu był nie dawno i mi to powiedział. Proszę was, żebyście nie mówili tego na razie Gregorio, ani Beto, a zwłaszcza uczniom.
-Dobrze. Kiedy im powiemy?-zapytał Pablo
-Jutro. Wiem, że nie ładnie tak kłamać, ale jak coś to Angie musiała wsiąść dzień wolnego.
-Spokojnie,zobaczysz wszystko będzie dobrze wujku. Angie za niedługo wróci i będzie po staremu. My tam z Pablem wybierzemy się do niej po lekcjach.
-Dziękuję wam.
Właśnie zadzwonił dzwonek. Byłam przerażona co mogło się stać Angie. Pierwsza lekcja minęła w bardzo napiętej atmosferze przez moje rozmyślanie.
***Pablo***
Poszedłem na lekcję. Pierwszą miałem z Violettą i jej świtą. Camila, Francesca i Violetta miały mi do przestawienia jakąś piosenkę.
No se imaginan de qué cosas hablamos
Estando en nuestro sitio especial
(CONVERSAR)
De moda, chicos, música y vacaciones
Sueños que se vuelven, canciones jugando
Secretos entre melodías
Con mis amigas siempre imaginar
Un mundo mágico ideal
Hablamos de todo, siempre falta más
Planeta de las chicas, exclusividad
Las claves son las risas, código amistad
Planeta de las chicas, exclusividad
Las claves son las risas, código amistad
Aquí el tiempo se nos pasa volando
Todo es importante gritar
(CONVERSAR)
Entre nosotras no hay detalles pequeños
Nada se nos puede escapar de las manos
Szło im świetnie, dopóki Violetta nie wpadła w stan zamyślenia się.
-Ziemia, do Violetty. -krzyczały przez mikrofon Francesca i Camila
-Tak? Przepraszam was bardzo zamyśliłam się. -wypłynęło z głośników -Możemy zacząć jeszcze raz?
W tym momencie zadzwonił dzwonek, więc pokiwałem przecząco głową.
***Angie***
Właśnie mijała druga lekcja w Studiu, a ja leże sobie w szpitalnym łóżku.Ciekawa jestem jak tym razem usprawiedliwili mnie German i Violetta. Byłam znudzona i chciałam spróbować zasnąć. Ktoś jednak wszedł do sali. Nie otwierałam oczu, bo chciałam zobaczyć jak ta osoba się zachowa wobec mnie.
***Jackie***
Następna lekcja była Violettą. Gdy się rozgrzaliśmy. Zaczęliśmy ćwiczyć układ, który już był nam dobrze znany od dwóch tygodni.Violetta była cały czas zamyślona i co chwilę się przewracała. Widać było, że tłumi w sobie jakieś uczucie.
-Violetto mogłabyś tu na chwilę podejść.
-Oczywiście. -usłyszałam w odpowiedzi
-Wy macie dwie minuty na ochłonięcie.- powiedziałam do uczniów
***German***
Wszedłem do sali w której leżała. Oczy miała zamknięte postanowiłem, że ją pocałuję w policzek na powitanie. Usiadłem koło jej łóżka i trzymałem ją za rękę. Po chwili dłoń, którą trzymałem ścisnęła moją.. Zaraz po tym Angie otworzyła oczy.
-Witaj moja księżniczko. -zwróciłem się w taki sposób do Angie
***Violetta***
Jackie po poprosiła mnie na chwilę. Zaczęła coś wypisywać na kartce.
-Nie patrz co tu jest na pisane, ale idź z tym do Pabla, a potem do Antonia.
-Dobrze.
Wyszłam od Jackie trochę zdziwiona, a do Pabla weszłam trochę zmieszana.
-To od Jackie. Masz to przeczytać.
Pablo zaczął to czytać i podpisał ten świstek papieru. Nie wiedziałam o co chodzi, ale miałam nadzieję, że moje wątpliwości rozwieją się u Antonia. Weszłam do jego gabinetu.
-To od Jackie i Pabla.
-No tak można było się tego spodziewać.
-Czego można było się spodziewać?
-Proszę przeczytaj to.
Na kartce było napisane:
Proszę o zwolnienie Violetty Castillo z lekcji, ponieważ jest cały czas zamyślona w skutek tego jest rozkojarzona, na lekcji tańca cały czas potykała się i upadała, a kiedy śpiewała zapomniała tekstu.
Proszę, żeby udała się niezwłoczne do Angie, bo jest to na pewno ciągle rozmyślanie o niej.
Jacqueline
Pablo Galindo
Zrozumiałam, że miałam wrócić do domu i odpocząć, albo mam udać się do Angie, bo cały czas o nią się martwię.Było mi trochę przykro, ale z drugiej strony oni mieli rację.
-Czy jutro mogę wrócić na zajęcia? Czyli nauczyciele już wiedzą, że Angie jest w szpitalu? Kiedy uczniowie się dowiedzą? - zadawałam ciągle pytania Antoniowi
-Oczywiście, że jutro możesz wróci. Na razie tylko wiedzą Jackie i Pablo. Twoim kolegom i przyjaciołom powiemy jutro.
-To dobrze. Nie chciałabym ich okłamywać z tym co się stało.
-Teraz zmykaj do niej.
***Angie***
-Witaj, ty mój...........
-No wymyśl coś.
Po w mojej głowie tyle dokończeń."chłopaku, mężu, szwagrze, pracodawco, nadopiekuńczy tatusiu, wariacie" i jeszcze wiele innych.
-Witaj, ty moja sieroto!!!!!- dokończyłam po chwili
-Jak mnie nazwałaś?
-Sierota. Mam ci to przeliterować. S-I-E-R-O-T-A.
-Nie znalazłaś jakiegoś innego ładniejszego porównania?
-Nie. German jestem bardzo i to bardzo śpiąca.Pozwolisz, że się zdrzemnę.
-Jasne.
Po tych słowach ucałowałam Germana w policzek, obróciłam się w drugą stronę i zasnęłam...
***Jackie***
Violetta nie wróciła na lekcje czyli została zwolniona dzisiaj. Wyjdzie jej to na pewno na dobrze. Zadzwonił dzwonek, więc udałam się do pokoju nauczycielskiego. Z Pablem uzgodniłam, że od razu po lekcjach. Czyli za dwie godziny. Wzięłam łyk kawy i zadzwonił dzwonek, udałam się z powrotem na lekcje.
***Violetta***
Opuściłam Studio, może godzinę temu. Nie poszłam do Angie tylko do naszego domu i zamknęłam się w swoim pokoju. Rozmyślałam o wszystkim i o niczym. Nie miałam też zamiaru iść dzisiaj do szpitala, chciałam dzisiaj pobyć sama.
***German***
Angie zasnęła. Postanowiłem, że pójdę do domu i wrócę z kilkoma książkami dla niej. Tak, też zrobiłem. Zabrałem kilka książek z jej pokoju oraz parę z mojej kolekcji. Zajrzałem do gabinetu walały się tam papiery. Napisałem list i wróciłem do szpitala. Położyłem list wraz z książkami na jej stoliku. Pocałowałem ją w policzek i wyszedłem ze szpitala.
***Jackie***
Skończyły się lekcję.Mogłam odetchnąć z ulgą, że za niedługo zobaczę Angie, widać było, że Pablo też z tego powodu się. Pablo bardzo mnie namawiał, żebyśmy coś jej kupili, a tak naprawdę, żeby on coś kupił.
Wyszło, że kupił dla niej jedną różyczkę. Udaliśmy się z kwieciarni prosto do szpitala.
***Angie***
Obudziłam się. Zobaczyłam na swoim stoliku stertę książek i list. Wzięłam go do ręki. Teraz miałam wyjaśnienie dlaczego Germana nie ma przy mnie. Trzymając list poparzyłam przez chwile, przypomniało mi się wydarzenie z przed kilku dni, przejrzałam się w lusterku. Zobaczyłam, też swoja twarz zaczęły mi lecieć łzy. Schowałam się pod kołdrę i zwinęłam się w kłębek. ( Nie miała już nic poprzypinane do siebie).Emocje wzięły górę. Po chwili czułam jak ktoś siada koło mnie na łóżku i zaczyna powoli odkrywać, kołdrę. Ja szybko jednak ją złapałam i zaciągnęłam.
-Angie zachowujesz się jak dziecko. -usłyszałam głos Pabla
-Prędzej jak nastolatek, który się samo okalecza, bo ma problemy.
W tym momencie Pablo odsunął kołdrę. Bałam się tego, ale było już za późno. Zobaczyłam, że przyszła tez Jackie. Zaczęliśmy niekończącą się konferencję. Po 1.5 godziny do Pabla telefon. Musiał załatwić jakąś sprawę. W duchu cieszyłam się, Pablo już wyszedł.
-Czy powiedzieliście uczniom już, że jestem w szpitalu?
-Jeszcze nie, jutro to zrobimy.
-Nie chcę, żeby oni byli okłamywani.
-Spokojnie, nie będę. Angie robi się późno, a ja jeszcze kilka rzeczy w domu. Widzimy się jutro tak?
-Tak. Do zobaczenia.
Jackie wyszła, a ja zostałam sama z książkami. Zaczęłam czytać z jedną z nich, ale German przyniósł mi jedną z moich najnudniejszych książek, więc od razu zasnęłam.
__________________________________________________
Przepraszam, że rozdział dopiero dzisiaj. Było on pisany przez
cały tydzień oraz fragmenty dalszych rozdziałów również.
-Violetto wstawaj.
-Tak już wstaję.
-O godzinie 7 jedziemy do Studia.
-Widzimy się za chwilę na śniadaniu. -Tak.
Wyszedłem z jej pokoju. Violetta po 20 minutach zeszła na śniadanie.
-Wyspałaś się?
-Nie. Od kiedy Angie jest w szpitalu jakoś trudno mi się wyspać. Jak Angie się czuje?
-Jej stan jest w normie. Jedziemy już do Studia?
-Tylko wezmę torebkę.
Wyruszyliśmy w drogę do Studia. Kilka minut później byliśmy już na miejscu. Violetta poszła szukać Antonia.
-German. Co cię tym razem tu sprowadza?
-Jakby ci to powiedzieć. -zastanawiałem się chwilę
-Angie jest w szpitalu. -dokończyła za mnie Violetta
-Ale jak to się stało?
-Moją była narzeczona nienawidzi, Angie. Dostała od niej jakimś szklanymi przedmiotami, co najgorsze, że w głowę.
-Jaki jest stan?
-Stabilny, ale co do psychicznego nie mam pewności. Ona jest zdruzgotana. Jej twarz ma kilka kresek, a o ręką to nie wspomnę. Czy możemy prosić, aby Angie została na razie odsunięta z wykonywania swojej pracy?
-Damy jej czas tak długo jak będzie to potrzebne.
-To dobrze. Jeszcze co do odwiedzin. Wy jako nauczyciele, znajomi jak najbardziej, na razie z uczniami bym nie proponował.
-Zobaczymy jak się uprą to przyjdziemy wszyscy.
-Dobrze ja zostawiam Violettę i jadę pilnować Angie. Cześć.
-Do zobaczenia.
***Angie***
Obudziłam się wypoczęta. Na początku radosną jednak przypominałam sobie co stało się. Humor od razu mi się zmieniło. Germana nie było. Na pewno gdzieś w nocy wrócił do domu. Spojrzałam na kalendarz był poniedziałek. Muszę iść na zajęcia do Studia. Poniosłam się, ale maszyny zaczęły wariować, więc się położyłam.
***Jackie***
-Jackie, Pablo chodźcie tu. -usłyszałam głos Antonia
-Wujku co się stało?- zapytałam
-Angie leży w szpitalu.
-Jak to?!- zapytaliśmy z Pablem w tym samym momencie
-German tu był nie dawno i mi to powiedział. Proszę was, żebyście nie mówili tego na razie Gregorio, ani Beto, a zwłaszcza uczniom.
-Dobrze. Kiedy im powiemy?-zapytał Pablo
-Jutro. Wiem, że nie ładnie tak kłamać, ale jak coś to Angie musiała wsiąść dzień wolnego.
-Spokojnie,zobaczysz wszystko będzie dobrze wujku. Angie za niedługo wróci i będzie po staremu. My tam z Pablem wybierzemy się do niej po lekcjach.
-Dziękuję wam.
Właśnie zadzwonił dzwonek. Byłam przerażona co mogło się stać Angie. Pierwsza lekcja minęła w bardzo napiętej atmosferze przez moje rozmyślanie.
***Pablo***
Poszedłem na lekcję. Pierwszą miałem z Violettą i jej świtą. Camila, Francesca i Violetta miały mi do przestawienia jakąś piosenkę.
.jpg)
Estando en nuestro sitio especial
(CONVERSAR)
De moda, chicos, música y vacaciones
Sueños que se vuelven, canciones jugando
Secretos entre melodías
Con mis amigas siempre imaginar
Un mundo mágico ideal
Hablamos de todo, siempre falta más
Planeta de las chicas, exclusividad
Las claves son las risas, código amistad
Planeta de las chicas, exclusividad
Las claves son las risas, código amistad
Aquí el tiempo se nos pasa volando
Todo es importante gritar
(CONVERSAR)
Entre nosotras no hay detalles pequeños
Nada se nos puede escapar de las manos
Szło im świetnie, dopóki Violetta nie wpadła w stan zamyślenia się.
-Ziemia, do Violetty. -krzyczały przez mikrofon Francesca i Camila
-Tak? Przepraszam was bardzo zamyśliłam się. -wypłynęło z głośników -Możemy zacząć jeszcze raz?
W tym momencie zadzwonił dzwonek, więc pokiwałem przecząco głową.
***Angie***
Właśnie mijała druga lekcja w Studiu, a ja leże sobie w szpitalnym łóżku.Ciekawa jestem jak tym razem usprawiedliwili mnie German i Violetta. Byłam znudzona i chciałam spróbować zasnąć. Ktoś jednak wszedł do sali. Nie otwierałam oczu, bo chciałam zobaczyć jak ta osoba się zachowa wobec mnie.
***Jackie***
Następna lekcja była Violettą. Gdy się rozgrzaliśmy. Zaczęliśmy ćwiczyć układ, który już był nam dobrze znany od dwóch tygodni.Violetta była cały czas zamyślona i co chwilę się przewracała. Widać było, że tłumi w sobie jakieś uczucie.
-Violetto mogłabyś tu na chwilę podejść.
-Oczywiście. -usłyszałam w odpowiedzi
-Wy macie dwie minuty na ochłonięcie.- powiedziałam do uczniów
***German***
Wszedłem do sali w której leżała. Oczy miała zamknięte postanowiłem, że ją pocałuję w policzek na powitanie. Usiadłem koło jej łóżka i trzymałem ją za rękę. Po chwili dłoń, którą trzymałem ścisnęła moją.. Zaraz po tym Angie otworzyła oczy.
-Witaj moja księżniczko. -zwróciłem się w taki sposób do Angie
***Violetta***
Jackie po poprosiła mnie na chwilę. Zaczęła coś wypisywać na kartce.
-Nie patrz co tu jest na pisane, ale idź z tym do Pabla, a potem do Antonia.
-Dobrze.
Wyszłam od Jackie trochę zdziwiona, a do Pabla weszłam trochę zmieszana.
-To od Jackie. Masz to przeczytać.
Pablo zaczął to czytać i podpisał ten świstek papieru. Nie wiedziałam o co chodzi, ale miałam nadzieję, że moje wątpliwości rozwieją się u Antonia. Weszłam do jego gabinetu.
-To od Jackie i Pabla.
-No tak można było się tego spodziewać.
-Czego można było się spodziewać?
-Proszę przeczytaj to.
Na kartce było napisane:
Proszę o zwolnienie Violetty Castillo z lekcji, ponieważ jest cały czas zamyślona w skutek tego jest rozkojarzona, na lekcji tańca cały czas potykała się i upadała, a kiedy śpiewała zapomniała tekstu.
Proszę, żeby udała się niezwłoczne do Angie, bo jest to na pewno ciągle rozmyślanie o niej.
Jacqueline
Pablo Galindo
Zrozumiałam, że miałam wrócić do domu i odpocząć, albo mam udać się do Angie, bo cały czas o nią się martwię.Było mi trochę przykro, ale z drugiej strony oni mieli rację.
-Czy jutro mogę wrócić na zajęcia? Czyli nauczyciele już wiedzą, że Angie jest w szpitalu? Kiedy uczniowie się dowiedzą? - zadawałam ciągle pytania Antoniowi
-Oczywiście, że jutro możesz wróci. Na razie tylko wiedzą Jackie i Pablo. Twoim kolegom i przyjaciołom powiemy jutro.
-To dobrze. Nie chciałabym ich okłamywać z tym co się stało.
-Teraz zmykaj do niej.

-Witaj, ty mój...........
-No wymyśl coś.
Po w mojej głowie tyle dokończeń."chłopaku, mężu, szwagrze, pracodawco, nadopiekuńczy tatusiu, wariacie" i jeszcze wiele innych.
-Witaj, ty moja sieroto!!!!!- dokończyłam po chwili
-Jak mnie nazwałaś?
-Sierota. Mam ci to przeliterować. S-I-E-R-O-T-A.
-Nie znalazłaś jakiegoś innego ładniejszego porównania?
-Nie. German jestem bardzo i to bardzo śpiąca.Pozwolisz, że się zdrzemnę.
-Jasne.
Po tych słowach ucałowałam Germana w policzek, obróciłam się w drugą stronę i zasnęłam...
***Jackie***
Violetta nie wróciła na lekcje czyli została zwolniona dzisiaj. Wyjdzie jej to na pewno na dobrze. Zadzwonił dzwonek, więc udałam się do pokoju nauczycielskiego. Z Pablem uzgodniłam, że od razu po lekcjach. Czyli za dwie godziny. Wzięłam łyk kawy i zadzwonił dzwonek, udałam się z powrotem na lekcje.

Opuściłam Studio, może godzinę temu. Nie poszłam do Angie tylko do naszego domu i zamknęłam się w swoim pokoju. Rozmyślałam o wszystkim i o niczym. Nie miałam też zamiaru iść dzisiaj do szpitala, chciałam dzisiaj pobyć sama.
***German***
Angie zasnęła. Postanowiłem, że pójdę do domu i wrócę z kilkoma książkami dla niej. Tak, też zrobiłem. Zabrałem kilka książek z jej pokoju oraz parę z mojej kolekcji. Zajrzałem do gabinetu walały się tam papiery. Napisałem list i wróciłem do szpitala. Położyłem list wraz z książkami na jej stoliku. Pocałowałem ją w policzek i wyszedłem ze szpitala.
***Jackie***

Wyszło, że kupił dla niej jedną różyczkę. Udaliśmy się z kwieciarni prosto do szpitala.
***Angie***
Obudziłam się. Zobaczyłam na swoim stoliku stertę książek i list. Wzięłam go do ręki. Teraz miałam wyjaśnienie dlaczego Germana nie ma przy mnie. Trzymając list poparzyłam przez chwile, przypomniało mi się wydarzenie z przed kilku dni, przejrzałam się w lusterku. Zobaczyłam, też swoja twarz zaczęły mi lecieć łzy. Schowałam się pod kołdrę i zwinęłam się w kłębek. ( Nie miała już nic poprzypinane do siebie).Emocje wzięły górę. Po chwili czułam jak ktoś siada koło mnie na łóżku i zaczyna powoli odkrywać, kołdrę. Ja szybko jednak ją złapałam i zaciągnęłam.

-Prędzej jak nastolatek, który się samo okalecza, bo ma problemy.
W tym momencie Pablo odsunął kołdrę. Bałam się tego, ale było już za późno. Zobaczyłam, że przyszła tez Jackie. Zaczęliśmy niekończącą się konferencję. Po 1.5 godziny do Pabla telefon. Musiał załatwić jakąś sprawę. W duchu cieszyłam się, Pablo już wyszedł.
-Czy powiedzieliście uczniom już, że jestem w szpitalu?
-Jeszcze nie, jutro to zrobimy.
-Nie chcę, żeby oni byli okłamywani.
-Spokojnie, nie będę. Angie robi się późno, a ja jeszcze kilka rzeczy w domu. Widzimy się jutro tak?
-Tak. Do zobaczenia.
Jackie wyszła, a ja zostałam sama z książkami. Zaczęłam czytać z jedną z nich, ale German przyniósł mi jedną z moich najnudniejszych książek, więc od razu zasnęłam.
__________________________________________________
Przepraszam, że rozdział dopiero dzisiaj. Było on pisany przez
cały tydzień oraz fragmenty dalszych rozdziałów również.
poniedziałek, 18 listopada 2013
Rozdział 34 Czy to koniec? Przecież nic nie zapowiadało na katastrofę. cz.3
-Jeszcze nie. Jutro opuszczę ją na chwilę i pojadę z tobą do Studia, tylko trochę szybciej.
W tym momencie ktoś wszedł do sali...
-Witaj Germanie...
-Angelica miło cię widzieć. Chodź nie planowałem tego w takich okolicznościach.
***Podświadomość Angie***
-Angie, proszę powiedz Violettcie i Germanowi, że kocham ich z całej siły. dodaj jeszcze mojej Vilu, że czytając mój pamiętnik może się dużo dowiedzieć, i że zawsze jestem przy niej kiedy ona go czyta. Ucałuj ich ode mnie. I powiedz wszystkim z rodziny, że za nimi tęsknię.
-Dobrze. Tylko dlaczego ty to mi mówisz?
-Bo na ciebie już pora.
-Jak to?
Przytuliłyśmy się na pożegnanie. Moja siostra rozpłynęła się.
***Angie***
Nie mogłam otworzyć oczu, ale za to słuch mi się wyostrzył.
-Czy ona zrobiła to sama przez ciebie?
Rozpoznałam głos mamy.
-Nie. Dlaczego ona miała by coś takiego zrobić i to jeszcze przeze mnie?
-Jakbyś nie wiedział to wygląda jakby się samo okaleczała. Jej psychika na pewno ucierpi. Kto to jej w ogóle zrobił? Może ty?
-Wiem, że jej psychika może na tym ucierpieć.
-Kto to jej zrobił? Pytam się. Zrobiłeś na pewno to ty jej.
-Dosyć. Nie zrobiłam sobie, tego ja ani German. Jade rzuciła we mnie dwiema szklanymi, rzeczami. Nie obwiniaj mnie, a w dodatku Germana.
Kiedy mówiłam to otworzyłam oczy. Widać było w nich iskry. Raczej od dawna nie były to iskry tylko płomienie, które rozpalały moje oczy. Łzy próbowały ugasić ten pożar.
-Angie. Nic ci nie jest? Jak się czujesz? - pierwsza doskoczyła mnie siostrzenica.
-Chyba dobrze.
-Widzisz jak ona wygląda? -dalej naskakiwała mama na Germana
-Czy moglibyście przestać?!
-Przestanę jak zobaczę ciebie jak przeglądasz się w lustrze. -powiedziała mama z mega złością
Kiedy to powiedziała przysunęła duże lustro do mnie. Zobaczyłam się jak mam pociętą twarz, potem spojrzałam na ręce, bo pamiętam jak się nimi broniła. Nie mogłam uwierzyć, że mam tak mocno pokaleczone ręce. Rozpłakałam się.
-Proszę was wyjdźcie. Błagam chcę pobyć sama. -głos co raz bardziej mi się załamywał
Wszyscy wyszli.
***German***
-Dlaczego ty jej to zrobiłaś?
-Może tak nie cierpiała?
-Teraz będzie bardziej cierpiała bardziej niż do tej pory.
-Trudno,kiedyś i tak by musiała zmierzyć się ze swoim wyglądem. Ja już muszę iść.
-Odwiedzisz jeszcze ją?
-Nie wiem, idę się jeszcze spotkać z kilkoma osobami i wracam do Hiszpanii.
-Zostawisz córkę tak na pastwę losu?
-Życie wystawia ludzi na różne próby. Jeżeli ona teraz sobie poradzi to i w dalszym, życiu też. Nie chcę się w to wszystko mieszać.
-Ona cię potrzebuje. Nie widzisz tego.
-Teraz ona potrzebuje, chłopaka/narzeczonego/męża, który pokocha ją z tymi ranami. I jeszcze jedno. Nie zbliżaj się do Angie. Ona ma Pabla, który na pewno ją dalej kocha i są razem szczęśliwi.
-Ale....
-Żadne ale, muszę już iść. Do widzenia.
-Do widzenia. -odpowiedziałem zrezygnowany
-Tato ja też muszę ,już iść. Umówiłam się z Leonem.
-Dobrze. Widzimy się jutro rano w domu.
-Oki. Daj jeszcze chwilę czasu Angie i wejdź do niej.
-Dobry pomysł. Idź już.
***Angie***
Mówiłam sama do siebie na głos.
"Będę odtrącać ludzi. Uczniowie nie będą chcieli mnie znać. W ogóle wyrzucą mnie Studia. Czy Pablo będzie jeszcze moim przyjacielem?
Jest jeszcze jedno pytanie. Czy ktoś mnie kiedyś pokocha? Nie będzie go przerażało jak ja wyglądam. Pokocha mnie ze względu na co mam w środku."
-Ja cię kocham. I zawsze kochać będę. -wparował German
-Od którego momentu mnie słuchasz?
-Jakby to powiedzieć. Już wiem od początku.
-Co?!
-Wątpię, żeby uczniowie cię znienawidzili. Antonio na pewno cię nie wyrzuci ze Studia. Czy wygląd dużo zmienia? Nie. Pablo będzie dalej twoim przyjacielem i mam nadzieję, że tylko nim. Ja cię kocham. Nie za to jak ty wyglądasz, tylko za to jaką jesteś; miła, zabawna, pełna miłości.
-German.
- Dziękuję ci.
-Nie musisz mi dziękować, robię to z miłości do ciebie, ale i tak nie dokończyłem swojego monologu.
-To kończ teraz.
-W twoich pięknych oczach masz wymalowane, swoje emocje i uczucia. Teraz widzę, że jesteś zagubiona, nie wiesz co masz robić i jesteś zagubiona. Jednak między tym wszystkim można zobaczyć tą uśmiechniętą Angie. Którą kocham i kochać nie przestanę. - mówił to patrząc mi w oczy
-Tak poza tym jak długo tu siedzisz?
-Siedzę od dnia w którym się znałaś w szpitalu.
-Germana, błagam wróć do domu i odpocznij.
-Zostanę tylko jeszcze na dzisiejszą noc. Zgadzasz się?
-No dobrze.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy przez kilka godzin. Nastała noc. Oczy zaczęły mi się same zamykać. Zasnęłam.
***German***
Angie zasnęła ja chciałem ją trochę szybciej opuścić. Udało mi się. Wróciłem do domu. Poszedłem się wykąpać przebrać w nowe ubrania. Wpadłem do gabinetu zobaczyć co się tam dzieje. Zobaczyłem, że Ramallo sobie radzi pod moją nieobecność. Była godzina 6, postanowiłem obudzić już Violettę.
W tym momencie ktoś wszedł do sali...
-Witaj Germanie...

***Podświadomość Angie***
-Angie, proszę powiedz Violettcie i Germanowi, że kocham ich z całej siły. dodaj jeszcze mojej Vilu, że czytając mój pamiętnik może się dużo dowiedzieć, i że zawsze jestem przy niej kiedy ona go czyta. Ucałuj ich ode mnie. I powiedz wszystkim z rodziny, że za nimi tęsknię.
-Dobrze. Tylko dlaczego ty to mi mówisz?
-Bo na ciebie już pora.
-Jak to?
Przytuliłyśmy się na pożegnanie. Moja siostra rozpłynęła się.
***Angie***
Nie mogłam otworzyć oczu, ale za to słuch mi się wyostrzył.
-Czy ona zrobiła to sama przez ciebie?
Rozpoznałam głos mamy.
-Nie. Dlaczego ona miała by coś takiego zrobić i to jeszcze przeze mnie?
-Jakbyś nie wiedział to wygląda jakby się samo okaleczała. Jej psychika na pewno ucierpi. Kto to jej w ogóle zrobił? Może ty?
-Wiem, że jej psychika może na tym ucierpieć.
-Kto to jej zrobił? Pytam się. Zrobiłeś na pewno to ty jej.
-Dosyć. Nie zrobiłam sobie, tego ja ani German. Jade rzuciła we mnie dwiema szklanymi, rzeczami. Nie obwiniaj mnie, a w dodatku Germana.

-Angie. Nic ci nie jest? Jak się czujesz? - pierwsza doskoczyła mnie siostrzenica.
-Chyba dobrze.
-Widzisz jak ona wygląda? -dalej naskakiwała mama na Germana
-Czy moglibyście przestać?!
-Przestanę jak zobaczę ciebie jak przeglądasz się w lustrze. -powiedziała mama z mega złością
Kiedy to powiedziała przysunęła duże lustro do mnie. Zobaczyłam się jak mam pociętą twarz, potem spojrzałam na ręce, bo pamiętam jak się nimi broniła. Nie mogłam uwierzyć, że mam tak mocno pokaleczone ręce. Rozpłakałam się.
-Proszę was wyjdźcie. Błagam chcę pobyć sama. -głos co raz bardziej mi się załamywał
Wszyscy wyszli.
***German***
-Dlaczego ty jej to zrobiłaś?
-Może tak nie cierpiała?
-Teraz będzie bardziej cierpiała bardziej niż do tej pory.
-Trudno,kiedyś i tak by musiała zmierzyć się ze swoim wyglądem. Ja już muszę iść.
-Odwiedzisz jeszcze ją?
-Nie wiem, idę się jeszcze spotkać z kilkoma osobami i wracam do Hiszpanii.
-Zostawisz córkę tak na pastwę losu?
-Życie wystawia ludzi na różne próby. Jeżeli ona teraz sobie poradzi to i w dalszym, życiu też. Nie chcę się w to wszystko mieszać.
-Ona cię potrzebuje. Nie widzisz tego.
-Teraz ona potrzebuje, chłopaka/narzeczonego/męża, który pokocha ją z tymi ranami. I jeszcze jedno. Nie zbliżaj się do Angie. Ona ma Pabla, który na pewno ją dalej kocha i są razem szczęśliwi.
-Ale....
-Żadne ale, muszę już iść. Do widzenia.
-Do widzenia. -odpowiedziałem zrezygnowany
-Tato ja też muszę ,już iść. Umówiłam się z Leonem.
-Dobrze. Widzimy się jutro rano w domu.
-Oki. Daj jeszcze chwilę czasu Angie i wejdź do niej.
-Dobry pomysł. Idź już.
***Angie***
Mówiłam sama do siebie na głos.
"Będę odtrącać ludzi. Uczniowie nie będą chcieli mnie znać. W ogóle wyrzucą mnie Studia. Czy Pablo będzie jeszcze moim przyjacielem?
Jest jeszcze jedno pytanie. Czy ktoś mnie kiedyś pokocha? Nie będzie go przerażało jak ja wyglądam. Pokocha mnie ze względu na co mam w środku."
-Ja cię kocham. I zawsze kochać będę. -wparował German
-Od którego momentu mnie słuchasz?
-Jakby to powiedzieć. Już wiem od początku.
-Co?!
.jpg)
-German.
- Dziękuję ci.
-Nie musisz mi dziękować, robię to z miłości do ciebie, ale i tak nie dokończyłem swojego monologu.
-To kończ teraz.
-W twoich pięknych oczach masz wymalowane, swoje emocje i uczucia. Teraz widzę, że jesteś zagubiona, nie wiesz co masz robić i jesteś zagubiona. Jednak między tym wszystkim można zobaczyć tą uśmiechniętą Angie. Którą kocham i kochać nie przestanę. - mówił to patrząc mi w oczy
-Tak poza tym jak długo tu siedzisz?
-Siedzę od dnia w którym się znałaś w szpitalu.
-Germana, błagam wróć do domu i odpocznij.
-Zostanę tylko jeszcze na dzisiejszą noc. Zgadzasz się?
-No dobrze.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy przez kilka godzin. Nastała noc. Oczy zaczęły mi się same zamykać. Zasnęłam.
***German***
Angie zasnęła ja chciałem ją trochę szybciej opuścić. Udało mi się. Wróciłem do domu. Poszedłem się wykąpać przebrać w nowe ubrania. Wpadłem do gabinetu zobaczyć co się tam dzieje. Zobaczyłem, że Ramallo sobie radzi pod moją nieobecność. Była godzina 6, postanowiłem obudzić już Violettę.
niedziela, 17 listopada 2013
Rozdział 33 Czy to koniec? Przecież nic nie zapowiadało się na katastrofę. Cz.2
Postanowiliśmy razem z Violą, że zjemy jakieś szybkie śniadanie i przebierzemy się i jedziemy do szpitala...
-Tato, ja chcę już jechać. Nic nie przełknę z myślą, że Angie jest szpitalu.
-Dobrze jedziemy tylko wezmę telefon i klucze do samochodu.
-To ja jeszcze wezmę jakieś rzeczy dla Angie, które jej się przydadzą.
-Dobrze czekam w samochodzie.
Po chwili Violetta przyszła. I ruszyliśmy.
-Tato, proszę cię jedź powoli i w skupieniu, żebyśmy my też nie wylądowali w szpitalu.
-Oczywiście.
Po chwili byliśmy już pod szpitalem. Praktycznie do niego wbiegliśmy.
-Dzień dobry. Wie pan gdzie leży Angie Saramego?
-Kim państwo są dla tej kobiety?
-Jestem jej szwagrem, a to jest jej siostrzenica. Jej mama mieszka w Hiszpanii i już dzwoniliśmy do niej i przyleci jak najszybciej.
-Dobrze, możecie do niej wejść.
***Violetta***
Kiedy weszłam na salę i zobaczyłam Angie, która miała obandażowaną głowę. Twarz na której widać było rany po szkle oraz ręce, którymi prawdopodobnie się broniła, żeby nie było więcej ran na jej twarzy wyglądały (ręce) jakby się samo okaleczała. Odruch kazał obrócić się, przytulić się i zacząć płakać. Tak też zrobiłam.
-Violu, Angie na pewno wyjdzie z tego. Nie płacz.
-Nie widzisz jak ona wygląda?
-Widzę, ale czy wygląd naprawdę jest ważny?
Zostawiłam to pytanie bez odpowiedzi.
-Co my teraz zrobimy?- dalej pytałam ze łzami w oczach
-Nie wiem, córciu ważne, żebyśmy się ją zaopiekowali kiedy wyjdzie ze szpitala.
***German***
Kiedy zobaczyłem Angie z tymi ranami nie mogłem w to uwierzyć, że Jade była zdolna do czegoś takiego. Wiem tylko jedno z ranami czy bez i tak ją kocham i nie przestanę. Będę walczył o nią do końca. Siedzieliśmy przy niej kilka godziny licząc, że się wybudzi.
-Tato, czy ty zostajesz tutaj przy Angie czy wracasz do domu?
-Zostanę z nią. Zadzwonię po Ramallo, żeby po ciebie przyjechał.
-Dobrze. Ja już pójdę czekać przed szpitalem.
Violetta wyszła kilka godzin temu. Na dworze zapadł zmrok. Ja dalej siedziałem przy jej łóżku i będę tak siedział, aż się nie wybudzi. Była już północ. Gwiazdy rozjaśniały niebo swoim blaskiem zaś blask księżyca oświetlał twarz mojej ukochanej. Zasnąłem.
***Podświadomość Angie***
Byłam na łące. Znałam ją bardzo dobrze z mojego dzieciństwa. Zobaczyłam swoją zmarł siostrę.
-Angie, siostrzyczko co ci się stało?
-Jade, narzeczona Germana uderzyła mnie szyba w głowę, a potem rzuciła w moją twarz wazonem.
-Wiesz, to już nie jest jego narzeczona.
-Skąd to wiesz?
-Widziałam całe wydarzenie, ale to nie ja ci go opowiem tylko German.
-Dlaczego nie możesz zrobić ty tego?
-Bo teraz German tobą się zaopiekuje.
-Ale dobrze wiesz, że to nie będzie zbyt rozsądne,być ze swoim szwagrem. Ty mi tego nie wybaczysz. Co powie mama? Pablo to przecież on mnie kocha.
-Angie, on już myślał, że nigdy nie znajdzie drugiej połówki po mojej śmierci. Teraz do ciebie należeć będzie to miejsce. Mama na początku będzie robiła ci i jemu wyrzuty sumienia, ale z czasem zrozumie. A Pablo? Po czasie i długich rozmyśleniach, przestanie o ciebie zabiegać. Będzie tak jak z mamą zrozumie jednak w tym przypadku będziesz musiała go trochę przekonać. Angie?
-Tak, siostrzyczko?
***German***
Promienie słońca wpadające do sali, obudziły mnie. Akuratnie do sali w szedł lekarz.
-Przepraszam. Mógłbym wiedzieć co się stało Angie Saramego?
-Tak. Doznała wstrząsu mózg, gdy dostała czym szklanym w głowę. Jak widać twarz i ręce są po cięte. Kiedy ona się wybudzi musi się pan ją dobrze zaopiekować, bo inaczej może na tym ucierpieć jej psychika.
-Dziękuję na pewno dam sobie radę.
Wpatrywałem się w Angeles jak w obrazek, trzymając ją za rękę powtarzając cały czas te same słowa:
***Podświadomość Angie***
-Powiesz coś o Violettcie?

-Dziękuję ci, że coś powiedziałaś mi więcej o Violettcie, przy okazji zaczepiłaś o temat Germana. Cieszę się, że odnalazłaś rodzinę i dzięki tobie jest ona szczęśliwa.
-To jest dla mnie też wielkie szczęście. Boję jednak, że po wypadku wszystko się zmieniło.
***German***
Siedziałem przy niej dalej nie mogłem jej opuścić.
-Tato, czy Angie już się wybudziła?- usłyszałem głos Violetty
-Niestety nie Violetto. - odpowiedziałem zrezygnowany
-Mam nadzieję, że za niedługo się wybudzi. Jak myślisz czy Angie się zmieni kiedy zobaczy się całą pokaleczoną? Boje się, że jej psychika na tym ucierpi i nie będzie akceptowała samej siebie.
-Tego się najbardziej się obawiam.
-Może skończmy ten temat, bo w głowie mi się kręci jak o tym gadam.
-Dobrze.
-Dzwoniłeś już do Studia?
-Jeszcze nie. Jutro opuszczę ją na chwilę i pojadę z tobą do Studia, tylko trochę szybciej.
W tym momencie ktoś wszedł do sali...
środa, 13 listopada 2013
Rozdział 32. To tylko serial.../ Czy ty koniec? Nic nie zapowiadało na katastrofę.
Na pożegnanie ucałowałam go w policzek i poszłam na lekcje...
Które minęły mi z resztą bardzo szybko.Dzisiejszego dnia też byłam zmuszona wracać sama do domu, ale tam się nie wybrałam, ale w odwrotnym kierunku. Do parku, przechadzał się uliczkami z głową w chmurach. Wpadłam na kogoś.
-Przepraszam pana. German?!
-Angie? Co ty tutaj robisz?
-Ja spaceruję i delektuje się, że jest już początek weekendu.
-Może masz ochotę się gdzieś przejść?
-Z miłą chęcią.
Spacerowaliśmy sobie przez cały park. Zobaczyłam budkę z jabłkami w czekoladzie.
-Aaaaa...
-Angie co się dzieje? Co ty zobaczyłaś?
-Zobacz tam. -wskazałam na budkę
-Maryja też je uwielbiała poczekaj chwilę.
Poszedł i kupił mi to jabłuszko. Przyszedł i podarował mi je.
- Ty nie chcesz?
-Dzisiaj na takie cuś nie mam apetytu. Ale jak ty byś dała mi swojego gryza miło by był.
-Nie lubię się dzielić swoim jabłuszkiem. Przepraszam.
-No nic. Trudno.
-Trzymaj gryza, nie lubię jak jesteś smutny.
-Miło mi to słyszeć.
-German, ja muszę, chcę wracać już do domu, bo za 20 minut, o 16 leci mój ulubiony serial.
-Dobrze no to w drogę.
Po 19 minutach, byliśmy już pod domem.Ja rzuciłam się na kanapę i włączyłam telewizor. Chwilę po tym dołączyły się do mnie Violetta i Olga. Oglądałyśmy moją ukochaną telenowele, zajadając przy tym popcorn. Wciągnęła mnie. Po jakimś czasie zaczęłam gadać do telewizora. "Diego wyznaj Clarze miłość. Dlaczego wy dwoje się oszukujecie?" Kilka minut później do sceny weszła Carla nienawidzę jej. Zaczęłam się z niej nabijać, bo miała bardzo dziwną sukienkę.
-Angie uspokój się to tylko serial...
-Ja to przeżywam, wczuwam się w rolę biednej Clary.
Piłam sok kiedy z telewizora zabrzmiało. "Ja z Carlą idziemy tylko na spotkanie biznesowe". Połowę soku, który miałam w ustach wyplułam, a drugą częścią zaczęłam się dławić.
-Angie nic ci nie jest.-mówiła przerażona Violetta
-Nie. Oglądamy dalej.
-Ty przedawkowałaś ten serial. Wychodzimy.
-Violu nie.
-Tak Angie.
-Daj pooglądać jest to ostatnia minuta.
Oglądałam nie mrużąc oczu ostatnią minutę. Była akcja, że ktoś zrobił imprezę w domu Diega, a jego córka Martina o niczym nie wiedziała. "On zaczął krzyczeć "Martinaaaaaa". Co najlepsze, że German wolał gdzieś z góry w tym tym samym czasie co Diego tylko, że nie Martina lecz "Violettaaaa".
-Ale się synchronizowali. -powiedziałam
-Szok. -dodała Olga
Był piątek, więc następną dawka serialu w poniedziałek. Byłam wściekła, że zakończyli w takim momencie. Zaczęłam się tarzać po podłodze, krzycząc "Dlaczego!!!", dopóki nie walnęła się w nogę od stołu. Wstałam i zaczęłam się śmiać i płakać jednocześnie, trochę mi się trochę kręcili w głowie,wyglądało to trochę jakbym była pijana. Wyglądało to trochę jakbym była pijana.
-Angie kiwasz się jakbyś była pijana.- wystawiła śmiałą tezę Violetta.
-Bo trochę mi się kręci w głowie.
-Olgo mogłabyś przynieść kostki lodu zawinięte w ścierkę?- zapytała grzecznie Viola
-Już idę.
Po chwili Olga przyniosła to o co prosiła Violetta. Ja zostałam zmuszona do leżenia. Wiadomo one jak zwykle wszystko wyolbrzymiają.Po jakieś godzinie leżenia mogłam się ruszyć. Wiem poszłam do swojego pokoju. Tam położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać jakąś książkę. Około 20, ktoś zapukał do moich drzwi.
-Hej, Angie. Wiesz Jade znowu nie ma. Pytam się czy masz ochotę poukładać puzzle.
-Tak z miłą chęcią.
Powtórzyło się dużo rzeczy z wieczora, który był kilka, kilkanaście dni wcześniej.(Rozdział 9) Łapaliśmy się za ręce. Zatapialiśmy się w oczach. Zaczęliśmy się całować.German wylądował bez koszulki, a ja miałam odpiętych kilka guzików. Nagle Jade wparowała kiedy się całowaliśmy. Zabrała Germana do ich wspólnego pokoju. I co było do usłyszenia prawiła mu kazanie. Kiedy krzyki ucichły położyłam się spać. Obudziłam się dość wcześnie. Poszłam, więc do kuchni napić się soku. Kiedy wracałam do swojego pokoju zobaczyłam w dużym pokoju Jade. Zaczęła na mnie szeptem krzyczeć, żeby nikogo nie obudzić. Jednak obydwie nie wytrzymałyśmy i zaczęłyśmy się bić. Biłyśmy się dość długo. Nagle Jade złapała dość dużą szybę i uderzyła mnie nią w głowę. Opadłam bezwładnie na podłogę, widziałam już jak przez mgłę.Przypomniały mi się słowa cyganki "Uważaj na szkło i kobietę, która cię nienawidzi." (Rozdział 21), rozumiałam o co w tym chodziło. Jade nie przestała i rzuciła w moją twarz wazonem, nie miałam jak się bronić, tylko rękoma przysłoniłam twarz, ale niestety lekko. Wtedy widziałam już tylko ciemność.
***Violetta***
Usłyszałam dźwięki tłuczonego szkła. Choć było jeszcze wcześnie postanowiłam wstać. Zbiegłam na dół. Moje oczy ujrzały Angie całą w krwi, a zwłaszcza jej twarz i Jade z uśmiechem na twarzy.
-Tatoooo. -krzyczałam z całej siły, ale już zapłakanym głosem.
-Co się stało?
-Chodź, a raczej zbiegnij to sam zobaczyć. Byle szybko i weź telefon.
***German***
Zobaczyłem Angie bezwładnie leżąca w kałuży krwi. Od razu zadzwoniłem na pogotowie.Mieli za chwilę przyjechać.
-Jade coś ty jej zrobiła?
-Nic. Byłam o ciebie zazdrosna i jakoś takoś wyszło.
-Nie widzisz w jakim ona jest stanie? Jade musimy się rozstać. Nie chcę mieć takiej żony która jest zdolna do takich rzeczy.
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi i zobaczyłem pogotowie, którzy zabrali Angie do Szpitala im. Aleksandry. Postanowiliśmy razem z Viola, że zjemy jakieś szybkie śniadanie i przebierzemy się i jedziemy do szpitala...
_______________________________________________
Następny rozdział piątek lub sobota.
To jest porażka przyszykowana na "X" rozdziałów.
Nie chodzi mi o 10 rozdziałów tylko na czas nie określony.
Taki SUPRISE ode mnie....
♥♥♥
Które minęły mi z resztą bardzo szybko.Dzisiejszego dnia też byłam zmuszona wracać sama do domu, ale tam się nie wybrałam, ale w odwrotnym kierunku. Do parku, przechadzał się uliczkami z głową w chmurach. Wpadłam na kogoś.
-Przepraszam pana. German?!
-Angie? Co ty tutaj robisz?
-Ja spaceruję i delektuje się, że jest już początek weekendu.
-Może masz ochotę się gdzieś przejść?
-Z miłą chęcią.
Spacerowaliśmy sobie przez cały park. Zobaczyłam budkę z jabłkami w czekoladzie.
-Aaaaa...
-Angie co się dzieje? Co ty zobaczyłaś?
-Zobacz tam. -wskazałam na budkę

Poszedł i kupił mi to jabłuszko. Przyszedł i podarował mi je.
- Ty nie chcesz?
-Dzisiaj na takie cuś nie mam apetytu. Ale jak ty byś dała mi swojego gryza miło by był.
-Nie lubię się dzielić swoim jabłuszkiem. Przepraszam.
-No nic. Trudno.
-Trzymaj gryza, nie lubię jak jesteś smutny.
-Miło mi to słyszeć.
-German, ja muszę, chcę wracać już do domu, bo za 20 minut, o 16 leci mój ulubiony serial.
-Dobrze no to w drogę.
Po 19 minutach, byliśmy już pod domem.Ja rzuciłam się na kanapę i włączyłam telewizor. Chwilę po tym dołączyły się do mnie Violetta i Olga. Oglądałyśmy moją ukochaną telenowele, zajadając przy tym popcorn. Wciągnęła mnie. Po jakimś czasie zaczęłam gadać do telewizora. "Diego wyznaj Clarze miłość. Dlaczego wy dwoje się oszukujecie?" Kilka minut później do sceny weszła Carla nienawidzę jej. Zaczęłam się z niej nabijać, bo miała bardzo dziwną sukienkę.
-Angie uspokój się to tylko serial...
-Ja to przeżywam, wczuwam się w rolę biednej Clary.
Piłam sok kiedy z telewizora zabrzmiało. "Ja z Carlą idziemy tylko na spotkanie biznesowe". Połowę soku, który miałam w ustach wyplułam, a drugą częścią zaczęłam się dławić.
-Angie nic ci nie jest.-mówiła przerażona Violetta
-Nie. Oglądamy dalej.
-Ty przedawkowałaś ten serial. Wychodzimy.
-Violu nie.
-Tak Angie.
-Daj pooglądać jest to ostatnia minuta.
Oglądałam nie mrużąc oczu ostatnią minutę. Była akcja, że ktoś zrobił imprezę w domu Diega, a jego córka Martina o niczym nie wiedziała. "On zaczął krzyczeć "Martinaaaaaa". Co najlepsze, że German wolał gdzieś z góry w tym tym samym czasie co Diego tylko, że nie Martina lecz "Violettaaaa".
-Ale się synchronizowali. -powiedziałam
-Szok. -dodała Olga
Był piątek, więc następną dawka serialu w poniedziałek. Byłam wściekła, że zakończyli w takim momencie. Zaczęłam się tarzać po podłodze, krzycząc "Dlaczego!!!", dopóki nie walnęła się w nogę od stołu. Wstałam i zaczęłam się śmiać i płakać jednocześnie, trochę mi się trochę kręcili w głowie,wyglądało to trochę jakbym była pijana. Wyglądało to trochę jakbym była pijana.
-Angie kiwasz się jakbyś była pijana.- wystawiła śmiałą tezę Violetta.
-Bo trochę mi się kręci w głowie.
-Olgo mogłabyś przynieść kostki lodu zawinięte w ścierkę?- zapytała grzecznie Viola
-Już idę.
Po chwili Olga przyniosła to o co prosiła Violetta. Ja zostałam zmuszona do leżenia. Wiadomo one jak zwykle wszystko wyolbrzymiają.Po jakieś godzinie leżenia mogłam się ruszyć. Wiem poszłam do swojego pokoju. Tam położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać jakąś książkę. Około 20, ktoś zapukał do moich drzwi.
-Hej, Angie. Wiesz Jade znowu nie ma. Pytam się czy masz ochotę poukładać puzzle.
-Tak z miłą chęcią.
Powtórzyło się dużo rzeczy z wieczora, który był kilka, kilkanaście dni wcześniej.(Rozdział 9) Łapaliśmy się za ręce. Zatapialiśmy się w oczach. Zaczęliśmy się całować.German wylądował bez koszulki, a ja miałam odpiętych kilka guzików. Nagle Jade wparowała kiedy się całowaliśmy. Zabrała Germana do ich wspólnego pokoju. I co było do usłyszenia prawiła mu kazanie. Kiedy krzyki ucichły położyłam się spać. Obudziłam się dość wcześnie. Poszłam, więc do kuchni napić się soku. Kiedy wracałam do swojego pokoju zobaczyłam w dużym pokoju Jade. Zaczęła na mnie szeptem krzyczeć, żeby nikogo nie obudzić. Jednak obydwie nie wytrzymałyśmy i zaczęłyśmy się bić. Biłyśmy się dość długo. Nagle Jade złapała dość dużą szybę i uderzyła mnie nią w głowę. Opadłam bezwładnie na podłogę, widziałam już jak przez mgłę.Przypomniały mi się słowa cyganki "Uważaj na szkło i kobietę, która cię nienawidzi." (Rozdział 21), rozumiałam o co w tym chodziło. Jade nie przestała i rzuciła w moją twarz wazonem, nie miałam jak się bronić, tylko rękoma przysłoniłam twarz, ale niestety lekko. Wtedy widziałam już tylko ciemność.
***Violetta***
Usłyszałam dźwięki tłuczonego szkła. Choć było jeszcze wcześnie postanowiłam wstać. Zbiegłam na dół. Moje oczy ujrzały Angie całą w krwi, a zwłaszcza jej twarz i Jade z uśmiechem na twarzy.
-Tatoooo. -krzyczałam z całej siły, ale już zapłakanym głosem.
-Co się stało?
-Chodź, a raczej zbiegnij to sam zobaczyć. Byle szybko i weź telefon.
***German***
Zobaczyłem Angie bezwładnie leżąca w kałuży krwi. Od razu zadzwoniłem na pogotowie.Mieli za chwilę przyjechać.
-Jade coś ty jej zrobiła?
-Nic. Byłam o ciebie zazdrosna i jakoś takoś wyszło.
-Nie widzisz w jakim ona jest stanie? Jade musimy się rozstać. Nie chcę mieć takiej żony która jest zdolna do takich rzeczy.
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi i zobaczyłem pogotowie, którzy zabrali Angie do Szpitala im. Aleksandry. Postanowiliśmy razem z Viola, że zjemy jakieś szybkie śniadanie i przebierzemy się i jedziemy do szpitala...
_______________________________________________
Następny rozdział piątek lub sobota.
To jest porażka przyszykowana na "X" rozdziałów.
Nie chodzi mi o 10 rozdziałów tylko na czas nie określony.
Taki SUPRISE ode mnie....
♥♥♥
poniedziałek, 11 listopada 2013
Rozdział 31
Wpatrywałam się z jeden z napisów na ścianie. Zasnęłam...
***German***
-Przepraszam cię Jackie, widać, że Angie musi odpocząć po takich wrażeniach jakich ich zafundowaliśmy.
-Tak, wiem. To był ciężki dzień dla wszystkich.
-Zapraszam cię za tydzień w piątek.
-Przyjmuję zaproszenie. Więc do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Byłem zmęczony więc poszedłem spać...
***Angie***
Byłam na dworze w jakimś parku. Byłam ubrana w suknię ślubną. Zaczęłam biec, piękny park zmienił się w ciemny las. Biegłam dalej, moja sukienka była co raz bardziej poszarpana. Wybiegłam z lasu i znalazłam się w pokoju Violetty. Gdzie był German ubrany w garniturze, ja dalej zaś w sukience, która dalej była poszarpana. Po chwili usłyszałam.
-Czy ty German Castillo bierzesz Angeles Saramego za żonę?
-Tak. -taka była odpowiedzieć Germana
-A czy ty Angeles Saramego bierzesz Germana Castillo za męża?
-....
Nie dowiedziałam się jaka była moja odpowiedź, bo obudziłam się. Spojrzałam na swój budzik, była szósta z hakiem. Postanowiłam wstać i zajrzeć do drugiej nowej szafy. Znalazłam tam kwiecistą sukienkę i to właśnie ja postanowiłam ubrać. Zeszłam na śniadanie.
-Dzień dobry wszystkim. -powiedziałam
-Dzień dobry. Jak się spało w stary nowym pokoju? -odpowiedział na moje powitanie i jeszcze się zapytał German
-W porządku. Gdzie jest Jade?
-W Spa siedzi od kilku dni.
-Nawet na to nie zwróciłam uwagi.
Śniadanie minęło ogólnie w miłej atmosferze. Rozmawialiśmy o moich urodzinach.
-Angie musimy już iść do Studia.
-Już, już, tylko pójdę po nuty na góry.
-Dobrze.
Po chwili byłyśmy w drodze do Studia.
-Angie?
-Słucham cię Violu.
-Czy mogłabyś przyjść do mnie wieczorem chciałabym porozmawiać?
-Oczywiście.
Właśnie doszłyśmy do Studia. Uczniowie na mnie się jeszcze raz rzucili. Poszłam do pokoju nauczycielskiego, tam również miło i ciepło mnie przywitali.
-Wiecie co zapomnieliśmy o jednym. -powiedział Pablo
-O czym? -zapytał się troszeczkę przerażony Antonio
-Nie posprzątaliśmy wczoraj sali. -odpowiedział zrujnowany Pablo
-Dajcie nam 30 minut. -powiedziała Jackie -Angie chodź.- dodała po chwili
Wyszłyśmy z pokoju
-Violetta,Francesca, Camila, Leon, Marco, Federico. Chodźcie ty na chwilę. -zaczęła wołać Jackie
-Co się stało? -zapytała Violetta
-Chodzi o to, że nie posprzątaliśmy po wczorajszej imprezie. Pomożecie? -zapytałam
-Oczywiście. -jak zwykle zsynchronizowali się.
Poszliśmy do naszej ukochanej sali. Włączyliśmy głośnio piosenkę.
Written in these walls are the stories that I can’t explain
I leave my heart open but it stays right here empty for days...
...The story of my life I take her home
I drive all night to keep her warm and time…
Is frozen (the story of, the story of)
The story of my life I give her hope
I spend her love until she’s broke inside
The story of my life (the story of, the story of)
Written on these walls are the colors that I can’t change
Leave my heart open but it stays right here in it's cage
I know that in the morning now I’ll see us in the light upon a hill
Although I am broken, my heart is untamed still...
***German***
Po śniadaniu poszedłem do biura. Usiadłem wygodnie w fotelu. Przeciągałem się na krześle i nagle cała sterta papierów , która była aż pod sufit zwaliła się na mnie. Całe biuro pływało w papierach.
***Angie***

-Pablo!!!- krzyknęła Jackie
-Tak?
-Można? Można. -powiedziałam do Pabla
-Wychodzi na to, że tak. No to zaczynam lekcję.
Każdy poszedł do swojej sali. Lekcje minęły mi dość szybko choć trwały z godzinny opóźnieniem, przez ten bałagan.
***German***
Prawie się topiłem pod tymi papierami, teraz trzeba będzie wszystko posegregować. Przepłynąłem do drzwi, ale klamka nie chciała drgnąć.Zostałem uwięziony w biurze ze stertą różnych papierów. Znalazłem jakąś książkę i zacząłem ją czytać dla zabicia wolnego czasu.
***Angie***
Lekcje minęły mi dość szybko. Wróciłam do domu sama, bo Violetta miała jeszcze lekcje. Doszłam do domu. Chciałam porozmawiać z Germanem. Udałam się w kierunku jego gabinetu. Drzwi z początku nie chciały się otworzyć., jednak po bitwie z klamką otworzyły się, a na mnie spadła sterta papierów., a za nią zaś German.
-Co tu się stało?!
-Nic, tylko się przeciągałem i to spadło.
- Wierzę ci, a teraz idź rób mi kawę, ale nie z ekspresu, ale sam albo idź kup mi coś w Starbucks.
-No dobrze.
Wyszedł z domu. Ja włożyłam wszystkie papiery na kilka małych, górek. Zamknęłam się w pokoju i zaczęłam to wszystko układać.
***Violetta***
Wróciłam około 16, a Angie dwie godziny szybciej. Miałam z nią pogadać. Szukałam jej po całym domu. Zobaczyłam, że tata wali w drzwi od swojego gabinetu. W jednej trzymał coś do picia ze Starbucks'u. Zabrałam mu to.
-Oddaj to.
-Spokojnie nie pieklić mi się tu tak. Gdzie jest Angie?
-Siedzi sobie zamknięta w moim gabinecie.
-Zostaw ją może chce pobyć sama. Tato?
-Tak Violu.
-My dawno nie spędzaliśmy razem czasu wolnego. Może gdzieś się wybierzmy?
-Dobrze. To gdzie chcesz iść?
-Może do kina i na lody?
- To chodźmy.
-Tylko daj napisać mi sms'a.
Wyszliśmy z domu.
***Angie***
Było tego masa. German cały czas dobijał się do biura, a ja go nie wpuszczałam. Słyszałam też strzępki rozmowy Violetty i Germana. Dostałam sms'a.
Masz czas na pobycie w samotności.
Wyciągnęłam tatę na spędzenie czasu
wolnego z córką.
Całuję.
Violetta.
Chodź było co raz później papiery nade mną wygrywały, ale ja się nie poddam. Po następnych sześciu godzinach czyli około 23.30 skończyłam. Otworzyłam, drzwi ale nie miałam siły wstać i iść do swojego pokoju. Zasnęłam na miejscu oparta o biurko.
***German***
Usłyszałem przekręcanie zamka. Dałem jeszcze Angie chwilę czasu i wszedłem do biura. Ona wszystko tu poukładała popisywała co jest czym, i leżała na podłodze.Podbiegłem do niej, przez głowę przelatywały najgorsze myśli, ale gdy westchnęła przez sen rozumiałem, że śpi. Zaniosłem ją do góry do siebie, bo Jade informowała mnie, że przyjedzie ze spa dopiero w sobotę. Położyłem się kolo niej i również zasnąłem.
***Angie***
Obudziłam się w miękkim łóżku, ale nie moim. Obróciłam się obok na łóżku zobaczyłam Germana. Przypomniałam sobie co wczoraj się stało, więc na 100% nie wylądowałam z Germanem w łóżku. Wyszłam jak najszybciej z łóżka a na jego komodzie była kartka z napisem Angie
Przepraszam, że położyłem cię w moim łóżku,
ale, że Jade wraca dopiero w sobotę postanowiłem
cię położyć u mnie. Przepraszam, jak wykorzystałem
to, że spałaś. Kocham cię...
German
Zabrałam list i wyszłam z jego pokoju do mojego. Tam postanowiłam się, że się przebiorę i przyszykuję coś na lekcję. Była 6.40. Nikt nie wstawał, a ja już wszystko zrobiłam, napisałam Violettcie, kartkę i zaniosłam ją do jej pokoju, a sama wyszłam do Studia. Kiedy tam dotarłam. Zobaczyła roztańczonego Pabla, który słuchał właśnie Luz, camara, accion.
Es necesario poder rugir
Inevitable saber gritar
Es importante para sentir
Imprescindible para cantar
Cura la fiebre y te hace bien
Al escenario y a disfrutar
Mueve la pelvis en su vaivén
Pon el vértigo y a bailar
Pablo zabrał mnie w obroty i zaczęliśmy tańczyć.
Es necesario querer latir
Inevitable saber vibrar
Es importante para vivir
Imprescindible para cantar
Cura la fiebre y te hace bien
Al escenario y a disfrutar
Mueve la pelvis en su vaivén
Pon el vértigo y a bailar
Hasta las piedras quieren bailar
Tak zakończyliśmy piosenkę, ale Pablo postawił na coś więcej, pocałował mnie namiętnie, a ja oddawałam łapczywie pocałunki, trwało to długo.
***Violetta***
Obudziłam się i zobaczyłam kartkę od Angie.
Musiałam wyjść szybciej do Studia.
Mam nadzieję, że sama trafisz.
Całuski.
Angie.
No tak, trzeba iść samemu do Studia. Wyruszyłam w drogę 20 minut przed lekcjami, Doszłam na dzwonek.
***Angie***
Kiedy się odkleiliśmy od siebie. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Zadzwonił dzwonek i musieliśmy skończyć naszą konferencje. Na pożegnanie ucałowałam go w policzek i poszłam na lekcję....
_______________________________________________
Napisałam, że wstawię, jeszcze dzisiaj,
ale nie było mowy o godzinie.O to jest
rozdział 31, który był na razie
OSTATNIM NORMALNYM ROZDZIAŁEM.
Następny rozdział w środę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)